2.
Znowu ten budzik, nie dający żyć w pięknej krainie fantazji. Wzięłam telefon w dłoń i spostrzegłam jedną nieodebraną wiadomość od rodziców.
Od: Mama
Ja i tata jedziemy w podróż służbową, nie będzie nas miesiąc, trzymaj się, karta kredytowa jak i trochę gotówki masz na stole, lodówka uzupełniona. Do Zobaczenia Miki.
Do: Mama
Okej, Udanej pracy...
No, a co innego mogłam jej napisać.
Jakieś "Kocham Cię mamo"?
Jestem jej wdzięczna za danie mi życia tak samo jak i ojcu, ale nie jestem blisko rodzicami, jak zdążyliście już zauważyć.
Wstałam, umyłam się i ubrałam (czarne spodnie z dziurami na kolanach, bluzka Gans'ów, na to koszula w czarno-białą kratę, trapery) nie pominęłam również dużej ilości makijażu na mojej twarzy.
Zeszłam na dół, kuchnia = jedzenie.
Wzięłam trochę gotówki i wyszłam z domu zarzucając na jedno ramię plecak.
Zakluczyłam drzwi i udałam się w stronę przystanku.
Może wstąpię do piekarni.
-Dzień dobry- powiedziałam do uroczej starszej kobiety za ladą. Kobieta uśmiechnęła się do mnie, tak szczerze, i po raz pierwszy od kiedy jestem, w tym przeklętym mieście na mojej twarzy też zagościł najszczerszy uśmiech na jaki mnie było stać.
-Co Ci podać dziecko?- zapytała staruszka.
-Drożdżówkę z serem- powiedziałam wkładając na ladę odpowiednią ilość pieniędzy.
-Smacznego życzę- jeszcze raz się do mnie uśmiechnęła- Dziecko? Czy miałaś jechać autobusem do szkoły?- zapytałam, co nie powiem, mnie zdziwiło.
-Ymm... tak?
-Właśnie Ci odjechał- powiedziała smutnym tonem.
Moje oczy natychmiast się rozszerzyły, wybiegłam z piekarni i zobaczyłam tylko tył mojego autobusu w oddali.
-Świetnie- powiedziałam zrezygnowana i lekko wściekła, będę musiała jechać na drugą lekcję- świetnie, po prostu świetnie- mówiłam do siebie- Drugi dzień w szkole i już nieobecność.
-Przepraszam- usłyszałam głos Pani z piekarni- W jakiej jesteś klasie?
-Maturalnej- jęknęłam, odchylając głowę do tyłu.
-Mój wnuk też jest i zaraz jedzie tam samochodem, wczoraj Go odebrał z warsztatu więc, na czas powinniście dojechać do szkoły, oczywiście jeśli chcesz może Cię zabrać ze sobą.
-Tak, tak- powiedziałam natychmiast, nie chciałam opuszczać, żadnej lekcji, nie kiedy jestem w klasie maturalnej i to moje pierwsze dni szkoły.
-Dobrze, o właśnie przyjechał- powiedziała, na jej twarzy było widać szczęście, widocznie bardzo dobrze dogadywała się z wnukiem.
Obróciłam się w kierunku gdzie patrzyła kobieta, zobaczyłam czarne, matowe Audi R8.
I mam nim jechać do szkoły!
Oczy mi pewnie zabłysły.
Z samochodu wyszedł wysoki mężczyzna.
-Andrew!- krzyknęłam kobieta i wyciągnęła przed siebie ręce.
Po chwili dopiero zorientowałam się, że z samochodu wyszedł Andy Pieprzony Biersack.
-Cześć babciu- powiedział, ale nie przytulił jej, kobieta opuściła zrezygnowana ręce, wydawała się wiedzieć, że czarnowłosy tak zareaguje.
-Andy... zawieziesz tę oto młodą damę do szkoły? chodzicie do tej samej, autobus jej uciekł- powiedziała staruszka.
Chłopak na mnie spojrzał, potem znowu na swoją babcie, wzruszył ramionami.
-Skoro chce- powiedział- Wsiadaj- powiedział, a ja od razu poszłam w stronę sportowego auta.
Chłopak wszedł jeszcze chwilę do piekarni, po czym wrócił z papierową paczuszką, jak mniemam też jakieś słodyczy. Wsiadł do samochodu, odpalił i ruszył.
W tle grała Metallica, rytm piosenki "Nothing Else Matters" wystukiwałam na kolanie, marząc, aby wysiąść z tego świetnego samochodu, dziwnie czułam się w obecności chłopaka.
Prawie podskoczyłam gdy usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości. Szybko wyjęłam telefon z kieszeni.
Taa... zapomniałam go wyjąć i siedziałam na nim, Brawo Ja...
Od: Mama
Jednak nie będzie nas dwa miesiące, Do Zobaczenia Miki
-Yhh..- westchnęłam dość głośno, na chwilę zapominając, że siedzę w samochodzie Andy'ego.
-Stało się coś?- zapytał.
-Nie twoja sprawa- warknęłam i dzięki Bogu, akurat wtedy zaparkował na szkolnym parkingu. Dosłownie wystrzeliłam z auta i pokierowałam się w stronę drzwi głównych gmachu.
Czy byłam zadowolona z tego, że moich rodziców, nie będzie przez około 2 miesiące?
Ani trochę! Jestem wręcz na nich wściekła, ale czego ja się spodziewałam, brakuje mi tej miłości rodzicielskiej, w sumie to nigdy jej nie doświadczyłam, ale często jako małe dziecko, oglądałam inne rodziny, te uśmiechnięte twarze, rodzice trzymający się za ręce, zabawy ze swoimi pociechami, to wszystko obserwowałam z zamkniętego okna swojego pokoju, miałam idealny widok na park. Nie wychodziłam na zewnątrz, nie widziałam w tym sensu, nie miałam się z kim bawić, więc po co?
Dopiero w liceum znalazłam sobie znajomych, wcześniej byłam uznawana z kujonka i dziwadło, ale tylko dlatego, że miałam własny świat.
A potem ta przeprowadzka do Denver.
No cóż mam już 18 lat. Muszę sama o siebie zadbać.
***
Pierwsza Matematyka, LUZ Test diagnostyczny.
Oczywiście muszą sprawdzić jaka jest nasza wiedza z poprzedniego roku.
Nie był trudny, no nie aż tak, będzie z 80% może.
Taa.. jestem pewna siebie.
Druga Fizyka
W sumie to prawie na niej zasnęłam, koleś strasznie przynudza.
Trzecia Edukacja dla Bezpieczeństwa
Powtarzanie RKO
Czwarta Język Angielski
Szczerze to nie interesowało mnie co ta baba gada.
Piąta znowu Matematyka
Powtórzenia z klasy 2.
I koniec dnia w szkole.
Wyszłam z klasy z taką samo miną z jaką do niej weszłam, niezadowolona, zawiedzioną.
-Orla!- usłyszałam. Obróciłam się z zobaczyłam swojego wychowawcę biegnącego w moją stronę - Jako, że napisałaś najlepiej test diagnostyczny, może być pomogła jednej uczennicy z twojej klasy, bo Ona naprawdę tego nie rozumie.
-Ymm.. No jasne- powiedziałam, a co ja mam niby lepszego do roboty.
-To świetnie, Ella chodź tutaj- powiedział. Że co do cholery?! Mam pomagać Elli? Jeszcze tego mi brakowało-Orla Ci pomoże-powiedział po czym odszedł ode mnie i od blondynki.
-Tu masz mój adres- powiedziała o dziwo miło i nawet się uśmiechnęła kiedy podawała mi zgiętą w pół kartkę z adresem- Przyjdziesz w sobotę? Czyli w sumie jutro?- zapytała.
-No spoko. Do jutra- powiedziałam i zdezorientowana szłam w stronę przystanku.
Fakt wyznaję zasadę: Nie znasz nie oceniaj.
Ale moje pierwsze spotkanie z tą dziewczyną było dziwne i nie chciałabym mieć z nią bliższego kontaktu skoro jest "taka". No cóż widocznie będę musiała spędzać z nią przynajmniej po dwie godziny tygodniowo.
Wsiadłam do pojazdu komunikacji miejskiej.
Wyjęłam zeszyt z piosenkami.
Tak, piszę piosenki.
To takie amatorskie, i nigdy nikt ich nie zaśpiewa.
Wyjęłam również mój czarny długopis w gwiazdki i zaczęłam pisać.
Something feels different with you
It's gotta be a first
You make my lips start to move
I can't control the words
La la
La la
What did I say
It was all a blur
What on earth am I to do
I don't wanna get too serious
But I gotta say I'm curious
That look you're giving me mysterious
You make it hard to play it cool
Something 'bout your eyes they're truth serum
Listen for my thoughts I can't hear 'em
Impossible to hide what I'm feeling
You make it hard to play it cool-ooh-ooh-ooh
Na na na na...
I hope it's alright
I think I like you more than anybody
Keep me up through the night
I think about you more than anybody
[x2]
I don't wanna get too serious
But I gotta say I'm curious
That look you're giving me mysterious
You make it hard to play it cool
Something 'bout your eyes they're truth serum
Listen for my thoughts I can't hear 'em
Impossible to hide what I'm feeling
You make it hard to play it cool-ooh-ooh-ooh
Na na na na...
Cool
Yeah
You make it hard
To play
I don't wanna get too serious
But I gotta say I'm curious
That look you're giving me mysterious
You make it hard to play it cool
Something 'bout your eyes they're truth serum
Listen for my thoughts I can't hear 'em
Impossible to hide what I'm feeling
You make it hard to play it cool-ooh-ooh-ooh
Na na na na...
Szczerze, to byłam sama w autobusie, no oczywiście poza kierowca. Więc zaczęłam śpiewać to co napisałam, do muzyki w mojej głowie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top