D R E A M

Z góry przepraszam za błędy ortograficzne, literówki czy korektę. Nie zwracajcie uwagi ;)

–I wtedy ja mu mówię, że albo zamknie pizdę, albo...- Aurelia przerwała, kiedy zorientowała się, że jej nie słuchasz.- Eh, znowu mnie ignorujesz.

–Co?.- zapytałaś, wracając wzrokiem na blondynkę.- Wybacz, zamyśliłam się.

–Od kilkunastu minut opowiadam ci o moim ostatnim rozstaniu, a ty znowu nie słuchasz.- powiedziała oburzona.

–Przepraszam...po prostu...eh...kontynuuj.- mruknęłaś, upijając łyk kawy.

–Na pewno wszystko w porządku?

–Tak. Mów. Kazałaś mu zamknąć pizdę, albo...?

–Albo wypierdala.- uśmiechnęła się.- Wyszedł, zanim mu powiedziałam, że w przypływie agresji dość mocno jego auto ucierpiało.

–Czy ty...

–O jeju. Kilka małych rysek mu zrobiłam. Przecież nic mu się nie stało.

–Przed chwilą powiedziałaś, że w przypływie twojej agresji jego auto dość mocno ucierpiało.- zdziwiłaś się, śmiejąc się.

–Zmieniam zdanie. Nie było tragedii.- również się napiła kawy.- Ładna dzisiaj pogoda, niespotykane.

–Racja. Trzeba korzystać.- przyłożyłaś usta do naczynia.

Dzisiejsza pogoda była w miarę. Nie było zimno, ale też nie jakoś słonecznie. Idealna pogoda na szybką kawę i spacer, na który miałaś ochotę już od jakiegoś czasu.
Wiosna zbliżała się wielkimi krokami, więc cieszyłaś się, że mogłaś w końcu ogarnąć szafę z rzeczami letnimi, a te zimowe schować.

–Nadal nie powiedziałaś mi o swojej randce.- powiedziała Au, dokańczając kawę.- Nadal nie chcesz o tym rozmawiać?

–Powiedzmy.

–Wiesz...po takim czasie zaczęłam cię uważać zaufaniem...myślałam, że zostaniemy przyjaciółkami.

–Aurelia, to nie o to chodzi.

–Boisz się zaufać?

–Cholernie.- odpowiedziałaś niemal od razu.

–Rozumiem, że przez doświadczenia wcześniej nie chcesz ufać ludziom.

–Tak.

–Ja też. Uwierz mi, wiele razy zawiodłam się na ludziach, ale prawda jest taka, że nigdy to nie minie. Będziemy się na nich zawodzić codziennie. Na niektórych częściej, na niektórych przyjdzie czas.

–Masz rację.

–Z własnego doświadczenia wiem, że życie jest takie skomplikowane. Trzeba zaufać, chodźby mieli nas zranić na drugi dzień.

Sama chciałaś się zapytać, czemu ma takie podejście do ludzi. Chciałaś wiedzieć, ale czułaś, że w tym momencie nie będzie chciała ci udzielić odpowiedzi. Tak samo, jak ty teraz. Nie chciałaś jej powiedzieć o całej sytuacji z Gojo. Nie byłaś gotowa.
Twoje zaufanie do ludzi straciło się na zawsze.

***

Kiedy siedziałaś sobie przed laptopem, chcąc zacząć nowy serial zobaczyłaś wiadomość od Aureli o treści "Pomocy". Zarzuciłaś na siebie bluzę i poszłaś szybko do jej pokoju. Zastałaś dziewczynę zwijającą się z bólu.

–Co się stało?.- zapytałaś wchodząc w głąb pokoju.

–Dostałam okres, a nie mam podpasek, leków i nic słodkiego...nie mam siły iść do sklepu. Czy mogłabyś mnie wyręczyć?

–Aurelia...- jęknęłaś prześmiewczo.- Daj mi pół godziny.

–Kocham cię!.- krzyknęła radośnie, kiedy wychodziłaś z jej pokoju.

Wróciłaś do siebie i spakowałaś torebkę, po czym zabrałaś jeszcze telefon i zamknęłaś drzwi. Najbliższy sklep był oddalony pół godziny od klubu i dormitorium, więc stwierdziłaś, że się przejdziesz. Jedną z dróg, jakie musiałaś przejść był park. Mimo późnej godziny widziałaś kilka par przechodzących obok.
Byłaś zazdrosna, że oni mają kogoś przy sobie, a ty nie.
Szybko porzuciłaś tą myśl i skierowałaś swoje myśli na to, co powinnaś kupić. Weszłaś do sklepu i po przywitaniu się z miłą starszą panią ekspedientką ruszyłaś na dział ze słodyczami. Wzięłaś malinowe żelki, które Aurelia uwielbia oraz dwie butelki coli. Dodatkowo wzięłaś jej czekoladę. Sięgnęłaś jeszcze oczywiście po dwie duże paczki podpasek i poszłaś do kasy, przy której stały leki przeciwbólowe. Dodałaś je do koszyka. Szybko zapłaciłaś i spakowałaś do torby swoje zakupy. Napisałaś krótką wiadomość do dziewczyny i schowałaś telefon do kieszeni. Musiałaś się skupić na drodze. Nigdy nie wiadomo, kiedy spotka się na swojej drodze psychola.

Właśnie miałaś skręcać w uliczkę, której nie za bardzo lubiłaś, ale stanęłaś jak wryta, kiedy usłyszałaś znajomy głos.

–Może cię podwieźć?.- zapytał aksamitnym głosem białowłosy.

–Śledzisz mnie?.- odpowiedziałaś pytaniem na pytanie.

–To jak? Wchodzisz?.- zignorował cię.

Przemyślałaś wszystkie za i przeciw. To nie było mądre, ale nie chciało ci się dalej iść, dlatego bez jakichkolwiek emocji weszłaś do auta.

–Nie wiem, czemu tak bardzo się starasz.- powiedziałaś po chwili.

–Bo chcę cię odzyskać.- odpowiedział szeptem.

–Rozmawialiśmy już o tym.- starałaś się brzmieć poważnie, ale łzy skutecznie ci to uniemożliwiły.

–Mi princesa...

To był właśnie błąd, że weszłaś do jego auta. Czułaś jego perfumy. Tęskniłaś za nimi. Cholernie tęskniłaś za nim. Za tym wszystkim.
Popełniłaś błąd.
Bo właśnie przyciągnęłaś go do pocałunku.

W ramach przeprosin za brak ostatnim czasu rozdziałów oraz za wczorajszy krótki rozdział dzisiaj przygotowałam dla was mały smaczek na końcu❤️
Również chciałabym was przeprosić, że wyżaliłam się wam w rozdziale. Po prostu te naskoczenie na mnie pokazało, że ludzie mają w dupie moje uczucia i od tego momentu boję się ich wyrażać, bo jeszcze laska mnie poda na policję bo napisałam coś, co jej się nie spodoba.
No ale cóż, najlepiej jest się posłużyć innymi, bo ona nie chce ponosić odpowiedzi xD
No cóż, nie rozumiem ludzi.
Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał!❤️
Miłego dnia/nocy/wieczoru!❤️
Jesteście cudowni i nie zapominajcie o tym!!!❤️

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top