10.
Miałam już dość tego pokoju, spędziłam tu dzisiaj zbyt wiele godzin. Wstałam i poszłam się przebrać (czarne rurki z dziurami na kolanach, czarne martensy, białą bokserkę, na to czarną rozpinają bluzę) rozczesałam włosy i zrobiłam makijaż na tyle mocny, aby zakryć mój stan. Do kieszeni włożyłam naładowany telefon, trochę pieniędzy i weszłam z domu zamykając go. Nie obchodzi mnie to, że zaraz będzie całkowicie ciemno, musiałam wyjść z tego domu.
Nie wiedziałam w jakim kierunku idę, w końcu jeszcze nie znałam Denver, z wyjątkiem drogi do szkoły, domu Andy'ego, szpitala i piekarni, do której pewnie już nie będę chodziła tak chętnie jak parę dni temu.
Minęłam dobra godzina, od kiedy błąkam się bez celu po ulicach jeszcze nieznanego mi miasta. Już wszędzie było ciemno, jedynym źródłem światła były latarnie przy chodnikach.
Nie wiem jakim cudem, ale znalazłam się przed barem, gdzie wcześniej poprosiłam Andy'ego o odwiezienie mnie do domu. Założyłam kaptur na głowę i podeszłam do wielkiego okna baru "Throne". Zajrzałam do środka, zobaczyłam Evan'a i Andy'ego przy stole do bilarda. Kręciły się przy nich jakieś dwie dziewczyny, jedna, ta która stała przy Evan'ie była ubrana przyzwoicie i często śmiała się z brunetem, widocznie dobrze się dogadywali. Natomiast tej która kleiła się do Andy'ego o mało tyłek nie wyskoczył spod spódniczki i cycki z za małego stanika. Złapała Andy'ego za ramię, a ja zacisnęłam pięści i szczerze nie wiem co mną kierowało kiedy wchodziłam do baru. Zdjęłam kaptur z głowy i podeszłam do baru, poprosiłam o trzy kieliszki wódki, które dostałam niemal natychmiast. Wypiłam dwa od razu i zamrugałam parę razy, spojrzałam w kierunku Andy'ego i tej lafiryndy. Widziałam po minie chłopaka, że niezbyt mu się to podoba. Wypiłam ostatni kieliszek i ruszyłam w stronę chłopaka. Nic nie blokowało mi przejścia do Andy'ego z wyjątkiem tej brunetki z cyckami na wierzchu, której w sumie szybko się pozbyłam popychając ją lekko w bok, aby się przesunęła.
-Ej!- krzyknęłam, kiedy wpadła na ścianę obok, ale jako nie zwracałam na nią uwagi.
-Orl..- zaczął Andy, ale nie pozwoliłam mu dokończyć, stanęłam na palcach i pocałowałam go zaplatając swoje ręce na jego karku.
Nie umiałam się całować i bałam się, że zaraz wyjdę na totalną żałość, ale po chwili moje obawy zniknęły, kiedy chłopak odwzajemnił mój pocałunek, zamknęłam oczy. Oczywiście dominował i szczerze nie przeszkadzało mi to, bo kurka i tak nie widziałabym co robić. Lekko otworzyłam oczy i spojrzałam na tę lafiryndę, która patrzyła na mnie z wściekłością w oczach, ale nie obchodziło mnie to teraz. Lekko się odważając pogłębiłam nasz pocałunek, na co poczułam jak chłopak się lekko uśmiecha. Kiedy poczułam, że Andy wkłada mi dłoń pod bluzkę automatycznie się od niego odsunęłam przerywając jakże świetny pocałunek.
Oddychałam szybko i nierówno. Andy, oparł się dłońmi o stół od bilarda, trzymając mnie w "klatce ze swoich rąk". Spojrzał mi w oczy i szczerze nie żałowałam swojej decyzji. Przyłożyłam swoją dłoń do jego policzka i przejechałam kciukiem po jego dolnej wardze, która była lekko opuchnięta od naszego pocałunku.
-Ymm... nie chcę przerywać tej romantycznej chwili, ale mamy grę do zakończenia- usłyszałam głos Evan'a, przewróciłam oczami, wzięłam swoją dłoń z policzka chłopaka, wyprostowałam się, co zrobił i on. Spojrzałam na psuje chwili ze zmrużonymi oczami na co ten tylko głupkowato się uśmiechnął.
Usiadłam przy stoliku obok stołu do bilarda, a po chwili dosiadła się do mnie dziewczyna, która z tego co wiedziałam dobrze dogadywała się z Evan'em.
-Cześć jestem Tina, dziewczyna Evan'a- powiedziała wyciągając w moją stronę dłoń.
-Orla- odwzajemniałam gest łapiąc za jej dłoń- Nie widziałam, że Evan ma dziewczynę- powiedziałam szczerze.
-A ja nie wiedziałam, że Andy kogoś ma- uśmiechnęła się.
-Ymm... my nie jesteśmy razem- powiedziałam, drapiąc się w bok głowy.
-Ale przecież...-dziewczyna zrobiła skwaszoną minę w geście niezrozumienia.
-Sama już nie wiem-machnęłam ręką udając, że mnie to nie obchodzi, ale w środku aż buzowałam.
-No dobrze, idę po whisky- wstała i poszła w kierunku baru.
Westchnęłam i spojrzałam w kierunku Andy'ego opierając głowę o oparcie z tyłu. Właśnie wykonywał decydujące uderzenia, był bardzo skupiony i już wiem, że to mój ulubiony widok na ziemi, właśnie on.
-Nienawidzę tego, że zawsze wygrywasz-powiedział Evan z lekkim uśmiechem na ustach.
-To już dla ciebie codzienność- Andy odłożył kij do bilarda na swoje miejsce, przesunęłam się bliżej okna, kiedy widziałam, że zmierza w moją stronę. Usiadł obok mnie co wywołało lekki uśmiech na mojej twarzy.
Na przeciwko nas usiadł Evan i Tina z butelką Jack'a Daniels'a. Postawiła zimną whisky na środku stołu, po tym jak wzięła dwa łyki z butelki.
Zaczęli rozmawiać na jakieś tematy, a ja szczerze to nie słuchałam o czym rozmawiają, patrzyłam przez okno myśląc o osobie, która siedziała obok mnie.
Dziwne prawda?
Moje rozmyślania przerwała zimna dłoń na moim kolanie, od razu spojrzałam w tamtym kierunku.
-Wracamy już- powiedział Andy, po czym zabrał dłoń i wstał.
Zrobiłam to co On i po chwili już siedzieliśmy w samochodzie chłopaka. Zagryzłam wargę, gdy odstawił Evan'a i Tinę pod jego domem. Ruszył dalej, a ja jakoś czułam się dziwnie szczęśliwa.
Andy nie pił, bo jak zdążyliście zauważyć prowadził. Przyznam wypiłam prawie sama połowę butelki Jack'a, jestem wstawiona bardzo i może dlatego kazałam się zatrzymać chłopakowi na jakieś polnej drodze.
-Coś się stało?- zapytał.
Nic nie powiedziałam tylko włożyłam rękę między jego nogi i pociągnęłam za drążek przy siedzeniu, aby oddalił się od kierownicy. Kiedy był wystarczająco daleko, odpięłam pasy i usiadłam mu na kolanach.
-Co ty robisz?- powiedział całkowicie zaskoczony moim zachowaniem. Niewiele myśląc zaczęłam obcałowywać jego szyję- Jesteś pijana- powiedział, na co się zaśmiałam- Tak... jesteś pijana- westchnął.
-Wcale nie- wybełkotałam i pocałowałam Go w sam środek ust.
Andy od razu odwzajemnił pocałunek przyciągając mnie bliżej siebie. Nie wiem co mną kierowało, ale strasznie go w tej chwili pragnęłam, zjechałam dłonią po jego torsie w dół odpinając guzik od jego spodni.
-Orla... siadaj na swoje miejsce- oderwał się ode mnie i oparł się o oparcie- Nie kiedy jesteś pijana- zrobiłam niezadowoloną minę i usiadłam na swoim miejscu, nie chciałam nawet zapinać pasa, ale musiałam to zrobić pod czujnym okiem Pana Biersack'a. Odjechał z tamtego miejsca i po chwili znaleźliśmy się przed moim domem, wyszłam z samochodu i czułam się o wiele gorzej niż jak do niego wsiadałam, nie umiałam zrobić samodzielnie kroku. Po chwili poczułam się jakbym latała, ale dobrze widziałam, że to Andy mnie niósł. Wyjął z mojej kieszeni kluczyki.
Po około pięciu minutach już leżałam w łóżku. Dałam radę się jeszcze rozebrać, przykryłam się kołdrą.
-Andy- powiedziałam kiedy chłopak chciał wychodzić z mojego pokoju- Połóż się ze mną, proszę- powiedziałam i cały czas na niego patrzyłam.
Chłopak nic nie mówiąc rozebrał się do bokserek i położył się obok mnie.
-Branoc- przełożyłam nogę przez jego biodra, a głowę na jego ramię.
-Dobranoc Orla- powiedział, a potem już straciłam kontakt z rzeczywistością.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top