Day 7.

Dzień siódmy, który już mieli spędzić ze sobą, dla obojga zaczął się całkiem inaczej. Calum'a zbudziło uginanie się materaca i wyraźne skoki po nim. Przetarł zaspane oczy i rozejrzał się niepewnie po pomieszczeniu, gdy dotarł do niego słodki zapach perfum, które zdecydowanie nie należały do niego. Na łóżku, na którym spał wiercił się Erik, próbując obudzić zarówno jego jak i Ave, która wciąż spała po jego prawej stronie. Malec szeroko uśmiechnął się w jego stronę i z wyciągniętym rączkami skoczył na niego, upadając wprost na jego klatkę piersiową. Calu objął jego małe ciało niepewnie dłońmi, odwzajemniając uśmiech chłopca.

    - Co się stało Erik? - zapytał gdy malec ześlizgnął się z niego i przesunął się w kierunku Avy, odsuwając z jej ucha kosmyki włosów.

    - Ava! - krzyknął głośno wprost do ucha brunetki, sprawiając, że na jej twarzy pojawił się wyraźny grymas i po chwili z jękiem otworzyła oczy. Erik zawisł nad jej twarzą z ogromnym uśmiechem, przyglądając się jej zaspany brązowym tęczówką.

    - Erik prosiłam Cię byś tak nie robił - dziewczyna zabrała chłopca na kolana i usiadła wyprostowana na łóżku, rozglądając się po pokoju. Napotykając roześmianego całą sytuacją Calum'a, lekko zaskoczona spojrzała na niego jednak, odwzajemniła po chwili uśmiech przyjaciela, przypominając sobie o jego obecności po wczorajszym wieczorze, gdy nie chciałaby chłopak opuszczał ją i poprosiła by został na noc.

    - Obiecaliście, że będziecie dziś ze mną oglądać bajki - malec powiedział dość niewyraźnie i objął rączkami jej szyje.

    - Będziemy - Calum ściągnął go z kolan zaspanej Avy i postawił obok łóżka. - Zacznij bez nas,a my za raz przyjdziemy, okej? - chłopiec pokiwał ochoczo głową i wybiegł z pokoju, zatrzaskując za sobą drzwi.

    - Nie lubię poranków - jęknęła głośno Ava, opadając z powrotem na miękkie poduszki.

    - O ile godzinę jedenastą można nazwać porankiem - Calum zaśmiał się głośno, uderzając dziewczynę delikatnie poduszką. - Wstawaj, Erik nie będzie długo czekał, tak myślę - sam wstał z wygodnego łóżka i naciągnął na siebie wczorajsze, ciuchy, gdyż nie miał tu nic innego.

    - Znasz go zaledwie od wczoraj, a już go przejrzałeś - Ava również podniosła się i zabierając ciuchy zniknęła w łazience.

    - Mógłbym mieć takie poranki codziennie - Calum szepnął cicho, gdy brunetka zamknęła za sobą drzwi. Nie wiedział co się z nim działo, jak tak szybko w ciągu siedmiu dni mógł poczuć coś do dziewczyny, której kompletnie nie znał. Ava zdecydowanie zajęła spore miejsce w jego sercu i nie wyobrażał sobie jak będzie wyglądało życie bez niej, po tych czternastu dniach, których koniec był już coraz bliżej. Czuł, że musi zrobić coś by dziewczyna została z nim, by chciała żyć, żyć dla niego.

    Przerwał swoje myśli gdy Ava stanęła przed nim w pełni ubrana w ciemne szorty i lekko za dużą koszulkę z logiem All Time Low. Uśmiechnął się na ten widok, dziewczyna będąc naturalną wyglądała pięknie. Chociaż nie dostrzegł tego na dachu, teraz znał ją z każdej strony, ale tak naturalna była dla niego najładniejsza. Nie wyglądała jak rasowa modelka, których naoglądał się w reklamach, ale jej długie kasztanowe włosy, czekoladowe tęczówki i malinowe usta wyglądały na prawdę kusząco. Przygryzł delikatnie wargę, nie chcąc by jego myśli zabrnęły za daleko i wstał z miejsca. Ava lekko zarumieniła się widząc w jaki sposób Calum przygląda się jej. W jego tęczówkach dostrzegła niewielkie iskierki, które zajaśniały lekko. Nie wyobrażała sobie nigdy, że chłopak taki jak Calum zainteresowałby się nią, więc nie potrafiła zrozumieć, dlaczego wciąż z nią był i pomagał jej. Mógł równie dobrze pierwszego dnia nie pojawić się na ich spotkaniu, ale on brnął w to sprawiając, że zaskakiwał ją każdego dnia jeszcze bardziej.

    - Ava! - ich przyglądanie się sobie przerwał głośny krzyk Erika z dołu, na który Calum uśmiechnął się i otworzył drzwi, przepuszczając w nich Ave.

    - Nie ma nikogo? - zapytał gdy schodzili po długich schodach do salonu.

    - Nie, mama i Mark są w pracy, a opiekunka Erika w soboty przychodzi po dwunastej.

    - To dobrze - brunet odetchnął lekko. Nie chciałby spotkać nigdzie ojczyma Avy, tym bardziej gdy nocował u niej. Nie chciał tłumaczyć się z tego dlaczego spędził te noc u brunetki, gdy nie mógł powiedzieć prawdy. Czekało go tylko przesłuchanie w domu, jednak miał nadzieje, ze Mali przekazała wiadomość mamie, gdzie skłamał, że nocował u Luke'a. Tak miał o jeden problem mniej.

    Gdy znaleźli się w salonie Erik pół leżał na długiej sofie, w swoje malutkiej piżamie w samochodziki. W tle leciały już kreskówki, jednak chłopiec skupił cała uwagę na ich dwójce, odkładając na bok paczkę z żelkami i podskoczył wesoło, robiąc w okół siebie więcej miejsca, odsuwając zabawki.

    - Za raz będą pingwiny - zawołał wesoło i pociągnął delikatnie Calum'a za rękę, każąc mu usiąść obok siebie. - Lubisz je oglądać ? - zapytał spoglądając w jego stronę swoimi tęczówkami, które były niemalże identyczne jak u Avy.

    - Lubie - Calum uśmiechnął się do chłopca. - Dogadał by się z Luke'iem, on je uwielbia - szepnął do Avy, która zatrzymała się przy oparciu kanapy i przyglądała się im z rozbawieniem.

    - Kiedyś zostawimy mu go pod opieką - brunetka odpowiedziała kierując się do kuchni. - Zrobię nam coś do jedzenia - krzyknęła gdy znikała już w pomieszczeniu.

    Calum uśmiechnął się już do siebie gdy dziewczyna zniknęła z jego pola widzenia. Chociaż nieświadomie, brunetka dała mu powód, aby mógł myśleć o czymś więcej niż o kolejnych siedmiu dniach. Chciał ją uratować, a teraz wiedział, że po woli udaje mu się to. Po kilku minutach brunetka wróciła do salonu z dwiema miskami płatków czekoladowych w dłoniach. Jedną podała Calum'owi i zajęła obok niego miejsce, krzyżując nogi. Wspólnie zajęli się posiłkiem, oglądając razem z Erikiem bajkę, którą malec był niemalże zachwycony, nie mogąc oderwać oczu od telewizora.

    Godzina w towarzystwie chłopca minęła im na zabawie z nim i w miedzy czasie, oglądaniem kolejnych odcinków pingwinów, które spodobały się Calum'owi. Chociaż nieraz oglądał je z Luke'iem, nigdy nie wydawały się mu tak ciekawe jak dziś. Gdy tylko opiekunka pojawiła się i zajęła się malcem, po raz kolejny zniknęli z Avą w jej pokoju. Za raz po przekroczeniu progu wziął do dłoni jej gitarę i wygrywał na niej przeróżne dźwięki. Ava przyglądała mu się z fotela przy biurku i uśmiechała się delikatnie.

    - No co? - brunet zapytał, gdy widział, że uśmiech nie znika z jej twarzy.

    - Nie nic - Ava odpowiedziała lekko zmieszana okręcając się na fotelu dookoła. - Po prostu podoba mi się jak grasz. Co dziś robimy?

    - Chciałbym skoczyć do domu i się przebrać - odpowiedział odkładając gitarę.

    - Zapomniałam, że nie miałam dla Ciebie żadnych ciuchów - brunetka odpowiedziała zmieszana. - Zobaczymy się później?

    - Jedziesz ze mną! - Calum podał jej dłoń.

    - Nie wiem czy to dobry pomysł. Twoi rodzice..

    - Nie martw się, moja mama na pewno Cię polubi - nalegał nie cofając swojej dłoni. Ava przygryzła swoją wargę i po chwili przyjęła jego dłoń, zabierając ze stolika torebkę i wychodząc za nim z pomieszczenia.

    - Idziesz już sobie? - przy drzwiach zatrzymał ich Erik i zasmucony spojrzał w ich kierunku.   

    - Tak, ale jeszcze przyjdę się z tobą pobawić - Calum klęknął przed chłopcem i zmierzwił dłonią, jego krótkie włosy.   

    - Obiecujesz?

    - Obiecuję - przybił z malcem piątkę i razem z Avą wyszli z domu. Dziewczyna przyglądała się całej sytuacji nie ukrywając swojego uśmiechu. Podobało się jej to w jaki sposób Calum obchodził się z malcem, zawsze marzyła by jej chłopak pokochał Erika tak jak ona. Przygryzła na tą myśl policzek od środka, przekonując samą siebie, że Calum nie mógł być dla niej kimś więcej niż przyjacielem. Jednak czy jej serce myślało tak jak ona.

    ***
    Ava zatrzymała się tuż przed drzwiami domu Calum'a i zacisnęła zdenerwowana pięści. Nie znała jego rodziców, nie wiedziała też czego mogła się spodziewać. Był to kolejny krok w jego życie, którego chłopak nie musiał robić. Wciąż zaskakiwał ją tym jak wiele dla niej robił, ale nadal uważała, że sama posuwa się za daleko. Brunet odwrócił się w jej kierunku czując jej zdenerwowanie i pociągnął ją za dłoń do środka. Uderzył w nią ten sam przyjemny zapach co poprzedniego dnia, jednak teraz mieszał się z zapachem pieczonego ciasta.

    - Jestem - Calum krzyknął rzucając kluczę na małą komodę przy drzwiach, a z kuchni wychyliła się kobieta o podobnych rysach co chłopak.   

    - Za niedługo będziesz tu tylko gościem - kobieta skrzyżowała dłonie na piersiach i pokręciła z niesmakiem głową, przyglądając się swojemu synowi.

    - Przepraszam - chłopak pocałował kobietę w policzek - Co tak ładnie pachnie?

    - Nie próbuj mnie teraz zachwalać, bo i tak Ci to nie pomoże - kobieta skwitowała z uśmiechem. Ava przyglądała się sytuacji lekko zmieszana, nie wiedząc co mogłaby zrobić, by przypomnieć Calum'owi o swojej obecności. Chłopak jakby czytając jej w myślach spojrzał w jej kierunku i z powrotem stanął przy jej boku.

    - Mamo to Ava, a to moja mama Joy - przedstawił ją, a kobieta lekko uśmiechnęła się w jej stronę. - Zostawię was na chwilę, lecę się przebrać - brunetka odprowadziła jego wybiegającą po schodach sylwetkę wzrokiem i z lekkim strachem ponowie spojrzała na kobietę.

    - Dzień dobry - powiedziała niepewnie.

    - Dzień dobry. Chodź do kuchni, na pewno się czegoś napijesz.

    - Nie będę robić kłopotu - ruszyła za kobietą do pomieszczenia i zajęła wskazane przez nią miejsce przy szklanym stole.

    - To żaden kłopot - Joy machnęła ręką - Może herbaty? Mam pyszną malinową, Calum ją uwielbia.

    - Po proszę - Ava odpowiedziała z lekkim uśmiechem, który kobieta odwzajemniła i już po chwili zalewała dwa kubki gorącą wodą.

    - Długo się znacie z Calum'em?

    - Nie bardzo - odpowiedziała zgodnie z prawdą - Poznaliśmy się na koncercie - wymyśliła szybko, nie chcąc zdradzać prawdziwych okoliczności ich spotkania. Kobieta wydała się jej sympatyczna, nie chciała by pomyślała o niej źle, lub co gorsze stwierdziła, że nie jest odpowiednim towarzystwem dla jej syna.

    - Miło dla odmiany w tym domu razem z Calum'em gościć dziewczynę - zaśmiała się lekko i postawiła przed Avą kubek.

    - Rozumiem, że chłopcy lubią poprzeszkadzać.

    - Jeśli ich poznałaś, to sama umiesz na to odpowiedzieć - uśmiechnęły się do siebie, gdy Calum oparł się o drzwi prowadzące do pomieszczenia.

    - Mam rozumieć, że zdążyłyście mnie obgadać - brunet skrzyżował ręce na piersi, udając obrażonego.

    - Ava musi wiedzieć czego ma się po Tobie spodziewać - Joy puściła w jej stronę oko i wróciła do doglądania ciasta.

    - Porozmawiacie o mojej idealnej osobie innym razem, bo musimy już iść - Calum ponownie ucałował matkę w policzek i pociągnął Ave od stołu.

    - Mam nadzieję, że jeszcze mnie kiedyś odwiedzisz - kobieta lekko uścisnęła Ave na pożegnanie.

    - Na pewno - Ava posłała w jej kierunku ostatni uśmiech i razem z Calum'em wyszli z domu.   

    Kiedy dość szybkim krokiem kierowali się do centrum, Ava próbowała wypytać bruneta o to gdzie się tak spieszą, ten tylko zbył jej pytanie, po raz kolejny tłumacząc z uśmiechem, że to tajemnica. W godzinach popołudniowych Sydney korkowało się na tyle, że było nieprzejezdne niemalże przez całą godzinę,oni poruszali się szybciej niż samochody na ulicy. Gdy minęli budynek World Tower, brunetka już kompletnie nie wiedziała dokąd ciągnie ją Calum. Zatrzymali się dopiero przed wejściem do jednego z mniejszych klubów, którego dziewczyna nie poznawała nawet z nazwy. Jego wnętrze nie było duże, a na głównej scenie dostrzegła poustawiany sprzęt, przy którym krzątał się Ashton, poprawiając coś przy swojej perkusji. Gdy tylko zauważył ich dwójkę pomachał do nich z uśmiechem, po chwili wracając do swojej czynności.

    - Co tu się dzieje? - zapytała wciąż zdezorientowana Ava.

    - Masz ten zaszczyt uczestniczyć w naszym pierwszym większym koncercie - zza małej zasłonki obok sceny wyłonił się Mike, witając się z Calum'em i przytulając ją na powitanie.

    - Nic nie mówiłeś!

    - Bo to miała być niespodzianka, którą właśnie zepsuł niebieski smerf - Calum zaśmiał się głośno z obrażonej miny Michaela, który pociągnął ją w stronę niewielkiego baru, przy którym razem zajęli miejsce.

    - Czy ja aż tak źle wyglądam w tych włosach? - zapytał z wyrzutem, pociągając za kilka swoich kolorowych pasemek.

    - Mi się na prawdę podoba. A on Ci po prostu zazdrości, bo sam by się nie odważył.

    - Zostaniesz ?

    - Chętnie was posłucham.

    - To świetnie. Zobaczymy się później - Mike uśmiechnął się do niej ostatni raz i zniknął za sceną wraz z resztą. Zamówiła u barmana sok pomarańczowy i pijąc go czekała na występ chłopaków.

    Koncert był świetny i ku zaskoczeniu całej ich czwórki, przyciągnął więcej słuchaczy niż sami się spodziewali. Ava z uśmiechem podrygiwała do znanych jej już piosenek, które mogła słyszeć dzień wcześniej w garażu Calum'a. Widok ich na scenie zdecydowanie utwierdzał ją w przekonaniu, że tam czują się najlepiej. Siedzące obok niej dziewczyny zachwycały się ich głosami, a ona podzielała ich zdanie. Brzmieli świetnie, za co dostali ogromne brawa od zgromadzonej publiczności. Ava miała chwilę by zastanowić się nad wydarzeniami z całego dnia. Przyłapała się na myśli, że tak mogło już wyglądać jej życie. Chwilę spędzone z Calum'em, były chwilami, których nie zapomni do jego końca. Jednak czy jej życie mogło trwać jeszcze długo, czy może tylko tych siedem kolejnych dni. Coraz bardziej zdawała sobie sprawę, że nie chciała już tak bardzo zakończyć go, jak przed poznaniem Calum'a. Widziała coraz więcej plusów, które mimo wszystko przyćmiewał Mark. Ale jeśli dała by sobie radę, nie mogła by spróbować żyć inaczej?

~~~~~~~~~~~~~~~~
O matko jesteśmy w połowie !
Wiem, przepraszam, że zaniedbuje to opowiadanie ale jestem juz na końcówce Everything I Didn't Say i planuje jego druga część i za dużo czasu temu poświęcam !
Jednak jestem z nowym rozdziałem i mam nadzieje ze się wam spodoba :)
Dajecie znać co sądzicie !
Pozdrawiam

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top