Rozdział 39 Atak Gwiazd + Niezadowolenie
Nienawidzę tego głupiego rankingu w fanfiction, ><.... Z 477 na 631, a teraz na 790 masakra i jeszcze jak patrzę teraz to widzę 505.... I uznałam że nie będę się tym przejmować...
No bo po co.
A teraz zapraszam na to coś ;)
Chciałabym jeszcze powiadomić że wszystkie następujące rozdziały pojawią się dopiero w ferie świąteczne, bo teraz nie mam za bardzo czasu na pisanie, ponieważ jak wicie dużo się dzieje w życiu siedemnastolatki xd
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Poprzednio
Można by żec że dopiero teraz zaczęłam przypominać demona najbardziej.
Teraz
Stałam na równych nogach w swojej nowej postaci, która nie była do końca moja. Jednak dopiero teraz poczułam tę niesamowitą moc płynąca przez te łuski, kończyny i całe ciało. Normalnie czułam się jakbym zamiast krwi w żyłach miała energię magiczną, tak jakby co raz silniejszą.
Powodującą nie przyjemny ból w całym moim ciele, jakby rozrywanie od środka. Przymknelam leciutko i szybko oczy, a nawet nie zauważyłam kiedy moja osoba pojawiła się centralnie na przeciwko czarnego maga przy tym kopiąc go w brzuch z pół obrotu, a następnie chłopak, nie... Młody mężczyzna zgiął się mocno pod wpływem mojej nadludzkiej siły. Zauważyłam że przesunął się kilka metrów w tył pod naporem uderzenia.
Kątem oka zobaczyłam że Acnologia chciał już zaatakować moją smoczą matkę która nie spodziewała się ataku, bo była zajęta choronieniem moich przyjaciół. Pojawiłam się z niesamowitą szybkością na drodze Skrzydeł Rozpaczy, wyciągnęłam prawą rękę przed siebie i czekałam na dogodny moment. W ciągu sekundy taki właśnie nadszedł.
Ja: Kekkai. - Pomiędzy mną
a smokiem pojawiła się
złoto szara bariera, z której
wydostały się wyładowania elektryczne. Czułam co raz
większy nacisk wielkiego
smoczego cielska Apokalipsy na
dzielącą nas barierę.
Acnologia głośno zaryczał, sygnalizując jednocześnie swe niezadowolenie tym obrotem sprawy którym była moja skromna osoba która stała mu na drodze do zagłady moich bliskich.
Nagle poczułam ogromną wściekłość i nienawiść pomieszane z rządzą krwi ze strony czarnego smoka. Kątem oka szybko spojrzałam na Zerefa który także wyczuł te emocje..., nie uczucia Acnologii. Zobaczyłam że mężczyzna odskoczył na dalszą odległość od smoczego cielska i czekał... Po prostu czekał, tworząc jakiś mały znak lewą dłonią którego niestety nie rozpoznałam.
Znów usłyszałam smoczy ryk, jednakże nie należący do mojego smoczego przeciwnika ale do mojej smoczycy. Poczułam jak moje oczy rozszerzają się, w tym ryku wyczułam nie moc, ogromy smutek i coś jakby ból...
Nie mogąc już wytrzymać tego odgłosu zawierającego tyle cierpienia, zmieniłam swoją pozycję. Wyciągnęłam drugą dłoń w kierunku Apokalipsy i nie czekając na odzew z jego strony zaatakowałam jako pierwsza. Zaczęłam mówić sobie cicho, głosem pełnym gniewu
- O Tetra Bibliosie,
jam jest władczynią 99 gwiazd - czułam jak formuje się na około mnie fioletowo złota magia z lekkim połyskiem, wzięłam lekki wdech, i kątem oka spojrzałam na czarnego maga, który także na mnie spoglądał
Ja: " Widzisz to, Zerefie... To jest tylko cząstka moich możliwości... "
- w końcu wypowiedziałam te słowa -
Ukaż się
Poprzez mnie,
w swej prawdziwej postaci.
Na me życzenie
Otwieram 100 bramę
Zapomniana Magia Galaktyki /Zakazana technika/ Gniew Gwiazd!
- Wydarłam się w niebogłosy ukazując wszystkim i także temu bezlitosnemu światu moją frustrację. Przeniosłam tą samą dłoń którą kierowałam na smoka na niebo, a następnie skoncentowałam magię która wydostała się w formie różnokolorowego słupa światła który uderzył w smoczego króla wyrządzając mu olbrzymi ból.
Odwróciłam lekko głowę w stronę mojej smoczycy i reszty moich przyjaciół. Zauważyłam na ich twarzach zdziwienie pomieszane z szokiem. W szczególności te emocje były widoczne na twarzy magini gwiezdnej energii.
Moje rozmyślania przerwał któryś z koleji ryk Króla Smoków.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top