Historia poboczna: Bal i odpoczynek samych zaskoczeń cz.2
- Jestem w 1/3 człowiekiem.
Gray: Co?! O czym ty gadasz?!
Erza: Wytłumacz nam to...
Spojrzałam po wszystkich twarzach aż zatrzymałam wzrok na różowo-włosym. Było to dla mnie dziwne ponieważ, po raz pierwszy Natsu był cicho.
- Zostałam znaleziona przez Adulrune gdy miałam 7 lat. Natomiast moja prawdziwa matka zginęła na moich oczach.
Laxus: Ale.. - Pokazałam gest aby się zamknął.
- Nie przerywajcie mi... - Powiedziałam i zaczęłam kontynuować - Moja matka była pół człowiekiem, a pół demonem.
Natsu: Pół demon?
- Tak. Dlatego posiadam komórki człowieka i Demona.
Lyon: To już 2/3 a pozostałe 1/3.
- 2/3 to moja matka, natomiast te 1/3 to mój ojciec.
Laxus: Ojciec?
Skierowałam swój wzrok na tafle wody.
- Tak. Mój ojciec to Smok. - Gdy odpowiedziałam na pytania, w szczególności to ostatnie słowo. Nie podniosłam głowy.
Natsu: Twój ojciec to Smok....
Kiwnełam głową na potwierdzenie.
- Dokładnie jego pełna nazwa brzmi... Smok Piekieł... Smoczy Diabeł... Leviatan.. - Podnoisłam wzrok na wszystkich Smoczych Zabójców i pierwsze co zobaczyłam to niedowierzenie i szok.
Lucy: Smoczy Diabeł... - Wyszeptała z przerażeniem w brązowych oczach.
- Tak. Można by powiedzieć że jestem generacją Zero Smoczych Zabójców.
Jestem pół Smokiem, Demonem i Człowiekiem. - Nikt się nie odzywał. Wyszłam z ciepłej wody. Weszłam do pomieszczenia aby się ubrać i zaczęłam powoli wracać do pokoju który jak się dowiedziałam dzieliłam z resztą dziewczyn. Myślałam że nikt za mną nie pójdzie ale Myliłam się. Gdy byłam w połowie drogi do pokoju usłyszałam że ktoś mnie woła.
Sting: Sandra-san! - Odwróciłam się.
- Co się stało Sting? - Zapytałam z ciekawością w oczach.
Sting: Muszę ci to powiedzieć... - Powiedział z rumiencem na policzkach.
- Sting. No powiedz mi w.....
Sting: KOCHAM CIĘ SANDRA-SAN!!!
- Stałam z wielkimi oczami i rumiencem na twarzy.
- Sting...
Sting: Kocham cię od naszego pierwszego spotkania. - Powiedział patrząc mi w oczy - Dlatego już nie mogę się wstrzymywać. - Podszedł do mnie bliżej że nasze nosy zaczęły się ze sobą stykać. Spojrzałam w jego cudowne niebiesko-lodowe oczy jak zachiptynozowana a następnie poczułam jego ciepły oddech na moich ustach.
Pocałował mnie.
( Uwaga czytasz na własną odpowiedzialność)
Byłam w lekkim szoku, ale Oddałam Pocałunek. Gdy blondyn poczuł że odwzajemniłam tą pieszczote, pogłębił te nasze uniesienia jeszcze bardziej. Po paru sekundach oderwałliśmy się od siebie, aby przenieść te zabawy gdzie indziej. Eucliffe złapał mnie na rękę i zaczął ciągnął tylko sobie znanym kierunku. Jak najdalej od źródła odgłosów reszty znajomych, tak aby nikt nam nie przeszkadzał. Sting otworzył drzwi i weszliśmy obydwoje do wygodnego dwuosobowego pokoju o kolorach ciemnym zielonym i granatowym jak nocne niebo. Byłam tak pochłonięta oglądaniem pokoju że niepoczułam jak niebieskooki kładzie jedną dłoń na moich biodrach natomiast drugą na pasie od yukaty. Gdy chciałam już coś powiedzieć, zamknął mi usta kolejnym pocalunkiem. I nastepnymi pieszczotami, schodząc coraz niżej mojego ciała.
- Sting ja... - Ledwo powiedziałam w jego stronę, czerwona na twarzy. Ale gdy poczułam że zaczyna mnie całować na dekolcie, naszły mnie dziwne wspomnienia.
( Wspomnienie) Pov.
Wysoki ciemno niebiesko-włosy i zielonooki mężczyzna całował mnie tak samo jak młody Eucliffe, Jednakże te pieszczoty różniły się tylko jednym... Doświadczeniem...
- Acnologia ja...
Acnologia: Hymm.. - Całował mnie po odsłonietym brzuchu. Zajęczałam z rozkoszy
- Gdzie ty mnie dotykasz... Hymm...
- Długo włosy oderwal się od swoich czynności aby spojrzeć mi prosto w oczy.
Acnologia: Tam gdzie pragnę Sandra...
Na tym wróciłam do rzeczywistości...
(Koniec Wspomnień)
- " Czyżby Acnologie i mnie łączyły takie relacje? Nie to niemożliwe... "
Sting: Tak bardzo cię pragnę Sandra-san... - nagle jego ręce znalazły się na moich pośladkach.
- Sting ja... - Nagle sobie uświadomiłam że muszę coś zrobić bo inaczej to źle się skończy. Sting mnie podniósł i już miał zanieść mnie na wielkie dwuosobowe łoże ale
- Nie mogę. Może kiedyś Stingu ale nie teraz.
Blondyn się oderwał od mojej osoby z rumiencem na policzkach
Sting: Przepraszam za to... - Powiedział zażenowany.
Odwróciłam głowę w bok aby nie patrzeć blondynowi w oczy, ponieważ wiedziałam że jeżeli zerknę w jego stronę będę czerwona na twarzy.
Nagle w ciemnościach zauważyłam pewien ruch który przykół moją uwagę. Wyostrzyłam wzrok i zauważyłam tylko krótkie blond włosy i blizne w kształcie błyskawicy.
- Laxus...
Biały Zabójca Smoków natychmiast się odwrócił w stronę lidera gromowładnych.
Sting: Co tutaj robisz? - Mogłabym przysiąść że nie wyglądał na zadowolonego.
Laxus: Mógłbym zapytać o to samo...
Obydwaj mężczyźni stali naprzeciw siebie, magia w powietrzu była doskonale wyczuwalna i także tak gęstą że można ją kroić nożem.
Podeszli bliżej siebie i następnie szykowali się do uderzenia tego drugiego. Nie mogłam na to patrzeć i stanęłam pomiędzy nimi.
- Dosyć... Proszę.. Przestańcie!!- Zamknęłam oczy i przytuliłam ich do siebie. Poczułam że ich ciała jak i mięśnie się rozluźniają i oddają gest. Zbyt dużo emocji...
-" To dla mnie za wiele "- Otworzyłam na chwilę oczy i spojrzałam po ich twarzach które wyrażały zmartwienie. Ostanie co pamiętam to jak Zemdlałam i krzyki dwóch blond włosych magów.
Sting: Sandra-san!!!
Laxus: Sandra!!!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top