Bonus ( Itami x Zeref )

Grubo. Oj będzie grubo. XD

----
----

Przeszłość, około 400 lat wcześniej.
Wyspa Kinrudo.
Godzina 20.27

Dzień jak każdy, chylił się ku końcowi gdy nadchodziły ciemne chmury, a słońce chowało się za horyzontem.
Wszelkie życie układało się do snu. Oprócz dwóch osób.
Mężczyzny i kobiety.
               Czarno-włosa dziewczyna wyglądająca na około osiemnaście lat, siedziała oparta o grubą korę, pięknego acz samotnego drzewa. Otóż było to jedyne drzewo na wyspie.
Złoto-oka uwielbiała przesiadywać pod koroną złotawych liści.
To właśnie tutaj. W tym miejscu jej właśni rodzice dali jej życie.
            A ona właśnie w tym miejscu miała się spotkać ze swym ukochanym.
Odwróciła się gwałtownie za siebie, wypatrując zbliżającej się męskiej sylwetki. Choć nadal go nie widziała na horyzoncie to czuła jego, unoszącą się w powietrzu czarną magię.

    Jego magia była gęsta i czarna jak smoła.
         Taka jaką zapamiętała od ostatniego spotkania.

Gdy obserwowała uważnie jak mężczyzna zbliżał się co raz bardziej do jej miejsca. Czuła ekscytacje. Z daleka już widziała swoimi złotymi tęczówkami jak na usta czarno-włosego Dragneela wstępuje delikatny uśmiech.

Na jej usta także wstąpił ten minimalny gest.
Na sam widok swego ukochanego, czuła radość i inne emocje, których nie mogła ukazywać zbyt często.

- Długo czekałaś? - Spytał cicho, Zeref podchodząc do siedzącej kobiety.

- Nie. - Odpowiedziała Tengoku, podnosząc się ze swojego miejsca przy korze drzewa.

- Jesteś na mnie zła? - Zadał kolejne pytanie, Czarny Mag.

- Zadajesz naprawdę głupie pytania, Zerefie. - Wyprostowana stanęła naprzeciwko mężczyzny, podnosząc delikanie głowę do góry. W końcu czarno-oki był wyższy od dziewczyny o kilka centymetrów. Stanęła na palcach, aby być ze swoim rozmówcą na tej samej wysokości i móc normalnie spojrzeć mu w te piękne czarne oczy.

- Nie. Nie jestem zła. Po prostu trochę za tobą tęskniłam. - Zarzuciła swe gołe ramiona na jego szyję. Pragnęła jego bliskości. Pragnęła jej ponad wszystko w tym momencie. Chciała móc ponownie skosztować tej rozkoszy. Rozkoszy którą tylko on mógł jej dać.

        Chociaż nie powinna.
                    Pragęła tego.
Była tak bardzo zazdrosna.
Była Pół-Bogiem, co zabraniało jej grzeszyć.
Jednakże była także Pół-Demonem, co jej wręcz nakazywano   popełniać grzechy i nawet o wiele więcej.

- Tęskniłaś? - Zapytał ponownie. Obejmując kobietę swymi ramionami w talii.

- Oczywiście. - Odpowiedziała, wtulając się w zagłębienie jego szyji.

- Coś się stało? Wydajesz się być szczęśliwa. - Zauważył jej stan. I był z tego powodu bardzo ustykcjonowany.

- Oczywiście że jestem szczęśliwa. W końcu, mogłam cię znów ujrzeć czyż nie? -

- Chyba będę musiał na trochę z tobą tutaj zostać. - Odparł, spoglądając w złote patrzałki dziewczyny, którą trzymał w swych objęciach.

Itami spojrzała Zeref'owi prosto w onyksowe tęczówki.
Nie kłamał.
Zostanie z nią.

- Kocham cię. - Te dwa proste słowa opuściły jej usta.

Dragneel stał wmurowany na sam dźwięk wypowiedzianych przez kobietę słów. Wyrwał się z tego dziwnego letargu. Po czym ostatecznie, wbił się w brzoskwiniowe usteczka "Nędzy".

- Także cię Kocham. Ponad wszystko. - Oderwał się na chwilę od niej, aby jej to powiedzieć. Nawet jakby świat miałby upaść, nie cofnie swych słów.

- Mój Mały Zerefie. - Chłopak na te słowa, podniósł czarno-włosą za uda, tak że ona musiała złapać go za kark aby nie spaść.

Czarno-włosy położył ją delikatnie na ziemi, po czym pocałował zachłannie, a następnie zaczął zdejmować swoje ubrania.
    Itami nie pozostając w tyle, także zaczęła ściągać z siebie odzienie.

- Kocham cię. - Wysapała wprost w jego gorące usta. Po czym złożyła na nich namiętny pocałunek. Nie chciała już czekać. Ani chwili dłużej.

Byli nadzy. Nadzy i szczęśliwi. Obydwoje pragnęli siebie nawzajem.

Zeref spoglądał usatykcjonowany na nagie i rozgrzane ciało kobiety, której pragnął od najmłodszych lat. Od zawsze mu się podobała. A lekcje były tylko pretekstem aby spędzać z Tengoku czas. Kochał ją. Kochał od samego początku.

- Jesteś taka piękna. Itami. - Jeździł wzrokiem pożerając i chłonąc każdy najmniejszy szczegół jej ciała. Mleczo-biała skóra, duże jędrne i okrągłe piersi, wystające obojczyki, długie nogi, gładkie uda, kilka blizn także się pojawiło na jej ciele. Długie czarne włosy zwykle spięte w zwyczajnego dobieranego warkocza,  w tejże chwili proste i rozpuszczone sięgające, jej zgrabnego tyłeczka. Jej ramię i kawałek brzucha oplatały czarne zawijane wzory.
Tylko one powstrzymywały jej prawdziwe piękno.
Demoniczną stronę kobiety.

- Zrób to ukochany. - Powiedziała zarzucając mu nogi na barki.
Chłopak nie czekał zbyt długo na pozwolenie. Sam powoli tracił panowanie nad sobą w jej obecności.

Jak na zgodę złoto-okiej, wszedł w nią całym sobą. Zrobił to bez ostrzeżenia.
Dziewczyna krzyknęła czując ból w okolicy podbrzusza.
Czarno-oki sapnął rozpalony już na rozpoczęciu ich wspólnej zabawy. Jego przyjaciel w ciele młodej Tengoku, cały się spiął, doprowadzając Czarnego Maga do szeleństwa.

Poruszał się chwilę, która przerodziła się w parę godzin. Ruszał się w niej w tę i z powrotem, po czym doszedł równo ze swoją ukochaną.

Bez żadnych słów podczas ich wspólnej rozkoszy i nawet po zakończeniu jej. Zasnęli razem. Nadzy. Pod tym pięknym złotym, acz samotnym drzewem.

Ale następnego dnia. Rano już czarno-włosego nie było. Odszedł, nawet nie budząc swej ukochanej pozostawiając ją samą pod korą drzewa.

Złamał po raz któryś daną kobiecie, obietnicę.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top