Rozdział 18

Rush od razu rzucił mnie na głęboką wodę. Jego usta zwarły się z moimi mocno, wymagające Ucieszyłam się. To było romantyczne. Prawdziwe. Znów miał kolczyk w języku. Nie zauważyłam tego wcześniej, ale teraz go poczułam. Jego język tak cudownie prześlizgiwał się po moim. Podobał mi się smak czegoś, czego nie mogłam mieć.

Objął rękami moją twarz. Zwolnił, a potem odsunął się, wciąż mnie obejmując.

- Chodźmy na górę. Chcę pokazać ci mój pokój - rzucił z nieprzyzwoitym uśmieszkiem. - I moje łóżko.

Skinęłam głową i Rush opuścił ręce. Wziął moją dłoń i splótł palce z moimi. Lekko je uścisnął. Bez słowa poszliśmy w stronę schodów. Chłopak lekko ciągnął mnie za rękę, jakby bardzo się spieszył. Kiedy znaleźliśmy się na drugim piętrze, przycisnął mnie

do ściany i pocałował gwałtownie, gryząc moje wargi i ssąc język. Oderwał się po chwili i wziął głęboki wdech.

- Jeszcze jedne schody - stwierdził poważnie i pociągnął mnie dalej korytarzem.

Minęliśmy mój pokój, przy którym Rush na sekundę przystanął. Pomyślałam, że będzie chciał tam wejść, ale ruszył dalej. W końcu dotarliśmy do wąskich drzwi. Zastanawiałam się, czy za nimi znajdowały się schody prowadzące do jego pokoju. Wyciągnął klucz i przekręcił go w zamku. Gestem wskazał, żebym poszła przodem.

Schody były drewniane jak te prowadzące na drugie piętro, ale tutaj po obu stronach stromych stopni znajdowały się ściany.

Kiedy dotarłam na szczyt, zamarłam. Wokół roztaczał się oszałamiający widok. Księżyc oświetlający ocean sprawiał, że pomieszczenie tonęło w niesamowitym blasku.

- Kiedy zobaczyłem ten pokój, poprosiłem mamę, żeby kupiła dom. Nawet w wieku dziesięciu lat wiedziałem, że to wyjątkowe miejsce - szepnął Rush, obejmując mnie ramionami w talii.

- Jest niesamowity - wyszeptałam. Miałam wrażenie, że jeśli odezwę się zbyt głośno, wszystko zepsuję.

- Zadzwoniłem tego dnia do taty. Powiedziałem, że znalazłem dom, w którym chcę mieszkać. Przelał

mamie pieniądze i go kupiła. Jej również spodobało się to miejsce i teraz spędzamy tu lato. Ona ma własny dom w Atlancie, ale woli ten.

Mówił o sobie. O swojej rodzinie. Starał się. Serce zmiękło mi jeszcze odrobinę. Powinnam powstrzymać go, zanim na dobre się tam rozpanoszy. Nie chciałam bólu, który miał nastąpić, kiedy to wszystko się skończy, a on odejdzie. Ale musiałam wiedzieć więcej.

- Ja też nie chciałabym stąd wyjeżdżać - powiedziałam szczerze.

Delikatnie pocałował mnie w ucho.

- Ach, to dlatego, że nie widziałaś mojej chaty w Vale i mieszkania na Manhattanie.

Nigdy nie będzie mi to dane. Mogłam tylko wyobrazić go sobie w tych miejscach. Oglądałam wystarczająco dużo telewizji. Ta zima upłynie mi pod znakiem rozmyślań o tym, jak siedzi przy rozpalonym kominku w eleganckiej chatce wśród ośnieżonych gór. Albo relaksuje się w mieszkaniu z widokiem na Manhattan. Może z jego okien widać tę wielką choinkę, którą co roku tam stawiają?

Rush odwrócił mnie w prawo, aż zobaczyłam wielkie łoże. Było całe czarne. Podobnie jak pościel, łącznie z poduszkami.

- A to moje łóżko. - Poprowadził mnie w tamtą stronę, nie zdejmując rąk z moich bioder. Nie chcia-

łam zastanawiać się, ile dziewczyn znalazło się tu przede mną. To bez sensu. Zamknęłam oczy i starałam się wyprzeć tę myśl.

- Blaire, nawet jeśli będziemy tylko się całować albo leżeć i rozmawiać, mnie to nie przeszkadza. Po prostu chciałem, żebyś tu była. Blisko.

I znów odrobinę niżej opuściłam gardę. Odwróciłam się i spojrzałam na niego.

- Nie mówisz poważnie. Widziałam cię w akcji, Rush. Nie zapraszasz tu panienek tylko po to, żeby z nimi pogadać. - Starałam się, żeby moje słowa zabrzmiały żartobliwie, ale głos mi się załamał, kiedy wspomniałam o innych dziewczynach.

Rush zmarszczył brwi.

- Nikogo tu nie przyprowadzam, Blaire. Co? Ależ oczywiście, że tak.

- Pierwszej nocy, kiedy przyjechałam, powiedziałeś, że twoje łóżko jest już zajęte - przypomniałam mu.

Uśmiechnął się złośliwie.

- Tak, ponieważ ja w nim śpię. Dziewczyny nie mają wstępu do sypialni. Nie chcę, żeby bezmyślny seks skaził to miejsce. Uwielbiam je.

- Następnego ranka ta laska wciąż tu była. Zostawiłeś ją w łóżku i przyszła cię szukać w samych majtkach.

Rush wsunął rękę pod moją koszulkę i zaczął gładzić po plecach.

- Jeden z pokoi na drugim piętrze należał do Granta do czasu, kiedy rozwiedli się nasi rodzice. Używam go teraz jako swojej garsoniery. Tam zabieram dziewczyny. Nie tutaj. Nigdy tutaj. Jesteś tu pierwsza. - Zamilkł i uśmiechnął się krzywo. - Cóż, raz w tygodniu przychodzi tu Henrietta, żeby posprzątać. Ale przysięgam, żadnego bara-bara.

Czy to znaczyło, że byłam wyjątkowa? Inna niż wszystkie? Och, taką miałam nadzieję. Nie... nieprawda. Musiałam wziąć się w garść. On niedługo wyjedzie. Nasze światy tak bardzo różniły się od siebie. Dzieliła je prawdziwa przepaść.

- Pocałuj mnie, proszę. - Stanęłam na palcach i przycisnęłam usta do jego warg, zanim zdążył zaprotestować albo zaproponować, żebyśmy dłużej porozmawiali. Nie chciałam gadać. Każda wymiana zdań sprawiała, że pragnęłam znaleźć się jeszcze bliżej niego.

Rush popchnął mnie na łóżko i położył się na mnie. Jego język splatał się z moim. Przesuwał rękami po moim ciele, aż dotarł do kolan. Rozsunął je i wślizgnął się pomiędzy moje nogi.

Chciałam poczuć go mocniej. Złapałam za koszulkę i przyciągnęłam do siebie. Pojął tę wskazówkę i przerwał nasz pocałunek. Ściągnął szybko T-shirt i odrzucił na bok. Tym razem mogłam dokładniej zbadać jego ciało. Przesunęłam dłońmi

po ramionach i ścisnęłam twarde wypukłości bicepsów. Musnęłam klatkę piersiową i dotknęłam palcem każdego wzgórka na brzuchu. Czułam, jak jego sutki twardnieją pod moim dotykiem. To było cholernie podniecające.

Rush niemal gorączkowo zaczął rozpinać białe guziki mojego służbowego stroju. Kiedy dotarł do ostatniego, odsunął poły bluzki i pociągnął w dół stanik, aż obie piersi wyskoczyły z koronkowych miseczek.

Wysunął język i delikatnie polizał sutek. Po chwili zrobił to samo z drugim, po czym pochylił mocniej głowę i wciągnął go gwałtownie w usta.

Przesunęłam się pod nim i poczułam, że twardość, która wcześniej ocierała się o moje udo, teraz znalazła się dokładnie między moimi nogami. Naciskała dokładnie tam, gdzie czułam ból niespełnienia.

- Ach! - krzyknęłam, ocierając się o nabrzmiały członek. Chciałam poczuć go mocniej.

Rush puścił sutek i podniósł się. Znów znalazł się zbyt daleko, by zaspokajać moje pragnienie. Rozpiął mi spódnicę i ściągnął ją powoli razem z majtkami. Nie spuszczał ze mnie wzroku.

Uniosłam się, dzięki czemu ubranie swobodnie przeszło przez biodra. Rush ukląkł i pokazał gestem, żebym usiadła. Byłam gotowa zrobić wszystko, o co

prosił. Następnie zsunął spódnicę do końca. Rozpiął mi stanik i odrzucił go na bok.

- Naga w moim łóżku jesteś o wiele piękniejsza, niż sobie wyobrażałem... a wierz mi, wyobrażałem to sobie wiele razy. Bardzo wiele.

Wsunął ramiona pod moje kolana i znów znalazł się pomiędzy moimi nogami. Ale nie zdejmował spodenek. Chciałam, żeby je zdjął... Och!

Poruszył biodrami i nacisnął dokładnie tam, gdzie potrzebowałam.

- Tak! Proszę! - Podrapałam mu plecy, chcąc przyciągnąć go do siebie.

Rush pochylił się i przesunął dłońmi po wnętrzu moich ud. Pocałował mój pępek, a potem wzgórek łonowy.

Dlaczego Rush nie miał więcej włosów? Pragnęłam złapać za coś i mocno pociągnąć.

Spojrzał prosto na mnie srebrnymi oczami. Wysunął język i przejechał metalową kulką po mojej łechtaczce. Wykrzyknęłam jego imię i złapałam obiema rękami za prześcieradło, żeby nie spaść z łóżka. Czułam się tak, jakbym lada chwila miała wylecieć w powietrze przez któreś z tych gigantycznych okien.

- Boże, ale jesteś słodka - wydyszał, pochylając głowę i ponownie wysuwając język. Słyszałam o tym, ale nigdy nie sądziłam, że to może być takie cudowne.

- Rush, proszę - jęknęłam.

Zatrzymał się nade mną. Poczułam ciepło jego oddechu na nabrzmiałym od rozkoszy ciele.

- Co, kochanie? Powiedz mi, czego chcesz. Pokręciłam głową i mocno zamknęłam oczy. Nie

mogłam mu powiedzieć. Nie wiedziałam jak.

- Chcę usłyszeć, jak to mówisz, Blaire - szepnął zduszonym głosem.

- Proszę, poliż mnie znowu - wykrztusiłam.

- Fuck - zaklął Rush, nim ponownie wsunął język w moje zagłębienie. Potem wciągnął w usta nabrzmiałą łechtaczkę i wysłał mnie w podróż w kosmos. Świat wybuchł kolorami. Przestałam oddychać, czując obezwładniającą rozkosz.

Dopiero kiedy wróciłam do siebie, zdałam sobie sprawę, że Rush, teraz już rozebrany, właśnie się na mnie opuszczał.

- Włożyłem prezerwatywę. Muszę znaleźć się w środku - szepnął mi do ucha, po czym rozsunął moje nogi. Poczułam, jak czubek jego członka zanurza się we mnie.

- Kurwa, jesteś taka mokra. Ciężko będzie od razu nie wejść w ciebie. Postaram się zrobić to powoli. Obiecuję - mówił z napięciem. Widziałam nabrzmiałe żyły na jego szyi. Stopniowo wciskał się we mnie. Czułam, że moje ciało się rozciąga, ale nie było to nieprzyjemne. Spodziewałam się bólu, ale na razie nic

nie czułam. Przesunęłam się i mocniej rozsunęłam nogi. Rush przełknął głośno i zamarł.

- Nie ruszaj się. Proszę, kochanie, nie ruszaj się - błagał, trzymając się sztywno. Potem popchnął odrobinę głębiej i poczułam ukłucie. Zastygłam bez ruchu. Rush też zamarł.

- To jest to. Zrobię to szybko, ale potem zatrzymam się w środku, żebyś mogła do mnie przywyknąć.

Skinęłam głową i zamknęłam oczy. Złapałam go za ramiona. Rush wysunął się, a potem popchnął mocno do przodu. Przeszył mnie okropny ból. Krzyknęłam, mocno łapiąc go za ramiona.

Słyszałam, jak mocno dyszał. Nie śmiał nawet drgnąć. Nie miałam pojęcia, jak się czuje mężczyzna w takiej sytuacji, ale widać było, że to trudne. Mój kochanek wyglądał, jakby go coś bolało.

- W porządku. Wszystko w porządku - szepnęłam, kiedy ból zelżał.

Otworzył oczy i popatrzył na mnie. Wzrok miał zamglony.

- Na pewno, kochanie? Bo tak strasznie chcę się poruszyć.

Skinęłam głową, wciąż trzymając go za ramiona, na wypadek gdyby ból powrócił. Rush poruszył biodrami do tyłu i poczułam, że wyszedł ze mnie, po czym powoli zanurzył się z powrotem, wypełniając

mnie swoim ciałem. Tym razem czułam się tylko rozciągnięta i wypełniona.

- Boli? - Rush ponownie się zatrzymał.

- Nie. Podoba mi się - zapewniłam go. Cofnął biodra, a potem ponownie wszedł we mnie,

sprawiając, że jęknęłam z rozkoszy. To było dobre. Nawet więcej.

- Podoba ci się? - zdziwił się.

- Tak. Cudowne uczucie.

Chłopak zamknął oczy i odchylił głowę do tyłu. Jęknął i zaczął poruszać się szybciej. Czułam, że znów wzbiera we mnie rozkosz. Czy to możliwe? Czy mogłam po tak krótkim czasie znowu mieć orgazm?

Wiedziałam tylko, że chcę więcej. Uniosłam wyżej biodra, by lepiej poczuć jego pchnięcia. To sprawiło, że kompletnie oszalał.

- Tak! Jesteś niesamowita. Taka ciasna. Blaire, jesteś tak cholernie ciasna - dyszał ciężko, poruszając się we mnie.

Objęłam go nogami w talii, a wtedy zaczął się trząść.

- Jesteś blisko, kochanie? - spytał z napięciem w głosie.

- Chyba tak - odparłam, czując rosnącą rozkosz. Ale nie byłam jeszcze blisko. Początkowy ból sprawił,

że zostałam trochę z tyłu. Rush wsunął rękę między moje uda i zaczął kciukiem pocierać łechtaczkę.

- Ach! Właśnie tak! - krzyknęłam i przywarłam do niego całym ciałem, czując, jak zalewa mnie fala gorąca. Rush ryknął i zamarł, po czym poruszył się ostatni raz.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top