Day 9.
"Angel never falls"
- Ava, błagam Cię nie panikuj! – Calum zagryzł nerwowo wargę, kiedy zatrzymał samochód na poboczu drogi ekspresowej.
- Co się stało? – zapytała brunetka, lekko się denerwując, widząc zmartwioną twarz chłopaka.
- Chyba brakło nam paliwa – Calum podrapał się nerwowo po karku i uśmiechnął się przepraszająco w stronę Avy.
- Nie żartuj?! Nie zatankowałeś? – dziewczyna spojrzała przed siebie, znajdowali się w całkowicie ciemnym odcinku drogi, a wokół nich nie było nawet żadnej lampy. Było już grubo po pierwszej w nocy, nawet trudno było zauważyć chociaż jeden samochód przejeżdżający obok nich.
- Kompletnie wyleciało mi to z głowy – przyznał brunet, a w jego głosie Ava mogła usłyszeć skruchę – Wiem, jestem idiotą!
- Przestań Cal, nie jesteś idiotą. Przecież każdemu mogło się to zdarzyć – westchnęła brunetka i wcisnęła się mocniej w fotel, opuszczając jego oparcie. Trochę w duchu cieszyła się z zaistniałej sytuacji, nie chciała wracać do domu, wiedząc co, a raczej kogo w nim zastanie. Po naprawdę miły wieczorze, spędzonym z Calum'em wśród odlatujących lampionów, czuła się inaczej, lepiej. Była o wiele spokojniejsza i zdecydowanie wyciszyła się.
- Ściągnę jakąś pomoc – westchnął chłopak i opuściła samochód, wybierając w komórce jeden z kontaktów. Ava popatrzyła za jego sylwetką, oparła głowę o szybę i spojrzała w niebo. Nigdzie w Sydney nie mogłaby zobaczyć tak pięknego nieba jak w tym miejscu. Droga przechodziła przez rozległe pola, a to, że nie była oświetlona, pozwalało przedrzeć się gwiazdą i to one niesamowicie rozświetlały widnokrąg. Brunetka wysiadła szybko i podchodząc do maski samochodu, usiadła na niej, wyciągając szyję i spoglądając w przepiękny widok nad jej głową. Szczelnie otoczyła kolana ramionami i ułożyła na nich swoją głowę, wciąż nie mogąc oderwać oczu od rozgwieżdżonego nieba. Małe migoczące punkty przypominały oddalone już wiele kilometrów od niej lampiony, które zaledwie godzinę wcześniej wraz z Calum'em, wypuszczali. Wyraźnie pamiętała swoje życzenie, niestarannie nakreślone na materiale.
- Ava zmarzniesz! – Calum podszedł do dziewczyny, kiedy tylko zakończył swoją rozmowę i stanął naprzeciwko niej.
- Spójrz w niebo – brunetka szepnęła cicho, nawet na sekundę nie spoglądając na niego.
- Mówię poważnie, noce wcale nie są takie gorące, szczególnie tutaj!
- Po prostu spójrz w górę – Ava jęknęła cicho, wywracając poirytowana oczami i lekko uniosła podbródek chłopaka, tak by spojrzał ponad siebie.
- Wow – Calum szepnął cicho z zachwytu.
- Piękne prawda?! – dziewczyna cofnęła swoją dłoń, ale za nim to zrobiła, poczuła przyjemne dreszcze na swoim ciele, kiedy tylko dotknęła ciepłej skóry chłopaka. Uczucie, które zawładnęło jej ciałem było dla brunetki całkiem nowe, jednak na tyle przyjemne, że delikatnie uśmiechnęła się pod nosem. Calum szybko dosiadł się obok niej, wcześniej wyciągając z samochodu swoją bluzę i okrył nią gołe ramiona Avy. Dziewczyna uśmiechnęła się do niego w podzięce, jednak szybko wróciła do spoglądania w niebo.
- Nigdy nie widziałem niczego równie pięknego – Calum szepnął cicho, tak jakby bał się, że gdy powie wszystkie słowa głośno, zmyję piękno tej chwili. Ava uśmiechnęła się lekko, czego jednak chłopak nie mógł zauważyć, gdyż oboje wciąż byli wpatrzeni w obraz nad swoimi głowami. Brunetka lekko oparła głowę o ramie Calum'a i po chwili poczuła jak chłopak obejmuje jej ciało swoim ramieniem i lekko przysuwa ją bliżej siebie. Przez niedługą chwile, przestało liczyć się dla nich, to przed czym uciekali. Zapomnieli o problemach, o pięciu dniach, które im tylko zostały. Ava nie myślała jaką decyzję podejmie, kiedy znów stanie na dachu World Tower. Było jej dobrze i nie wiedziała już sama, czego tak naprawdę chce.
- Calum ? – brunetka szepnęła cicho do chłopaka, jednak nie podnosząc głowy z jego ramienia.
- Hmm?
- Dziękuję Ci – przymknęła lekko powieki i zagryzła wargę. Nigdy nie potrafiła wyrażać swoich uczuć, jak i nie potrafiła być wdzięczna.
- Za co? – Calum nawet nie próbował ukryć w głosie zaskoczenia, jakie nim zawładnęło po słowach dziewczyny.
- Za to, że trzymasz mnie przy życiu – brunetka uniosła lekko głowę, spoglądając w karmelowe oczy chłopaka, czując jak jej policzki robią się różowe. To jak niesamowicie dobrze, ale zarazem krępująco czuła się przy Calum'ie, zaskakiwało ją samą. Nigdy wcześniej nie pomyślała by nawet, że będzie mogła tak przy kimś się denerwować, ale zarówno, że ktoś będzie jej sprawiał tak wiele przyjemności samą swoją obecnością.
- Przestań Ava, nie powinnaś mi za nic dziękować! To ja dziękuję, że pojawiłaś się w moim życiu – brunet uśmiechnął się lekko, odsunął z czoła Avy opadający na nie kosmyk i pochylił się, składając na nim swój ciepły pocałunek.
Brunetka uchyliła lekko usta by coś powiedzieć, jednak światła nadjeżdżającego samochodu sprawiły, że zamknęła je szybko a dłonią zasłoniła oczy. Trójka roześmianych chłopaków wysiadła z czerwonego samochodu i już z daleka było widać, że dwójka z nich jest w niesamowicie dobrym humorze.
- Nasze kochane gołąbki – zaśmiał się głośno Mikey, rozbawiając Ave, która od razu dostrzegła w jakim stanie jest chłopak. Jego oczy były już lekko czerwone i pobłyskiwały, kiedy niebieskowłosy podszedł bliżej dziewczyny i zamknął ją w mocnym uścisku. – Avaaa,,, bądź dziś moją poduszką – zabawnie przeciągał końcówki, niemalże zabierając dziewczynie jakąkolwiek możliwość zaczerpnięcia powietrza.
- Calum a Ty może będziesz moja? – zaśmiał się głośno Lukey, przedrzeźniając kolegę. Sam nie był w lepszym stanie niż Mike, lekko chwiejąc się na boki i przyglądając się wszystkiemu równie błyszczącymi oczami.
- Skąd ty ich zabrałeś Ash? – zapytał wyraźnie rozdrażniony Cal, próbując odciągnąć przyjaciela od Avy. Jednak nie było to takie łatwe, gdyż chłopak na tyle silno zacisnął dłonie na tali brunetki, że chwilę zajęło im odciągnięcie go.
- Nie bądź taki, podziel się nią Cal... - zawył głośno Mike i wyciągnął ponownie dłonie w stronę Avy, która jedynie owinęła się mocniej bluzą Calum'a i schowała się za jego plecami, broniąc się przed niebieskowłosym.
- Męczyli mnie żebym ich zgarnął, gdyby nie telefon od ciebie zostawiłbym ich tam – Ashton wzruszył obojętnie ramionami i wyciągnął z bagażnika karnister z paliwem.
- Mogłeś to zrobić – westchnął brunet, ponownie odsuwając Michaela od Avy, która tylko podśmiewała się cicho z nagłego przypływu miłości chłopaka. Po dłuższej próbie w końcu udało im się wsadzić ponownie chłopców do samochodu Ashtona i odjechać w kierunku Sydney.
***
Wchodząc do domu jak najciszej potrafiła, modliła się tylko o to aby Mark już spał. Nie chciała spotkania z rozzłoszczonym ojczymem, tym bardziej o drugiej w nocy, kiedy powinna od kilku godzin spać w swoim pokoju, rano wstając na zajęcia. Wszystko byłoby zbyt dobrze, gdy pokonywała ostatnie ciche kroki i pozostało jej zaledwie kilka metrów by zamknąć za sobą drzwi własnego pokoju, ze swojego gabinetu wyszedł starszy brunet, ściągając z oczu okulary korekcyjne. Ava zamarła z dłonią na klamce, kiedy usłyszała za plecami głośne chrząkniecie i kroki, zbliżającego się do niej Mark'a.
- Dziewczyno, ty naprawdę sama pakujesz się w kłopoty – westchnął mężczyzna, lekko przejeżdżając dłonią po jej plecach.
- Nie jesteś moim ojcem, żeby mówić mi co mogę a czego nie – warknęła cicho dziewczyna, odsuwając się, przerywając tym samym nieprzyjemny dotyk bruneta.
- Bo on was nie chciał, dlaczego tego w końcu nie zrozumiesz – Mark nie wiedział, jak mocno tymi słowami rani brunetkę. Mimo, że Ava znała cała prawdę, nigdy nie chciała dopuścić do siebie, że ojciec po prostu ich zostawił, gdzieś w sercu nadal miała obraz ich pełnej szczęśliwej rodziny. – A ja będę karał cię, tak jak będę chciał, a dobrze znasz moje metody – brunet zaśmiał się cicho, ponownie dotykając Ave, tym razem kładąc dłoń na jej biodrze.
Brunetka mocno zamarła, dotyka mężczyzny przypominał jej o każdej nieprzyjemnej chwili, którą jej zgotował, jednak teraz nie mogła po prostu być bierna na to co on jej robi. Wiedziała, że za każdym razem ją krzywdził i nie mogła już po raz kolejny pozwolić sobie, na nieprzespane i przepłakane noce. Szybko wyrwała się z uścisku zaskoczonego Marka i niebezpiecznie szybko zamknęła drzwi przed jego nosem.
- Nie pozwolę ci więcej mnie dotykać – warknęła głośno, czując się bezpieczna, dzięki oddzielającej ich białej powłoce.
- Wiesz, że tam się przede mną nie ukryjesz Ava.
***
Zbiegając po schodach uczelni, od razu wpadła na Calum'a, który czekał na nią oparty o maskę swojego samochodu. Nie spodziewała się go tu, nie mówiła nawet o której kończy zajęcia muzyczne, jednak kiedy chłopak zamkną ja w swoich ramionach, w mocnym uścisku poczuła, że tego potrzebowała już wczorajszej nocy. Chciała mu o wszystkim powiedzieć, jednak tak bardzo się bała. Bo mimo, że obiecała sobie, że ta znajomość nie będzie dla niej niczym więcej, zaczęło jej zależeć i bała się, że chłopak teraz tak po prostu ją zostawi. Nie chciała tego, tak bardzo jak bała się tego co stanie się za pięć dni, kiedy to ona go zostawi. Mimo, że nadal chciała utrzymywać dystans, który nie pozwoliłby brunetowi przywiązać się, gdzieś ta bariera niebezpiecznie zanikała.
- Dlaczego musisz kończyć te zajęcia tak późno? – westchnął Calum, odsuwając Ave od siebie.
- Też miło Cię widzieć Calum – zaśmiała się cicho brunetka. Sama nie była zadowolona z pory o której odbywały się zajęcia, jednak nie chciała znów narażać się Markowi i zdecydowała się na nich pojawić. Było już grubo po dwudziestej, jednak nic na to nie mogła poradzić. -Gdzie chcesz dziś się wybrać?
- Myślałem żeby...
- A wiesz co – brunetka przerwała chłopakowi, uśmiechając się tajemniczo. – Możemy dziś trochę zmienić nasz plan?
- Co masz na myśli?
- Dziś ja bym chciała cię gdzieś zabrać – Calum uśmiechając się lekko przystał na propozycję Avy i otwierając jej drzwi od strony pasażera, pozwolił robić za swój prywatny GPS.
Kiedy po piętnastu minutach dojechali pod ogromny park wodny, Calum z wielkim zdziwieniem przyglądał się całemu otoczeniu, nie rozumiejąc dlaczego dziewczyna zabrała go w to miejsce, kiedy park był już nieczynny. Jednak Ava z lekkim uśmiechem na ustach opuściła pojazd i poprowadziła chłopaka za sobą, odnajdując boczne wejście. Zgrabnie przeskoczyła ogrodzenie, które w tym miejscu było o wiele niższe i machnięciem ręki zachęciła również do tego bruneta. Zatrzymała się dopiero nad brzegiem jednego z basenów i przyglądając się idealnie równej tafli wody, uśmiechała się lekko do siebie.
- Widzisz, to takie moje małe tajemnicze miejsce. To tu uczyłam się pływać.
- Dlaczego jesteśmy tu w nocy?
- Bo widzisz, tylko w tedy tu przychodzę – brunetka odłożyła rzeczy na jednym z rozkładanych krzeseł i zdjęła swoje ubrania. – Tylko w nocy mogę być tu sama.
Bez zastanowienia się wskoczyła do wody, zaburzając tym samym jej idealnie równą nawierzchnię. Calum przez chwilę zastanawiał się nad konsekwencjami jakie mogą ich spotkać za wtargnięcie na ten teren w nocy, jednak szybko odłożył je na dalszy plan. Dołączając do Avy, cieszył się jak bardzo zmienił brunetkę przez te dziewięć dni. Dziewczyna niemalże uśmiechała się na każdym kroku, a on nie mógł zaprzeczyć, że ten uśmiech był naprawdę piękny. Zabawę w oblewanie się wodą, przerwały im odgłosy kroków i mocne światło latarki.
- Ava, chyba ktoś tu idzie – Calum wypłynął trochę wyżej i podpierając się na rękach dostrzegł poruszający się cień.
- Nabierz powietrza – poleciła szybko brunetka i w ostatniej chwili wciągła chłopaka pod wodę, nurkując tuż przy samym dnie basenu.
Przykładając lekko palec do ust, machała delikatnie dłońmi, pozwalając utrzymać się im na dnie. Obserwowała światło latarki strażnika, którego znała już dobrze. Mimo, że był starszym mężczyzną i nie raz unikała kłopotów, nie chciała po raz kolejny narażać się mu. Przerwała obserwowanie światła, czując lekkie szarpnięcie za ramię. Spojrzała na Calum'a, który żywo pokazywał, że musi zaczerpnąć powietrza, jednak ona nie mogła mu na to pozwolić, wiedząc, że w tedy zostaną zauważeni. Sama mogła wytrzymać po taflą wody o wiele dłużej, jednak pomagały jej w tym treningi, wiec nie dziwiła się chłopakowi, że jego zapas tlenu się skończył. Nie chcąc narazić się na konsekwencję, zdecydowała się zrobić jedyną rzecz, która przyszła jej do głowy. Przycisnęła usta do ust Calum'a i lekko wdmuchnęła trochę powietrza do jego ust, pozwalając mu tym samy pozostać po woda. Jednak nie spodziewała się, że usta chłopaka nie pozwolą jej tak szybko oderwać się od niego, delikatnie ją całując. Pierwszy raz poczuła coś, czego nie czuła nigdy. Chciała więcej, mimo że wiedziała że to wszystko nie skończy się dla nich dobrze.
Bo za kilka dni miała upaść, a nie chciała by on upadał razem z nią.
--
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top