Rozdział 3
Zaczynamy ciąg dalszy :)
jak się podoba zostawcie po sobie ślad.
■■■■■■■■■■■■■■■■
Natsu Dragneel'a.
Czarno-włosa otworzyła szybko powieki i zaczęła ocierać mokre oczy od swych łez.
- Czemu, to tak bardzo boli!? - wykrzyknęła łapiąc się za lewą stronę klatki piersiowej. - Przecież wiem, że on nie wróci. - oddychała ciężko. - Tamten Natsu umarł dawno temu! - Powiedziała głośniej aby uspokoić swe lekko nadszarpane uczucia. Natomiast potok łez okalał jej nie skazitelną kobiecą twarz.
- Dobra, czas się ruszyć do gildii.- Wyszeptała, uspokajając swój oddech, jak i myśli.
Złoto-oka wstała gwałtownie ze swojego ukochanego łóżka, wygrzebójąc się z ciepłej szmaragdowej kołdry i skierowała się do olbrzymiej, wykonanej z ciemnego drewna szafy.
Odrazu wzięła pierwsze lepsze ubrania, które okazały się krótkimi jasno szarymi spodenkami z wysokim stanem i czarną bokserkę. Zamknęła drzwi szafy i zrobiła mały piruet, tak że była skierowana w stronę kolejnego mebla jakim była ciemno brązowa komoda. Wyjęła z szuflady czarną koronkową bieliznę i ruszyła do łazienki, a tam wzięła ona szybką kąpiel, wcześniej wysmarowując się płynem do kąpieli o zapachu świeżej pomarańczy. Dziewczynie kąpiel zajęła około dwadzieścia minut.
Wysuszyła się dość szybko i ubrała wcześniej wymienione rzeczy na swoje ciało.
Ogarnęła się i wyszła z domu, uprzednio zakluczając frontowe drzwi.
Ruszyła ona w stronę budynku gildii Fairy Tail.
Szła przez lekko zatłoczone uliczki Magnolii, a ludzie na jej drodze posyłali czarno-włosej miłe uśmiechy i inne gesty, które wskazywały na duży szacunek mieszkańców do dziewczyny.
Po kilku minutach, zatrzymała się ona pod olbrzymią budowlą ze znakiem gildii, która urzędowała w tym mieście.
W tle tego herbu znajdował się charakterystyczny ogon.
Ogon wróżki.
Fairy Tail.
Nieskończona przygoda, pełna nowych pytań i magów szukających odpowiedzi na nie.
Ale najważniejsze było:
Czy wróżki mają ogony?
Tak brzmiała inicjatywa tej gildii.
Złoto-oka przeniosła swój wzrok z flagi z herbem Fairy Tail na ciężkie i masywne dwuskrzydłowe drzwi.
Złapała ona za pozłacaną klamkę z nie pewnymi i trzęsącymi się dłońmi.
- Jak to się mówi...raz kozie śmierć. - Westchnęła cierpętniczno słysząc już odgłosy największych awanturników i pijaków, nie wiele się zastanawiając pociągnęła za klamkę otwierając masywne drzwi, wchodząc do środka.
Jej złotym tęczówką ukazał się widok za którym tak bardzo tęskniła.
Widok jej rodziny.
Wiatr zawiał lekko wprawiając w ruch jej czarne pasma włosów.
Przez co do pomieszczenia wkradł się ich subtelny aromat.
Aromat o zapachu świeżej pomarańczy z nutką lekkiego zapachu słodkich wiśni.
Wszyscy nagle zaprzestali wszelkich rozmów. I spojrzeli w kierunku drzwi wejściowych, które zaskrzypiały z charakterystycznym dźwiękiem. Pochwili drzwi były otwarte na całą szerokość, ukazując w przejściu sylwetkę młodej kobiety.
- Itami... - Wyszeptał zdziwiony i zaskoczony różowo-włosy mag. Tracąc swój zapał do kłótni z magiem lodowego tworzenia. Stał on jak zahipnotyzowany bez ruchu. Patrząc swymi ciemnymi oczami na zawitałego gościa.
- Wróciłam, Natsu....- Powiedziała z tęsknotą, spoglądając na różowo-włosego. Wzięła głębszy wdech uspakajając swe przyśpieszone tętno. - Przyjaciele, wróciłam do domu. - Na usta magini wkradł się lekki uśmiech ulgi i szczęścia. Wtem została ona zamknięta w silnym uścisku ramion należących do ognistego zabójcy smoków.
Perspektywa osoby 1
Gdy tylko poczułam silne ramiona wiśniowo-włosego, które zaciskały się na mym drobnym ciele, poczułam jak łzy zbierają mi się do oczu, a następnie spływają mi po policzkach. Kątem oka zobaczyłam jak na jego dość przystojnej ale chłopięcej twarzy pojawia się uśmiech pełen szczęścia i radości. Jego zaraźliwy gest, sprawił że na mojej twarzy samoistnie wstapił dość podobny uśmiech. Mój grymas ust symbolizował wiele emocji które czułam w tej jednej chwili. Od radości i szczęścia do poczucia ulgi i odrobiny wytchniania oraz bezpieczeństwa. Niczym małe dziecko, które tęskniło od bardzo dawna za niewidzianą rodziną.
- Nawet nie wiesz, jak długo czekałem na ciebie. - Wyszeptał mi wiśniowo-włosy chłopak do ucha. Jego gorący oddech drażnił moje nazbyt wrażliwe części ucha, powodując na moim ciele przyjemne dreszcze. Reakcja mojego ciała przypominała mi dawną przeszłość. Starą i dawno zapomnianą. Te słowa przywołały niechcianą nostalgię w mojej pamięci.
Jakbym ponownie znalazła się w tamtym okresie czasu.
Jakbym znowu musiała patrzeć na to wszystko z szeroko otwartymi oczami niemogąc nic, a nic zrobić.
- A ty? - Nagle zdałam sobie sprawę z tego iż Natsu zadał mi pytanie, którego bodaj że, nie słyszałam ponieważ się zawiesiłam. Podniosłam głowę, orientując się że, wpatrywałam się cały czas w czerwony znak przynależności do gildii na jego ramieniu. Uniosłam głowę na tyle wysoko na ile pozwalał mi mój wzrost. Spojrzałam prosto w ciemne tęczówki młodego Dragneel'a, z niemym pytaniem w oczach. Ten jakby się orientując że zapomniałam o co spytał, ponowił swe pytanie do mnie.
- Teskniłaś za nami? - Spytał, spoglądając mi wprost w złote oczy. Jego zazwyczaj przeszczęśliwa mimika twarzy, stała się z tą jedną chwilą natychmiastowo poważna.
- Oczywiście, że tęskniłam Natsu. Co to za pytanie? Przecież dobrze wiesz że gildia i jej członkowie są dla mnie wszystkim co mi pozostało. - Odpowiedziałam, nie chcąc trzymać go w niepewności.
Wiśniowo-włosy już chciał coś od siebie dodać, jednakże podeszła do nas dziewczyna o pięknych szkarłatnych włosach i czarno-włosy chłopak ubrany w wyłącznie w czarne bokserki.
- Gray, twoje ubrania. - Powiedziałam, chamując parsknięcie śmiechem na minę maga lodowego tworzenia.
- NOSZ, CHOLERA! GDZIE ONE SIĘ ZNOWU PODZIAŁY?! - Wykryknął na całą gildie i lekkim załamaniem w głosie.
- Powinieneś lepiej pilnować swoich ubrań Gray! - Wstąciła swoje trzy grosze, Erza.
- WŁAŚNIE! UBIERZ SIĘ GOŁODUPCU!!! - Natsu, także musiał się wtrącić w swoistą dyskusje na temat ciuchów FullBuster'a. Prowokując go jednocześnie do walki.
- Boże, jak z dziećmi... - Westchnęłam cięrpętniczo, usiadawając się na barowym stołku, zerkając co jakiś czas na dwóch magów.
- Zgadzam się z tym. - Powiedziała jakaś blondynka, siedząca po mojej lewej stronie, popijając sok pomarańczowy, przy okazji zerkając co jakiś czas na trzymaną w dłoni kartkę ze zleceniem misji. Następnie jej wzrok czekoladowych oczu spoczął na mojej osobie, przez co blondynka lekko podskoczyła na siedzieniu. Następnie odłożyła świstek papieru na blat baru, za którym urzędowała Mirajane.
Czekoladowo-oka wyciągnęła w moją stronę prawą dłoń z różowym znakiem Fairy Tail.
- Jestem Lucy Heartfilia. A ty? Jesteś nowa? Nigdy cię tutaj nie widziałam, chociaż jestem już w gildii od roku. - powiedziała z zaciekawieniem w oczach w których pojawiły się dziwne gwiazdki.
- Miło mi cię poznać Lucy. Jestem Itami Tengoku. I nie jestem, nowa. - W moim głosie można było usłyszeć lekkie zakłopotanie, co sugerowało pocieranie karku, gdy odpowiedziałam na jej drugie pytanie. - Cóż, nie było mnie w gildii, ponieważ 3 lata temu udałam się na misje i dopiero dziś wróciłam do Magnolii. - Odpowiedziałam na jednym wdechu, na wszystkie pytania blond-włosej magini. Podałam jej dłoń, oddając gest przywitania z uśmiechem na ustach. Po chwili jednak zdałam sobie sprawę z tego iż kojarzę to nazwisko. Z mojej przeszłości.
W tej chwili doznawałam uczucia nostalgii.
Blondynka chyba zauważyła mój nastrój, ponieważ po chwili poczułam na lewym ramieniu jej smukłą dłoń. Podniosłam na młodą Heartfilie swój wzrok.
Jej twarz wyrażała zmartwienie.
- Czy coś się stało? - Zapytała cicho. Uśmiechnęłam się delikatnie na jej gest, chociaż mnie nie zna, a okazuje bardzo dużo uczuć obcej istocie. Ale co się dziwić, przecież to Heartfilia. Kobiety z tym nazwiskiem, zawsze były bardzo uczuciowe na osoby w ich otoczeniu.
- Nie, to nic takiego, Lucy. Po prostu, masz znajome nazwisko. - Odpowiedziałam, aby jej jeszcze bardziej nie zamartwiać swoimi problemami. Wkońcu nigdy nie chciałam sprawiać nikomu problemu. Już i tak sama byłam jednym wielkim problemem dla moich rodziców.
Niczym jedna wielka nędza jaką byłam. Byłam tak zajęta że nie kontaktowałam ze światem. Nagle poczułam na ramieniu dużą męską dłoń. Przestraszona gwałtownym i nie spodziewanym dotykiem. Odwróciłam się pośpiesznie w kierunku osobnika który mnie zaczepił, jednakże moje ciało w napływie odruchu złapało go za dłoń którą mnie dotknął i wykręciłam mu rękę tak bardzo że się zgiął.
- ITAMI?! - Wykrzyknęła Erza spoglądając nerwowo na całą sytuację.
- Boli... - Wypowiedział Różowo-włosy mag ognia. I dzięki jego głosowi mogłam ocknąć się z tego dziwnego letargu przy okazji puściłam jego rękę którą mu wykręcałam w przeciwną stronę. Mało brakowało a bym prawie mu ją złamała.
- Przepraszam Natsu. Jednakże proszę nie skradaj się do mnie nigdy więcej. - Przeprosiłam z wyczuwalną skruchą i dopowiedziałam parę słów. Poczułam jak moja własna magia buzuje wewnątrz mojego ciała. Powodując irytujący ból w kościach. Nagle wstałam ze swojego krzesła i skierowałam się za budynek gildi, gdzie była specjalna polana do pojedynków czy chociaż odpoczynku.
A w moim przypadku do wyładowania swej magii.
■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■
Itami Tengoku ma dwa znaczenia
1. Ból Nieba = Tengoku no Itami
2. Itami Tengoku = Nędza
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top