Siedem długich lat
Gdy tylko wróciliśmy z gromowładnymi okazało się, że za tydzień rozpocznie się egzamin na maga klasy S. Chciałabym wziąć w nim udział ale wiem, że nie było na to szans. A przynajmniej nie w tym roku. Może za kilka jak tylko przestaną traktować mnie jak dziecko. Tak czy siak to wszyscy silni magowie zniknęli z gildii. Ale nie to jest najgorsze. Najgorętszych jest to, że cała wyspa zniknęła bez śladu. Niewiem co mam zrobić, szukałam wyspy kilka tygodni. Czułam ich zapach ale nigdzie ich nie widziałam, nawet cała wyspa wyparowała. Kitsu też się tym przeją, w końcu Happy też znikną.
- Aki przestań się tak zadręczać. Nie mogłaś wiedzieć, że... - Urwała na chwilę. - Że to mogło dotyczyć akurat tego. - Od pewnego czasu strasznie się obwiniałam, że straciłam czujność. Mogłam się domyślić, że moja przemiana nie dotyczyła Stinga.
- Wiem o tym, ale gdybym tylko nie straciła czujności. Miałeś racje... nigdy nie powinniśmy dołączać do tej gildii. Pech który mnie prześladuje od urodzenia przechodzi na innych. - Wstałam od stołu na trzęsących się nogach i wyszłam.
- To ty miałaś racje! - Krzykną za mną lis. - To tutaj nas zaakceptowali i nie zadawali wielu pytań. - Ma racje. Kocham to miejsce.
Siedem lat później
Minęło już siedem lat od czasu zaginięcia Natsu i reszty. Gildia stoczyła się na dno i obecnie jesteśmy najgorszymi z najgorszych. Miałam nadzieje, że kiedy urosnę i stanę się starsza to przestaną traktować mnie jak dziecko. Ale niestety tak się nie stało. W oczach członków gildii dalej jestem dziesięciolatką, niepotrafiącą używać mocy magicznej. Prawda jest taka, że cały ten czas ciężko ćwiczyłam. Perfekcyjnie opanowałam moją magię lodowego zabójcy smoków i podszkoliłam się z demonicznej. Nie używam klątw ale potrafię wzmocnić swoją siłę, szybkość, wytrzymałość oraz moc magiczną. Dziś jest ten dzień. Dziś pokaże wszystkim, że nie jestem już dzieckiem. Wbiegam do gildii a tam co? Gildia Twilight Ogre robi rozróbę.
- Hej!- Krzyczę. Dobrze wiem kim są. - Jakim prawem robicie bałagan w naszej gildii! - Mój głos znacznie się zmienił od kiedy ostatni raz na nich krzyczałam.
- To przypadkiem nie ta mała co próbowała z nami walczyć jak była mała? - Wroga gildia zaczęła się śmiać by po chwili spoważnieć. - Wydoroślałaś, może ty spłacisz dług swojej rodziny co? - Poruszał swoimi brwiami.
- Pięść lodowego smoka! - Odrazu zaatakowałam. Już kilka razy ktoś zaczepiał mnie na ulicy. Kiedyś próbowałam odejść bez walki ale szybko zauważyłam, że nigdy się to nie udaje.
- Chcesz się bić maluchu?
- Wynoście się z mojej gildii! - Wrzasnęłam wściekła. - Ryk świętego smoka lodu! - To zaklęcie odblokowałam dawno temu podczas napadu na wioskę. Dwa lata temu doprowadziłam je do perfekcji.
- Co to było? - Zapytał obecny mistrz gildii, Macao. Odwróciłam się do niego i szeroko uśmiechnęłam. Potem spostrzegłem Mistrza Makarova, Natsu, Lucy, Erze i Greya, i Juvie oczywiście.
- No nareszcie wróciliście. Może nasza gildia przestanie byś pośmiewiskiem. - Spojrzałam ma Makorova.
- Pośmiewiskiem? - Zapytał z niedowierzaniem. Opowiedziałam im o wszystkim co się tutaj wydarzyło podczas ich nieobecności. A potem zrobiliśmy wielką imprezkę w stylu starego Fairy tail! Do domu wróciłam po godzinie szóstej rano. Odrazu zasnęłam. Śnił mi się koszmar. Spotkałam Stinga i on mnie zabił. Obudziłam się z krzykiem. Ze zdziwieniem zauważyłam, że obok mojego łóżka siedzi Laxus.
- Wszystko w porządku? - Spytała.
- To tylko zwykły sen. - Odpowiedziałam i wstałam. Przeciągnęła się i poszłam do kuchni po szklankę wody.
- Wydoroślałaś. - Powiedział czerwony i uśmiechnięty. Dopiero teraz zauważyłam, że jestem naga. Ale nie przypominam sobie abym się wcześniej rozbierała. Zgromiłam maga wzrokiem.
- Wynocha! - Wykrzyczałam i wyrzuciłam maga z domu. Ja się jeszcze zemszczę.
- Ale miałem ci przekazać, że za trzy miesiące odbywa się turniej magiczny. - Krzykną przez drzwi. Na te słowa podbiegłam do drzwi i już miałam otwierać gdy przypomniałam sobie, że jestem naga. Pobiegłam do szafy szukając ubrania który będzie zakrzywiać moje demoniczne... gdzie moje demoniczne ciało? Przecież jeszcze wczoraj je miałam. Zniknęło? Uśmiechnięta nałożyłam krótkie spodenki i bluzkę na ramiączkach. Wyszłam z mieszkania.
- To co z tym turniejem? - Chłopak ilustruje mnie od gury do dołu.
- Od kiedy nie zakrywasz połowy ciała? - Pyta.
- Wiele się zmieniło od czasu waszego zaginięcia. Dorosłam. - Powiedziałam spokojnie. - A teraz mów o co chodzi z tym turniejem. - Dodałam bardzo energicznie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top