58. Róża.
Witam kochane! Miłego czytanka życzę🥰
POV Cindy :
Powrót do domu zwiastował jedynie utonięcie w myślach, które nieustannie krążyły po mojej głowie. Brak jakiekolwiek zajęcia źle na mnie wpływał. Czułam się jak bezmózgie zwierzę, uwiązane na smyczy, znające jedynie komendę „Bądź grzeczna" lub swoje imię, wypowiadane w złowieszczych momentach.
Nie miałam pojęcia co się ze mną działo. Śmierć tych mężczyzn totalnie na mnie nie wpłynęła, a przecież to byli ludzie. Żywe istoty, które z dnia na dzień odeszły stąd w nienaturalny sposób. Nie była to żadna choroba, czy jakiś wypadek.. Był to jedynie bezwzględny Dragon.
Ochroniarze rzeczywiście byli nowi. Nigdy wcześniej ich nie widziałam. Jednakże jak przystało na ochronę Dragona, każdy z nich wzbudzał niepokój, a ucieczka graniczyła z cudem przy mężczyznach wyglądających niczym wielka góra lodowa.
Choć próbowałam zignorować głośny samozachwyt mężczyzn osobą Dragona, tak w pewnym momencie miałam ochotę wyskoczyć przez okno, dowiadując się co Bruno zrobił napastnikom. Same słowa wywoływały u mnie odruch wymiotny, a gdybym ujrzała jego brutalność na własne oczy z pewnością bym oszalała. Wspomnienia poranka w porównaniu do tego co mówili o nim jego ludzie, totalnie nie współgrało ze sobą.
Wróciwszy do domu wzięłam orzeźwiający prysznic, po czym położyłam się do łóżka. Przez cały wieczór towarzyszył mi jedynie telewizor, który pomagał zabijać płynący wolno czas. Nie byłam śpiąca, lecz po dłuższym wpatrywaniu się w telewizor moje oczy błagały o litość, tak więc zamknęłam je, czując wręcz natychmiastową ulgę.
~ . ~
Mój sen przerwał huk spadającego przedmiotu z komody. Dzięki włączonemu telewizorowi moje wciąż zmęczone oczy ujrzały pijanego Dragona, który próbuje się dostać jak zgaduję do łazienki.
— Dragon? — Podniosłam się do siadu, a mój zachrypnięty głos zdawał się być za cichy. Jednak gdy nasze oczy napotkały się w jednym spojrzeniu zrozumiałam, iż Dragon doskonale mnie usłyszał.
— Obudziłem cię? — Wymamrotał.
— Tak, ale nic nie szkodzi.
Dragon posłał mi lekki uśmiech, po czym nieco chwiejnym krokiem ruszył w stronę łazienki. A ja nie wiedząc czemu, zerwałam się z łóżka i szybkim krokiem ruszyłam w jego stronę. Doganiając go, stanęłam tuż przed nim, zatrzymując Dragona w połowie garderoby.
— Połóż się, jutro się wykąpiesz. — Powiedziałam ze spokojem w głosie.
Starałam się go przekonać, ponieważ wiedziałam, że gdyby ta góra lodowa przewróciła się pod prysznicem, za nic w życiu nie zdołałabym go podnieść
— Nie Cindy, dzisiaj. — Zrobił lekki krok w przód, jednak dzięki procentom które wypił byłam w stanie ponownie go zatrzymać.
— Do łóżka Dragon. — Nakazałam.
Ciemnooki spojrzał na mnie, a przez jego twarz przeszedł nieznajomy mi dotąd cień. Kącik jego ust delikatnie drgnął ku górze, a silna dłoń chwyciła za moją przyciągając mnie do siebie. Jego zapach wciąż był otumaniający, ale intensywna woń alkoholu i czegoś, czego nie potrafiłam zidentyfikować znacznie przeważała.
— Jak z tobą, to pójdę. — Dragon wzmocnił uścisk, przygniatając mnie do siebie jeszcze mocniej.
Jego mocny chwyt spowodował, że każda moja wnętrzność wręcz zawyła z bólu.
— Dragon to boli..
Jak na zawołanie brunet oswobodził swój uścisk, delikatnie muskając ustami mój czubek głowy.
— Prowadź Cukiereczku.
Objęłam go ręką w pasie, podczas gdy Dragon przełożył swoją rękę przez mój brak, lekko podpierając się o mnie. Jego ciało zdawało się być ciężkie, jednak czułam, iż używa całej swojej siły by nie zawisnąć na moim drobnym ciele. Powolnym jak i równym krokiem ruszyliśmy w stronę łóżka.
Miałam ogromna nadzieję, iż Dragon będzie na tyle pijany, że nie będzie próbował dopuścić do żadnego zbliżenia.
Docierając do łóżka, Dragon przysiadł na jego rogu, zaczynając nieudolnie ściągać swoje buty.
— Czekaj, pomogę ci. — Przykucnęłam tuż przed nim, po czym przystąpiłam do ścigania jego butów.
— Dlaczego jesteś dla mnie miła Cindy?
Pytanie, które padło z jego ust wbiło mnie z lekka w ziemię. Spojrzałam na niego, napotykając czarne jak i zamglone oczy.
— Z butami raczej się nie położysz, prawda?
Postanowiłam nie odpowiadać na zadane mi pytanie i nie dlatego, że nie wiedziałabym co. Ale dlatego, że obawiałam się o jego reakcję. Choć w pewnym stopniu ulegałam mu, tak żmijowaty i długi język zawsze był częścią mnie.
— Już nie raz w nich spałem. — Prychnął zachrypniętym głosem.
W milczeniu ściągnęłam jego buty, po czym powolnym ruchem przystąpiłam do marynarki.
— Mmm z tym też mi pomożesz?
— Jak dla mnie możesz spać w ubraniach. — Stwierdziłam chłodno.
Dragon przez chwilę mi się przyglądał. Bez słowa pozwolił mi na ściągnięcie marynarki, koszuli jak i spodni. Dolna część garderoby była chyba najcięższym elementem. Doskonale wiedziałam, że Dragon wyobraża sobie niestworzone rzeczy gdy to robiłam. Wszędzie zdołam poznać jego sprośny wzrok, który zawsze wypala we mnie dziurę.
— Kładź się już. — Nakazałam nieco łagodniejszym tonem głosu.
Dragon nieudolnymi ruchami przeszedł na swoją stronę. Byłam pewna, iż zmorzy go sen, lecz tak się nie stało. Gdy zaczęłam zbierać jego brudne ubrania z podłogi, wzrok ciemnookiego przewiercał mnie na wylot.
Złożyłam je w kostkę i gdy odłożyłam na komodę nagle mnie oświeciło. Jego ubrania nie były przesiąknięte tylko alkoholem, ale i damskimi perfumami. Poznałam zapach, gdyż Alex używała czegoś podobnego. Poczułam w sobie dziwne ukłucie i w duchu modliłam się by w końcu zasnął. Nawet gdybym chciała odwlekać położenie się obok niego, znajdując sobie jakieś zajęcie to nie byłabym w stanie, gdyż w tym pokoju niczego mi nie brakowało. Nawet woda ze szklanką stała na naszych nocnych szafkach.
Niechętnie położyłam się na łóżku, starając się zatrzymać odległość między nami. Nawet w tej pozycji zapach whiskey oraz jego, jak i damskich perfum zbyt intensywnie uderzał w moje nozdrza.
Byłam pewna, iż Dragon był zbyt pijany na jakikolwiek ruch, jednakże gdy w końcu poczułam za sobą jego gorące ciało, poczułam w brzuchu nieprzyjemne jak i ściskając uczucie. Wytatuowana jak i ciężka ręka objęła mnie w pasie przyciągając mnie żelaznym ruchem do siebie.
— Będzie mi za gorąco. — Burknęłam, próbując się oswobodzić.
Dragon wciągnął głośno powietrze, smagając czubkiem nosa tył mojej głowy.
— Pachniesz kokosem. — Mruknął, po czym odgarnął moje włosy z szyi. — Tęskniłem za tobą, wiesz? — Szepnął, niemalże muskając ustami moja skórę.
Milczałam, gdyż nie chciałam zabrzmieć jak ostatnia idiotka i desperatka. To co czułam było niedorzeczne i z całych sił próbowałam to zdusić. Zdeptać, niczym najgorszego robala. Dragon nie był mężczyzną, którego powinnam darzyć jakimkolwiek uczuciem. Powinnam być obojętna, a jedyne czym mogłam obdarzyć tego człowieka to nienawiść, którą tak ciężko było mi w sobie odnaleźć. Mimo tego co mi zrobił w dalszym ciągu starałam się dostrzec w nim dobro.
Szorstkie jak i ciepłe opuszki palców Dragona wysunęły się pod cienką jedwabną koszulkę. Drgnęłam na ten ruch, tłumiąc w sobie westchnienie. Gdy dłoń zaczęła kierować się z brzucha coraz wyżej prędko ją chwyciłam, zatrzymując w bezruchu.
— Nawet nie próbuj. — Syknęłam, starając się zignorować narastające ciepło w podbrzuszu.
Nie wiem dlaczego byłam tak zła o perfumy. Przecież poza tym, że trzymał mnie tu jak jakąś zabawkę, to nic mnie z nim nie łączyło.
W mojej głowie momentalnie pojawiło się pytanie, czy Elena czuła to samo, gdy chodziłam z nim na bankiety?
— Jesteś na mnie zła? — Ręka Dragona wciąż się nie poddawała podejmując ze mną walkę o dostanie się wyżej.
— Skąd. — Burknęłam. — Naprawdę Dragon, musisz pchać ręce tam gdzie nie trzeba?
Na karku poczułam ciepły, jak i alkoholowy oddech Dragona. Słyszałam jak cicho się zaśmiał, zaczynając po chwili bezlitośnie wbijać opuszki palców w moją talię, jak i brzuch łaskocząc mnie. Moje niekontrolowane ruchy jak i śmiech zaczął walczyć z tą pijaną górą lodową i już wiedziałam, że nawet gdy jest w takim stanie, to jestem na przegranej pozycji.
— Dragon! — Mój śmiech stawał się coraz głośniejszy, przez co mój brzuch zaczął mnie wręcz palić z bólu.
— O co jesteś zła cukiereczku? — Przez chwilę ruchy jego palców stanęły, a czarne oczy posłały mi ciekawskie jak i pełne pożądania spojrzenie.
— O to Dragon, że trzymasz mnie tu jak psa do wytresowania. I podczas kiedy ty się świetnie bawisz z kobietami na rurach, ja gnije w łóżku przed telewizorem.
Dragon zaśmiał się, po czym kładąc się na plecy pociągnął mnie, sadzając okrakiem na sobie.
— Chyba sobie żartujesz. — Burknęłam i gdy zaczęłam z niego schodzić, Dragon chwycił władczo moją talie, przytrzymując mnie.
— Stój Cindy. — Warknął, a mięsień w jego szczęce delikatnie się poruszył.
— Widzisz! Właśnie o tym mówię. Komendę bądź grzeczna i stój już znam.
Postawa Dragona spoważniała i mimo, iż jego kciuki wykonywały delikatne ruchy gładząc moją skórę na tali, tak twarz nie wyrażała niczego. Jedynie czarne oczy, które były zamglone, świadczyły o wypiciu sporej ilości alkoholu.
— Nie jesteś psem Cindy i nigdy nie pomyślałem o tym żeby cię „tresować"
— Wygląda to inaczej Dragon.
— Zgadza się. — Kącik jego ust drgnął ku gorze, przez co zmarszczyłam brwi w zdziwieniu.
— Nie musisz być zazdrosna Cukiereczku.
Dłonie Dragona z lekka zacisnęły się na mojej tali, przez co momentalnie wciągnęłam gwałtownie powietrze. Ujrzawszy moją reakcję, opuścił dłonie, po czym podpierając się nimi o łóżko zmienił naszą pozycję. Plecy jak i głowa Dragona, opierały się teraz o zagłówek łóżka, a jego naga klatka piersiowa niemalże stykała się z cienkim materiałem mojej koszulki.
— To nie zazdrość, a szczera prawda. Nie obchodzi mnie ile masz panienek poza murami tego domu. — Stwierdziłam chłodno, gdy dziwne uczucie dźgnęło mnie w brzuch.
— Specjalnie dla ciebie będę liczył. — Jego rekini uśmiech niemalże wzniecił moją złość.
Spojrzałam na niego z dezaprobatą, przeczesując kosmyki spadających włosów na moją twarz do tyłu.
— Liczyć? — Zapytałam kąśliwie, unosząc jedna brew ku górze.
— Będziesz mogła to zrobić za mnie, jeżeli w dalszym ciągu wątpisz w moje umiejętności matematyczne. Chociaż po ostatnim, sądziłem, że dałabyś mi szóstkę z plusem.
Przełknęłam z trudem na samo wspomnienie wieczoru w którym Dragon zrobił coś, czego nigdy nie chciałabym powtórzyć.
— Na szóstkę z plusem, liczenie do dziesięciu to za mało. Zaniżasz swoje umiejętności, panie i władco wszystkiego.
Dłonie Dragona momentalnie chwyciły moje nagie pośladki, ściskając je ze znaczną siłą.
— Więc do ilu chcesz liczyć? — Wymamrotał chrapliwym głosem, delikatnie muskając wargami płatek ucha.
Powinnam w tym momencie przestać kontynuować brudną grę, której zasady niestety znałam. Nie powinnam z nim wchodzić w jakąkolwiek dyskusję, gdy jest w takim stanie. Pchałam się na minę, która z pewnością wybuchnie, jeżeli nie przestanę mówić.
Naga klatka piersiowa Dragona poruszała się w miarowym tempie, a czarne oczy choć skryte za mgłą, uwydatniały to co pragną mi pokazać. Cwaniackie spojrzenie przeszyło mnie na wylot, a kolejne zaciśnięcie rąk na pupie spowodowało gęsia skórkę.
Musiałam odwrócić uwagę od jego chwytu. Leniwe spojrzenie lustrowało tatuaże, które zdobiły niemalże 80% jego ciała. Czarny tusz pod skórą Dragona z pewnością tworzył historię, którą o dziwo pragnęłam poznać. Ilość postaci, dziwnych wzorów, czy dat zadawały tyle pytań w mojej głowie. Pragnienie dotknięcia go i przejechania po konturach tatuaży zostało momentalnie zduszone. Moja dłoń drgnęła, jednakże nie zbliżyła się do mężczyzny, który uważnie przyglądał się moim ruchom.
— Więc nie liczymy? — Uniósł zadziornie brew do góry, na co momentalnie skierowałam spojrzenie z jego klatki piersiowej, wprost na jego twarz.
Pokręciłam przecząco głową, nie mogąc wypowiedzieć ani słowa. Musiałam zachować resztki rozsądku, by nie wybuchnąć przed nim, lecz chęć dowiedzenia się czegoś o Dragonie była nie do powstrzymania.
— Chyba nigdy nie przestanie mnie zadziwiać to, jak wiele tuszu zdobi twoje ciało. — Zaczęłam niepewnie, wpatrując się w surową twarz bruneta.
Dragon uśmiechnął się. Jednakże nie był to szczery uśmiech. Przypominał ten nostalgiczny. Wyglądał zupełnie tak, jakby przeniósł się do chwil, które w pewien sposób sprawiały mu przyjemność.
— Nie potrafię sobie ciebie wyobrazić bez tego wszystkiego. — Kontynuowałam.
— Chyba nikt nie potrafi. — Odpowiedział nieco miękkim jak i zachrypniętym głosem.
— Który zrobiłeś jako pierwszy? — To pytanie samo wysunęło się z moich warg.
Dragon przez chwilę wyglądał jakby się zastanawiał, lecz po chwili posłał mi delikatny uśmiech, po czym wskazał palcem na lewe przedramię.
— Gdy się przyjrzysz zobaczysz łóżko. — Jego głos choć z lekka był niewyraźny, tak stawał się coraz miększy i znacznie przyjemniejszy dla mojego ucha.
Zmrużyłam oczy, po czym skupiłam swoją uwagę na ręce Dragona, by wyłapać obiekt o którym mówił. Chwilę mi to zajęło, jednakże przy licznych wzorach zdołałam dostrzec nieduże łóżko z poduszka w kratę.
— Łóżko? — Zapytałam zaskoczona, przyglądając się znacznie baczniej niż wcześniej. — Ma jakieś głębsze znaczenie?
Kącik ust Dragona poruszył się przez co zdołałam dostrzec, iż próbuje powstrzymać śmiech.
— Zrobiłem go gdy miałem 15 lat. Właściwie to Nero mi go zrobił, gdy byłem pijany.
To wyznanie choć dla innych byłoby czymś normalnym, mnie zdołało zadziwić. Nie sądziłam, iż kiedykolwiek mimo swojej złości, będę na nim siedzieć i wysłuchiwać wspomnień z przeszłości.
— Z każdą sekundą sprawiasz, że obawiam się zapytać co dalej.
— Chyba nie chcesz wiedzieć Cukiereczku. — Spojrzał na mnie znacząco, przejeżdżając koniuszkiem języka po swojej dolnej wardze.
— Moczyłeś się? — Uniosłam zadziornie brew do góry, chcąc w ten sposób delikatnie ukąsić dumę Dragona.
Po wyrazie jego twarzy wyczułam, że Bruno doskonale o tym wiedział, a co gorsza uśmiechnął się prowokując mnie jeszcze bardziej.
— Pieprzyłem się z praktykantką, podczas gdy Nero siedział pod łóżkiem.
Wypalił przez co moje oczy rozszerzyły się, a wargi rozchyliły w zaskoczeniu. Patrzyłam na Dragona w nadziei, iż za chwile powie że to jedynie żart, lecz tak się nie stało.
— Biedny Nero... — Skrzywiłam się z niesmakiem, próbując przestać wyobrażać sobie tą scenę.
Pragnęłam zapytać go o coś jeszcze, choć widząc jego zaspane oczy chciałam mu odpuścić. Jednak szansa na to by był ponownie tak otwarty jak dziś, była zerowa.
— Twoje imię Dragon... — Zaczęłam niepewnie, na co mięsień w jego szczęce drgnął w błyskawicznym tempie. — Dlaczego nie lubisz, gdy... — Przerwałam, gdy spojrzałam w zaspane, choć lodowate oczy.
Postura Dragona momentalnie się zmieniła. Nie był już rozluźniony, a humor który mu dopisywał ulotnił się w nieznaną mi stronę. Patrzyłam na niego czując, iż powód nie jest blachy. Czułam, że jest w tym coś o czym chciał wiedzieć tylko on.
Dragon delikatnym ściągnął mnie z siebie, lecz nie pozostawił samej. Położył się tuż za mną, a jego dłoń przyciągnęła mnie do siebie, przez co ciepło jakie od niego emanowało czułam nawet przez materiał koszulki.
Przez dłuższą chwilę otulała nas jedynie cisza, którą Dragon przerwał westchnieniem.
— Moja mama.. — Zaczął wzmacniając swój uścisk. — Tylko ona tak do mnie mówiła.
Przełknęłam z trudem, a moje spojrzenie powędrowało na jego dłoń, która spoczywała na moim brzuchu. Widniejąca na niej róża, od razu przywołała wspomnienie ogrodu Dragona, którego zdobiły jedynie róże jak i różnorodne krzewy.
— Ale.. — Zawahałam się, lecz wiedziałam że jeśli powiedziałam „A" to muszę powiedzieć również B"
— Nero również się zdarza.
— Nero jest dla mnie jak brat Cindy. On zawsze będzie mógł więcej niż ktokolwiek inny.
— Więc.. Dlaczego tylko oni?
— Bo tylko z ich ust usłyszałem prawdę, dzięki czemu moje imię nie jest skażone nienawiścią, czy kłamstwem.
Na te słowa odwróciłam się przodem do niego, po czym spojrzałam na delikatny zarost, który pokrywał jego zarysowaną szczękę. Dzięki wciąż włączonemu telewizorowi, który oświetlał jego twarz lustrowałam gojącą się wargę jak i luk brwiowy. Przełknęłam z trudem gdy nasze spojrzenia się napotkały. Patrzył na mnie ledwoprzytomnym wzrokiem, walcząc ze snem jaki ciążył na jego powiekach.
Nieprzyjemna woń alkoholu była w dalszym ciągu wyczuwalna, lecz mięta z lekka ją zabijała. Nie wiedziałam czemu to robię, jednakże chwyciłam dłoń Dragona na której widniała wytatuowana róża, po czym delikatnie musnęłam ją ustami.
W pewien sposób wiedziałam co czuje Dragon. Doskonale zdawałam sobie sprawę z tego jak to jest, gdy rozdrapuje się strupy z ran, które się goiły. Utożsamiałem się z jego bólem, gdyż sama straciłam osobę która kochałam. Straciłam ojca, który oddałby za mnie wszystko. A pustka, która miała w pewien sposób minąć, wciąż towarzyszyła mi w każdym aspekcie mojego życia.
Kącik ust Dragona drgnął w lekkim uśmiechu na mój niewielki gest.
— Kochała te chwasty chyba bardziej ode mnie. — Uśmiechnął się w sposób, który nie byłam w stanie opisać.
Był to ciepły uśmiech, na twarzy potwora który codziennie mordował ludzi, jak i prowadził kluby do którego żadna z kobiet nigdy nie chciała trafić.
— Więc, ten „chwast" na dłoni jest dla niej?
Dragon zareagował jedynie milczeniem, które uznałam za słowo „tak". Powiedział mi znacznie więcej niż oczekiwałam. Wpatrywałam się w jego dłoń, próbując wyobrazić sobie małego chłopca biegającego po ogrodzie, podczas jego mama pielęgnowała kwiaty, które jak Dragon wspomniał kochała.
Chciałabym mu powiedzieć teraz coś miłego. Że jego mama jest z pewnością z niego dumna ale.. Ale jak mogłaby być dumna? Czy to co robi Dragon, jest powodem do dumy?
Pogładziłam koniuszkiem palca wytatuowana róże, po czym spojrzałam w oczy bruneta.
— Ona na pewno cię kocha i czuwa nad Tobą. Nie ważne co byś nie zrobił Dragonie. Matczyna miłość, jest silniejsza niż wszystko inne.
Dragon objął mnie znacznie mocniej, przyciskając moją twarz do swojej klatki piersiowej. Gotowałam się w jego objęciach i choć chciałam go odepchnąć, tak tej nocy tego nie zrobiłam. Myślę, że właśnie tego potrzebował. Ciszy, jak i namiastkę zrozumienia..
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top