77. Kolorowanka.
Tak jak zapowiadałam ostatnie rozdziały są długie jak na mnie, także proszę uzbroić się w kawusie!
Zlitowałam się nad wami i nie zrobiłam tym razem jak mam to w swoim zwyczaju, tak zwanego „polsatu"
MIŁEGO CZYTANIA, BUZIOLE!
POV Cindy :
Ciężkie ramiona zakleszczyły mnie w swoich objęciach, dusząc niczym wąż Boa dusiciel. Czułam jak cała się kleje od potu i powodem tego nie był upał panujący na zewnątrz, powodem był Dragon, który nie wypuszczał mnie przez całą noc ze swoich objęć.
— Dragon za chwile się uduszę.. — Wyjęczałam, nie próbując się nawet z nim siłować, by jakkolwiek się wydostać.
— Mhm. — Wymruczał będąc jeszcze w półśnie.
— Dragon zaraz naprawdę stracę przytomność, jeśli mnie nie puścisz. — Syknęłam w grymasie, starając się nabrać znaczną większość ilość powietrza do swoich płuc.
— Nie stracisz. — Dragon wciąż miał zamknięte oczy, jednak na jego twarzy pojawił się cwaniacki uśmiech a uścisk w którym mnie trzymał pozostawał bez zmian.
— Dragon! Jestem cała zgrzana przez ciebie! — Tym razem podjęłam próbę wyrwania się, jednak on mimo iż wciąż nie otworzył oczu, nie dał za wygraną.
— Ja przez ciebie też i nie płaczę. — Spojrzałam na niego i w tym momencie jego oczy się otworzyły, a intensywna czerń zaczęła chłonąć całą mnie, cały mój rozsądek jak i chęć wyrwania się mu.
Wciąż byłam zła. Wciąż pamiętałam jego słowa odnośnie Eleny, jego spojrzenie na Rositę. Wszystko miałam w głowie i gdy go nie było aż tak blisko, moja złość nabierała na sile. Nie tęskniłam za nim aż tak bardzo, lecz gdy jego czerń patrzyła na mnie, wszystko przepadało. Ja przepadałam w objęciach Dragona.
Przez chwile myślałam ze chodzi mu o to samo co mnie, ale gdy się poruszyłam poczułam na swoim udzie wybrzuszenie z bokserek Dragona.
— Jesteś niemożliwy wiesz? — Spojrzałam na niego karcąco, gdy ten roześmiał się od ucha do ucha.
Gdy widzisz osobę, która rzadko się uśmiecha, raptownie zapominasz o wszystkim. Jego zaspane oczy, zachrypnięty głos, jak i szczery uśmiech był czymś tak beztroskim. Choć nie chciałam tego przyznać, tak uwielbiałam patrzeć na Dragona w takim wydaniu.
Zadziwiała mnie jego postawa, gdyż ja przez długi czas byłam pogrążona w żałobie wraz z mama po utracie ojca, natomiast Dragon zdawał się tego nie odczuwać w tym momencie. Byłam świadoma tego iż każdy radzi sobie inaczej ze śmiercią jak i ze stratą bliskiej osoby. Może właśnie to był jego sposób, jak na wszystko inne? Założenie swojej maski, przez która nic nie miało prawa się przedostać.
— Niemożliwy? Raczej napal.. — Dragon nie zdążył dokończyć gdy mu przerwałam.
— Stop! Nawet nie kończ! — Przymknęłam oczy w irytacji, zagryzając swoje policzki. — Puszczaj, muszę pod prysznic.
Dragon bez słów oswobodził swój uścisk, a ja momentalnie odetchnęłam świeższym powietrzem z ogromną ulgą. Spanie z tym monstrum w jednym łóżku to katorga dla mojego ciała jak i płuc.
Byłam z siebie niesamowicie dumna, że potrafiłam być dla niego oschła w momencie, gdy on zaczął czarować mnie tak, jak robił to zawsze. Rzucając mu ostatnie spojrzenie wyślizgnęłam się z łóżka i ruszyłam wprost do swojego pokoju. Gdy z ust Dragona nie wyrwało się żadne słowo odetchnęłam z ulgą, że poranek zaczął się bez naszego wspólnego starcia.
Wchodząc do swojej sypialni od razu udałam się pod prysznic rozkoszując się chwilą samotności, spokoju jak i drobnymi kropelkami wody, które oplatały moje ciało zmywając ze mnie nocny uścisk Dragona. Jednak trzask drzwi w moim pokoju spowodował zakończenie mojego spokoju a przeraźliwy ciężar, który spadł na moje płuca, gdy zaczęłam gwałtownie oddychać. Stres jaki pojawił się wraz z wparowaniem kogoś do mojego pokoju, sprawił że zamarłam.
Prędko chwyciłam ręcznik i owijając się nim niepewnie udałam się w stronę drzwi, które prowadziły do mojej sypialni. Moje dłonie zaczęły drżeć, gdy dotknęłam nimi klamki, przed obawą że może to być jeden z ochroniarzy przed którymi Dragon rzekomo chciał mnie uchronić, jednak gdy uchyliłam delikatnie drzwi, przed moimi oczami nie ukazał się żaden mężczyzna a kobieta, która wczoraj wywołała ogromne wrażenie na wszystkich przy stoliku, jak i samym Dragonie.
Zmarszczyłam brwi, wychodząc z łazienki a czekoladowe duże oczy momentalnie spojrzały na mnie, skanując całą moją sylwetkę od dołu do góry, zatrzymując się w końcu na mojej twarzy.
— Mogę wiedzieć czego szukasz w moim pokoju? — Złość jaka mną zawładnęła po zeskanowaniu całej mnie była naprawdę niewyobrażalna. Czułam że za chwilę mogę eksplodować.
— A Ty czego szukałaś w pokoju Dragona? Może się zgubiłaś? — Szyderczy uśmiech na twarzy kobiety zdawał się nie pasować do jej nieziemskiej urody.
Czyżby Dragon właśnie to miał na myśli? Piękna okładka, lecz wnętrze niegodne uwagi?
Powinnam z nią nie dyskutować, ale chęć odgryzienia się jej była dla mnie tak wielka, że nie potrafiłam się powstrzymać.
— Dragon ją zgubił. — Zadarłam swoją głowę do góry, patrząc wprost w oczy Rosity.
— Ale to ty wyszłaś z jego sypialni. — Syknęła kąśliwie.
— Do której sam mnie zabrał. — Wychrypiałam na co sylwetka kobiety wyprostowała się a mimika twarzy ukazała zmieszanie jak i zaskoczenie. — Nie bądź taka zaskoczona, zawsze po mnie przyłazi. Nigdzie się nie pcham, ani go nie zapraszam a teraz mogę cię prosić o opuszczenie pokoju? Chciałabym się ubrać.
Kobieta zrobiła kilka kroków w przód stając ze mną twarzą w twarz.
— Nie jest ci wstyd stać przed jego przyszłą żoną i mówić z dumą że przychodzi po ciebie tylko po to, by cię wykorzystać jak najbrudniejszą szmatę? Tak samo jak tą rudą, która śpi zaraz obok. — Klatka piersiowa Rosity zaczęła unosić się w szybkim tempie, a jej pięści zacisnęły się do tego stopnia, że jej knykcie pobielały.
I jak na zawołanie truskawkowłosa weszła do pokoju, patrząc na nas podejrzliwie. Rozglądnęła się, upewniając że jesteśmy tu tylko my, po czym bez żadnego namysłu zatrzasnęła za sobą drzwi, chytrze się uśmiechając.
— Wiesz nie chciałabym być niemiła ale to twój mąż pcha fiuta we wszystko co mu się spodoba. Ja na twoim miejscu przemyślałabym sobie wszystko, skoro robi teraz takie rzeczy, gdy jesteś pod jego dachem, pomyśl co będzie jak znudzi mu się bycie przykładnym, mafijnym mężem. — Rzuciła Elena, krocząc w naszą stronę.
Jej słowa były nawet dla mnie ogromnym zaskoczeniem. Elena zawsze zdawała mi się być rozsądna, jak i panowała nad swoimi słowami aby nie podpaść Dragonowi. Jednak gdy zbliżał się nasz czas, czas w którym miałybyśmy być obie wolne, zaczynała tracić hamulce, plując jadem na kogo tylko miała możliwość.
— Proszę druga zachcianka do kolekcji. — Kobieta zaśmiała się, krzyżując swoje ręce na piersiach. — Cóż, mnie rodzice nie sprzedali jak najgorszego rupiecia, tylko wychowali mnie na kobietę przywódcy, a nie na kurwę na zawołanie. — Prychnęła.
A ja w tym momencie nie wytrzymałam. Zacisnęłam mocniej ręcznik rzucając się wprost na Rositę, która upadła na ziemię. Usiadłam na niej okrakiem, uderzając ją w twarz, po czym chwyciłam jej gładkie włosy ciągnąc za nie.
Elena w tym momencie podbiegła do mnie, próbując odciągnąć mnie od Rosity.
— Cindy! Zostaw! — Krzyczała przerażona, lecz z lekka uśmiechnięta Elena, która walczyła bym zeszła z kobiety.
Jednak to nie podziałało, Rosita wykorzystała moment, w którym Elena starała się mnie odciągnąć, uderzając wprost w twarz po której przejechała również długimi paznokciami, a wtedy jak na zawołanie adrenalina w moich żyłach podskoczyła do najwyższego stopnia, przez co zaczęłam zadawać jej cios za ciosem w twarz. Nasze krzyki, jak i niecenzuralne wyzwiska musiały być coraz głośniejsze ponieważ za chwilę do pokoju wbiegł Dragon wraz z Nero. Oboje zdawali się być zszokowani widokiem dwóch okładających się dziewczyn, jak i jednej próbującej je rozdzielić.
Na swojej talii poczułam znacznie mocniejszy uścisk jak i szarpnięcie, które tym razem zdołało mnie oderwać od kobiety. Ścisnęłam kurczowo swój ręcznik by nie opadł na ziemię, nie przestając wykrzykiwać w stronę Rosity obraźliwych określeń.
Gdy kobieta ruszyła w moją stronę, Nero chwycił ją odciągając w drugi róg pokoju.
— Co tu się dzieje?! Cindy, halo uspokój się! — Wrzeszczał Dragon, gdy ponownie próbowałam ruszyć w stronę kobiety.
— Zabierz ją stąd Nero! A z tobą później sobie porozmawiam. — Warknął w stronę Eleny, która rzuciła mu przelotne jak i beznamiętne spojrzenie, wychodząc zaraz za Nero, który wciąż szarpał się z Rositą.
— Co ty do cholery wyprawiasz Cindy?! — Warknął, odwracając mnie ku mojej twarzy. Jego wściekły wzrok sprawił, że skuliłam się w sobie jak wystraszony pies i gdyby nie fakt że byłam człowiekiem z pewnością schowałabym się pod stół i zaczęła skomleć okazując skruchę.
— Cóż, miałeś rację. Treść tej języ totalnie mi się nie spodobała. — Dopiero teraz zwróciłam uwagę jak ciężko oddychałam, słysząc swój oddech w ciszy jaka między nami zaszła po moich słowach.
Dragon wściekle chwycił mój nadgarstek patrząc na mnie z jeszcze większym gniewem niż wcześniej.
— Co ty sobie kurwa wyobrażasz Cindy?! Myślisz że wszystko popuszcze ci płazem?! — Jego oczy płonęły, jednak nie z pożądania ale z wściekłości jaka od niego buzowała.
— Gdyby nie to że tu po mnie przyszedłeś tej nocy, nic by się nie wydarzyło! — Wychrypiałam przez zaciśnięte zęby, na co Dragon chwycił mnie za szyję przyszpilając do ściany.
— Dobrze wiesz że jeśli to ja cię uderzę zaboli bardziej. — Warknął, zaciskając swoją dłoń jeszcze mocniej. — A chyba nie chcesz abym sprawił, by zabolało, prawda? — Zacisnęłam swoje powieki, gdy Dragon ponownie wzmocnił swój uścisk sprawiając że powietrze zaczęło do mnie dopływać z trudem.
— Puść Dragon.. — Chwyciłam dłoń Dragona, próbując odepchnąć ją od siebie, jednak ona nawet nie drgnęła.
— Szanuj mnie Cindy, bo inaczej skończysz tak jak radził mi Rick! — Dragon ostatni raz ścisnął swoją dłoń, po czym puścił moją szyję.
Bezwładnie opadłam na kolana, trzymając się za miejsce, które jeszcze chwile temu Dragon miażdżył swoim bestialskim uściskiem. Próbowałam zaczerpnąć jak najwięcej powietrza, zalewając swoje oczy łzami, które pojawiły się znikąd.
— Za 10 minut lecisz ze mną a spróbuj być niegotowa, to dopiero wtedy zobaczysz jak nieprzyjemny potrafię być. — Nie zdołałam mu spojrzeć w oczy, ponieważ moje łzy zamazywały mi cały obraz. Jedynie trzask drzwi oznajmił mi, iż Dragon opuścił pomieszczenie.
~ . ~
Przez większość lotu nie odzywaliśmy się do siebie ani słowem, Dragon siedział tuż przy oknie odziany jak zwykle w garniturowe spodnie jak i białą koszulę, której rękawki zostały podwinięte do wysokości łokci, a kilka pierwszych guziczków pod szyją pozostało odpięte w celu lekkiego schłodzenia się.
Widziałam że zerkał na mnie spod ekranu laptopa, upewniając się czy aby na pewno dobrze znoszę lot, a znosiłam go wręcz okropnie. Nienawidziłam latać a siedzenie tuż naprzeciw tego potwora nie ułatwiało mi chociażby udawania, że wszystko jest dobrze.
Ja w porównaniu do niego miałam na sobie niebieską sukienkę, na cienkich ramiączkach dzięki której nie było mi zbyt gorąco. Choć widoki za oknem były piękne, to powodowały u mnie zawroty głowy, jak i odruch wymiotny po przez tak ogromną wysokość na jakiej się znajdowaliśmy.
Dragon nagle z hukiem zamknął ekran laptopa, czym przykuł moją uwagę i odłożył go na siedzenie obok. Opuszkami palców potarł swoją brodę, przez co wyglądał jakby bił się z własnymi myślami a gdy zabrał głos utwierdziłam się w swoich przypuszczeniach.
— Chodź tu Cindy. — W jego głosie słychać było nutkę niepewności, widziałam że wahał się nad swoją decyzją. A ja nie byłam do końca pewna czy aby na pewno chce być w tym momencie tak blisko niego.
Siedziałam nieruchomo na fotelu, przejeżdżając oczami po posturze Dragona, zatrzymując się na jego kolanach, jednak mój wzrok niepewnie wrócił do oczu, które uważnie mi się przyglądały. Oboje byliśmy niepewni swojego, oboje nie wiedzieliśmy co należy zrobić w takiej sytuacji w jakiej właśnie byliśmy. Z jednej strony nie powinnam się z nim sprzeczać, lecz z drugiej, ostatnie czego w tym momencie chciałam to jego bliskość po tak agresywnym ataku.
— Nie bój się, nie zrobię Ci krzywdy. — Chyba po raz pierwszy ujrzałam z nim jakieś przyjemnie uczucie, troska nie była u niego emocją, która pojawiałaby się często.
Milczałam, wciąż siedząc w tej samej pozycji, jedynie moje oczy zdawały się wędrować po jego sylwetce, która z każdą minutą stawała się napięta. Przegryzłam wargę, po czym niepewnie się uniosłam przesiadając się na kolana Dragona. Usiadłam na nim bokiem, twarzą do okna przez co karciłam samą siebie w środku. Liczyłam do 10, aby uspokoić siebie jak i swój odruch wymiotny, który co chwilę się zbliżał i ustawał, powodując nieprzyjemne kłucie w gardle.
Gdy dłoń Dragona dotknęła mojego uda, po moim ciele przeszedł nieprzyjemny zimny dreszcz a zaraz za nim odruch wymiotny wrócił. Lecz tym razem nie byłam w stanie go powstrzymać, przez co zwymiotowałam wprost na buty Dragona.
— Cindy! Co do cholery.. — Dragon wydawał się zły, jednak po chwili opanował swoje emocje. Wstał i trzymając mnie na rękach ruszył wprost na sam koniec pokładu, gdzie znajdowała się łazienka jak i część do spania.
Czułam się jak na karuzeli, a kolorowe plamy przed moimi oczami zaczęły mienić się z ciemnością. Okropne uczucie w żołądku nasiliło się, jednak nim zwymiotowałam Dragon zdążył dobiec ze mną do małej toalety. Gdy zdjął mnie z rąk prędko uklękłam tuż przed muszlą, gdzie opróżniłam resztki swojego żołądka. Dragon ku mojemu zaskoczeniu nie zostawił mnie, a pochylił się nade mną, po czym zebrał moje włosy przytrzymując mi delikatnie głowę, gdy kolejna seria wymiotów nadeszła z jeszcze większą siłą.
Nie mam pojęcia ile czasu spędziłam nad muszlą klozetową, ale moje kolana odmawiały już posłuszeństwa błagając mnie o litość, a moja głowa była tak bezwładna, że gdyby Dragon jej nie trzymał z pewnością już dawno znalazłaby się w sedesie. Totalnie nie potrafię w tym momencie rozszyfrować czy były to nerwy, stres czy też choroba lokomocyjna, ale mam nadzieję że nigdy więcej tego nie przeżyje. Przez chwilę myślałam o wyborze trumny, gdy już wyrzygam każdą ze swoich wnętrzności. Po pewnym czasie wszystko zaczęło powoli ustawać. Dragon pomógł mi się podnieść, kierując mnie wprost do umywalki, pomagając mi umyć twarz jak i zęby.
— Unieś ręce Cindy, musisz to zdjąć. — Stwierdził, chwytając za róg mojej sukienki.
— Nie rób tego.. — Wymamrotałam. Zdawałam sobie sprawę z tego że jestem przewrażliwiona, lecz nie potrafiłam nad tym zapanować, szczególnie w tej chwili .
— Nie zamierzam cię obmacywać Cindy. Jesteś brudna, musisz to zdjąć. — Odpowiedział beznamiętnie i nie zważając na moje słowa protestu zdjął ze mnie sukienkę.
— Dasz radę się podmyć, czy mam ci pomóc?
— Dam, dziękuję. — Wypowiedziałam te słowa tylko po to, by Dragon jak najszybciej opuścił pomieszczenie. Nie byłam ich do końca pewna, lecz postanowiłam przystanąć na swoim.
— Zostawię ci przed drzwiami ubrania. Nie ma tu twojej walizki, więc włożysz coś mojego. — Dragon rzucił na mnie ostatnie spojrzenie, po czym wyszedł przymykając jedynie drzwi.
Mimo iż moje nogi były jak z waty dałam radę lekko się odświeżyć, jak i umyć zęby. Co prawda nie miałam przy sobie szczoteczki, ale w takim wypadku nawet palec był dobrym wyjściem. Niepewnie wyglądnęłam zza drzwi, przed którymi leżała jedynie koszulka Dragona, lecz nie mając innego wyboru chwyciłam ją prędko narzucając na siebie.
Dzięki Bogu moja bielizna była cała i zdrowa, jednak sukienka, wręcz przeciwnie. Zrobiłam wszystko co tylko mogłam, by doprowadzić się do porządku, jednak wciąż obawiałam się wyjść z małej łazienki. Dragon zachował się naprawdę w porządku opiekując się mną, jednak to nie wymaże tego co zrobił kilka godzin temu.
— Cindy? — W małym pomieszczeniu rozległ się delikatny dźwięk pukania do drzwi.
— Już wychodzę. — Wstałam z toalety, po czym prędkim ruchem wyrzuciłam brudną sukienkę do kosza i ruszyłam wprost do drzwi, za którymi czekał na mnie Dragon.
— Lepiej? — Ciemnooki przeskanował całą moją sylwetkę, zatrzymując się na bladej twarzy.
— Tak, dziękuję. — Nie potrafiłam spojrzeć mu w oczy, gdyż czułam się zmieszana. Z jednej strony byłam mu wdzięczna i gotowa odpuścić, jednak mój zdrowy rozsądek kazał mi nie wymiękać bo się mną zajął i uparcie trzymać się swojego.
— Połóż się Cindy, za godzinę będziemy na miejscu.
Przytaknęłam i bez słowa ruszyłam w stronę drzwi, za którymi znajdował się mały prowizoryczny pokój z łóżkiem jak i jedna szafeczką, na której stała biała lampka.
Mój ogranizm z niewiadomych mi przyczyn był tak wyczerpany, że gdy się tylko położyłam na moich powiekach zaczął ciążyć sen.
~ . ~
Mimo iż wciąż czułam ciężar senności, delikatnie podniosłam głowę, odklejając swoją spoconą twarz od materiału koszuli człowieka, który mnie niósł. Jednak gdy tylko otworzyłam szerzej swoje powieki, przed moimi oczami ukazała się jedynie wytatuowana szyja Dragona.
Słońce biło po moich gałkach ocznych, przez co znacznie zaczęłam je mrużyć, rozglądając się dookoła. Poznawałam miejsce do którego właśnie zamierzaliśmy. Fakt że byliśmy już w domu uniósł mnie wręcz na skrzydłach a to że byliśmy na ziemii uratował mój żołądek przed kolejną niekontrolowaną eksplozją.
— Dragon? — Wymamrotałam, czując jak moje ciało wręcz paruje pod kocem, którym zostałam owinięta.
— Już jesteśmy w domu. — Odpowiedział chłodno a spod jego stóp zaczęły dochodzić odgłosy kamyczkowej ścieżki, co znaczyło, że byliśmy coraz bliżej drzwi wejściowych.
— Gorąco mi. — Wraz z wypowiedzianymi słowami, próbowałam zdjąć z siebie koc, jednak Dragon z niewiadomych mi przyczyn nie pozwolił mi na to. — Ugotuje się pod tym kocem Dragon — Gorąc jaki mi doskwierał, jak i okropnie ściskające uczucie w żołądku tworzyło mnie tykającym wulkanem.
— Jesteś tylko w mojej koszulce, nie zdejmiesz go póki nie wejdziemy na górę. — Warknął, przekraczając próg głównych drzwi wejściowych.
— Każdy z obecnych w domu z pewnością wie jak wygląda tyłek Dragon.
— Ale nie wie jak wygląda twój i lepiej żeby tak zostało. — Spojrzał na mnie karcąco, na co prychnęłam śmiechem.
— Nie mów że jesteś zazdrosny. — Zacytowałam kąśliwie, na co w jego szczęce delikatnie drgnął mięsień.
— Widzę że odzyskałaś siły. — Dragon szybko przemierzył drogę po schodach, kierując się wprost do sypialni, w której oboje spaliśmy.
Gdy tylko przekroczył jej próg, delikatnie postawił mnie na podłodze, zabierając ode mnie koc, którym zostałam wcześniej owinięta.
— Dobrze wiesz że gdyby nie twoje samopoczucie, to skończyłoby się inaczej. — Czarne i głębokie oczy spojrzały na mnie, ja już wtedy wiedziałam że nie kłamały.
Przez chwilę patrzyliśmy na siebie porozumiewawczo. Doskonale zdawałam sobie sprawę z tego że on nie odpuści i dojdzie do tego, co tak naprawdę mnie sprowokowało.
— Za pół godziny będzie lekarz, spróbuj nie zasnąć.
— Po co zaraz lekarz? Mówiłam ci że nie lubię latać, to tylko choroba lokomocyjna. Przejdzie mi jak tylko wezmę prysznic. — Rzuciłam pewnie, po czym ruszając do łazienki moja głowa ponownie zaczęła wirować, przez co podparłam się o futrynę drzwi do garderoby.
— Właśnie widzę tą chorobę. Pomogę Ci. — Nim zdołałam zaprzeczyć Dragon po raz kolejny wziął mnie na ręce, prowadząc wprost do łazienki. — Nie próbuj ze mna dyskutować, albo myjesz się przy mnie, albo wcale.
— Teraz to nawet mi się umyć samej nie dasz?
— Wolałbym nie zastać trupa w wannie.
Dragon posadził mnie na toalecie, po czym ruszył w stronę wanny nalewając do niej wodę. Muszę przyznać że zaskoczył mnie tym jak się mną opiekował. Chyba po raz pierwszy mogę śmiało podziękować za moją chorobę lokomocyjną, bo tylko i wyłącznie dzięki niej taki dla mnie jest.
Gdy wanna się napełniła, Dragon pochylił się i zanurzył swoją dłoń w tafli wody sprawdzając czy temperatura aby na pewno jest w niej jest odpowiednia, po czym skierował głowę w moją stronę dając mi znak, że wszystko gotowe.
Choć w moim zwyczaju była walka, jaką zawsze starałam się z nim toczyć chociażby nie wiem co, to tym razem odpuściłam. Nie kłóciłam się z nim o wyjście, ani o to by się odwrócił gdy zaczęłam się rozbierać by móc wejść do wanny. Mimo iż Dragon widział mnie tyle razy nagą, to wciąż czułam się przy nim skrępowana wchodząc do wanny pełnej wody, bez żadnego odzienia. Wiedziałam doskonale że zdaje sobie z tego sprawę, lecz mimo to nawet na chwilę nie oderwał swoich ciemnych oczu, które w tym momencie były ostatnim na co chciałam spojrzeć. Unikałam jego dotyku, wdychania zapachu jak i spojrzenia, jak tylko mogłam.
Temperatura wody była wręcz idealna, gdy tylko otuliła moje ciało miałam ochotę zamknąć oczy i zasnąć. Jednak gdy poczułam uderzające krople o moje barki, sen uciekł w niepamięć. Nie była to zasługa słuchawki prysznicowej a Dragona, który kucał tuż przy wannie zamaczając gąbkę w wodzie, tylko po to by wycisnąć ją nad moim ciałem.
— Wiesz że nie ominie Cię ten temat Cindy, prawda?— Rzucił niewzruszony, zaczynając myć moje plecy.
— Więc skoro mnie nie ominie, to wolę mieć to już za sobą. — Starałam się nie okazywać tego, jak bardzo mnie onieśmielał jak i tego, że stresuje mnie rozmowa z nim po tym co zaszło kilka godzin wcześniej.
— Więc zaczynaj, chyba nie muszę głupio pytać „co się stało?". — Powiedział beznamiętnie, przenosząc się z gąbką na moje obojczyki jak i dekolt.
Oboje nerwowo wciągnęliśmy powietrze, gdy zszedł w dość intymną dla mnie okolicę. Mimo iż bardzo starałam się tego nie robić, to moje oczy skierowały się wprost na jego twarz, która uważnie lustrowała ruchy gąbki. Rysy jego twarzy stały się bardziej ostre, a oczy zdawały się tak cholernie ciemne, że patrząc w nie wpadałam w odchłań, z której nie można było się już wydostać.
— Sam mówiłeś o pięknej okładce. Tak więc mogę śmiało stwierdzić że wygląd to tylko przygoda, a charakter to wieczność. Jeżeli chcesz przeżyć wspaniałą przygodę, to trafiłeś idealnie. Ale jeżeli chcesz spędzić z tą przygodą wieczność, to uzbrój się w cierpliwość. — Moje oczy znów mnie zdradziły, nie potrafiłam oderwać od niego wzroku. Otchłań jego czerni pochłonęła mnie doszczętnie, paląc za mną każdy most którym mogłabym wrócić z powrotem do rzeczywistości.
Dragon zacmokał, unosząc delikatnie kącik ust ku górze. Kończąc szorować mój dekolt, zaczął sunąć gąbką w dół przemywając delikatnie mój brzuch. Wtedy jego oczy uniosły się, patrząc wprost w moje, a płonące w nich pożądanie zaczęło parzyć moje powieki. Przełknęłam z trudem, gdy zaczął wędrować gąbką coraz niżej wprost między moje nogi, których nawet nie zacisnęłam, by powstrzymać jego zamiary. Jedynie wpatrywaliśmy się w siebie, a nasze coraz cięższe oddechy idealnie się ze sobą łączyły.
— Więc co ci powiedziała ta przygoda cukiereczku, że rzuciłaś się jej do gardła? — Dragon dotarł gąbką wprost do najczulszego miejsca, jakie miałam tylko na swoim ciele i delikatnymi ruchami zaczął nią poruszać w górę i w dół, przez co wydałam z siebie ciche westchnięcie, co nie uszło jego uwadze.
— Dogada się z twoją babcią. Ma mnie za taką samą brudną ścierę jak ona. — Dragon wciąż był blisko okolicy, która wywoływała u mnie żar. Moje palce na rogach wanny zrobiły się białe, przez ich kurczowe zaciskanie.
— Co ci jeszcze powiedziała? — Dragon do tej pory wydawał się niewzruszony, jedynie jego oczy zdradzały żar jaki w nim się tlił jak i chrapliwy głos, przez co wiedziałam że czuje w tym momencie to samo co ja.
— Upewniała się czy aby na pewno znam drogę do swojego pokoju, ponieważ niedawno wyszłam z twojego. — Jęknęłam cicho gdy Dragon zahaczył opuszkiem palca o moją łechtaczkę, na co on uśmiechnął się ciężko wzdychając.
— Będziemy oboje mieli ciężkie życie Aniołku, wiesz? — Gąbka usunęła się z mojej najwrażliwszej okolicy, kierując się wprost do wewnętrznej strony uda, aż do końca kostek jak i stóp.
— Oboje? Skąd ten pomysł? — Uniosłam prawą brew ku górze, obserwując jego reakcję.
— Przyszła panna Wlash nieźle da wszystkim popalić. — Uśmiechnął się pod nosem, po czym rzucił gąbką w róg wanny i nachylając się ku mnie, chwycił moje ciało wyciągając mnie z wanny.
— Będziesz cały mokry. — Oplotłam dłońmi jego szyję, rozglądając się po łazience za ręcznikiem, którego nie potrafiłam dojrzeć.
— Zaraz też lecę pod prysznic, więc nie ma to zbytnio większego znaczenia. — Dragon ruszył wprost do umywalki, pod którymi znajdowały się szafki z różnymi kosmetykami, jak i ręcznikami. Nachylił się, po czym wyjął biały puchaty ręcznik, wyglądający niczym puszysta chmura na niebie.
— Dasz radę ustać? — Zapytał, przyglądając mi się uważnie.
Czułam się znacznie lepiej po delikatnej kąpieli jaką mi zafundował. Moje mięsnie nieco się rozluźniły, a zawroty głowy minęły. Tak więc uznałam że dam sobię radę, kiwając twierdząco głową. Dragon ostrożnie postawił mnie na ziemi, upewniając się czy aby na pewno ustoję na swoich nogach. I tak jak powiedziałam, dałam sobie radę. Czułam się znacznie lepiej, przez co prędko zabrałam mu ręcznik owijając się nim.
— Lekarz zaraz powinien być, będzie czekał w sypialni, więc leć się ubrać. — Rzucił przez ramię, ściągając z siebie przemoczoną koszulę.
— Nie trzeba było..
— To się więcej nie powtórzy Cindy. — Jego ton głosu stał się zimny, jak i bardzo stanowczy. W jedną sekundę z zatroskanego Dragona, stał się właśnie tym, którym zdołałam widzieć najczęściej.
— Co się nie powtórzy? — Odwróciłam się z jego stronę, zaciskając mocniej ręcznik.
— Wiesz dobrze o czym mówię Cindy. Nie zrobię tego więcej. — Dragon odwrócił się w moją stronę, jednak widząc mnie łapiącą się za szyję nie zbliżał się. Jedynie wpatrywał się w dłoń spoczywającą na moim gardle.
Nasz władca piekieł wyglądał na zdezorientowanego jak i zmieszanego. Wyglądało to zupełnie tak, jakby nie wiedział co należałoby zrobić w tej sytuacji.
— Idę się ubrać. — Postanowiłam nie drążyć tematu i opuścić pomieszczenie, najszybciej jak tylko mogłam.
Lekarz zbadał mnie bardzo dokładnie, poza tym że zalecił mi spożywanie delikatnego jak i lekkiego jedzenia to nic poważnego się nie działo. Wymioty wywołane były moją chorobą jak i stresem, który niestety wywoływał Dragon. Jeszcze tego samego dnia wskazałam mu ochroniarza, który groził mi w dość nieprzyjemny sposób, a następnego ranka nie potrafiłam go poznać, gdy siedział przy stole spożywając z nami śniadanie. Nie sądziłam, że Dragon zareaguje w aż tak brutalny sposób. Poobijana twarz to mniejszość. Gdy Elena wspomniała mi o tym, jak przebił mu dłoń nożem, przeszedł mnie ten sam zimny dreszcz, który czułam w samolocie.
~ . ~
Następne dwa miesiące minęły bardzo szybko jak i spokojnie, aż za spokojnie. Po ataku na Antonia ciemnooki wzmocnił ochronę, przez co nasza ucieczka stała się coraz bardziej daleka. Dragon ciągle przebywał w domu, bądź jeździł na jakieś spotkania, które odbywały się jedynie w innym mieście, co nie satysfakcjonowało nas ani trochę. Pogoda za oknem zmieniła się i to niestety na naszą niekorzyść. Na zewnątrz zaczęło robić się coraz zimniej jak i ciemniej, co cholernie nam nie sprzyjało.
Dragon z każdym dniem starał się jakoś do mnie zbliżyć, jednak jeżeli tylko zauważyłam że ma gorszy dzień usuwałam się w kąt, przed obawą że znów może wpaść w furię i zacznie mnie dusić. Każdy dzień wyglądał praktycznie tak samo. Częściej rozmawiałam z mamą jak i wścibską Alex, która nie wierzyła w ani jedno moje słowo, gdyż znała mnie jak nikt inny i wiedziała kiedy kłamie, a kiedy mówię prawdę.
Jak co wieczór kończyłam trening z Rebe, która wyjątkowo nie miała nastroju, jak i sił na danie mi porządnego wycisku. Tłumaczyła się że poprzedniej nocy był u niej jeden z ochroniarzy i źle przez to spała. Nawet nie próbuję sobie wyobrazić co miało tam miejsce. Ciepły prysznic to nie ostatnia przyjemna rzecz, która spotkała mnie tego dnia. Ubrana jak zwykle w szary dres jak i za dużą bluzę tego samego koloru, zeszłam na dół po swój ulubiony sok pomarańczowy, który ostatnimi czasy ciągle pijałam. W momencie zamiaru powrotu do pokoju, usłyszałam znajomy głos. Głos, który tak dawno towarzyszył moim uszom. Mimowolnie ruszyłam w kierunku dźwięku, stając jak osłupiała.
Lorenzo..
W momencie ujrzenia go całego i zdrowego na moją twarz wkradł się uśmiech, choć z drugiej strony miałam w głowie słowa Eleny. Jego powrót do zdrowia, oznaczał naszą klęskę.. To właśnie Lorenzo był dla nas zagrożeniem. Truskawkowłosa wspomniała że będzie znacznie ostrożniejszy, po napadzie przed klubem w którym mnie obronił.
Stał zaraz przy drzwiach wejściowych rozmawiając z Dragonem. Po swojej prawej stronie trzymał kulę, o którą się podpierał, natomiast po jego lewej stronie stał mały Luca, który trzymał go za rękę, wpatrując się z zainteresowaniem w Dragona.
— Diana nie dała mi wyjścia. — Tłumaczył się Lorenzo, przyciszając swój głos tak, by mały chłopiec niczego nie usłyszał.
— Żartujesz sobie? I co ja mam z tym niby teraz zrobić? Nie może być z nami. — Syknął Dragon, wskazując dyskretnie na Lucę. — Poza tym co to za popieprzony pomysł? Przecież ty chodzisz o kuli, a ona wciska ci dziecko kiedy mamy coś do załatwienia?!
— Dragon to mój syn, miałem go przywiązać sznurkiem do płotu?
W tym momencie oczy małego chłopca spoczęły na mnie, jak i na moich dłoniach, w których trzymałam szklankę soku.
— Tato. — Luca pociągnął za koszulę Lorenzo, którego oczy od razu powędrowały na syna. — Czy ja też mogę się napić? — Jego chłopięcy głos był uroczy do tego stopnia, że na mojej twarzy ponownie pojawił się uśmiech. Gdy wskazał na mnie palcem, głowa Dragona jak i Lorenzo skierowała się w moim kierunku, przez co przez chwilę poczułam się skrępowana.
Gdy leżał w szpitalu było mi znacznie łatwiej znieść jego osobę. Może to bardzo dziwnie zabrzmieć ale miałam znacznie więcej odwagi, kiedy leżał totalnie nieprzytomny. Teraz gdy patrzył na mnie, czułam w sobie jedną wielką plątaninę szczęścia jak i przerażenia. Cieszyłam się ogromnie że wrócił do zdrowia, jednak nie sądzę, by jego nastawienie wobec mnie zmieniło się w jakimś stopniu na lepsze.
Czułam że to ja powinnam wykonać jakiś ruch, aby przerwać ciszę jaka zapanowała po pytaniu chłopca.
Wciąż się uśmiechając, przykucnęłam wyciągając szklankę w stronę Luki.
— Jeśli masz tylko ochotę, to zapraszam. — O dziwo chłopiec odwzajemnił mój uśmiech i puszczając dłoń Lorenzo podbiegł do mnie rzucając się od razu na szklankę soku. — Zajmę się nim, jeśli Lorenzo pozwoli.
Lorenzo zmarszczył brwi, wymieniając się spojrzeniem z Dragonem.
— No nie wiem.. — Odpowiedział niepewnie, zerkając to na mnie, to na Dragona.
— Przecież nie zacznie rzucać w niego talerzami. — Odpowiedział zirytowany ciemnooki, na co Lorenzo pokręcił głową.
— Po niej można się wszystkiego spodziewać..
— Cóż.. — Wstałam na równe nogi, czochrając burze loków małego chłopca. — W takim razie nie narzucam się.
— Cindy czekaj.. — Lorenzo zatrzymał mnie gestem ręki ciężko wzdychając. — Zostań z małym jeśli możesz.
W końcu to na mojej twarzy można było dostrzec triumf, choć miałam zamiar ten wieczór spędzić przed telewizorem, to jakaś mała cząstka mnie cieszyła się na myśl że będę mogła zabawiać tego małego brzdąca. Zawsze to jakaś odskocznia od mojej codzienności. Mały Luca kończąc pić sok wystawił szklankę w moją stronę, dziękując za pyszne picie. Bez żadnego zawahania chwyciłam ją, puszczając oczko w stronę malca.
— Czy pan z rysunkami też zostanie z nami? — Zapytał ściszonym głosem, na co głośno się zaśmiałam.
To dlatego tak na niego patrzył. Zainteresowały go jego tatuaże, które miał praktycznie wszędzie. Dragon pod tym względem był naprawdę wyjątkowy. Choć wielu ludzi na świecie miało pełno tatuaży na swoim ciele, to Dragon w jakiś dziwny sposób wyróżniał się spośród nich. Jego uroda, jak i władczość, którą można było czuć już z daleka sprawiały że był w tym wszystkim naprawdę wielkim ewenementem.
W oczach Dragona pojawiło się rozbawienie jak i zdziwienie. Wyglądał jakby był przerażony obecnością małego dziecka. Niepewnie spojrzał na mnie, na co wzruszyłam ramionami.
— Twoja decyzja panie z rysunkami.
— Dragon.. — Zaczął Lorenzo, na co prędko do uciszył.
— Liczę na was Lorenzo. Załatw to albo wsadzę ci tą kulę w tyłek, za to że wpakowałeś mnie w niańczenie, jasne?
— Tak jest szefie. — Lorenzo uśmiechnął się szeroko, po czym pomachał swojemu synkowi gdy wychodził podpierając się kulą, którą trzymał w prawej ręce.
~ . ~
Widok tego niebezpiecznego faceta, przy dziecku był dla mnie czymś nierealnym. Luca przy Dragonie wydawał się takim drobym chłopcem. W domu brakowało zabawek, kolorowanek jak i innych rzeczy, które mogłyby posłużyć dziecku do zabawy. Jedynie stare miniaturki samochodów, które Dragon dostał od ojca zastąpiły małemu Luce zabawki, które naprawde mu się spodbały. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom jak Dragon ściga się z Lucą samochodzikami, dając mu wygrać za każdym razem. Jednak jak bywa to w naturze dziecka, zabawa po jakimś czasie mu się znudziła, przez co wyszukiwał coraz to innych zabaw jak i zajęć.
Zbliżała się późna godzina, więc wpadłam na pomysł włączenia mu mojej ulubionej bajki. Król Lew królował u mnie od zawsze na pierwszym miejscu. Ta bajka miała dla mnie wielkie znaczenie, ponieważ zawsze oglądałam ją wspólnie z tatą, którego strasznie mi brakowało.
— Może coś zjecie? — Zapytałam, na co oczy chłopca zaświeciły się ze szczęścia.
— Naleśniki! — Krzyknął, klaszcząc dłońmi.
Dragon jedynie westchnął ciężko opierając się o zagłówek kanapy, na której siedzieli.
— Więc niech będą naleśniki. — Puściłam oczko w stronę chłopca, po czym wstając z kanapy ruszyłam wprost do kuchni.
Nie byłam najlepszą kucharką, ale robienie naleśników jak i jajecznicy miałam w małym palcu. Bardzo często jadałam te dwa dania, ze względu na to że nie były one zbyt drogie, przez co byłam w stanie oszczędzić nieco więcej.
Nim odnalazłam się w kuchni minęła dłuższa chwila. Nie urzędowałam tu zbyt często, przez co znalezienie składników jak i potrzebnych mi przyrządów zajęło mi trochę czasu. Podczas robienia wyśmienitego dania, słyszałam jak Luca wypytuje o wszystko zirytowanego Dragona, przez co bardzo się starałam, by mój śmiech nie doszedł aż do salonu.
— Dlaczego ten kot zepchnął tego drugiego ze skały? — Zapytał Luca, spoglądając na Dragona.
— Bo był na niego zły. — Odpowiedział Dragon, wpatrując się znudzony w ekran telewizora.
— Ale dlaczego?
— Bo to on chciał być królem. — Tłumaczył mu Dragon, na co Luca zmarszczył brwi.
Podczas gdy ja walczyłam z naleśnikami, Luca zasypywał Dragona wieloma pytaniami nie tylko na temat bajek ale i również na temat jego tatuaży. W pewnym momencie zapadła cisza, a ciemnooki przywołał jednego z ochroniarzy, który w mgnieniu oka zniknął jak i znów się pojawił.
— Tylko takie znalazłem. — Odpowiedział niepewnie, drapiąc się po głowie.
— Może być. Możesz już iść. — Westchnął, podając zakreślacze Luce. — Tylko masz nie wychodzić za linie. — Nakazał, podwijając swój rękaw do maksimum.
Moja misja w kuchni powoli dobiegała końca. Z wielką ulgą włożyłam brudne naczynia do zmywarki, a na talerz podałam wysmarowane już naleśniki czekoladą, doprawiając je jeszcze bitą śmietaną jak i kilkoma truskawkami.
Chwyciłam dwa talerze z porcjami dla chłopaków, po czym ruszyłam do salonu przystając w pół kroku. Chyba zbyt długo zajęło mi robienie zwykłych naleśników. Nie byłam zbyt dobrą kucharką, przez co ciasto na naleśniki wyrabiałam dwa razy.
Widok który zastałam na kanapie roztopił moje serce w sekundę..
Oboje zdążyli już zasnąć. Luca spał skulony z głową na nogach Dragona, natomiast ciemnooki zdołał usnąć na siedząco z odchyloną głową do tyłu. W tle wciąż leciała bajka, jednak była to już była druga część. Jednak nie tylko to przykuło moją uwagę. Rozsypane kolorowe zakreślacze były wszędzie. Na stole, podłodze jak i kanapie na której spali. Powstrzymywałam się z całych by wybuch mojego śmiechu ich tylko nie obudził.
Powód mojego rozbawienia był następujący, cała ręka Dragona była pokolorowana. Największy powód do śmiechu odczułam w momencie, gdy ujrzałam wytatuowaną Królową Elżbietę, która miała pokolorowane włosy na zielono i niebieskie cienie na oczach, które nie były dość równo rozprowadzone.
W Salonie rozległ się dźwięk otwieranych drzwi jak i rozmów. Nero wraz z kuśtykającym Lorenzo weszli do pomieszczenia, jednak gdy tylko zobaczyli śpiącego Dragona z maluchem zwolnili kroku, przypatrując się całej sytuacji. Już z daleka widziałam że blondyn powstrzymywał się od wybuchu śmiechu, ale gdy podszedł stając tuż obok mnie nie wytrzymał i prychnął śmiechem.
— Zamknij się, obudzisz mi małego. — Syknął Lorenzo, uderzając blondyna swoją kulą w udo.
— Patrz na Elkę. — Nero zasłonił swoje usta próbując powstrzymać po raz kolejny następną falę śmiechu, która nadchodziła z ogromnym impetem. — Ale jej szurnął klaki.
— Zaraz ja tobie szurnę. Zamknij się i pomóż mi z małym. — Ponaglił go, szturchając go kulą.
Nero bez słowa wyjął z kieszeni telefon i włączając aparat zrobił zdjęcie śpiącemu Dragonowi jak i Luce.
— Mogę naleśnika? — Zapytał, zerkając na talerze, które wciąż trzymałam w obu dłoniach.
— Śmiało, są jeszcze w kuchni jeśli masz ochotę na więcej. — Uśmiechnęłam się wyciągając naczynie w stronę blondyna, które prędko chwycił ruszając wprost do jadalni.
— Pomogę Ci z małym.. — Zaczęłam niepewnie, patrząc na Lorenzo, który zdawał się nie wiedzieć co ma ze sobą zrobić po odejściu blondyna.
— Aż taką kaleką nie jestem.
— Posłuchaj Lorenzo, wiem że to dość niecodzienna sytuacja. Wiem że między nami było różnie, ale bardzo się cieszę że wróciłeś do zdrowia i chciałam..
— Przestań. — Przerwał, wchodząc mi w słowo. — To moja praca, zrobiłem to za co mi się płaci, nie musisz za nic dziękować.
— Straciłeś prawie życie..
— Jak widać żyję. Jestem kulawy ale do czasu. — Lorenzo rzucił mi przenikliwe spojrzenie, na co przełknęłam głośno ślinę.
Nero pojawił się w idealnym momencie, bez słowa stanął przed Dragonem, po czym kopnął go w łydkę chichocząc pod nosem.
— Wstawaj kolorowanko.
Dragon otworzył delikatnie oczy, po czym ponownie je zamknął odwzajemniając cios zaskoczonemu blondynowi.
— Zaraz ci kurwa zaje...
— Dragon! Tu jest dziecko. — Powiedziałam cichym, lecz stanowczym głosem.
Dragon na ton mojego głosu uniósł swoją głowę i otwierając oczy zmarszczył brwi.
— Mamy do pogadania, wstawaj lepiej. — Rzucił Nero, chwytając delikatnie małego chłopca.
Luca cichutko mamrotał coś pod nosem, lecz w efekcie końcowym udało się go przetransportować do samochodu bez budzenia go. Lorenzo wyszedł zaraz za blondynem, przez co w pomieszczeniu byłam tylko z zaspanym Dragonem, który wciąż siedział na kanapie z zamkniętymi oczami.
— Naleśniki są w kuchni, o ile Nero wszystkiego nie wchłonął.
— Zasrany prosiak, wszystko wyżre. — Syknął, przecierając swoje zaspane oczy opuszkami palców.
— Myślę że nie zjadł totalnie wszystkiego. — Uśmiechnęłam się pod nosem, widząc wstającego i zaspanego Dragona.
Jednak gdy stanął zbyt blisko mnie, mój nastrój diametralnie się zmienił. Choć od jakiegoś czasu Dragon starał się być dla mnie naprawdę miły i znośny niż kiedykolwiek, to po naszej ostatniej kłótni obawiałam się go.
Dragon podchodząc do mnie objął mnie dłonią w talii przyciągając do swojego ciała.
— Co mogę jeszcze zrobić Cindy, byś zapomniała? — Dragon oparł swój podbródek o moją głowę, delikatnie mnie przytulając.
— Ja nigdy nie zapomnę Dragon.. — Westchnęłam, delikatnie się odsuwając. — Dobranoc. — Rzuciłam przez ramię, ruszając wprost do sypialni.
Na sam koniec pragnę wam ogromne podziękować za miłe słowa, które ostatnio od was słyszę. Dla takiego „świeżaka" jak ja to naprawdę wiele znaczy. Wiem że opowiadanie nie jest napisane idealnie i poprawki będą koniecznie, ale mimo wszystko dziękuję że trwacie ze mną w mojej małej drodze do lepszego pisania❤️
To nie jest najważniejsze i zawsze będę to powtarzać, ale dziękuję za każdy komentarz, gwiazdkę, dodawanie książki do swoich bibliotek jak i każde wyświetlenie, które motywuje mnie do dalszego pisania tego opowiadania❤️🔥
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top