78. Dałeś im pole do popisu.

POV Cindy :

W tym rozdziale pojawi się scena +18 (Dość szczegółowa) Tak więc moment zostanie zaznaczony, możecie śmiało pomijać.


Mimo iż wiem, że Dragon starał się zachowywać cicho, to dźwięk otwieranych drzwi postawił moje powieki na baczność. Zaspanymi oczami zerknęłam na zegarek, który wskazywał godzinę drugą w nocy. Westchnęłam ciężko, przewracając się na plecy. Byłam już przyzwyczajona, że wraca o tak późnych porach, jednak zawsze dźwięk otwieranych drzwi, czy jego kroków budził mnie. Dragon od razu udał się do łazienki, w celu wzięcia prysznica, natomiast ja podjęłam próbę ponownego zaśnięcia, odwracając się na drugi bok.

Gdy tylko zamykałam oczy, widziałam ten uroczy obraz Dragona z małym Lucą, który sprawiał że miałam ochotę ciągle pozostać w tym stanie. Jakimś niebiańskim cudem zaczęłam powoli czuć błogość, odpływając we śnie jednak materac, który za mną się zapadł pod wpływem ciała Dragona znów sprawił że otworzyłam swoje powieki.

— Obudziłem cię? — Zapytał ściszonym głosem.

— Nie. — Skłamałam. — Nie spałam, tylko leżałam.

— Coś mi się wydaje że oszukujesz. — Prychnął kąśliwie, po czym kładąc się tuż za mną objął mnie ręką w pasie przyciągając do siebie.

— Ja po prostu czuwam. — Uśmiechnęłam się pod nosem, zerkając na rękę Dragona, która mnie obejmowała.

Czarna róża na dłoni przywołała wspomnienie nocy w której w pewien sposób Dragon otworzył się przede mną. Wpatrywałam się w nią, zastanawiając się nad tym jaka była właściwie jego rodzicielka.

— Jutro możesz wrócić do siebie Cindy jeśli tylko chcesz.

Otworzyłam szerzej oczy na dźwięk słów Dragona, które wywołały u mnie przerażenie jak i namiastkę zdenerwowania. To że chciałam wrócić było oczywiste, lecz nie mogłam. Musiałam zostać z Dragonem, ponieważ tylko w jego sypialni miałam możliwość zrealizowania planu. W tej sytuacji musiałam zacząć myśleć trzeźwo, odepchnąć od siebie każdą myśl jak i chęć, która skłaniała mnie do unikania go jak ognia.

Dragon nigdy nie był aniołem. Od samego początku traktował mnie w dość sprzeczny sposób. Najpierw mnie krzywdził, by potem okazać jakąś małą skruchę, którą o dziwo czuł. Był jak książka, którą przeczytaliśmy jednak należał do tych, której kompletnie nie potrafiliśmy zrozumieć.

Po bójce z Rositą Dragon przesadził i to właśnie ten czyn zaważył na naszej obecnej relacji. To właśnie przez to się od niego odsunęłam. Nie potrafiłam mu w żaden sposób zaufać, choć widziałam, że stara się do mnie delikatnie dotrzeć. Nie mogłam sobie dłużej pozwolić na to żeby to, co raniło mnie samą miało wpływ na podejmowane przeze mnie decyzje. Musiałam spiąć się w sobie, by nie zaprzepaścić wszystkiego, nad czym tak pracowałyśmy z Eleną.

— Wyganiasz mnie? — Zapytałam niepewnie, zdając sobie sprawę z tego, że zaczęłam grę, której zasady oboje doskonale znaliśmy..

— Ciebie cukiereczku? — Usta Dragona w sekundowym tempie znalazły się tuż nad moim uchem, szepcząc jedynie te dwa słowa, które zdołały uśpić czujność mojego umysłu. — Nigdy.. — Dodał, łapiąc w zęby płatek mojego ucha.

Był tak blisko. Znów czułam jego piękny zapach, dotyk. Słyszałam ten jego zadziorny ton głosu i zapewne niedługo ujrzę jego czarne i przenikliwe oczy, które zawsze zdołały mnie zahipnotyzować.

Dragon zawsze miał w zwyczaju nie słuchać moich sprzeciwów. Robił co chciał i kiedy chciał. Jednak od sytuacji, w której przekroczył wszelkie granice, diametralnie się to zmieniło. Mimo iż próbował się do mnie zbliżyć, nie był nachalny i w końcu zaakceptował znaczenie słowa ''nie''. Odkąd tu jestem zdążyłam zauważyć że Dragon powoli się zmienia, lecz nie potrafię stwierdzić czy na lepsze. Zawsze gdy widzę w nim jakąś nadzieję, to gaśnie w momencie, gdy staje się na nowo brutalny i zimny jak góra lodowa.

Dragon czekał na moje pozwolenie, nie podejmując żadnego kroku bez mojego słowa. Wiedziałam że to co właśnie nastanie jest koniecznością. Musiałam go utwierdzić w przekonaniu, że chcę tu zostać jak i udobruchać go, tak jak uczyła mnie tego Elena.

Przełknęłam nerwowo ślinę, po czym bez słowa odwróciłam się w kierunku ciemnookiego, który zdawał się być zaskoczony tym, że to właśnie ja podjęłam pierwszy krok. Dragon od zaskoczenia, który malował się na jego twarzy, przeszedł do szerokiego uśmiechu triumfu, znajdując się w sekundę nade mną.

— Czyżby to nagroda za bycie zajebistą nianią? — Dragon przeskanował całą moją twarz, delikatnie muskając kącik moich ust. — Czy te kolorowe tatuaże tak na ciebie działają? — Zapytał, unosząc żartobliwie brew ku górze.

Zaśmiałam się, wpatrując się uważnie w jego oczy jak i męskie rysy twarzy. On nigdy nie będzie dla mnie realny. Zawsze będzie chodzącą abstrakcją, czymś co jest niemożliwym dla zwykłego człowieka. Mogłabym śmiało powiedzieć, że Dragon był jak czterolistna koniczyna, rzadko spotykany i mimo iż był przekleństwem to można było w nim dojrzeć namiastkę radości i nadziei.

— Możliwe że to ta Elka z zielonymi włosami.. — Przejechałam czubkiem paznokcia bo bicepsie Dragona, szeroko się uśmiechając.

Muszę przyznać że był w wyjątkowym humorze, ponieważ ten rzadki widok jakim był jego uśmiech nie schodził mu z twarzy, przez co nie potrafiłam oderwać od niego wzroku, chociażby na sekundę.

— W takim razie powiem Lorenzo żeby częściej przyprowadzał Lucę. — Dragon ściszył swój głos, po czym delikatnie chwycił w zęby moją dolną wargę, przegryzając ją.

Jego miękkie usta spoczęły na mojej szczęce, wyznaczając ścieżkę pocałunków, które kierowały się wzdłuż szyi jak i mojego dekoltu. Jego najmniejszy dotyk wywoływał żar w zgięciu moich ud, przez co z moich ust wydobyło się ciche westchnięcie.

Mogłam się sprzeczać z samą sobą, tak samo jak i okłamywać ale gdy był tak blisko mnie, cała szalałam. Mój umysł, moje ciało jak i każdy zmysł należał właśnie do niego i najgorsze było w tym wszystkim to, że nie potrafiłam nad tym zapanować i Dragon doskonale o tym wiedział. Wiedział jakie emocje we mnie wywołuje i idealnie to wykorzystywał.

~ Scena + 18 ~

Dragon chwycił brzegi mojej koszulki, po czym podwinął ją do góry wyłaniając na wierzch moje piersi, które zostały zaraz zaatakowane przez ciemnookiego. Jego miękki jak i ciepły język idealnie zataczał kółka na moich sutkach, które pod wpływem jego pieszczot zaczęły stawać się twarde jak i sterczące. Wskutek napływającego ciepła jakie zaczęło wkradać się do mojego ciała przegryzłam swoją wargę, wyginając swoje plecy w łuk a dłonie wplotłam w jego miękkie włosy, za które lekko pociągnęłam, przez co spotkałam się z cichym mruknięciem ze strony Dragona. Wiedziałam że zawsze to on chciał sprawić mi jak najwięcej przyjemności, poświęcając mojemu ciału dużo uwagi przez co doświadczyłam tak wielu przyjemnych uczuć, które dotychczas były dla mnie nieodkryte i choć miałam ogromne wątpliwości to postanowiłam zaryzykować.

— Dragon.. — Zaczęłam niepewnie i wracając do swojej poprzedniej pozycji, pociągnęłam solidnej za jego włosy w celu zwrócenia jego uwagi. Dragon uniósł swoje zaskoczone oczy, wpatrując się we mnie wyczekująco. — Tym razem to ja chcę zadbać o ciebie.. — Byłam już dorosłą kobietą, lecz mimo to rumieńce zaczęły wypalać różową plamę w moich policzkach.

Marzyłam o tym by się schować, bądź zapaść pod ziemię przez słowa, które właśnie zdołałam wypowiedzieć, jednak gdy twarz Dragona znalazła się kilka centymetrów od mojej wstrzymałam oddech, który w tym momencie zdawał się być mi najbardziej potrzebny niż kiedykolwiek.

— Gdyby nie te rumieńce, pomyślałbym że ktoś cię podmienił. — Płonące płomienie, które wywoływały żar w moich oczach utwierdziły mnie w przekonaniu że Dragon przepadł a ja wraz z nim. Oboje paliliśmy za sobą mosty, przez co nie było odwrotu, nawet żadne z nas nie chciało zawrócić. Razem brnęliśmy w coś, co nigdy nie powinno mieć miejsca.

Obawiałam się że dalsza wymiana zdań z Dragonem zaprowadzi mnie do ślepej uliczki, tak więc kolejny raz tego wieczoru podjęłam następny krok w przód. Choć dla niego to było coś co robił bez opamiętania, dla mnie było czymś nowym. Nie kierowałam się już tylko tym by uśpić jego czujność jak i zmienić decyzję, ale również tym że naprawdę go pragnęłam, co okropnie mnie przerażało.

Chwyciłam kark Dragona, przyciągając jego twarz bliżej mojej, po czym delikatnie uniosłam głowę napierając swoimi ustami na jego. Wargi ciemnookiego jak zawsze smakowały miętą, jak i nutką alkoholu, który zawsze zdołał się utrzymać. Ten pocałunek różnił się od tych, które oboje wymieniliśmy między sobą, ponieważ czułam że potrzebuję tego bardziej niż zazwyczaj, przez co był znacznie namiętniejszy niż dotychczas. Nasze języki idealnie ze sobą współgrały, Dragon w międzyczasie zagryzał jak i ssał moją wargę, przez co wywoływał coraz większy żar, paląc już każdy z ostatnich mostów.

Oderwałam swoje usta od jego, przerywając nasz żarliwy pocałunek, po czym wkładając w to każdą siłę jaką w sobie posiadałam pchnęłam Dragona na miejsce obok, by za chwilę zasiąść na nim okrakiem. Momentalnie poczułam pod sobą jego stwardniałą męskość, która wywołała w moim ciele tak przyjemne uczucie, uczucie którego totalnie nie potrafiłam opisać. Ogromna satysfakcja przebrnęła przez moją głowę, ponieważ to ja po raz pierwszy miałam kontrolę nad nim, a fakt że to ja sprowadziłam nas do tak intymnej sytuacji, bez ani kropli alkoholu we krwi czynił mnie znacznie odważniejszą niż mogłabym sobie wyobrazić.

Siedziałam na nim, podziwiając jego klatkę piersiową, która unosiła się ze znaczną prędkością w górę i w dół, skanując po raz kolejny każdy z jego tatuaży. I muszę przyznać rację, że pieprzony zakazany owoc smakuje najlepiej a widok którym jest mi dane się w tym momencie napawać to jakiś cud natury. Po raz kolejny przepadłam, patrząc wprost w jego oczy, które były przepełnione pożądaniem, które zacierało granicę między tym co dobre, a co złe.

Położyłam dłonie na jego klatce, po czym zaczęłam powoli kołysać swoimi biodrami, ocierając się coraz intensywniej o stwardnienie w bokserkach Dragona, który łapczywie chwycił moją talię, wbijając w nią swoje palce. Ciche jęknięcie rozkoszy opuściło moje usta, bowiem drażniąc samego diabła, sama rozpalałam w sobie coraz bardziej większy płomień.

— Cindy.. — Wysyczał przez zaciśnięte zęby, wbijając mocniej palce w moją rozżarzoną skórę.

Uśmiechnęłam się zadziornie i pochylając się tuż nad jego twarzą musnęłam delikatnie zarys jego szczęki, po czym powolnymi muśnięciami warg zaatakowałam jego szyję, odtwarzając trasę pocałunków, jaką zazwyczaj wykonywał sam Dragon. Nie zdołałam pominąć nawet centymetra jego cudownej i gładkiej skóry, która miejscami miewała wypukłości w postaci drobnych blizn po postrzałach jak i innych ranach o których nie chcę nawet myśleć.

Zsunęłam się z ciała Dragona, klęcząc tuż między jego nogami. Jego mięśnie napięły się w momencie gdy chwyciłam gumkę od bokserek zsuwając je wzdłuż jego nóg, by następnie rzucić materiał na sam koniec łóżka. I w owym momencie poczułam się niczym nastolatka, ponieważ moje oczy rozszerzyły się w momencie gdy ujrzałam męskość Dragona w całej okazałości.

Bruno oparł swoją głowę o zagłówek łóżka, wpatrując się w każdy mój następny ruch jaki tylko wykonałam. Miałam wrażenie że słyszał mój przyspieszony oddech jak i szybkie bicie serca, które za chwilę z pewnością wyskoczy z mojej klatki piersiowej jeśli nie zrobię czegokolwiek.

Niepewnie chwyciłam jego męskość w dłoń, po czym przejechałam językiem po całej jego długości. Zatrzymując się na samym czubku, rzuciłam szybkie jak i niewinne spojrzenie ciemnookiemu, który w tym momencie był tylko i wyłącznie w moim władaniu. Na tą myśl na moją twarz wkradł się niekontrolowany uśmiech, przez co ponownie spojrzałam w czarne ogniste oczy, zaczynając powoli poruszać dłonią w górę i w dół. Dragon klnąc cicho pod nosem, odchylił swoją głowę w tył wydobywając z siebie głośne westchnięcie. Gdy tylko zanurzyłam jak największą część penisa w swoich ustach, ciemnooki chwycił nagle gwałtownie za tył mojej głowy, wplatając palce w moje długie, blond włosy. Jego uścisk był władczy jak i solidny, przez co cebulki moich włosów wręcz krzyknęły z bólu.

Jednak po chwili, po moim ciele przeszedł przyjemny dreszcz, przez co zaczęłam poruszać powoli głową w górę i w dół, wodząc swoim językiem po coraz to jego większej długości. Dragon na tą czynność wydał z siebie pomruk zadowolenia, jednak w momencie gdy położyłam dłoń na jego biodrze a drugą dołączyłam do swoich ust przyspieszając tempa, jego uścisk na moich włosach się wzmocnił a przez usta ciemnookiego zaczęły wydobywać się liczne przekleństwa. Wyglądało to zupełnie tak, jakby stracił nad sobą kontrolę. Ciało Dragona napięło się i wciąż trzymając w uścisku garść moich włosów zaczął za nie ciągnąć, znacznie przyspieszając moje ruchy.

— Cindy.. Powinnaś się odsunąć jeśli nie chcesz mieć tego w ustach.. — Wychrypiał przez zęby, dysząc co drugie słowo.

Jednak ja nie miałam najmniejszego zamiaru tego robić. Wykonałam kilka ostatnich ruchów głową, którą w tym momencie sterował Dragon, nadając jej odpowiedniego tempa. Jego sylwetka ponownie się spięła i w ostatniej chwili usłyszałam jego chrapliwy i rozkazujący ton głosu.

— Spójrz na mnie Cukiereczku. — Zrobiłam to czego tak bardzo w tym momencie żądał, uniosłam swoje oczy wprost na jego.

Dragon po raz kolejny zaklął pod nosem, po czym zagryzł swoją wargę i w tym samym momencie poczułam drgnięcie w swoich ustach jak i słonawy płyn, który gwałtownie wypełnił moje usta. Stopniowo sprowadzałam go do swojego gardła, by następne przełknąć zawartość bez dławienia się. Głośne westchnięcie opuściło usta Dragona, by następnie wkradł się szeroki jak i śnieżnobiały uśmiech, który mogłam idealnie podziwiać dzięki zapalonej lampce na jego szafce nocnej.

~ KONIEC SCENY +18 ~

Nigdy bym nie podejrzewała że sama z siebie położę się obok Dragona i przytulę do jego klatki piersiowej, która wciąż falowała, jednak z każdą następną sekundą coraz mniej co oznaczało, że powoli uspokaja swoje emocje.

Pragnęłam ujrzeć jego zdziwienie na twarzy gdy tylko oparłam policzek na jego piersi, jednak nie miałam odwagi spojrzeć w te czarne oczy, które za każdym razem sprawiały że stawałam się całkiem innym człowiekiem.

Oczy były moją zgubą, jednak przyglądanie się uważnie tatuażom, które znajdowały się na torsie Dragona było moim małym hobby. Z przyjemnością jeździłam po ich krawędziach koniuszkiem swoich paznokci, lustrując każdy swój ruch. Jego ciężki oddech ustał i otaczała nas jedynie cisza, która zdawała się być dla mnie o dziwo krępująca. Po tym jak odważyłam się na wykonanie pierwszego ruchu, spotkałam się jedynie z niczym. Z pustką..

Sądziłam że właśnie w tej atmosferze zakończy się nasze zbliżenie, jednak gdy Dragon się uspokoił przerzucił mnie na plecy, znajdując się w sekundę nade mną.

— Chyba nie myślałaś że tak to się skończy. — Nawet nie zdążyłam wypowiedzieć słowa, gdy Dragon ponownie mnie zahipnotyzował..

~ . ~

— To nie może czekać.. — Wyszeptała Elena, gdy jako jedyne znajdowaliśmy się przy stole.

Zdezorientowana rozglądnęłam się dookoła nie dostrzegając żadnej żywej istoty wokół nas.

— Elena przecież.. — Zaczęłam, jednak truskawkowłosa prędko mi przerwała.

— Osoba która nam pomaga ma tam dyżur, nikt nas nie będzie słyszał, wszystko jest wyciszone. — Sprostowała. — Lorenzo wraca do zdrowia Cindy, nie mamy więcej czasu.. — Elena założyła kosmyk włosów, który zdołał wydostać się z jej niechlujnego koka za ucho, wciąż kontynuując. — Na mój znak Cindy..

— Elena, poczekaj chwile. — Położyłam dłoń na jej, które zdawały się być jak dwie kostki lodu.

Nie mam pojęcia co się z nią stało, ale od kilku dni wygląda jak chodząca śmierć i choć próbowała wszystko maskować pod masą makijażu, to wychodziło jej to wręcz okropnie.

— Co się z tobą dzieje? Nie zrozum mnie źle, ale nie wyglądasz dobrze.. — Skrzywiłam się delikatnie, gładząc jej dłonie.

— Źle się czuję przez to wszystko.. — Westchnęła, wyrywając dłonie spod moich. — Po prostu tak bardzo chcę się stąd wydostać i być wolną.. Jednak zawsze dopadają mnie te myśli w nocy, co jeśli się przeliczę i nie poradzę bez niego? Co jeśli nas znajdzie? — Przełknęła z trudem, chowając swoje zmarznięte dłonie do kieszeni czarnej bluzy.

Chciałabym ją zrozumieć, lecz jak miałam to zrobić skoro sama nie potrafię pojąć swoich własnych poczynań? W jednej sekundzie zdaję sobie sprawę z tego jak realnie wygląda ta sytuacja, zdaje sobie sprawę z tego że Dragon jest moim oprawcą, natomiast w tej drugiej mam wszystko gdzieś. Wystarczy jego najdrobniejszy milszy gest i zapominam o wszystkim co złe.

A co ma czuć Elena? Dragon w jakiś sposób ją ocalił od całego zła, które sprawiła jej rodzina i nie da się temu zaprzeczyć, jednak zafundował jej wejście do piekła razem z nim i w tym wypadku niestety nie da się wybrać dobrej i złej strony, bowiem tutaj istnieje tylko zła. Całe życie była u jego boku, poznawała go znacznie dłużej niż ja. Obchodzi się z nim jak z maszyną, bądź jak z dzikim zwierzęciem, które zdołała w jakiś sposób przystosować do życia między ludźmi.

— Bardzo chciałabym ci powiedzieć że cię rozumiem, ale nie zamierzam cię okłamywać Elena. Ja również mam wątpliwości. Każda moja ucieczka kończyła się klęska, przez co również teraz mam takie myśli i mimo iż nasz plan wydaje się bezbłędny, to moja podświadomość mi podpowiada że igramy z diabłem, którego nie jest łatwo pokonać. Boje się cholernie momentu w którym przyjdzie nam się z nim zmierzyć o ile nas znajdzie a nam się uda.. — Westchnęłam, zagryzając nerwowo swoją wargę.

— Upozorujemy naszą śmierć. — Rzuciła pewnie a nasze zaszklone tęczówki spojrzały na siebie, mimo iż chciałam w nich ujrzeć odrobię wątpliwości, zobaczyłam jedynie zawziętość.

— Co?

— To co słyszysz Cindy. Upozorujemy naszą śmierć. — Zaczęła, ściszając swój ton głosu do maksimum. — Dragon w końcu dojdzie do tego że żyjemy, ale to da nam znacznie więcej czasu.

— Muszę przyznać że totalnie mnie zaskoczyłaś..

— Mam nadzieję że zaskoczyłam w tym pozytywnym sensie. — Uśmiechnęła się lekko, a przez jej twarz przeszedł jakiś nieznajomy mi dotąd cień.

— Oczywiście. Ja po prostu nie myślę o takich rzeczach, przecież gdyby nie Ty..

I w tym momencie urwałam swoją wypowiedź widząc schodzącego po schodach Dragona wraz z kuśtykającym Lorenzo.

— Wszystko zniszczone Dragon.. — Warknął Lorenzo, kierując się w stronę drzwi wyjściowych.

Oboje zdawali się nie przejmować tym, że siedzę tu sam na sam z Eleną, słysząc każde ich najmniejsze słowo.

— Więc zwołaj chłopaków, ja już jadę na miejsce. — Odparł z goryczą, zatrzymując się przy drzwiach. — A ty zostajesz i pilnuj wszystkiego, gdyby coś się działo będę pod telefonem. — Dragon bez żadnego namysłu opuścił w pośpiesznym tempie posesję, wraz z kuśtykającym Lorenzo.

— To cisza przed burzą Cindy.. — Zaczęła cichym głosem. — Ten spokój, który w tym momencie panuje jest tylko chwilowy. Dragon coś planuje, nie wierze że w taki sposób zaakceptowałby śmierć swojego Ojca, dlatego musimy to zrobić jak najszybciej. Dragon leci dzisiaj do Hiszpanii, tak więc wiesz co robić. — Elena potarła dłonią moje ramię, po czym uniosła się z krzesła kierując się wprost na schody.

Dotarło do mnie że to co nadchodziło, zaczęło mnie potwornie stresować. Nie zajmowałam sobie głowy tym że zginę, moja głowę zaprzątała myśl że gdy nas znajdzie, nasze życie stanie się istnym koszmarem. I coraz bardziej zdawałam sobie sprawę z tego że łatwiej jest umrzeć, niż żyć u jego boku.

POV Dragon :

— Myślałem że wyleciałeś do Hiszpanii. — Zaczął Nero, lecz totalnie go zignorowałem, próbując zapanować nad całym sobą.

— Kto to zrobił?! — Warknąłem rozglądając się po doszczętnie zniszczonym magazynie w którym znajdował się towar do przekazania naszemu stałemu klientowi.

— Znów ktoś wystawił amatorów. Kamery złapały każdego z nich, już zdążyłem sprawdzić kim są podpalacze. — Westchnął Nero, spoglądając na mnie niepewnie. — Chciałbym powiedzieć że to są ludzie Arona, ale to nie byli oni Dragon. Kamery złapały kogoś, kto na pewno cię zainteresuje.

— Pokaż to. — Wyciągnąłem dłoń w stronę przyjaciela, który od razu podał mi trzy ważne fotografie.

Na dwóch z nich znajdowali się ludzie, których totalnie nie kojarzyłem. Zakładam że byli to chłopaki z biedniejszych dzielnic. Za podpalanie mogą zarobić naprawdę sporo. I mam nadzieję że to wszystko było tego warte, jak i że zdążyli wydać zarobione pieniądze, bo gdy dostanę ich w swoje ręce nie będzie im już dane spojrzeć na światło dzienne. Ostatnia fotografia była pieczątką całej akcji. Gdy tylko zobaczyłem twarz, która przez ostatnie kilka miesięcy zdołała mi za każdym razem uciec, przez moje plecy przeszedł zimny dreszcz, a chęć mordu wywołał wrzenie każdej możliwej komórki mojego ciała.

— Pieprzony skurwiel. — Syknąłem, miętosząc w dłoni znajdujące się fotografie. — Macie nagrania z kamer czym przyjechali i gdzie się udali?

— Wszystko mamy, chłopaki już to sprawdzają. — Odpowiedział twardo Nero, poruszając się po spalonej powierzchni.

— Każ im uważać, najlepiej zawróć ich. To zbyt piękne by było prawdziwe. — Pokręciłem głową, rozglądając się po pomieszczeniu, w celu znalezienia jakiejkolwiek wskazówki. — Jakim cudem tym razem dał się złapać na kamery, gdzie zawsze spierdalał przede mną? Robert nie jest przecież kretynem.

— Nie wydaje Ci się to dziwne Dragon? Przecież tu ewidentnie coś śmierdzi, najpierw Lorenzo, później twój Ojciec.. — Zaczął Nero.

A ja choć powinienem go słuchać, byłem gdzieś daleko. Łączyłem każde zdarzenie, próbując przypomnieć sobie najmniejszy szczegół, który mógłbym pominąć. Przez ostatnie miesiące wydarzyło się naprawdę wiele. Przez Cindy byłem rozproszony, i nie skupiałem się na tym na czym powinienem.

— Kamery w domu Nero. — Przerwałem mu, wspominając noc, w której Cindy wychodząc z sypialni zachowała się potwornie dziwnie. — Każ sprawdzić kamerę, z dnia w którym wróciłem wcześniej niż powinienem, w tym momencie.

Przez następną godzinę kręciliśmy się po całej posesji wraz z resztą ochroniarzy, szukając jakiejkolwiek poszlaki, którą mógłby zostawić Robert. Nie było dla mnie żadnym zaskoczeniem że znaleźliśmy coś, co sprawiło że puzzle, które były rozsypane zaczęły się układać w całość. Napis widniejący na chodniku, rozwiał każdą moją wątpliwość w sekundę.

''Vendetta''

Ten skurwiel zabił mojego Ojca..

Czułem jak każdy mięsień w moim ciele napina się a stopniowo płonąca złość, zaczęła rozprowadzać się po moim ciele, sprawiając że oddech stawał się coraz cięższy a klatka piersiowa zaczęła unosić się w niemiarowym tempie. Dłonie zaciśnięte w pięść zmieniły swój kolor, a zęby zaczęły zgrzytać, pod wpływem nacisku szczęki. Dłoń Nero spoczęła na moim ramieniu w porozumiewawczym geście. Wiedział że nie musi nic mówić, ten człowiek zawsze wiedział co ma robić, dlatego nie wyobrażałem sobie nikogo kto mógłby zająć jego miejsce.

— Nagrania wyglądały zwyczajnie, ale po analizie informatyków znaleźli coś niepokojącego. — Zaczął niepewnie, lecz gdy nie usłyszał żadnego słowa z moich ust wciąż kontynuował. — Ktoś je przerobił.

Przymknąłem kurczowo swoje oczy, starając się znaleźć jakąś cząstkę opanowania. Nie mogłem wybuchnąć w tym momencie. Musiałem wybrnąć z tej sytuacji, tak jak uczył mnie zawsze tego ojciec.

— Ale zdołali zdobyć oryginał? — Ciężko otworzyłem swoje oczy, wpatrując się w napis, który został wykonany przez Roberta.

— Końcówkę.. — Westchnął.

— Co na niej jest?

— Ktoś wychodzi z pokoju Eleny, trzymając w dłoniach buty..

— Co?! — Odwróciłem się w stronę Nero, patrząc wprost w zielone tęczówki swojego przyjaciela. — Jak to kurwa wychodził z jej pokoju?! Kto do chuja był w moim skrzydle?!

Emocje które przepływały przez moją głowę były nie do opisania. Byłem tak cholernie wściekły, wściekły na samego siebie. Straciłem czujność, a najgorsze było w tym wszystkim to, że moi ludzie knuli za moimi plecami, przyczyniając się do śmierci mojego Ojca. Moje oczy automatycznie przyjechały po każdym z ochroniarzy, którzy tylko znajdowali się ze mną w pomieszczeniu.

— Widać tylko jego tył. Nie można znaleźć nagrań na których widać jego twarz.. — Nero spiął się w momencie, gdy jego zielone tęczówki napotkały moje zaciśnięte pięści.

Więc to zobaczyła Cindy.. Tego wieczoru, gdy rzekomo kręciło jej się w głowie. Ona musi znać twarz ochroniarza, który był tej nocy u Eleny.

Fakt zdrady przez Elenę potęgował moją złość. Robiła za moimi plecami coś, czego nigdy nie powinna była robić. Ta rudowłosa kobieta, mimo tego że została sprzedana przez swoją rodzinę w moich oczach zawsze będzie ważna. Ja uratowałem ją, a ona w pewien sposób mnie, przez co nigdy nie potrafiłem jej oddać w obce ręce. Nie potrafiłem sobie wyobrazić że ktoś ją krzywdzi, mimo iż ja robiłem to wielokrotnie. Była jedną z pierwszych kobiet, które zdołały do mnie jakoś dotrzeć, co sprawiało że była całkiem inna.

Widziałem jak z miesiąca na miesiąc ta kobieta zmienia się pod moim wpływem. Gdy pierwszy raz ją ujrzałem wiedziałem jak bardzo została skrzywdzona. Była taka niewinna i urocza w tych swoich rudych włosach pośród tych wszystkich idealnych kobiet, ona zdawała się być całkiem inna. Gdy spojrzała po raz pierwszy w moje oczy, dostrzegłem jak cholernie była przestraszona. Jej ojciec był prawdziwym skurwysynem, a ja w tamtym czasie sądziłem że byłem jej ratunkiem, lecz z każdym rokiem zdawałem sobie sprawę że to tak naprawdę ja ją zniszczyłem. Jednak nawet to nie pozwoliło mi jej zostawić. Świadomość tego że tej rudowłosej nie będzie w pokoju, budziło we mnie niepokój.

— Czy Fabio jest aby na pewno w domu? — Potarłem dłonią brodę, czując pod opuszkami palców swój odrastający zarost.

— Tak, ciągle jestem z nim w kontakcie.

— Każ mu zamknąć dziewczyny w pokojach, Cindy ma być w jej wcześniejszym pokoju i ma ich stamtąd nie wypuszczać póki nie wrócę. A posesja ma być zabezpieczona. — Skinąłem palcem w jego stronę, podkreślając tym samym znaczenie swoich słów. — Jeżeli zobaczę że któryś się opierdala, roztłukę mu łeb zrozumiano?

Nim zdążyłem wypowiedzieć jakiekolwiek słowo, mój telefon w kieszeni zaczął nieustannie wibrować, co sprawiło że irytacja zamieniała się w buzującą złość. Wszystko w tym momencie zdawało się mnie denerwować. Ilość zdarzeń jak i faktów, które łączyły się w całość zaczęły szumieć w mojej głowie.

Nerwowo wyjąłem telefon z kieszeni i nie patrząc nawet na ekran, przeciągnąłem palcem po zielonej słuchawce przykładając urządzenie do ucha.

— Czego?! — Warknąłem, jednak słysząc w tle huki, jak i krzyki ochroniarzy zmarszczyłem brwi, przysłuchując się każdemu dźwiękowi, który zdołał do mnie dotrzeć.

— Dragon! — Krzyknął zdyszany Fabio. — Nie wiem jak ci to powiedzieć..

— Co tam się do kurwy dzieje?!

— Dragon.. dziewczyny.. — Słyszałem jak z trudem przełyka gulę w gardle, by wypowiedzieć słowa, które zdołały dziś doszczętnie zmieść mnie z powierzchni ziemi.

— Co z nimi?!

— One.. Nie wiem jak ale one.. Uciekły.

Wraz z wypowiedzeniem tych słów, uczucia których dotychczas nie znałem rozkruszyły moje skamieniałe serce na drobne kawałki..



Jednak zdołałam się wyrobić! Dostałam taką mocną kawuchę że od razu zabrałam sie za pisanie!

Vendetta powolnymi krokami dobiega końca. Sama nie potrafię w to uwierzyć!

Zapraszam was na swojego instagrama jak i Twiterra ( którego jeszcze nie potrafię używać..) Znajdziecie tam znacznie więcej informacji na temat następnych rozdziałów

Twitter : glosnosza

Instagram : glosnosza

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top