Day 4.

Calum od początku dnia nerwowo krzątał się po domu. Jego myśli wciąż skierowane były w stronę drobnej brunetki i jej cudownego uśmiechu. Chcąc odsunąć od siebie wszelkie myśli, zabrał się za sprzątanie swojego BMW. Cały jego środek tonął w wodzie, jednak chłopak dziękował w duchu, że samochód w środku pokryty był skórą i ciecz nie mogła wsiąknąć w siedzenia. Mimo wszystko cieszył się z pomysłu, który wpadł mu do głowy poprzedniego dnia, chociaż teraz musiał wyciskać z wody każdy milimetr auta, to nagrodą za to był szczery uśmiech Avy. Nie mógł zrozumieć jak łatwo, ta drobna brunetka potrafiła wplątać się w jego myśli ,zaledwie w cztery dni. Powoli uzależniał się od jej obecności, a pozostało mu jedynie dziesięć dni, w których będzie mógł jeszcze ją oglądać. Nie wiedział jaką decyzję podejmie brunetka, jednak wciąż miał nadzieję, że przekona ją i dziewczyna nie skoczy.

    Przyglądał się jak spóźniona Ava biegnie przez Liverpool Street, podtrzymując po bokach, długą, luźną, białą bluzkę, która podskakiwała wraz z jej krokami odsłaniając, opalony brzuch. Calum zsunął z oczu czarne RayBany, obdarzając brunetkę szerokim uśmiechem. Ava zatrzymała się tuż obok niego, opierając dłonie o kolana i biorąc kilka głębszych oddechów, wyrównując swoje tętno. Posłała w kierunku chłopaka lekki, aczkolwiek widocznie wymuszony uśmiech, prostując się po chwili i poprawiając swoją koszulkę. Gdy jedno z ramiączek opadło lekko, Calum zdążył zauważyć siwy ślad na jej ramieniu, nim Ava przestraszona szybko je uniosła z powrotem na swoje miejsce. Calum przyjrzał się uważniej brunetce, która nie była już tą samą dziewczyną co poprzedniego dnia na plaży. Na jej ustach nie widniał ten sam szczery uśmiech, a w czekoladowych tęczówkach nie mógł dostrzec małych iskierek szczęścia. Ava zdecydowanie była lekko wystraszona, a w jej oczach Calum widział wyłącznie ból. Zdecydował jednak nie pokazywać po sobie, że zauważył cokolwiek złego w zachowaniu brunetki, a jedynie obserwować ją.

    - Przepraszam - powiedziała Ava opierając się o samochód Calum'a. - Co robimy?

    - Musimy wykorzystać ten piękny dzień! - Calum uśmiechnął się tajemniczo i otworzył jej drzwi po stronie pasażera.

    - Kolejne porwanie? - zapytała siląc się na zabawny ton i zajmując miejsce w samochodzie.

    - Wycieczka - Calum odpowiedział i szybko obszedł samochód, po chwili zajmując swoje miejsce za kierownicą.

    Wyjeżdżając na Regent Street Calum przyglądał się uważnie Avie, która oparła zmęczona głowę o szybę samochodu, obserwując krajobraz za oknem. Nie zdziwiła się nawet kiedy ponownie zmierzali w kierunku drogi szybkiego ruchu, gdzie po piętnastu minutach skręcili tym razem w McEvoy Street, której już kompletnie nie poznawała. Jednak nie przejęła się tym, w ciągu tych czterech dni odczuwała coś w rodzaju zaufania do Calum'a i nie pytała o kierunek ich wycieczki. W głowię wciąż miała wydarzenia, które rozegrały się w jej domu, z którego wyszła z ulgą. Nie chciała tam wracać, jednak wiedziała że jej spotkanie z Calum'em dobiegnie końca i dopadnie ją szara rzeczywistość. W połowie Pinces Higway Calum zwolnił i skręcił w małą drużkę, z tabliczką Farnell Ave. Zatrzymał auto na poboczu otoczonym dookoła niskimi drzewami i krzewami. Dopiero po chwili rozglądania się Ava dostrzegła kolejną tabliczkę, która oznajmiała, że znajdują się w Royal National Park, położonym na południe od Sydney. Wysiadła z samochodu i nabrała mocno powietrza w płuca, chcąc nacieszyć się jego świeżością. Nie zaprzątała sobie głowy myślami, dlaczego chłopak przywiózł ją akurat tutaj, gdy tylko wysiadł z czarnego samochodu, pozwoliła ująć mu swoją dłoń i pociągnąć się w stronę pobliskiej wąskiej ścieżki. Po kilku minutach marszu zboczyli z niej jednak i podążali przedzierając się przez krzewy. Ava zaklęła cicho pod nosem, gdy jedna z gałęzi podrapała jej osłoniętą skórę na przedramieniu. Calum po raz kolejny odwrócił się i upewnił ją, że już nie daleko, po czym pociągnął ją w kolejną, jeszcze większą gęstwinę. Gdy przedarli się przez nią, Ava ujrzała niską rzekę, a tuż przy niej niewielki, drewniany domek. Budynek mimo że nie wyglądał na bardzo stary, to kilka desek chwiało się i odpadało już od całości budynku.    

    Calum uśmiechnął się po raz kolejny swoim tajemniczym uśmiechem i podszedł bliżej budynku, wyciągając z kieszeni klucz i otwierając małą kłódkę, założoną na drzwi. Ava przyglądała się chłopakowi unosząc z zaciekawieniem brwi. Calum obrócił się do niej i skinieniem głowy poprosił by podeszła. Przepuścił ją w drzwiach i zamknął je za nimi. W pomieszczeniu panował zaskakujący porządek, a na meblach nie znajdował się żaden kurz. Mimo, że pokój urządzony był bardzo minimalistycznie to znalazło się w nim miejsce na dwuosobową kanapę, dwa nie wielkie fotele i stolik po środku nich. Przy północnej ścianie znajdował się, nieduży, ale widocznie nowy telewizor, a obok niego na podłodze rozrzucone leżały różne płyty i dżojstiki do gry. Niewielki kominek znajdował się po sąsiedniej ścianie, a tuż obok niego kilka ułożonych drewien. Nie było potrzeby rozpalania go, bo mimo, że budynek stał ukryty pośród większych drzew było w nim na prawdę ciepło.

    - Jak odkryłeś to miejsce? - Ava przerwała panującą ciszę, oglądając jeden ze starych obrazów wiszących na ścianie.

    - Długa historia - Calum machnął ręką w powietrzu i usiadł na jednym z foteli. Ava spojrzała na niego przewracając oczami i nakazując by jej to wyjaśnił.   

    - Zgubiłem się kiedyś w tym parku - brunet spuścił głowę zażenowany, omijając wzrokiem dziewczynę. Ava zaśmiała się cicho pod nosem i usiadła na przeciwko chłopaka, zakładając nogi pod siebie. - I kiedy chodziłem bez celu już jakieś dwie godziny, w końcu znalazłem ten domek. Później znaleźli mnie przyjaciele i stwierdziliśmy, że jest to świetne miejsce na małe imprezy, wiec wyremontowaliśmy go.

- I nikt nie miał nic przeciwko?

- Po długich poszukiwaniach, udało nam się odnaleźć właściciela, który który nie spędza tu czasu, ale w zamian za mały remont i opiekę nad domkiem, pozwolił nam spędzać tu czas.

- Podoba mi się tu - Ava ułożyła głowę na oparciu kanapy i rozciągnęła dłonie. - Możemy przyjeżdżać tu częściej.

    Calum ucieszył się na jej słowa, wyciągnął z kieszeni swojego I-pada i podłączył go do niewielkiego radia, stojącego na oknie. Włączył cicho muzykę i usiadł obok Avy. Dziewczyna oparła głowę o jego ramię i przymknęła powieki. Cieszyła się tą chwilą, czuła się na prawdę dobrze, zapominając o wszystkim dookoła. Calum czuł, że ta drobna brunetka wywraca jego życie do góry nogami, ale podobało mu się to. Odnajdywał w niej za każdym razem inne cechy, które mimo że czasem poskazywały mu jej wycofanie, podobały się mu. W duchu pragnął by spędzili ze sobą więcej czasu niż tylko kolejne dziesięć dni.

    ***

- Calum na prawdę wrócę do domu sama - Ava próbowała przekonać chłopaka, aby zaparkował auto pod swoim domem i pozwolił jej wrócić samotnie.

    - Podaj adres, nie ma mowy bym puścił Cię samą po dwudziestej drugiej - spojrzał na nią, ze wzrokiem nie znoszącym sprzeciwu. Ava odetchnęła głośno i wcisnęła się mocniej w skórzane siedzenie.

    - Calum...

    - Ava proszę, chcę byś bezpiecznie dotarła do domu.

    - Dobrze - brunetka zdenerwowana zacisnęła dłonie w pięści, mnąc materiał swojej białej koszulki . - Roslyndale Ave 24.

    - To całkiem niedaleko - Calum odpalił silnik i już po kilku minutach parkował na poboczu Roslyndale Ave. Ava rozejrzała się po podjeździe gdzie nie stał żaden inny samochód, a wszystkie światła w jej domu były wygaszone. Odetchnęła z ulgą i wysiadła z samochodu. Brunet poszedł w jej ślady i oparł się o jego maskę, przyglądając się jak dziewczyna rozprostowuję zgnieciony fragment bluzki. Nie chciał rozstawać się z nią, tak sama jak Ava nie chciała rozstawać się z nim. Spojrzała jeszcze raz w kierunku wygaszonych w domu świateł i bijąc się z myślami zagryzła delikatnie dolną wargę.

- Może wejdziesz? - zaproponowała niepewnie, spoglądając wszędzie, byle nie w karmelowe oczy Calum'a. Chłopak zaśmiał się cicho widząc jej zdenerwowanie i przycisnął przycisk zamykający auto.

    - Chętnie - ujął jej dłoń i tym razem to on pozwolił poprowadzić się Avie w stronę dużego, jasno brązowego domu. Ten gest stał się ich normalnością, nikogo nie krępował, wydawał się być zwykłym. Hol jak i całe wnętrze urządzone było bardzo nowocześnie, a pokoje, które mijali pomalowane były na przeróżne kolory. Pokój Avy utrzymany został w niebieskim odcieniu, z wielkim białym dwuosobowym łóżkiem, niskim biurkiem w tym samym kolorze i drzwiami prowadzącym do garderoby i małej łazienki. Calum poczuł się w pomieszczeniu jak we własnym pokoju, gdy tylko zauważył w jego rogu mocno czerwoną gitarę elektryczną. Wziął instrument do ręki i delikatnie przejechał dłonią po strunach. Pomieszczenie wypełniło się cichym i melodyjnym dźwiękiem.

    - Grasz? - Calum zapytał siadając z instrumentem na łóżku, delikatnie mnąc śnieżnobiałą pościel.

    - Trochę - brunetka odpowiedziała siadając obok niego.

    Calum ułożył gitarę wygodniej w dłoni i złożył kilka dźwięków w chwytliwą melodię, do której Ava wystukiwała rytm dłonią o kolano. Brunetka nigdy wcześniej nie słyszała tego kawałka, jedynak zdecydowanie spodobał się jej, tak samo jak widok zatraconego Calum'a w muzyce. Gitara idealnie do niego pasowała, a w jego oczach Ava dostrzegała tylko i wyłącznie fascynację.

    - Co to? -zapytała gdy chłopak odłożył instrument na swoje miejsce.

    - Nasz autorski kawałek, może kiedyś posłuchasz jak gramy go razem.

    - Chętnie - Ava zamilkła, podbiegając szybko do drzwi prowadzących na korytarz. Z salonu usłyszała głos mężczyzny, przerażona wbiegła do pokoju, podrywając Calum'a z łóżka i prowadząc go do garderoby. - Proszę zostań tu i nie wychodź.

    - Ale coś się dzieje? -Calum posłał dziewczynie pytające spojrzenie.

    - Proszę zostań tu - Ava zamknęła drzwi przed jego nosem i szybko zajęła miejsce przy białym biurku. Po niedługiej chwili, drzwi do jej pokoju otworzyły się ponownie, a w nich ukazał się wysoki postawny mężczyzna, o ciemniejszej karnacji niż Ava, z ciemnymi włosami zaczesanymi lekko do góry. Calum nie mógł zobaczyć tego co dzieje się w pomieszczeniu, jedynie przyłożył ucho do drewnianej powłoki.

    - Gdzie byłaś ? - mężczyzna zapytał niskim głosem, z lekką chrypką.

- Nie Twoja sprawa - odpowiedziała cicho Ava, z irytacją w głosie.

    - Uważaj mała! - mężczyzna warknął i podszedł do biurka, opierając się o niego jedną ręką. - Dlaczego nie byłaś na zajęciach?

    - Nie będę tam chodzić Mark. Nie chce! - dziewczyna podniosła się gwałtownie z miejsca, przewracając krzesło. Calum usłyszał jedynie dźwięk przewracanego mebla, złapał dłonią za klamkę, jednak nie zdecydował się wyjść, nie chcąc przysparzać dziewczynie większych problemów.

    - Gówno mnie obchodzi czego Ty chcesz Ava! - mężczyzna warknął głośno, łapiąc brunetkę za ramiona i mocno ściskając je w swoich dłoniach. Ava syknęła z bólu, który zadawał jej mężczyzna, jednak nie próbowała się wyrywać, wiedząc, że tak tylko i wyłącznie może pogorszyć swoją sytuację. - Nie po to za to płace byś je olewała. Twoja matka chce byś się tam uczyła, więc tak ma być. Zrozumiano?! - Ava poczuła jak jej ręce drętwieją od mocnego uścisku, a przed oczami miała już ciemniejsze plamy.

    - Zrozumiano?! - mężczyzna powtórzył pytanie nie słysząc od dziewczyny żadnego potwierdzenia. Mocno szarpnął jej ramionami tak, że brunetka zawyła cicho z bólu. Podniosła na niego swoje czekoladowe tęczówki, w których zbierały się już łzy. Pokiwała delikatnie głową na znak zgody i wypuściła z sykiem powietrze. Mark zaśmiał się z reakcji dziewczyny i popchnął ją mocniej tak, że uderzyła plecami o zimną błękitną ścianę. Wyszedł z pomieszczenia trzaskając za sobą drzwiami, a Ava usiadła na zimnej podłodze, pozwalając słonym łzą wypłynąć spod jej powiek.

    Calum nie słysząc już żadnego dźwięku, uchylił wolno drzwi garderoby i wyjrzał za nie. Nie zauważył nikogo, więc wyszedł z pomieszczenia próbując odszukać wzrokiem brunetki. Gdy zauważył jej skuloną postać, podbiegł do dziewczyny obejmując jej zaciśnięte dłonie, swoimi. Przyjrzał się jej z uwagą, dostrzegając błyszczące łzy na jej policzkach.

    - Ava, wszystko w porządku? - zapytał szeptem. Podniósł dziewczynę i pozwolił jej wtulić się w jego tors. Czuł jak moczy swoimi łzami jego koszulkę, jednak nie było to dla niego teraz ważne. Delikatnie gładził dłonią jej długie włosy i szeptał, że wszystko będzie w porządku. Ava po kilku minutach uspokoiła się i odsunęła się od niego, ocierając wierzchem dłoni resztę łez.

    - Przepraszam. Nie powinieneś tego słyszeć - powiedziała zaciskając dłonie mocno w okół ciała.

    - Ava, dobrze wiesz że tak nie powinno być! - Calum podszedł do niej delikatnie łapiąc ją za ramiona. Brunetka syknęła z bólu i odsunęła się od chłopaka. Calum spojrzał na nią podejrzliwie, jednak zdecydował się nie ponawiać gestu.

    - Calum, na prawdę nie warto się tym przejmować - odparła obojętnie podchodząc do drzwi. - Lepiej będzie jak wyjdziesz teraz, póki Mark jest w gabinecie.

    - Kto to jest Mark? - Calum zapytał idąc cicho korytarzem, tuż za plecami brunetki.

    - To mój ojczym - odpowiedziała po chwili, otwierając już drzwi wejściowe.

    Calum zatrzymał się tuż za nimi, odwracając się jeszcze raz w stronę brunetki. Widział zmęczenie i ból wymalowany na jej twarzy. Nie mógł pozwolić by coś złego działo się tej drobnej, dla niego bezbronnej dziewczynie. Złapał po raz ostatni jej dłoń, gładząc kciukiem jej wierzch, przynosząc tym samym dziewczynie ukojenie. Ava nie zdawała sobie sprawy, że Calum działał na jej ciało jak lekarstwo. Nie zauważała, że w jego obecności potrafi zapomnieć o domu, o ojczymie i problemach. Calum nachylił się nad dziewczyną składając na jej czole subtelny pocałunek i odsunął się w kierunku ścieżki, prowadzącej do bramy.

    - Dobranoc, Ava.

    - Dobranoc, Calum.

*.*.*.*.*.*

O matko jeden z najdłuższych rozdziałów jakie napisałam ! Jak się wam podoba?! Czy myślicie że Ava pozwoli sobie pomóc ? :) piszcie co sądzicie to na prawdę motywuje ^^

Aaa zapraszam wciąż na "Everything I Didn't Say " 😘

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top