D I S G U S T
Z góry przepraszam za błędy ortograficzne, literówki czy korektę. Nie zwracajcie uwagi ;)
Mam nadzieję, że wam się spodoba bo...spełniłam waszą prośbę💋
–Widzę, że chodzenie na dziwki zostało ci w naturze.- powiedziałaś, nawiązując do sytuacji, w której zastałaś go w łazience z jakąś lafiryndą.
–Właśnie nazwałaś się dziwką.
–Skąd miałam wiedzieć, że spotkam tutaj mojego ukochanego byłego, jeśli mogłabym cię tak nazwać.- oparłaś się o rurę.- Zjebałeś mi cały występ.
–Skąd mogłem wiedzieć, że spotkam tutaj swoją byłą, jeśli mogę cię tak nazwać.- odpowiedział tą samą ripostą, co ty.
–Kurwa mać!.- krzyknęłaś i zdjęłaś swoje długie szpilki. Zeszłaś ze sceny i zarzuciłaś nimi.
–Wariatko jebnięta!.- Gojo zaczął się bronić.- Co ty robisz?!
–Chciałam cię zatłuc moimi piętnasto centymetrowymi szpilkami. Nie domyśliłeś się kiedy je zdjęłam? Aż taki tępy jesteś?
–Przestań mnie obrażać, młoda.
–Zasłużyłeś na wszystko, co najgorsze.- wysyczałaś prosto w jego oczy.- Nienawidzę cię.
–Mi princesa, pogadajmy na spokojnie.
–Właśnie straciłam przez ciebie szansę.- powiedziałaś cicho, aby nikt cię nie usłyszał. Nie dość, że mieli tutaj lustro weneckie to może jeszcze jakiś podsłuch?
–Szansę na co?.- zapytał, ale nie doczekał się odpowiedzi.
Musiałaś się szybko ogarnąć. Jak najszybciej.
Ubrałaś swoje szpilki i stuknęłaś parę razy w ścianę, aby ktoś, kto jest odpowiedzialny za muzykę ją włączył. Muzyka miała powolne tempo, dlatego dostosowałaś się do niej. Z każdą minutą przyśpieszałaś ruchy, aż w końcu odnalazłaś zapięcie stanika, który poleciał za tobą. Twój biust teraz swobodnie zwisał na widoku. Czułaś się dziwnie, powinnaś się czuć okropnie. A jednak czułaś się...normalnie.
A to chyba nie powinno być normalne.
Nie wierzysz, że to robisz.
W pewnym momencie chciałaś już zakończyć cały ten występ. I tak byłaś już na pozycji straconej przez to, że wystartowałaś do niego z tymi butami.
Złapałaś za rurę i zaczęłaś na niej robić dziwne akrobację, łapiąc się od czasu do czasu za pierś. Kiedy dobiegł koniec piosenki stanęłaś przed rurą i zarzuciłaś swoje włosy na bok.
Teraz dopiero poczułaś napływ wszystkich emocji.
Czułaś się skażona. Czułaś się obrzydliwie.
Bo właśnie pozwoliłaś, aby lęk przejął nad tobą kontrolę.
Koniec.
W końcu koniec.
Ten pierdolony koniec tej pierdolonej szopki.
Nie chciałaś patrzeć na białowłosego. Bałaś się przyznać, ale nie miałaś odwagi spojrzeć mu w oczy. Wszystko było takie zagmatwane. W głębi serca nadal go kochałać. I wstydzilaś się tego, co zrobiłaś. Może Aurelia ma rację? Z czasem już nie będziesz czuć takiej obrzydliwości do siebie, jak teraz?
Kurtyna się zasunęła, a ty pozwolilaś, aby łzy, które już wcześniej ci się zbierały w kąciku oczu spłynęły swobodnie po twoich policzkach. Szybko je jednak starłaś, gdyż na "kulisy" weszła twoja szefowa.
–To było fenomenalne!.- krzyknęła poprawiając swoje czarne włosy.- Dziewczyno, to było coś wspaniałego!
–Dziękuję.- powiedziałaś cicho przez zaciśnięte gardło.
–Kiedy możesz zacząć następny taniec?.- dopytywała, sprawdzając zapewnie swój słynny grafik.
–Właściwie to...- nie dokończyłaś, ponieważ szefowa ci przerwała swoim piskiem.
–Nie mogę w to uwierzyć, [T.I].- powiedziała na jednym wdechu.- Masz chyba z trzy zamówienia. Na dzisiaj i dwa na jutro.
–Jak to?.- zdziwiłaś się.
–Nasi klienci cię uwielbiają.- uśmiechnęła się do ciebie.- Nie dziwię się, masz talent, final.
"Talent do rozbierania się".- powiedziałaś w myślach.
Zachowałaś jeszcze parę uwag dla siebie. Porozmawiałaś jeszcze chwilę z szefową i ruszyłaś do swojego nowego pokoju. Zapaliłaś wszystkie neonowe lampki i rzuciłaś się na łóżko.
Spojrzałaś na telefon, z którego przyszło charakterystyczne zawiadomienie o przelewie.
Pierwszy przelew za bycie striptizerką.
Super.
Westchnęłaś i zamknęłaś oczy. Musiałaś pomyśleć i się skupić.
Na wszystkim, co do tej pory się stało.
A obawiałaś się, że stanie się jeszcze więcej.
Mam nadzieję, że rozdział wam się spodobał!❤️
Miłego dnia/nocy/wieczoru!❤️
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top