6 - Przepraszam

Przez dobre 10 minut szli bez słowa udeptaną ścieżką. Być może dlatego, że dziewczynka nie znała dobrze angielskiego, ale Michaelowi to nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie. Dookoła rozpościerał się las i można było mieć wrażenie jakby drzewa sięgały nieba. Nieco mroczną aurę skandynawskiego lasu nie rozświetlały żadne lampy. Byli tylko oni i powoli wyłaniający się księżyc.

- To tam - powiedziała w końcu dziewczynka wskazując na, o dziwo, dom zbudowany z cegieł a nie drewna. Wokół niego można było dostrzec kilka hektarów pól uprawnych, z których zapewne żyła rodzina blondynki.

Michael wciąż przeklinał siebie w duchu za to co zrobił. Nie przewidział, że będzie musiał udać się do jej domu. Chciał ją przeprosić w neutralnym otoczeniu a tutaj dochodziła niezręczność wiążąca się z obecnością rodziny.

Mimo wszystko zebrał  wszystkie istniejące siły wewnątrz siebie i odważył się stanąć przed drzwiami wejściowymi. Obudził się w nim ten odruch człowieczeństwa, który pozostał po dawnym Michaelu. Kiedyś taka sytuacja nie miałaby w ogóle miejsca, ponieważ traktował kobiety z należnym szacunkiem, lecz teraz, gdy nie do końca mógł być sobą, musiał naprawić to co zepsuł na starcie.

Dziewczynka otworzyła ciężkie, drewniane drzwi i zaprosiła Michaela do środka. Znaleźli się w czymś w rodzaju ganku. Mała blondynka krzyknęła coś po norwesku a po chwili oczom Austriaka ukazała się jej starsza siostra.

Była ubrana w dresowe spodnie i sprany t-shirt. Włosy spięła w niechlujnego koka. Na widok Michaela aż podskoczyła ze strachu.

- Co ty tu robisz? - spytała lekko zdenerwowana.

- Chciałem... - zaczął - Chodzi o to...

Nie patrzył na nią. Było mu niesamowicie głupio, że znaleźli się w takiej sytuacji. W końcu podniósł wzrok ze swoich butów i spojrzał na jej twarz. Było w niej coś co sprawiało, że miał jeszcze większe wyrzuty sumienia, że tak ją potraktował.

- Chciałem przeprosić, więc... No... Przepraszam za to jak się wtedy zachowałem - wydukał drapiąc się po potylicy z nerwów.

Jej twarz pokrył szeroki uśmiech. Bez zastanowienia ruszyła w jego stronę, aby go przytulić na co chłopak lekko się wzdrygnął. Nie był do tego przyzwyczajony.

- Nie gniewam się - powiedziała z ulgą.

Gdy w końcu wyrwał się z jej objęć, skierował się ku drzwiom z zamiarem wyjścia.

- Okej, więc ja się będę już zbierał.

- Chyba żartujesz! W nocy iść przez ten las?! - od razu zareagowała.

- Taki miałem zamiar - przyznał.

Dziewczyna zaśmiała się.

- Zostajesz na noc. Nie ma gadania.

Wzięła jego dłoń i pociągnęła go wgłąb domu, który okazał się większy niż Michael się spodziewał. Myślał, że będzie kłopotem i przez to czuł się niezręcznie, jednak w momencie gdy zobaczył rodziców Ann uśmiechających się na jego widok, obawy zniknęły. Mimo to, najchętniej spędziłby noc w swoim łóżku, ale perspektywa przejścia przez ten potworny las nie wydawała się zbyt dobra. Postanowił zostać.


3:30 nad ranem. Całe Oslo było pogrążone w śnie. Oprócz nich. Leżeli na łóżku, Michael na swoim lewym boku, Claudia na prawym. Ich twarze były od siebie oddalone o zaledwie kilka centymetrów. Wpatrywali się w siebie. Byli zbyt zmęczeni, aby rozmawiać. Jeszcze kilka godzin temu on ubrany w kombinezon siedział na belce Holmenkollen a ona z kijkami w rękach przemierzała tor pokryty śniegiem nieopodal skoczni.

Co jakiś czas Michael dotykał opuszkami twarzy Claudii, aby po chwili złączyć się w czułym pocałunku. Nie powinien się tam znajdować. Trener wyraźnie powiedział, że noc mają spędzać w swoich pokojach, inaczej czeka ich kara. Lecz dla niej był w stanie się poświęcić i za karę odbyć te kilka dodatkowych kilometrów na bieżni czy odpuścić jeden konkurs. Był w niej zakochany po uszy i zaczął podporządkowywać całe swoje życie pod potrzeby ciemnowłosej.

A ona? Nie widziała świata poza Michaelem. Gdy mieli zawody w różnych państwach, wyraźnie gorzej jej szło. Lecz gdy, tak jak w Oslo, rozgrywali konkursy w tym samym mieście, dziewczyna mimo swojego młodego wieku plasowała się w pierwszej dziesiątce.

W pewnym momencie Michael zaczął zauważać, że powieki Claudii mimowolnie opadają. Dziewczynę ogarnął głęboki sen, nawet nie zauważyła w którym momencie udało jej się zasnąć. Mimo to, chłopak zanim sam zasnął spędził kilka dobrych minut patrząc na jej twarz oświetloną przez blask księżyca. Była taka piękna... była.


________________

Hej! Dzisiaj bez listu od Michaela, bo nie jest u siebie. Mam nadzieję, że rozdział się podoba ♥


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top