B E A T Y A N D G O R E

Z góry przepraszam za błędy ortograficzne, literówki czy korektę. Nie zwracajcie uwagi ;)

Bałaś się. Pierwszy raz, od kiedy go poznałaś bałaś się. Nie wyglądał, jak ten sam Gojo, który kiedyś cię zaczepił. Nie był opiekuńczy, uśmiechnięty, kochany. Pozostała w nim tylko pustka i coś na wzór odrazy do samego siebie. Jego wzrok był taki bez emocji, nie było już iskry, która rozjaśniała jego spojrzenie. Nie były już takie szafirowe, co kiedyś. Były mętne, jak ocean podczas nocy zimnego księżyca.

–Tańcz.- rozkazał.

–To nie jest koncert życzeń.- powiedziałaś pewnie siebie.- Po za tym mam jeszcze czas.

–Płacę, to wymagam.- mruknął, odstawiając pustą szklankę na stolik.

–Słucham?.- zapytałaś zdziwiona tym, co od niego usłyszałaś.

–Głucha jesteś?.- zaśmiał się.- Masakra. Za co ja zapłaciłem.

–Za co?.- powtórzyłaś.- Nie jestem rzeczą! Jestem człowiekiem!

–Jesteś tylko nic nie znaczącą dziwką.- powiedział, nalewając do szklanki wiskey.- Więc tańcz.

Był pijany. Ale to nie usprawiedliwia jego zachowania. To prawda, ludzie po alkoholu mówią to, co myślą. Czyli właśnie tak o tobie myślał. Jak o dziwce. Chciało ci się płakać.

–Długo mam czekać?.- zapytał bardziej zdenerwowany.

Nie chciałaś tego. Nienawidziłaś każdego, kto przesadzał z alkoholem do tego stopnia, jak Gojo. To była wina twojej matki i ojca, którzy zawsze przesadzali z alkoholem, a później wyzywali się na tobie. Tak naprawdę większość ran i siniaków było właśnie przez alkohol, który w gabinecie ojca gościł dość często.

Dlatego bez żadnych gwałtownych ruchów i ze spokojem zaczęłaś tańczyć do piosenki "High Enough" od K.Flay.
Do tej piosenki miałaś wielki sentyment. Była to pierwsza taka piosenka, do której nauczyłaś się tańczyć bardziej "namiętniej".

Tylko, że przez jego wyblakłe spojrzenie nie umiałaś pokazać tego, kim chciałaś być. Pokazałaś swoją prawdziwą twarz. Tak samo, jak on. Nie umiałaś tańczyć, układ, który tyle razy tańczyłaś przestał istnieć.
On był diabłem.
A ty jego ofiarą.

–Czemu nie tańczysz?.- zapytał poddenerwowany.

–Nie będę tańczyć dla kogoś tak zepsutego, jak ty.- odpowiedziałaś.

–Oj, Mi Princesa.- wstał.- W tym świecie każdy jest zepsuty. Wystarczy, że delikatnie otworzy przed nami swoje serce, a wiemy, jaki jest naprawdę. Bo każdy z nas skrywa swoje sekrety. Ale boimy się przyznać do czego byliśmy zdolni. Bo boimy się odrzucenia.

Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał!❤️
Miłego dnia/nocy/wieczoru!❤️

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top