69. Czas zacząć.

POV Cindy :

Noc była o wiele cięższa, niż mogłam się tego spodziewać. Sen nawet na chwilę na zawitał na moje powieki, przez co jedynie przewracałam się z boku na bok. Podczas leżenia w skąpanym mroku pokoju, wpatrywałam się z sufit, w którym widziałam jedynie zarys swojej sylwetki. Kątem oka wciąż spoglądałam to na zegar, to na miejsce obok, które w dalszym ciągu było puste.

Dragon opuścił sypialnie i choć już świtało, tak nie wrócił do domu. Myśli kłębiące się w głowie,starały się uświadomić mi, iż mogła być to moja wina. Gdybym w dalszym ciągu milczała, może pozostałby w domu. Bądź, to tylko kolejne moje naiwne wyobrażenia, które okażą się jedynie istną paranoją.

Po godzinie ciche i nieśmiałe pukanie do drzwi z lekka mnie otrzeźwiło. Przetarłam dłońmi swoje opuchnięte oczy, po czym podniosłam się do siadu, zakrywając kołdrą.

— Proszę! — Krzyknęłam, ściskając materiał pościeli w dłoniach.

Drzwi się otworzyły, a u ich progu stanęła jak zwykle uśmiechnięta Rita w towarzystwie drugiej kobiety, która również dbała o czystość domu.

— Ooo nie wstałaś jeszcze Cindy? — Zdziwiona rozglądnęła się po sypialni, w której nawet zasłony pozostały jeszcze zasłonięte.

— Już się podnoszę. — Odsłoniłam kołdrę, po czym powolnym ruchem zbliżyłam się na skraj łóżka.

Gdy stopny zetknęły się z posadzką, moje oczy powędrowały w stronę drzwi, gdzie dostrzegłam wózek z różnymi środkami czystości, jak i koszem na pranie. Błysk w moich oczach sprawił, że momentalnie widziałam siebie jak i Elenę, opuszczającą to miejsce.

Jeśli uda mi się to co zaplanowałam z Eleną, plan zostanie wdrożony właśnie dzisiaj.. Właśnie w tym momencie...

— Może pomogę trochę w sprzątaniu? — Spojrzałam na Ritę uśmiechając się.

— Leż i odpoczywaj Cindy.

— Odpoczywać? Po czym? Naprawdę bardzo chętnie pomogę. Mogę pomóc chociaż w sprzątaniu sypialni. Zrobię to raz dwa, a wy będziecie mieć mniej pracy. — Poruszyłam zabawnie brwiami, próbując przekonać Ritę, jak i kobietę towarzyszącą jej.

Miałam małe wyrzuty sumienia, że w ten sposób wykorzystuje niczego nieświadomą Ritę. To dobra kobieta, lecz czasami muszę pomyśleć o sobie i swoim własnym tyłku.

— Cindy... — Spojrzała na mnie niepewnie. Po jej oczach, zdołałam wychwycić nutkę wątpliwości, jednak z każdą sekundą widziałam, że powoli przekonuje się do mojej propozycji.

— Daj spokój, myślisz że nie potrafię sprzątać? Żebyś widziała jakie ja kible szorowałam. — Złapałam się za brzuch, symulując odruchy wymiotne.

— No już dobrze, ale nie mów nic Dragonowi, bo jeszcze posądzi mnie o wykorzystywanie cię.

— Ani mru, mru. — Przejechałam palcami po ustach, udając tym samym że zapinam 'przysłowiowy' zamek.

— Margita weź w takim razie swój wózek i pójdziemy do pokoju Eleny, a ja zostawię Cindy swój. Stoi zaraz za drzwiami skarbie. — Rita położyła dłoń na plecach Margity, kierując ją wprost do wyjścia, a ja podnosząc się z łóżka ruszyłam zaraz za nimi.

Wyjrzałam na korytarz, po czym chwytając dłońmi wózek ponownie wparowałam do pokoju. Nie zamierzałam okłamywać Rity. Postaram się posprzątać pokój tak jak obiecałam, jednak nie zamierzam rezygnować ze swoich zamiarów. W końcu mogę się czymś zająć. Nawet sprzątanie jest w moim przypadku lepszym wyjściem, niż kolejny dzień zastanawiania się nad swoim własnym istnieniem.

Porządki poszły mi całkiem sprawnie. Nigdy nie byłam pachnącą księżniczką i jak każdy normalny człowiek pomagałam sprzątać mamie w domu, a praca w barze również tego wymagała. Chociaż porównując sprzątanie pokoju, a cudzych wymiocin w toalecie to dwa całkiem inne i skrajne przypadki.

Dotarłam w końcu do garderoby, w której należało jedynie powycierać komody, jak i półki. Dopiero teraz przypomniałam sobie o ozdobnym pudełeczku, w którym był przeprosinowy prezent dla Dragona.

Boże.. gdzie ja to wsadziłam?

W szybkim tempie rzuciłam się na każdą szufladę, którą przekopałam aż po same dno. I gdy tylko natrafiłam na tą, ze swoją bielizną, odetchnęłam z ulgą. Pudełeczko spoczywało w górnym prawym rogu, jednakże po krótkim namyśle, postanowiłam że nie tknę go. Dragon raczej tu nie zagląda, przez co zdawało się być bezpieczne.

Z garderobą jak i sypialnia uwinęłam się znacznie szybciej. Chociaż zmiana pościeli zajęła mi dłuższą chwilę, ponieważ poszewka w ogromnej kołdrze, wymagała niemałego wysiłku. Wózek Rity miał czystą jak i brudną pościel. Zawsze dokładnie skupiałam się na tym co mówiła Elena, która radziła mi by, zbierać trochę czystych, a trochę brudnych, tak by żadna z nich przypadkiem się niczego nie domyśliła. I tak też zrobiłam. Wzięłam jedną czystą poszwę, która przeznaczona była na zmianę poduszki, natomiast drugą brudną, która została zdjęta z kołdry. Oba materiały władowałam pod łóżko, starannie je ugniatając przy samej ścianie zagłówka.

Na sam koniec odkurzyłam, po czym odsunęłam zasłony. Miałam ogromną ochotę otworzyć balkon, ale posiadał on dziwnie zabezpieczenia, przez co otworzenie drzwi graniczyło z cudem.

Westchnęłam z rezygnacją pod nosem, uświadamiając sobie, że nie był to przypadek. Dragon był podstępny, jak i sprytny. To jak potrafił przewidywać każdy mój najmniejszy ruch, było w pewnym sensie niesamowite, ale i niepokojące.

— Rita! — Krzyknęłam, by już za minutę kobieta pojawiła się w drzwiach.

— Czy mogłabyś mi pomóc z balkonem? Nie mogę otworzyć drzwi, a przydałoby się tu wywietrzyć.

Kobieta rozejrzała się po pomieszczeniu, a na jej twarzy malowało się zadowolenie.

— Spisałaś się! Może załatwię ci fuchę u nas, co? — Puściła do mnie oczko, po czym ruszyła w moją stronę, zatrzymując swoje kroki tuż, przy drzwiach balkonowych.

— Nie jestem pewna Cindy.. Dragon zabronił otwierania drzwi balkonowych..

— Przy mnie? — Dokończyłam za Ritę.

— Przepraszam skarbeńku, to nie mój wymysł.

— Nie masz za co, ale pamiętaj że jego tutaj nie ma, a w pomieszczeniu wszędzie lata kurz.

— Na Boga Cindy, zobaczysz że oberwie mi się. — Westchnęła, po czym zaczęła odbezpieczać zamknięcie balkonu.

Starałam się potajemnie zerkać na ruchy dłoni Rity. Zabezpieczenie było skomplikowane i niestety na moje oko, nie byłabym w stanie go sama rozgryźć, jak i otworzyć za pierwszym razem.

Rita po dłuższej chwili otworzyła drzwi, po czym zerknęła na mnie kręcąc głową.

— Oberwie mi się.

— Rita za nic ci się nie oberwie. Nie zamierzam stąd wyskakiwać, przecież bym się zabiła to po pierwsze, a po drugie Dragon o niczym się nie dowie. Za chwilę go zamkniesz i po sprawie.

Urocza gosposia domu Dragona jeszcze przez chwilę pomruczała coś pod nosem poprawiając poduszki na łóżku. Gdy tylko zbliżyła się do łóżka moje serce zaczęło bić jeszcze szybciej. Jednak nie zaglądnęła pod nie, chwyciła wózek i opuściła sypialnie dziękując mi za pomoc.

To ja dziękuję Tobie Rita...

Po porannej toalecie postanowiłam, że tym razem zadbam o swój wygląd, na wypadek starcia z Esther, która już wystarczająco nie trawi mojej osoby. Pragnę pominąć kolejnego człowieka, który przebywa w tym domu. Jestem pewna, że gdybym tylko ujrzała ojca Dragona, zapadłabym się pod ziemię ze strachu.

Postawiłam na czarną, skromną sukienkę na drobnych ramiączkach. Włosy jak zwykle zostawiłam rozpuszczone, jednak dziś zdecydowałam się na makijaż, dzięki czemu moja twarz nabrała życia, a po cieniach z nieprzespanej nocy, nie pozostał ani ślad.

Prysznic mnie pobudził, lecz wciąż czułam, że potrzebuję porządnego kopa, a tylko pyszna kawa potrafiła mi go dać.

Wsunęłam na nogi kapcie i opuściłam sypialnię, zmierzając niepewnym krokiem do kuchni. Zahaczenie o pokój Eleny przeleciało mi chwilowo przez głowę, w końcu Dragona nie było, ale obawa momentalnie odsunęła mnie od tego pomysłu, gdyż Rita mogła dostać jakieś wskazówki, a dzisiaj tak gładko mi poszło i nie mogłam tego popsuć.

Ominęłam jej drzwi jak i drzwi do gabinetu Dragona, po czym schodząc po schodach ruszyłam wprost do kuchni. Rzuciłam okiem na stół, który gosposie zdążyły już posprzątać po porannym śniadaniu. Zważając na to, że Rita, jak i cała reszta zajmowały się domem, w kuchni nie było nikogo poza mną i kimkolwiek, kto mógłby mi pomóc z ekspresem do kawy z którym nie miałam nigdy do czynienia.

Próbowałam rozgryźć to urządzenie, gdyż słowa które były pod wybranymi obrazkami napisane zostały w języku Hiszpańskim, tak więc ciężko było mi cokolwiek załapać. W pewnej chwili kobieca dłoń, wcisnęła przycisk krwistym, czerwonym paznokciem. Na ten widok przełknęłam nerwowo ślinę, po czym powolnym ruchem obróciłam się za siebie.

— Nie potrafisz nawet zrobić kawy? — Esther spojrzała na mnie z pogardą, mierząc z góry na dół.

— Ciężko zrozumieć słowa, nie w swoim języku. — Starałam się posłuchać Dragona i nie wdawać się w żadną kłótnię z tą kobietą. Odpowiadałam grzecznym i spokojnym tonem.

— Za to potrafisz być głośna. — Syknęła. — Z mlekiem czy bez?

— Z mlekiem..

Kobieta wcisnęła odpowiedni guzik tuż przy mojej głowie.

— Zapewne podwójne.

— Skąd ta myśl?

— Tak strzelam. — Ton kobiety wciąż był nieprzyjemny, przez co nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić.

— Zgadza się podwójne.

Kobieta usiadła za wysepką kuchni, po czym opierając dłonie o blat, zaczęła ponownie mierzyć mnie wzrokiem.

— Wiem, że mój wnuk zrobił to specjalnie. — Ostre rysy twarzy Esther stawały się coraz mniej przyjemniejsze, a jej delikatny róż na policzkach zaczął wpadać w czerwone barwy.

I nie sądze, by była zawstydzona..

Ekspres wydał z siebie charakterystyczny dźwięk. Nawet taki baran jak ja domyślał się, że kawa jest już gotowa, tak więc odwróciłam się bokiem do kobiety chwytając w dłonie szklankę kawy, z podwójnym pysznym mlekiem jak i pianą.

— Chciał, żebym was usłyszała.

Przełknęłam z trudem, próbując ukryć to, jak moje dłonie zaczynały się trząść. Ta kobieta naprawdę chce poruszać taki temat? I co ja mam jej odpowiedzieć? Udawać głupią, czy potwierdzić jej przypuszczenia?

— Rosita będzie dla niego lepsza. Idealna, Hiszpańska żona szefa. Nie rozumiem dlaczego traci na was obie czas. — Kontynuowała Esther. — Właśnie, wy obie. Nie jest ci głupio że sypia i z tobą i z rudą?

Naprawdę walczyłam sama ze sobą, lecz pewne granice w obecnym momencie zostały przekroczone.

— A Pani nie jest głupio wtykać nos w nieswoje sprawy? — Zacisnęłam dłonie na kubku, pojedynkując się z Esther spojrzeniem.

Kobieta wstała ze stołka, uderzając otwartą dłonią w marmurkowy, biały blat kuchenny.

— Nie myśl sobie ladacznico, że tymi swoimi suchymi gnatami coś zdziałasz! Nigdy nie wejdziesz do naszej rodziny. Jesteś jedynie brudnym robalem, który nie potrafi nawet zrobić kawy! — Krzyknęła, gdy w progu wejścia do kuchni pojawiła się Elena.

Była wściekła, jak nigdy. Jej pięści zostały zaciśnięte, a klatka piersiowa unosiła się nerwowo w górę i w dół.

— Ladacznicę masz pod latarnią, a jedyny parszywym robalem jesteś ty, Esther! — Krzyknęła, a mnie praktycznie wmurowało w podłogę.

Na twarzy kobiety malował się szok. Ubrana w zielony garnitur, odwróciła się w stronę pięknej Eleny, która kipiała gniewem i czystą niechęcią.

— Mnie nazywasz robalem rudzielcu? — Kobieta zbliżała się powoli do Eleny, eleganckim i pełnym ekstrawagancji krokiem.

— Widzę, że tracisz słuch na starość. Powtórzyć? Krzyknąć? A może napisać ci wielkimi literami, bo jesteś też już i ślepa? — Elena każde słowo wypowiadała z coraz większą pogardą, a kobieta zbliżała się do niej z każdą chwilą powolnym krokiem.

— Może powtórzyć tobie ile byłaś warta, hm? A może powtórzyć ci rudzielcu, po co zostałaś kupiona? — Wysyczała przez zęby Esther.

— To smutne, wiesz? Że wciąż zasłaniasz się tym że zostałam kupiona, bo nie potrafisz zarzucić mi nic innego. Następnym razem spisz sobie na kartce nowe pomysły. Dużymi literami oczywiście, albo nagraj na telefon i podgłoś na maxa, żebyś słyszała jak żałosna jesteś w swoim istnieniu i w tym co mówisz. Ona nic ci nie zrobiła, nie musisz się na niej wyżywać.

Miałam wrażenie, że babcia Dragona za chwilę rzuci się na Elenę, ale gdy w wejściu pojawił się postawny mężczyzna, obie zamilkły.

Madre? — Zapytał, próbując rozeznać się na polu bitwy między nimi dwoma.

Tak jak się spodziewałam, Ojciec Dragona był przerażający. Jednakże teraz wiem po kim odziedziczył głównie geny. Mimo swojego wieku, który wskazywał na jakieś 50/55 lat, to jego forma wyglądała znakomicie. Ciało zostało szczelnie skryte pod drogim garniturem, a ciemne włosy były idealne zaczesane do tyłu. Ostre rysy twarzy okazywały surowość jaka biła od tego mężczyzny na kilometr, a na jego szyi również widniał smok, jak u każdego innego członka Familii.

Ojciec diabła...

— Gdzie jest Dragon? — Zapytał chłodnym tonem, przez co żadna z kobiet się nie poruszyła, łącznie ze mną.

Byłam wciąż w szoku słysząc słowa Eleny, jak i widząc przerażającego Ojca Dragona. W dalszym ciągu moje stopy były przytwierdzone do ziemi, a dłoie kurczowo trzymały kubek z kawą.

— Nie zostanę tu ani chwili dłużej! — Wrzasnęła. — Zapytaj tych prostytutek za pięć centów! — Syknęła, wymijając Elenę, którą trącnęła lekko swoimi ramieniem.

— Jak już to za pięć tysięcy zielonych dolarów. — Syknęła pod nosem rudowłosa.

Wściekły stukot szpilek rozbrzmiał echem w cichym pomieszczeniu. Esther prędko opuściła kuchnię, a Ojciec Dragona zmierzył nas zimnym, jak i srogim spojrzeniem, po czym ruszył za swoją matką.

— Elena.. — Rozszerzyłam zszokowana usta, wpatrując się w nią jak w coś, co nie istnieje w naszym ludzkim świecie.

— Stara, koszmarna żmija. Wszystko słyszałam. — Elena podeszła do wyspy, zasiadając tuż przy niej. — Zawsze jestem miła, wiesz o tym. Wtedy nie odezwałam się przy stole, bo ta kobieta jest przerażająca. Ale gdy walnęła tą formułkę z sypianiem, wkurzyłam się. I doskonale wiem co mnie czeka..

Odstawiłam kubek kawy, po czym chwyciłam dłoń Eleny spoczywającą na kuchennym blacie.

— Myślisz, że będzie aż tak źle?

— Oczywiście że tak. Ale po tym jak wysłuchiwałam od niej przez połowę życia, że jestem tak jak i Ty robalem, rudą ladacznicą wartą pięć centów, to tama musiała w końcu pęknąć. Na każdym kroku jędza przypomina mi o tym, że zostałam kupiona jak lalka, że nigdy nie będę miała męża, jak i nigdy nie będę kochana. Znalazła sobie kolejną ofiarę, na której będzie się wyżywać bo ma tylko jednego wnuka, który do tego jej nie trawi. — Elena zakończyła swoją wypowiedź, ciężko oddychając.

Zebrał się we mnie żal. Wiedziałam, że muszę teraz coś powiedzieć, że muszę zrobić to, co Elena robiła zawsze dla mnie.

— Zasługujesz na to co dobre Elena. Zasługujesz na miłość i z pewnością jej doświadczysz. Jeżeli nie teraz, to w przyszłości. — Uśmiechnęłam się do kobiety, kładąc dłoń na jej ramieniu.

Elena uśmiechnęła się blado, lecz nic nie powiedziała. Odetchnęła głęboko, spoglądając na blat.

— Będziesz to piła? — Wskazała palcem na kubek pełen kawy.

Mimo, iż moja ochota na nią wzrosła wraz z jej pytaniem, tak postanowiłam jej ustąpić po wybuchu, jak i starciu z Esther. Przysunęłam kubek bliżej niej i szeroko się uśmiechnęłam.

— Tobie chyba bardziej się przyda.

— To zapewne moja ostatnia pyszna kawa.— Westchnęła. — Dragon mnie zabije. Popełniłam ogromny błąd że pękłam Cindy..

— Przestań. — Szepnęłam — Dziś już zaczęłam.. — Spojrzałam znacząco na Elenę, na co kącik jej ust niezauważalnie drgnął ku górze

— Idę do toalety i zbieram się na Jogging. — Posłała mi lekki uśmiech, po czym ruszyła ku toalecie.

Nie potrzebowałam wskazówek, by wiedzieć po co właściwie tam idzie. Z jednej strony toaleta wydawała się rozsądnym wyjściem, gdyż potrzeba skorzystania z niej pojawia się w nieodpowiednich momentach, jednakże zawsze ktoś może nas przyuważyć. Zawsze istnieje ryzyko, że sam Dragon wpadnie do toalety przede mną i przeczyta notatkę, którą sobie zostawiamy.

Na samą myśl przeszedł mnie dreszcz.

Wiedziałam, że Dragon jest brutalny, lecz nigdy nie widziałam tego na własne oczy. Nie widziałam jak krzywdzi innych i czułam, że gdybym to ujrzała, z pewnością cząstka mnie rozpadłaby się na kawałki. W dalszym ciągu... Gdzieś w głębi siebie.. Chciałam wierzyć, że Dragon może być dobry.

Nim Elena opuściła toaletę minęło z 5 minut. Niby krótko, ale fakt był taki, że gdy wyczekujesz na coś, to twój czas się dłuży. A ja cholernie wyczekiwałam na to, co tam przeczytam. Wychodząc z niej nawet na mnie nie spojrzała, przez co nie miałam pojęcia czy to dobry znak, czy też nie. Może obawia się jakiś kamer? Bądź tego, że ktoś nas obserwuje?

Jeszcze przez chwilę siedziałam przy blacie, by następnie ruszyć zaraz za nią do toalety, zamykając za sobą zamek. Sprawdziłam od razu nasze ustalone miejsce do pozostawiania wiadomości, jakim było rolka papieru, bądź spłuczka.

Nie musiałam długo szukać, ponieważ od razu wyjęłam z rolki dwa liściki. Przełknęłam z trudem, po czym rozsunęłam powoli pierwszy, drobny listek


Cindy, mój wybuch był błędem. Jeśli Dragon coś ze mna zrobi, wiej sama"


Przymknęłam na chwilę oczy, ciężko wzdychając. Chociażby się paliło, czy też waliło, nie zamierzałam zostawić Eleny na pastwę Dragona. Zasługiwała na to, by zasmakować normalnego życia. Zasługiwała na wolność, której Dragon nie da żadnej z nas...

Drugi listek papierowy, który trzymałam w dłoni był lekko wymięty, przez co musiałam zmrużyć oczy, aby rozszyfrowac to, co było tam napisane.


Również mam już kilka rzeczy. Mydl Dragonowi oczy ile się da!"


Wiedziałam, iż moja rola polega na tym, by Dragon skupił na mnie całą uwagę, dzięki czemu Elena mogła działać znacznie głębiej. Jednakże, w dalszym ciągu zadawałam sobie to jedno, nurtujące mnie pytanie.

Komu mydliła oczy Elena?

Ochroniarz z tamtej nocy wciąż siedział w mojej głowie, a Elena w dalszym ciągu nie wspomniała ani słowa na ten temat. Dlaczego?

Wyrzuciłam listki papieru do toalety, załatwiłam swoją potrzebę, po czym szybko spuściłam wodę.

Po umyciu rąk i wyjściu z łazienki skoczyłam prędko do lodówki, wygrzebując z niej sok pomarańczowy, po czym ruszyłam wprost do sypialni. Kroki stawiałam jak ciszej jak tylko potrafiłam, modląc się w duchu aby nikt nie zdołał mnie usłyszeć. Moje myśli wciąż krążyły wokół planu, jak i Dragona. I choć nie chciałam się przyznać, tak gdzieś w głębi siebie czułam, że się o niego w pewien sposób martwię...

Gdy przystanęłam na ostatnim schodku, drogę zagrodził mi postawny, jak i przerażający mężczyzna. Wystarczyło tylko, bym zlustrowała buty i już wiedziałam kim jest ten człowiek.

Ojciec diabła, we własnej osobie..

Niepewnie uniosłam głowę by spojrzeć na mężczyznę i od razu tego pożałowałam.Ten sam lodowaty wzrok, którym Dragon często obdarza każdą żywą istotę.

To samo beznamiętnie i pochłaniające spojrzenie...

— Proszę za mną Cindy. — Wyraźnie zaakcentował moje imię, a ja omal nie spadłam ze schodów.

Potrzebowałam w tym momencie ratunku. I jedynym człowiekiem jaki od razu przyszedł mi na myśl był ciemnooki.

Dragon gdzie jesteś..

Madre* - Mama

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top