Day 6.



Poranek tego dnia dla Calum'a, był inny niż wszystkie. Po zaledwie kilku godzinach snu, wstał mimo wszystko wyspany. Nie potrafił poprzedniego dnia zostawić zapłakanej brunetki samej. Po wspólnie spędzonych godzinach na małym balkonie, śpiącą już brunetkę ułożył na łóżku, a sam spokojnie wrócił do siebie. Cholernie nienawidził ojczyma dziewczyny, jednak wiedział, że nie może nic zrobić. Sam nie dałby sobie rady, a tym samym nie chciał przysporzyć Avie jeszcze większych problemów. Już wystarczająco cierpiała, jego zdaniem za błahostki.

    Opuścił już pusty dom, po to aby po kilku minutach zaparkować swój samochód, kilka ulic dalej. Na podjeździe nie zauważył już samochodu ojczyma brunetki, jednak zrezygnował ponownie z tradycyjnego dostania się do jej pokoju. Udał się pod ten sam balkon co poprzedniego dnia i przyjrzał się uważniej wysokiej, drewnianej drabince, która na pierwszy rzut oka, nie wyglądała na solidną. Jednak Calum nie myślał długo, wspiął się po niej, uważając na rosnące dookoła róże, mając nadzieję, że i tego dnia konstrukcja wytrzyma jego ciężar. Odetchnął, stawając na balkonie i poprawiając swoje ubranie, zapukał delikatnie w okno dziewczyny. Po paru dłuższych minutach zaspana Ava odsłoniła ciężkie żaluzję, kierując swoje zaskoczone spojrzenie na Calum'a, który uśmiechał się do niej szeroko. Dziewczyna nerwowo naciągnęła swoją dłuższą koszulkę, która odsłaniała jej szczupłe nogi i otworzyła z wahaniem drzwi balkonowe. Brunet nie czekając na zaproszenie, przecisnął się do środka i rozejrzał się po pokoju, który od poprzedniego wieczora, nie zmienił się.

    - Dzień dobry.

    - Co Ty tu robisz?

    - Mnie również miło Cię widzieć - Ava wywróciła tylko oczami, na kąśliwą uwagę chłopaka i wróciła do łóżka, naciągając na siebie czerwony koc. Calum widząc, że dziewczyna ponownie zamierza iść spać, szybkim ruchem ściągnął z niej materiał i rzuci go na fotel obok.

    - Wstawaj! Dziś mała zmiana planów - Calum przyjrzał się uważniej dziewczynie, która mimo braku jakiegokolwiek makijażu i z potarganymi włosami,wciąż wyglądała dla niego uroczo. Coś w jej drobnej osóbce zawładnęło jego sercem, powodując mieszane uczucia, których sam nie potrafił zrozumieć.

    - Myślałam, że spotykamy się tak jak zawsze, po południu - Ava ziewnęła przeciągle, ponownie siadając na rogu łóżka.

    - Dziś spędzamy cały dzień razem - Calum nie krył swojego ożywienia, uśmiechając się szeroko.

    - Jest dopiero ósma! Daj mi jeszcze pospać, proszę! - dziewczyna ziewnęła po raz kolejny, układając głowę, wygodnie na poduszce. Calum przeszedł szybko przez pokój, biorąc do ręki gitarę i włączając wzmacniacz.

    - Jeśli za chwilę nie wstaniesz to zacznę grać. A uwierz mi to nie będą przyjemne dźwięki. - uśmiechnął się zwycięsko, przejeżdżając dłonią po strunach gitary, wydobywając z niej długi i nieprzyjemny dźwięk. Ava jęknęła głośno, zakrywając głowę poduszką i wstała zamykając się po chwili w łazience.

    Relacja tej dwójki, zmieniła się przez ten krótki czas diametralnie. Nie znając się, stawali się dobrymi przyjaciółmi, mimo, że takie stosunki powinny rodzić się latami, im wystarczyło zaledwie sześć dni, w których poznawali się każdego z innej strony. Ich towarzystwo nie krępowało ich, a wręcz przeciwnie, było im niemalże niezbędne. Calum nie wyobrażał sobie nowego dnia bez obmyślania tego, co jeszcze chciałby pokazać dziewczynie w ciągu tych pozostałych dni. Zajął swoje miejsce na łóżku dziewczyny i ułożył wygodniej palce na gryfie, po chwili uderzając w struny, tym razem w przyjemniejszej melodii. Ava po niedługiej chwili wychyliła się z łazienki, ubrana w czarne rurki i dłuższą niebieską koszulkę na ramiączkach. Uśmiechając się szeroko, na widok zatraconego w muzyce Calum'a. Widok ten był na prawdę przyjemny, a dziewczyna przyłapywała się na myślach, że mógłby już być jej codziennością. Szybko jednak odpędziła te myśli z głowy i nucąc pod nosem wygrywaną przez Calum'a piosnkę "Therapy", wrzucała do małej torebki, wszystkie najpotrzebniejsze jej rzeczy. Gdy tylko skończyła i stanęła gotowa przy drzwiach, Calum odłożył gitarę na swoje miejsca, wyłączając wzmacniacz i ruszył za nią. Ava zatrzymała się tylko na chwilę przy frontowych drzwiach, zamykając je, a już po chwili brunet otwierał jej te, po stronie pasażera w swoim aucie.

    - Dokąd mnie zabierasz? - zapytała zajmując swoje miejsce.

    - Czy jeśli bym Ci powiedział, to byłaby to taka zabawa jak zawsze?

    - Ale mógłbyś coś zdradzić - Ava spojrzała na Calum proszącym wzrokiem i uśmiechnęła się, najpiękniej jak potrafiła.

    - Nie działa to na mnie! -Calum zaśmiał się, jednak mimo wypowiedzianych słów, nie był ich do końca pewien.

    - Jesteś niemożliwy! - dziewczyna wystawiła w jego stronę język, udając obrażoną, jednak po chwili zaśmiała się, nie potrafiąc tego robić. Było coś w tym brunecie, że nie potrafiła być przy nim zła.

    - Ale i tak mnie uwielbiasz! - Calum poruszył śmiesznie brwiami i wyjechał samochodem na ulicę.

    Ava nie pytała już o nic wiedząc, że brunet i tak pozostanie nieugięty, nie zdradzając jej żadnego szczegółu. Zajęła się oglądaniem mijanych ulic, ku jej zaskoczeniu, po niecałych sześciu minutach, Calum zaparkował swoje auto na Waverley Crescent, przy jednym z wyróżniających się z okolicy domu. W otoczeniu białych jednorodzinnych budynków, ten zbudowany został z czerwonej cegły, co idealnie kontrastowało z zielenią go otaczającą. Zaskoczona chciała zapytać o to, co tu robią chłopaka, jedna ten szybko otoczył samochód, otwierając drzwi po jej stronie i podając jej dłoń. Ava przyjęła jego dłoń i rozglądając się po okolicy, pozwoliła Calum'owi pociągnąć się za sobą. Chłopak otworzył główne drzwi swoim kluczem i przepuścił w nich brunetkę, która zatrzymała się na środku holu, podziwiając go. Pomieszczenie nie było ogromne, jednak popielate ściany, wraz z białymi meblami sprawiały, że wydawało się większe niż w rzeczywistości było. Mieszkanie, w którym się znaleźli roznosiło przyjemną aurę, ale szczególną uwagę brunetki, przykuło białe pianino, stojące w salonie. Wyróżniało się znacznie na tle ciemnych ścian tego pomieszczenia, ale mimo wszystko pasowało do niego.

    - Czuj się jak u siebie - Calum wyrwał Avę, z rozglądania się po pomieszczeniach.

    - Twoi rodzice nie będą mieli nic przeciwko? - dziewczyna zapytała niepewnie, spoglądając na niego.

    - Nie będzie ich do późnego wieczora, wiec spokojnie - Calum uśmiechnął się łagodnie w jej stronę. Nie powiedział nic rodzicom, że tego dnia zawali szkołę, jednak Ava była dla niego o wiele ważniejsza niż nieobecności czy zaległości, które i tak spokojnie będzie mógł nadrobić. - Jesteś może głodna?

    - Chętnie coś zjem.

    - To dobrze, chłopaki przyniosą za chwilę pizze.

    - Chłopaki? - zapytała zdezorientowana Ava.

    - Mówiłem Ci o tym że gram w zespole - dziewczyna kiwnęła głową na znak że pamięta. - Więc właśnie będziemy mieć próbę, poprosiłem o to by dziś była wcześniej - Calum uśmiechnął się radośnie i przekroczył próg salonu.

     Rozsiadł się wygodniej na kanapie, czekając aż brunetka pójdzie w jego ślady. Jednak Ava przez chwilę stała w miejscu, zdając sobie sprawę, że za chwilę pozna przyjaciół Calum'a. Nie spodziewała się tego, że chłopak aż tak wpuści ją do swojego życia, pokazując jej jego najintymniejsze części. Bo przecież przyjaciele czy rodzina były jego indywidualną sprawą, nie był zobowiązany jej ich z nimi zapoznać. Jednak zrobił to, pokazując jej w ten sposób, że zależy mu na uratowaniu jej. Nie chciała jednak by to wszystko sprawiło, że ich relacja zamieni się w dozgonną przyjaźń, wiedziała, że w tedy jej skok mógłby go załamać, a nie chciała niszczyć jeszcze jego życia. Mimo ponaglającego wzroku Calum'a, nie usiadła obok niego. Wybrała niski stołek przy pianinie, otwierając delikatnie jego wieko. Klawisze były lekko zakurzone, co oznaczało, że nikt dawno go nie używał. Przymknęła powieki i nacisnęła pierwszy z klawiszy, a cichy dźwięk rozniósł się po pokoju. Kolejne dźwięki były już pewniejsze, z chwilą układając się w kolejne nuty piosenki "Give Me Love". Ava zatraciła się w piosence na tyle, że zapomniała o tym, że nie jest u siebie. Gdy tylko skończyła grać i otworzyła ponownie, zamknięte oczy, spotkała się nie tylko z zaskoczonym spojrzeniem Calum'a, ale również innej trójki chłopaków, którzy przyglądali się jej z lekko uchylonymi ustami. Zażenowana, wsunęła za ucho, kosmyk włosów opadający na jej policzek i wstała z niskiego krzesła. Nigdy nie krępowała się w obecności innych, biła od niej pewność siebie, jednak wpatrzone w nią cztery pary oczu były paraliżujące. Drugim powodem jej zażenowania było to, że pierwszy raz ktoś oprócz jej nauczycielki słyszeli jak gra.

    - Cześć - Ava przywitała się bardzo niepewnie, po chwili odchrząkując i poprawiając barwę swojego głosu.

    - To było... - pierwszy zabrał głos wysoki blondyn, którego grzywka uniesiona była do góry, a nawet jeden kosmyk włosów nie opadał na dół.

    - Genialne! - przerwał chłopakowi niebiesko włosy, który trzymał w dłoni paczkę chipsów i napoje. Ava uśmiechnęła się lekko, słysząc ich słowa.

    - Ava, poznaj moich przyjaciół - po chwili ciszy, Calum podszedł do dziewczyny, obejmując dłonią jej plecy i wskazał na chłopaków. - Luke, Ashton i Michael, któremu za niedługo farba wymyje mózg - zaśmiał się na ostatnie słowa głośno. Ava uścisnęła dłoń, każdego z chłopaków, przyglądając się chwilę dłużej niebieskiej fryzurze Michaela, w której chłopak wyglądał uroczo.

    - Odwal się Cal! - warknął Mikey, mrużąc zabawnie oczy.

    - Ale przyznaj wygląda teraz jak smerf- Luke objął przyjaciela ramieniem i wolną dłonią zmierzwił jego dłuższe włosy.

    - Dobra! - klasnął radośnie w dłonie Ashton - Idziemy na próbę! - ruszył przed siebie z trzymanymi w dłoniach pudełkami z pizza a reszta skierowała się za nim. Ava stała jeszcze przez chwilę w miejscu, aż Calum złapał ją za dłoń i pociągnął za nimi w stronę garażu.

    - Nie są na prawdę tacy źli - szepnął jej na ucho, gdy przepuszczał ją w drzwiach. - A do tego co pokazałaś w salonie jeszcze wrócimy.

                ***

    Po czterech godzinach śmiechu i ciągłego żartowania chłopaków, Ava zajęła swoje miejsce w samochodzie Calum'a. Mimo, że na początku obawiała się tego jak przyjmą ją chłopaki, byli oni na tyle otwarci, że bez problemu dogadywała się z nimi. Nie potrafiła powstrzymać śmiechu, gdy zdenerwowany Ashton rzucał we wszystkich swoimi pałeczkami do perkusji, nawet raz trafiając w nią. Muzyka, którą tworzyli była niesamowita i od razu wpadła w ucho brunetki. Głosy chłopaków brzmiały świetnie, a teksty ich własnych piosenek nie były banalne. Teraz uśmiechała się do siebie, nucąc pod nosem jeden z ich autorskich kawałków, który zapadł w jej pamięci. Calum po chwili dołączył do niej, śpiewając jego tekst, którego Ava nie zdążyła jeszcze w całości spamiętać, jednak wiedziała, że od teraz będzie jej to ulubiona piosenka. Calum znów ruszył samochodem poza miasto, nie chcąc zdradzić Avie, żadnych szczegółów ich wycieczki. Po półgodzinnej drodze, zatrzymał samochód w pobliskim lesie, opuszczając go i otwierając drzwi brunetce. Ava spojrzała na chłopaka nie pewnie, znów nie wiedząc co ten ma w planach, jednak nie miała w sobie strachu. Czuła się przy nim bezpiecznie, lecz przede wszystkim wypierała z głowy powrót do domu, gdzie czekały na nią kolejne awantury.

    Calum ścisnął mocniej jej dłoń i wspólnie ruszyli wąską ścieżką, pomiędzy wysokimi krzewami. Z każdym metrem gęstwina malała tak, że Ava mogła dostrzec zarys błękitnego nieba i kontury wysokich budynków w Sydney. Wiedziała, że znaleźli się poza miastem, jednak nie spodziewała się, że widok, który miała ujrzeć aż tak zaprze jej dech w piersi. Rozpościerał się przed nią w dużej odległości zarys miasta, a znajdowali się na dość wysokiej górze, na której rosło tylko jedno drzewo. Do jego gałęzi przywiązane były dwie huśtawki, w niedużej odległości od siebie. Ava nie myślała długo, podbiegła do drzewa i usiadła na huśtawce, po chwili wymachując nogami. Czynność ta powróciła ją do lat dzieciństwa, w których uwielbiała całe dnie spędzać na dworze i wracać późnymi popołudniami.

    - Nie wiem jak Ty znalazłeś te wszystkie niesamowite miejsca! - Ava uśmiechnęła się szeroko w stronę Calum'a, który zajął swoje miejsce na huśtawce obok.

    - To pokazała mi moja mama. Gdy byliśmy młodsi, przywiozła nas tu z Mali, tylko po to by spędzić chociaż trochę czasu z nami - brunet uniósł kąciki ust do góry, jednak nie był to jego pełny uśmiech. Ava widziała w jego oczach tęsknotę do lat, o których opowiadał. Tak samo tęskniła ona, za dzieciństwem.

    - Kto to Mali?

    -Moja starsza siostra.

    - Zawsze chciałam mieć starsze rodzeństwo - Przyznała Ava, odpychając się mocniej nogami, tak, że huśtała się znacznie wyżej niż Calum. - Teraz to już bez znaczenia.

    - Dlaczego Twój ojczym robi to wszystko? - Calum zszedł na niewygodny temat, jednak musiał jakoś pomóc dziewczynie, ale nie mając żadnych informacji, nie mógł tego zrobić.

    - Calum proszę, daj mi o tym zapomnieć chociaż przez chwilę - Ava zatrzymała huśtawkę, zeskakując z niej i przyglądając się zachodzącemu nad Sydney słońcem. Otwarła się przed Calum'em, jednak temat jej ojczyma był wciąż tematem dla niej zamkniętym.

    - Przepraszam - usłyszała za plecami głos bruneta, który przystanął za nią i obrócił ją delikatnie do siebie by móc spojrzeć Avie w oczy. - Chce Ci tylko pomóc.

    - Nie pytaj o to więcej okej? - Ava poprosiła lekko podniesionym głosem, wyrywając się z uścisku Calum'a i ruszyła w kierunku samochodu. Nie dawała znaku życia od samego rana, wiedziała, że gdy tylko wróci do domu Mark będzie już na nią czekał. Gdy tylko znalazła się w samochodzie zatrzasnęła za sobą drzwi i utkwiła wzrok za oknem. Była zła na chłopaka, że wciąż nie potrafił zrozumieć, że to co dzieje się w jej domu jest jej osobistą sprawą. W ciągu ostatnich dni za bardzo otworzyła się na niego,jednak czuła gdzieś w środku, że potrzebowała kogoś takiego jak Calum, jednak wszystko działo się dla niej zbyt szybko.

    Calum całą drogę zerkał w stronę Avy, która nawet na sekundę nie oderwała wzorku od widoku za szybą. Mimo, że ją przeprosił dziewczyna wciąż miała mu za złe jego ciągłe wypytywanie o ojczyma, a on dobrze o tym wiedział. Jednak tak bardzo zależało mu na jej szczęściu, że nie mógł odpuścić i chciał małymi kroczkami przekonać ją do siebie. Nie wiedział, że udawało mu się to znacznie szybciej niż zaplanował.

     Gdy tylko Calum zaparkował samochód na podjeździe przed domem Avy, dziewczyna niemalże wybiegła z samochodu i już po sekundzie stała przed drzwiami wejściowymi. Jednak zatrzymała się z dłonią na klamce, obawiając się tego co może spotkać po przekroczeniu progu. Odwróciła się w stronę podjazdu, na którym wciąż stało zaparkowane czarne BMW, a Calum opierał się o swój samochód, czekając aż brunetka wejdzie do środka. Ava zagryzła nerwowo wargę, rozważając w głowie zaproszenie chłopaka do środka. Czułaby się w jego obecności bezpieczniej i chociaż w ten sposób mogłaby uniknąć rozmowy z Markiem. Opuściła już kolejne zajęcia gry na pianinie, które uważała za nudne i nie potrzebne. Inaczej wyobrażała sobie muzykę niż jej matka, nie przepadała za klasykami, do których ona zmuszała ją grać. Calum widząc jak Ava biję się z własnymi myślami, podszedł do niej i delikatnie złapał ją za dłoń.

    - Wejdziesz ze mną? - w jej oczach zauważył strach, ale i zmieszanie.

    - Jasne - uśmiechnął się, chcąc dodać brunetce otuchy.

    Ava szybko nacisnęła klamkę i po chwili znaleźli się już na korytarzu. Dziewczyn nerwowo rozejrzała się po najbliższych pomieszczeniach, gdy nie zauważyła w pobliżu ojczyma, ruszyła przez korytarz wciąż nie puszczając dłoni Calum'a. Na jego końcu, dobiegł ich niski głos wydobywający się z gabinetu mężczyzny. Za drzwi wychylił się ten sam brunet, którego Calum, mógł obserwować zaledwie dzień wcześniej, w pokoju brunetki.

    - Gdzie byłaś cały dzień? - zapytał groźnie, mierząc Ave swoim ciemnym spojrzeniem.

    - Nie muszę Ci się tłumaczyć - Ava niemalże warknęła, jednak powstrzymywała się w obecności Calum'a. Chłopak zauważył, że pod maską pewnej siebie, była roztrzęsiona i zdenerwowana. Mocniej zacisnęła jego trzymaną dłoń i przygryzła jeszcze mocniej wargę, która stała się czerwieńsza.

    - Kto to? - Mark wskazał głową na Calum'a, który starał się być opanowanym i wyglądać w miarę przyjaźnie. Jednak gdyby tylko mógł przyłożyłby mężczyźnie, za to co robił każdego dnia jego Avie.

    - Mój przyjaciel.

    - Miło mi poznać w końcu kogoś ze znajomych Avy - mężczyzna uśmiechnął się sztucznie i wyciągnął do Calum'a dłoń, którą ten uścisnął i delikatnie skinął głową. Nie zamieniając już ani jednego słowa Ava pociągnęła bruneta za sobą, znikając po chwili w jej własnym pokoju. Odetchnęła cicho, gdy tylko zamknęła za nimi drzwi. Zdziwiło ją to, że Mark zachowywał się przy Calum'ie spokojnie, jednak cieszyła się, że chociaż na chwilę mogła odetchnąć we własnym domu.

    - Dziękuję - brunetka wyszeptała w stronę Calum'a, który stał wciąż na przeciwko niej i przyglądał się jej.

    - Nie możesz bać się wracać do swojego własnego domu! Dlaczego się nie wyprowadzisz?

    - Nie mogę Calum - Ava westchnęła chowając twarz w dłonie. Odskoczyła lekko od drzwi, gdy przestraszyło ją pukanie. Za ciemnej powłoki wychylił się mały pięcioletni chłopiec. Ava uśmiechnęła się na jego widok i gdy tylko malec przybiegł do niej uniosła go na ręce i zmierzwiła dłonią jego włosy, tego samego koloru co jej. Zapomniała na chwilę o Calum'ie, który przyglądał się im z zaskoczeniem.

    - Nie oglądałaś dziś ze mną bajek - chłopiec objął brunetkę małymi rączkami w okół szyi i powiedział ze smutkiem w głosie.

    - Wiem Erik, ale obiecuję jutro to nadrobię - uśmiechnęła się pokrzepiająco w jego stronę.

    - A kto to? - Erik wskazała rączką na Calum'a, który wciąż stał w tym samym miejscu.

- To jest Calum, mój przyjaciel - chłopiec wyciągnął do bruneta dłoń, którą ten po chwili uścisnął uśmiechając się szeroko.

    - Może on też będzie chciał z nami jutro po oglądać bajki?

    - Co Ty na to Calum? - Ava zwróciła się do niego, lekko się uśmiechając.

    - Chętnie.

    - Widzisz, jutro będziemy wszyscy razem oglądać, a dziś zmykaj już spać - malec niechętnie zszedł z ramion dziewczyny, dając jej buziaka i znikając za drzwiami, machając jeszcze Calum'owi na pożegnanie.

    - Dlatego nie mogę się wyprowadzić, nie mogę zostawić tu Erika samego- Ava westchnęła cicho, a po jej policzkach spłynęło kilka łez. - Nie mogła bym żyć z myślą, że jemu dzieje się krzywda. Wole umrzeć...

    - Pomogę wam Ava, tylko mi pozwól to zrobić - Calum podszedł bliżej brunetki i otarł dłonią spływające po jej policzkach łzy. Ava wtuliła się w jego koszulkę. wdychając jego zapach, zdawała sobie sprawę, że uzależnia się od niego. To co miało tylko o czternaście dni przedłużyć jej życie, teraz tworzyło w jej sercu nadzieje na coś lepszego.

♡♡♡♡♡

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top