Rozdział 11

Aby coś docenić, trzeba najpierw to stracić.
Tak było zawsze.

W przeszłości...
Teraźniejszości...
I w przyszłości...

Nie ważne czy to ludzie, magowie, bogowie, demony czy smoki.
Tak było i będzie, aż do końca.

Nastał, 6 lipca, X791
Miasto Portowe Hargeon,
godzina 7.43

Czarnowłosa potomkini Boga i Demona, spoglądała z spod swych długich smolistych rzęs na bezkres wód morskich, który przyciągnął jej złoty wzrok. Itami obiecała udać się na misję, ale nie przypuszczała że, będzie ona dotyczyć wyspy Tenrō. Świętej ziemi Fairy Tail. Stojąc tak z założonymi na krzyż ramionami i patrząc w kierunku gdzie znajdowała się wyspa, znowu zaczęły nachodzić ją, niektóre fragmenty z przeszłości.
Przeszłości związanej z tym jedynym. Jej ukochanym Zerefem.
Ciągnęło ją do niego. Nie mogła zaprzeczyć. Chciała być blisko niego.

Ale co poradzić skoro była magiem Fairy Tail?

Zastanawiała się.
Zastanawiała się co zrobi gdy go tam spotka.

Uda się do niego?
Zostanie z nim?
A może jej ślepa miłość zwycięży nad chęcią przynależności i odejdzie wraz z czarnym magiem?
Opuści gildię? Opuści przyjaciół?
Zostawi Natsu?

Seria niekończących się pytań. I żadnej odpowiedzi.

- Hej! Itami! - Tengoku odwróciła się w stronę właściciela głosu, jakim był FullBuster. - Idziesz? - Krzyknął do niej, uśmiechnięty mag lodowego tworzenia.

- Tak! Już idę, Gray! - Odpowiedziała, udając się w stronę mężczyzny.

6 lipca, X791
Wyspa Tenrõ, godzina 10.24

Przypłynęli tu. Na świętą ziemię gildii, Fairy Tail. Wyspa Tenrõ. Miejsce narodzin Pierwszej Mistrzyii gildii. Miejsce narodzin Mavis Vermillion. Było wiadome, że nic tutaj nikomu, nic nie groźi, o ile należy do Ogona Wróżki.

Itami już na statku, czuła jak jej serce notorycznie przyśpiesza swój rytm. Biło z zawrotną szybkością, tak bardzo, aż wszyscy smoczy zabójcy zerkali co chwilę na czarno-włosą maginię z zaciekawieniem i niemym pytaniem.
Co mogłoby spowodować u dziewczyny taką reakcję?
Otóż nie Co. Tylko Kto?

Odpowiedź była jedna.
Czarny Mag. Zeref.

Złoto-oka tegoż dnia, nie była sobą. Była dziś, aż nazbyt pobudliwa niczym jedna ze przyjacielskich sprzeczek Natsu i Gray'a. Chciała już być na miejscu obozowiska. Już od portu czuła dreszcze podniecenia na samą myśl, że znowu się spotkają. Tak bardzo długo czekała. Gdy tylko przekroczyła próg granicy magicznej bariery, poczuła Jego magię...
Magię Śmierci oraz Przekleństwo Ankhseram'a.
Jej własnego brata.
I swego ukochanego którego nie widziała bardzo długi szmat czasu.

Itami wraz z pozostałymi osobami z gildii znajdowali się już na terenie wyspy Tenro. Gdy tylko czarno-włosa zeszła na stały grunt wyczuła dokłanie skąd wydobywa się odór śmierci.

Ankhseram był wszędzie.
Był, jest i będzie.
To nie odłączne koło losu.
Tak samo jak Ona skrzyżowała swój los z tym Piekielnym Potworem.
Nie da się jej uratować.
To musi się stać.

Myśli Tengoku zawędrowały bardzo daleko. Dalej niż można było przypuszczać. A jej nieobecny wzrok mógł tylko to poświadczyć.

Czarno-włosy mag lodu zauważył dziwny stan przyjaciółki. Był zaniepokojony ponieważ złoto-oka nigdy nie miała w jego obecności tak bardzo poważnej miny jak w tej chwili.
Zimny dreszcz strachu przeszedł mu po karku, gdy spojrzał w jej pusty, zamglony wzrok. Nieświadomnie położył swą lodowatą dłoń na odkrytym ramieniu kobiety.

Itami ocknęła się natychmiastowo jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Spojrzała szybko na osobnika który śmiał ją dotknąć. Jej poważny wyraz twarzy zelżał gdy zobaczyła zatroskane ciemne tęczówki FullBustera.

- Coś się stało? Gray? - Spytała, odwracając się do chłopaka.

- To raczej ja powinieniem o to pytać. Co jest? Widać że coś cię trapi. - Jego zmartwiony wzrok utknął w twarzy złoto-okiej magini. Widział że, coś ją trapi. A jego przeczucie rzadko się myli, jeżeli chodzi o Tengoku. Ale najbardziej zdziwiło go to co ujrzał w jej złotych tęczówkach. Ogromna tęsknota za czymś lub kimś.

- Po prostu... Mam przeczucie... - Wyszeptała cicho, patrząc na Święte Drzewo, które jednocześnie było środkiem Tenroujimy.

- Przeczucie? Coś złego? - Zapytał zmartwiony, jej nieobecnym spojrzeniem i tymi dziwnymi strzępami słów.

Dziewczyna spojrzała na swego czarno-włosego rozmówcę z spod przymrużonych złotych ślepi.

- Czuję że, wydarzy się coś złego. Coś co zmieni nas wszystkich... - Objęła się ramionami, czując jak jej pierwotna natura pragnie wyjść ze swojej skorupy. Wbiła se długie paznkocie w przedramiona, do takiego stopnia aby leciała krew. Ból przynosił jej ukojenie w takich chwilach. W chwilach gdy emocje szalały w jej wnętrzu.

- Ten niepokój... Daje niepewność w dalszych czynach. - Wyszeptała wciąż patrząc na wielkie drzewo.

- Jesteśmy z Fairy Tail, co by to nie było, poradzimy sobie z tym. - Powiedział mag lodu, chcąc dodać otuchy swojej przyjaciółce.

Itami spojrzała na niego, kątem oka. - Wiem, Gray. - Uśmiechnęła się lekko pod nosem. Jednakże jej oczy ponownie zwróciły się w stronę świętego drzewa skąd wyczuwała jego magię.

- " Już niedługo się zobaczymy... Zerefie..."

-----------
----------

PS: Wybaczcie mi, ale nie wiem kiedy pojawią się kolejne rozdziały. Jestem w klasie maturalnej i nie mam zbytnio czasu na pisanie czego kolwiek. Dlatego nie porzucam niczego ani nie zawieszam. Po prostu wszelkie rozdziały pojawią się dopiero w czerwcu. Tak więc proszę o odrobinę cierpliwości.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top