|EPILOG|v2
Piekło się skończyło. Tartaros został pokonany. Podczas gdy wszyscy świętowali Kitsune spotkała się z Rouge'em by w końcu zakończyć cały ten cyrk. Nie można się w końcu całe życie chować. Złotooka spojrzała w oczy swojego byłego sensu życia. Dalej nie rozumiała, dlaczego to wszystko się tak potoczyło.
- Daj wyjaśnić. – Zaczął błagać Cheney.
- Masz pięć minut. – Chłodny ton dziewczyny wywołał nieprzyjemny dreszcz u chłopaka.
- Kochałem cię szczerze i dalej kocham. Chciałem ci się oświadczyć, ale za bardzo się bałem. Za bardzo się bałem, że nie dam rady. Że to jeszcze nie czas. Zawahałem się a ty to źle odebrałaś. Nawet nie wiesz jak mi przykro. Przepraszam, kocham cię. – W jego oczach dojrzała łzy, przez co trochę uległa, on płacze naprawdę bardzo rzadko, prawie wcale można by rzec.
- Rouge, wiesz, co się działo, kiedy cię nie było? Wiesz, co oni mi robili? Co o tym myślisz? Jedno przepraszam nie naprawi tego wszystkiego. – Jej ton znacznie złagodniał.
- Wiem, Kitsune wiem...Naprawdę, przepraszam cię. Bardzo cię przepraszam.. Błagam wybacz mi. Zrobię wszystko by było tak jak kiedyś. Proszę daj mi szansę. – Złapał ją niepewnie dłoń. Ku jemu zaskoczeniu czarnowłosa wcale nie zabrała ręki, wręcz przeciwnie dołożyła do niej drugą.
- ... Każdy zasługuje na drugą szansę, jednak nie jest tak łatwo. Nie będę już tak ufna, będzie ci ciężko. Ale chyba watro spróbować? – Uśmiechnęła się delikatnie jakby cos ją rozśmieszyło. – Zacznijmy od nowa. Więc, ... Jestem Kitsune Dragneel, miło mi cię poznać.
- Rouge Cheney. Mi również miło. – Ucałował wierz dłoni złotookiej.
Spojrzał w jej błyszczące oczy, oczy, które były jego prywatną galaktyką i nic tego nie zmieni. Objął dłońmi jej twarz, po czym delikatnie przycisnął swoje wargi do tych dziewczyny. Całowali się z gracją bez pospiechu, jakby robili to po raz pierwszy w ich życiu. Zaczęli od nowa poznawać swoje usta z jeszcze większą miłością niż na początku ich znajomości.
Zaczęli żyć od nowa, razem.
A pięć minut już dawno minęło.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top