6.

Obudziłam się, a Andy'ego obok mnie nie było. Przetarłem twarz dłońmi i przeczesałam włosy. Wstałam i razem z ubraniami ruszyłam do łazienki. Przemyłam twarz, lekko ogarnęłam włosy, ubrałam się w swoje wczorajsze ubrania. Ładnie złożyłam bluzkę od chłopaka i ruszyłam do salonu, gdzie spędziłam noc. Złożyłam kołdrę, koc po czym położyłam na nie poduszkę i na górę koszulkę. Weszłam do kuchni i zjadłam swój kawałek ciasta i szczerze mówiąc, nie było najgorsze. 

Z tego co wiem, to chłopaka chyba nie ma w domu, albo kiedy zasnęłam poszedł do siebie na górę. 

Zjadłam sobie dwa kawałki, zasłużyłam też go robiłam. 

Założyłam buty i po cichu wyszłam z domu Andy'ego. 

Spojrzałam na zegarek. Zdążę do szkoły. Chyba pierwszy raz obudziłam się o 6:00. Z tego co wiem, to autobus mam o 6:30, a do szkoły na 8:00. Dam radę. 

***

W domu byłam około godziny 7:00. Wyładowałam wczorajsze zakupy i pobiegłam pod prysznic. Szybko się umyłam rozczesałam włosy, które zostawiłam rozpuszczone i ubrałam się (jasnoniebieskie dżinsy z trzema dziurami na każdej nogawce, szara bluzka odsłaniająca pępek z napisem "Good Girl" do tego szare trampki). Zrobiłam mocny makijaż, wzięłam swoją torbę na jedno ramię, zamknęłam dom i szybko pobiegłam w stronę przystanku. Na styk zdążyłam, usiadłam na wolnym miejscu, gdzie wcześniej siedział Andy, gdy jego samochód był w warsztacie. Obok mnie usiadł ten chłopak z przystanku, co szczerze mnie zdziwiło, ale w końcu nigdzie indziej nie ma miejsca, a tak poza tym to chyba jego miejsce. 

-Cześć, jestem Evan- powiedział i lekko się uśmiechnął w moją stronę. 

-Ymm... cześć.. jestem Orla- powiedziałam zaskoczona. 

-Miło mi się poznać- mrugnął do mnie, a ja trochę się speszyłam. Dlaczego jestem taka przy mężczyznach?!

-Mnie Ciebie również- szybko otworzyłam zeszyt i zaczęłam udawać, że się uczę. 

Chłopak chyba myśląc, że to robię włożył do uszu słuchawki.  

***

Droga nie była długa, czułam się niezręcznie, kiedy Evan przy mnie siedział. W sumie przy każdym chłopaku się tak czuję. Co ze mną nie tak? 

Wysiadłam z autobusu i ruszyłam w stronę budynku. 

-To do zobaczenia, Orla z autobusu- usłyszałam przy uchu przez co się przestraszyłam, po czym zobaczyłam odchodzącego w stronę Andy'ego Evan'a, który miał duży uśmiech na ustach. 

Czarnowłosy się nam przyglądał paląc papierosa, przywitał się z moim wcześniejszym towarzyszem. 

Pokręciłam głową na boki nie chcąc już patrzeć w tamtą stronę. Weszłam do szkoły i od razu w oczy rzucił mi się plakat, a raczej setki po przywieszane na ścianach i porozrzucane na ziemi. Wzięłam jedną do ręki. 

Do cała jakieś kobiety bardzo skąpo ubranej była doklejona moja twarz, a na dole podpis "Może moja twarz nie jest za ładna, to ciało czyni cuda, tak samo jak usta". Rozejrzałam się po korytarzu i widziałam jak wszyscy się patrzą w moją stronę i się śmieją. 

Po chwili podeszła do mnie Ella, zabrała mi kartkę z dłoni i spojrzała na nią.

-Oo... niezłe ciałko, czemu nie dodałaś jeszcze numeru telefonu?- zaśmiała się, zgniotła kartkę i rzuciła mi nią w twarz. 

Zaczęłam szybciej oddychać, do oczu zbierały mi się łzy. Słyszałam te śmiechy nawet z końca korytarza. Cofnęłam się o parę kroków i wpadłam na czyjąś klatkę piersiową. Po moich policzkach zaczęły spływać łzy. Na przedramieniu poczułam czyjąś dłoń. Obróciłam się szybko i spojrzałam idealnie na Andy'ego, który patrzył na jedną z tych okropnych kartek, nadal trzymał mnie za przedramię. 

Zmarszczył brwi. 

-Proszę.. puść mnie- wydukałam i dopiero teraz chłopak na mnie spojrzał, przeskanował moją twarz i dobrze wiedziałem, że mam rozmazany makijaż i wyglądam jak ofiara losu. Spuściłam wzrok na ziemię. 

-Wiesz kto to zrobił?- zapytał przez zaciśnięte zęby. Nic nie odpowiedziałam- Czyli wiesz... Ella- westchnął- Chcesz stąd jechać?- zapytał, a ja spojrzałam na niego załzawionymi oczami z zaskoczeniem. 

Chłopak objął mnie ramieniem i wyprowadził ze szkoły. 

-Nie przejmuj się takimi osobami jak Ella, są nic nie warte. Robi to tylko by zyskać większą popularność - otworzył mi drzwi od strony pasażera swojego samochodu. 

Bez zastanowienia wsiadłam, nie chciałam tam wracać. 

-Zabierzesz mnie gdzieś daleko stąd?- zapytałam z nadzieją w głosie. Chłopak zmrużył oczy i zatrzasnął drzwi, po chwili pojawił się za kierownicą. Wycofał i wyjechał ze szkolnego parkingu. 

Nie wiem gdzie jechaliśmy i szczerze nie obchodziło mnie to, mógł mnie nawet gdzieś zostawić, nie miałabym my tego za złe, w końcu jestem nikim. Po co ktokolwiek miałby się mną przejmować? 

Radio nie było włączone. Między nami panowała cisza. Szczerze to trochę mi przeszkadzała. 

-Dlaczego? Dlaczego mi pomogłeś?- spojrzałam w stronę chłopaka, którego wzrok był wlepiony w drogę. 

-Szczerze to nie wiem. Uznałem... że tak trzeba- powiedział marszcząc brwi. 

-Dużo razy już mi pomogłeś- powiedziałam i ziewnęłam, położyłam głowę na boku siedzenia i spojrzałam na profil chłopaka- Nie zdziwię się jak jesteś moim aniołem Andy- lekko się uśmiechnęłam i po chwili zasnęłam.   

***

Obudziłam się w jakimś lesie i szczerze przestraszyłam się i szybko wyprostowałam. 

-Wszystko okey?- usłyszałam głos mężczyzny i od razu się uspokoiłam, spojrzałam na niego. 

-Przeszło mi przez myśl, że zostawiłeś mnie w lesie- zaśmiałam się, bo w sumie nie miałam się tym przejąć. 

-Nie jestem aż takim chujem- przewrócił oczami- Chciałaś daleko, więc masz. To najdalsze miejsce w zakresie Denver jakie znam, jesteśmy praktycznie na granicy- wzruszył ramionami. 

-Dziękuję- powiedziałam i objęłam swoje kolana rękoma. 

-Często mi dziękujesz- powiedział i usiadł obok mnie. 

-Ej, się znalazłam na kocu?- zapytałam zauważając, że samochód jest od nas z trzy metry. 

-Przeniosłem Cię? Jest gorąco, byś mi się ugotowała w tym samochodzie, to przeniosłem Cię na koc i tak sobie leżeliśmy do czasu jak się nie obudziłaś- wzruszył ramionami- a tak przy okazji to masz bardzo twardy sen, nie poczułaś jak zmywałem Ci tą tapetę z twarzy, nie żeby coś lubię pandy, ale bez przesady- po jego słowach automatycznie zasłoniłam sobie twarz dłońmi- Nie bądź głupia- jestem w 100% pewna, że właśnie przewrócił oczami- Nie rozumiem was, jesteście piękne bez tego świństwa na twarzy, zrozumcie to. 

-Ja nie jestem- powiedziałam przez dłonie. 

-Ehh..- usłyszałam westchnięcie chłopka po czym poczułam jak chce zabrać moje dłonie z twarzy, ile tylko miałam sił starałam się temu zapobiec, ale i tak chłopak zobaczył moją ohydną twarz, przyjrzał mi się, a ja miałam ochotę zapaść się pod ziemię- Jak widzisz, nie uciekłem, tylko nadal tu z tobą siedzę. Przestań gadać, że jesteś brzydka, bo tak nie jest. 

Kiwnęłam głową, że rozumiem i znowu przytuliłam rękoma kolana. 

-Ile już tu jesteśmy?- zapytałam po chwili ciszy.

-Jakieś dwie godziny, raczej ja jestem, a ty spałaś- wzruszył ramionami- Wracajmy już, mimo iż jest tak gorąco to zapowiadali deszcz- chłopak wstał, a ja zaraz po nim, zabrał koc i strzepnął go z igliwia i innych niepotrzebnych elementów ściółki. 

Wsiedliśmy do Audi i ruszyliśmy w kierunku mojego domu. 

Dojechaliśmy tam zadziwiająco szybko, może dlatego, że mieliśmy serie zielonych świateł i w sumie na drodze nie było tak dużo samochodów jak wcześniej. 

-Do Zobaczenia- powiedziałam wychodząc z auta, zatrzasnęłam drzwi, a Andy odjechał. 

Otworzyłam drzwi od domu i weszłam do środka od razu je zamykając, poszłam wziąć szybko prysznic, po czym z mieszanymi uczuciami położyłam się do łóżka.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top