Różowo włosy idiota
Budzę się w łóżku, chyba szpitalnym. Obok mnie na stoliku siedzi mój przyjaciel, lis. Jak narazie wszystko jest zamazane a ja czuje jak gdybym się roztapiała. To boli, każda część mojego ciała tak strasznie boli. Cudem powstrzymuje się od krzyku. Kitsu doskakuje do mnie i woła.
- Obudziłaś się! Dobrze się czujesz? Jesteś naprawdę bezmyślna. Żeby próbować jeść ogień? Idiotka. - Mówi ze łzami w oczach.
- Ej! Nie nazywaj mnie tak! - Mówię udając złą i wstaje energicznie by po chwili upaść na zimną podłogę.
- Wszystko z tobą w porządku? - Słysze czyjś głos. To chyba ten który słyszałam wczoraj, chyba.
- Nic mi nie jest. - Próbuje wstać. Chciałam najpierw podeprzeć się rękoma by podnieść tułów, ale skończyło się tym że moja głowa znowu opadła na podłogę.
- Nie powinnaś się tak męczyć. - Ta osoba mnie podnosi i kładzie z powrotem na łóżku. Lis patrzy tylko z miną mówiącą ,, Pasujecie do siebie".
- Nic mi nie będzie. - Odpowiadam chłopakowi obojętnie. Wzrok dalej mam zamazany ale potrafię powiedzieć ,że chłopak ma różowe włosy, chyba.
- Powinnaś leżeć. - Komentuje lis.
- Hej, po której ty jesteś stronie, mieszanko? - Dlaczego mieszanko? Ponieważ wkurza go gdy tak na niego mówię.
- Miałaś mnie tak nie nazywać! - Tak zaczyna się nasza codzienna kłótnia. Ciągła wymiana zdań na które obydwoje reagujemy agresją. Gwałtownie się podnoszę zapominając o zdarzeniu sprzed chwili, i znów się wywracam.
- Znów wygrałem. - Mówi rozbawiony lisek.
-Tylko tym razem chytrusie. - Mówię mierząc lisa wzrokiem.
- Jesteście naprawdę zabawni. - Komentuje całe wydarzenie różowo włosy. Teraz kiedy już dobrze widzę, to wiem że chłopak ma zielone oczy i nosi łuskowaty biały szalik.
- Nie gadaj tylko mi pomóż. - Mówię przytulając się z podłogą. Chłopak nie reaguje.
- Głuchyś ty czy co! - Wrzeszczę.
- Już, już. Nie denerwuj się tak. - Chłopak mówi przez śmiech.
- Natsu! - Do pokoju wpada jakaś blondynka. - Pomóż jej zamiast się śmiać, głupek. - Mówi i sama mnie podnosi. - Cześć, jestem Lucy, a ty?
- Pyta. Wydaje się godna zaufania.
- Aki, a to jest mój przyjaciel jak i towarzysz, Kitsu.- Przedstawiam jej lisa.
- Ej! Nie rozpowiadaj moich danych obcym ludziom. - Mówi wskakując mi na kolana.
- Wyluzuj, to przecież tylko imię. - Przewracam moimi fioletowymi oczami.
- Jestem Natsu. - Mówi chłopak.
- Tak wiem. - Odpowiadam.
- Skąd? Jesteś jasnowidzem czy jak? - Mówi zainteresowany.
- Lucy powiedziała twoje imię gdy tylko weszła.
- Lucy! - Zaczęłam się śmiać. Ta dwójka wygląda jak naprawdę dobrzy przyjaciele. Ale po chwili zaczyna się ostra kłótnia.
- Przestańcie się kłócić! - Krzyczę gdy blondynka wygląda naprawdę przerażająco. Obydwoje kierują swoje spojrzenia na mnie. - Nareszcie.
- Jaką magią władasz? Pachniesz lodem. - Pyta Natsu. Chwilę zastanawiam się czy odpowiedzieć. Już miałam odpowiadać gdy do pokoju wszedł nagi czarnowłosy mężczyzna.
- Lód nie pachnie, grzejniku. - Dlaczego on jest nagi, szybko zasłaniam oczy ręką ale i tak podglądam.
- Zamknij się lodówko. - Zaczyna się bójka. Lód kontra ogień. O dziwo lód dotrzymuje ogniowi kroku, nie topi się aż tak szybko.
- Dosyć! - Do pokoju wchodzi czerwonowłosa dziewczyna, niebiesko włosa, i dwa latające koty, jeden biały drugi niebieski.
- Tak jest! - Mówią chłopcy jednocześnie.
- Grey ubierz się. - Zwraca się do czarnowłosego. Przynajmniej teraz już wiem jak ma na imię.
- Co! - On naprawdę niezauważył że jest nagi. Co za ludzie. Chłopak wybiega z pokoju.
- Jestem Erza Scarlet, ci tutaj to Wendy, Carla i Happy. Lucy i Natsu już chyba znasz. - Wskazuje kolejno postacie które z nią przyszły, w odpowiedzi kiwam głową.
- Gdzie jestem? - Pytam po chwili ciszy.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top