M E A N D T H E D E V I L

Z góry przepraszam za błędy ortograficzne, literówki czy korektę. Nie zwracajcie uwagi ;)

Biegłam ile sił w nogach.
Nie umiałam złapać powietrza.
Nie zwracałam na to uwagi.
Chciałam jak najszybciej znaleźć się w szpitalu i zobaczyć Gojo. Chciałam mu go dotknąć. I wiedzieć, że nic mu się nie dzieje, ale cholernie się bałam tego widoku. Bałam się, że moje serce tego nie wytrzyma. I pęknie ponownie na pół.

Prawie wpadłam pod samochód, ale to nie miało znaczenia. Nie ważne, co mi by się stało - musiałam jak najszybciej się znaleźć obok mojego ukochanego.

Mojego ukochanego.

To dość śmieszne, prawda? Jeszcze nie tak dawno nie chciałam go w swoim życiu, a teraz pragnę, aby z niego nie odchodził.
W dosłownym słowa znaczeniu.

W końcu zobaczyłam szpital, do którego wbiegłam prawie przewracając starszą panią, która chwilę później się na mnie wydarła. Szybko ją przeprosiłam i wbiegłam do windy. Nacisnęłam odpowiednie piętro, które podała mi Alex w wiadomości i czekałam. Kiedy łaskawie drzwi się otworzyły, wybiegłam z nich i napotkałam białowłosą dziewczynę, która siedziała ze spuszczoną głową. Kiedy usłyszała moje kroki podniosła wzrok i szybko wstała. Nie wiem czemu, ale przytuliłam ją, a ona bez skrępowania odwzajemniła uścisk.

–Co z nim?.- zapytałam cicho

–Nadal czekam na informację.- odpowiedziała cicho.- Boże...on...nie wiem, jak to się stało...- załkała.

Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Nie umiałam pocieszać. Nigdy tego nie robiłam. Kiedy pocieszałam Melody po rozstaniu zaczęła tylko bardziej płakać i kazała mi się zamknąć.
Wolałam tego uniknąć przy Alex, tymbardziej, że jest to siostra Gojo.

–A...czy mogłabym go zobaczyć?

Nie byłam pewna tej decyzji. Była szansa, że jej pożałuje. Ale musiałam wiedzieć, co się z nim dzieje. Chciałam go zobaczyć, chodźby moje serce miało drugi raz się rozkruszyć.
Alex złapała mnie za rękę i zaprowadziła do szyby, przez którą zaglądnęłam.
Moje oczy zrobiły się szkliste.
Moja dusza zaczęła cierpieć.
Gojo był cały we krwi, a wszyscy lekarze i pielęgniarki latały nad nim, jakby naprawdę miał zaraz umrzeć.
Przez te zdanie zaczęłam jeszcze bardziej cierpieć. Zaczęłam płakać, mając w dupie mój makijaż. Teraz najważniejsze jest to, aby wyszedł z tego cało.

–Nie powinnam była tego mówić w tej chwili, ale...- zaczęła Alex.- Słyszałam o waszej kłótni. I powiem ci szczerze, że mój brat to cholerny szczęściarz, że cię ma. Jeszcze nigdy nie widziałam, aby zależało mu tak bardzo na dziewczynie takiej jak ty.

–Oh...- zdziwiłaś się.- Wiesz...między nami było kilka niewyjaśnionych spraw, ale...nadal go kocham. Wiele razy wzbraniałam się, że jest inaczej, ale nie umiałam oszukać serca. Tak właśnie jest.

–Bardzo się cieszę, że teraz jest...było dobrze.- poprawiła się.

–Mam taką cholerną nadzieję, że z tego wyj...

Nie dokończyłam, ponieważ z sali usłyszałam pisk, który wydobywał się z kardiomonitora. Jeden, przeciągły pisk. Jego serce przestało bić.
Tak samo jak moje.

Ten nocy cały szpital usłyszał mój krzyk rozpaczy.

I właśnie takim oto sposobem i akcentem zakończyłam swoją kolejną książkę, jak i kolejną z Gojo. Powiem wam szczerze, że nigdy nie sądziłam, że pokocham tą trylogię tak bardzo. Przelewałam na nią cały swój ból, jaki trzymam w sercu.
Żadne słowa nie są w stanie oddać całej mojej wdzięczności do was. Chciałabym każdemu z was podziękować za to, że jesteście przy mnie i mnie wspieracie komentarzami, gwiazdkami i tym, że po prostu jesteście. Może się powtarzam, ale jestem cholernie wdzięczna za was wszystkich. Nawet nie wiecie, ile razy mnie uratowaliście. Tyle razy próbowałam ze sobą skończyć, ale wiedziałam, że nie mogę.
Kocham was. I dziękuję.
Za wszystko.
❤️❤️❤️

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top