53. Niczym coś najcenniejszego.

POV Cindy :

Moje serce dudniło w rytm basów, które dochodziły ze sceny, a w głowie szumiała piosenka Britney Spears. Jednak jej słowa nie były w stanie do mnie dotrzeć, gdyż nie potrafiłam skupić na niczym innym uwagi jak na drzwiach przed sobą. Moje zamglone oczy wpatrywały się w czerwone ledy, które oświetlały wejście do pokoju, a warga wręcz piekła od ciągłego podgryzania jej.

Wiedziałam, że słowa które skierował w moją stronę nie były żartem, a jedynie przestrogą. Wyobraźnia nie pozwoliła mi dopuścić obrazu, który mogłabym zastać za owymi drzwiami. Dragon wyciskał ze mnie każdą cząstkę spokoju, jak i opanowania. Zatruwał mój organizm, patrząc jak z każdą chwilą słabnę.

Ilość czerwieni jaka wyłaniała się spod drzwi przyprawiała o suchość w gardle. Zamrugałam kilka razy, aby nie uronić chociażby najmniejszej łzy, która z pewnością sprawiłaby ogromną przyjemność Dragonowi. Wytatuowana dłoń nacisnęła klamkę, by następnie uchylić drzwi.

Przełknęłam z trudem, po czym postawiłam swój pierwszy lecz niepewny krok ku wejściu przez kolejną piekielną bramę. Moje tęczówki lustrowały jedynie podłogę, na której stawiałam drobne kroki. Przeszklona podłoga znikła, zamieniając się w wykładzinę.

Podniesienie głowy było dla mnie ogromną trudnością, jednakże cichy szloch w oddali pokoju otrzeźwił mój umysł. Momentalnie uniosłam swoje spojrzenie w poszukiwaniu źródła dźwięku, który nie ustawał. Nie musiałam długo się rozglądać. Pokój sam w sobie był okropnie przerażający, ale to co ujrzałam sprawiło, iż Dragon przebił mnie w tym momencie na wylot swoim nożem, którym zadawał delikatne dźgnięcia.

Pomijając wiszące pejcze na ścianach, ogromne łóżko i komodę w której z pewnością były znacznie gorsze rzeczy, najbardziej przerażającym elementem w tym pokoju był sufit, który służył do podwieszania.

Oddech przez chwilę się zatrzymał, przez co wszystko zaczęło wirować. Moje oczy napotkały spojrzenie butelkowej zieleni, która zdawała się być tak pusta i pozbawiona uczuć. Rudawe włosy Eleny przylegały do policzków, na których zdążyły już wyschnąć czarne smugi łez. Czubki palców u stóp ledwo sięgały do podłogi, przez co przejechałam zamglonym wzrokiem po dłoniach kobiety, które pięły się aż pod samą kratę na suficie. Jej blade dłonie również zostały skrępowane kajdankami.

Stojący Dragon z boku obserwował nasze reakcje, jakby spodziewał się, że obie ugniemy się pod presją jaką na nas wywarł.

Mój przyćmiony umysł zrozumiał powód kajdanek, które zostały mi wcześniej założone. Choć w środku czułam przerażenie. Tak w tym momencie złość górowała nad wszystkim. Byłam świadoma tego, że gdyby moje dłonie były oswobodzone, już dawno wylądowały by na gardle Dragona.

Moje ciało drgnęło by ruszyć w przód, jednakże silna dłoń chwytająca moje przedramię zatrzymała mnie w miejscu.

— Stój. — Warknął.

Wiele mnie kosztowało, by w tym momencie spojrzeć na surową twarz Dragona i nie wykrztusić z siebie słów, których z pewnością i tak bym żałowała. Szarpnęłam się, jednakże owy ruch był daremny. Ciemnooki momentalnie wzmocnił uścisk, szarpiąc tym samym za moje ramię.

— Szczerość popłaca Cindy. Nienawidze plucia mi w twarz. — Wysyczał, po czym pchnął mnie lekko w przód, dzięki czemu znalazłam się znacznie bliżej Eleny.

Poczucie winy powoli zaczęło wkradać się do mojego umysłu. Przełknęłam z trudem, próbując uciszyć myśli, które były coraz głośniejsze. Byłam świadoma, iż to ja zawiniłam w tej sprawie. A karę ponosiła Rudowłosa.

— Twoja ślepota Dragon to zbyt mało, wiesz? — Rzuciłam oschle, przełykając z trudem ślinę.

— Za to twoja głupota Cindy to zbyt dużo. Zobacz tylko, gdzie cię zaprowadziła.

— Jesteś pierdolonym sadystą Dragon. Niewinność i samoobrona to żadna głupota. — Choć próbowałam brzmieć oschle, tak głos łamał się z każdą chwilą, gdy patrzyłam na podwieszoną do obniżonej metalowej kraty Elenę.

Dragon zdawał sobie sprawę z tego, że dotyka mnie ludzkie cierpienie. Wiedział, że cudza krzywda zaboli mnie dwa razy bardziej, niż moja własna. Jej obraz kruszył mnie na kawałki, przez co nie potrafiłam być taka silna, jaką chciałam być.

— Na kolana Cindy. — Jego szorstki ton tym razem zabrzmiał znacznie gorzej niż zazwyczaj.

Wzięłam kilka głębokich wdechów jak i wydechów, po czym uklęknęłam. Moje nagie kolana napotkały nieprzyjemny drapiący materiał, który powodował dyskomfort w postaci wbijania się twardych, mikroskopijnych igiełek w moją cienką skórę.

Dłonie Dragona zanurzyły się w kieszeniach garniturowych spodni, gdy zaczął przemierzać pokój swoimi powolnymi krokami. Spojrzenie moje jak i Eleny wyrażało znacznie więcej, niż byłabym w tym stanie powiedzieć. Wiedziałam, że żadna z nas nie ugnie się pod presją, jaką zdołał wywołać na nas Dragon.

— Kłamstwo ma krótkie nogi — Zaczął ozięble. — I najbardziej w tym wszystkim dziwisz mnie ty Elena. — Dragon zatrzymał się za jej ciałem, po czym potrząsnął kajdankami, sprawdzając tym samym, czy aby na pewno są dobrze zapięte. — Znasz zasady, a ty po takim czasie powtarzasz swoje dawne błędy.

— Dragon rozmawialiśmy już o tym... — Szepnęła.

Bruno stanął tuż naprzeciw Eleny, po czym odgarnął rudawe kosmyki włosów, które przylegały do jej twarzy. I choć pragnęłam dostrzec jak najwięcej, tak mogłam jedynie podziwiać potężne plecy Dragona skryte pod czarną koszulą. Milczał, patrząc na rudowłosą Elenę. W tym momencie cisza, zdawała się być znacznie gorsza od krzyków. Powietrze w pomieszczeniu stawało się coraz gęstsze, przez co drobne kropelki potu zaczęły spływać po moich drżących plecach.

Moje obolałe kolana powoli dawały o sobie znać. Dyskomfort, który zadawała im niewygodna i kująca wykładzina sprawiła, iż zaczęłam się kręcić, przez co moje kajdanki wydały szeleszczący jak i metaliczny dźwięk.

Dragon momentalnie zwrócił się w moją stronę, po czym zbliżył się o krok przykucając tuż przede mną.

— Wygodnie Cindy?

— A nie widać? — Wychrypiłam przez zaciśnięte zęby.

Dragon prychnął śmiechem, po czym pokręcił głową.

— To od was zależy jak potoczy się dzisiejszy wieczór. — Uniósł się, po czym skierował wprost do ściany, na której wisiały różnego rodzaju pejcze.

Wzrok mój oraz Eleny skrzyżował się w sekundę. Mimo, iż byłam od niej kilkanaście kroków dalej, to słyszałam jak nerwowo przełyka swoją ślinę.

— Zaczniemy od Ciebie Cindy. Obie nie chciałyście mówić, więc dziś was zmotywuje do prawdy. — Dragon podszedł do mnie, po czym przejechał po mojej ręce skórzanym, sztywnym biczem.

— Teraz słuchaj uważnie Cindy. Będę zadawał Ci pytanie. — Dragon zaczął błądzić po całym moim ciele, pejczem przypominającym małe wiosło. — Jeśli zobaczę że skłamiesz.. — Ciemnooki zamachnął się przedmiotem, a moim jedynym odruchem było zamknięcie oczu. Po chwili usłyszałam dźwięk uderzającego bicza o skórę, jednak moje uszy nie zakodowały żadnego krzyku, a tym bardziej nie poczułam bólu na swoim ciele. Moje powieki uniosły się ku górze i dopiero wtedy zorientowałam się, że Dragon uderzył nią w swoją dłoń, a nie w żadną z nas.

— Jeśli skłamiesz Cindy, uderzę w nią. — Dragon wskazał przedmiotem na Elenę, a moje źrenice momentalnie się rozszerzyły.

— Dlaczego to robisz?

— Wiesz Cukiereczku, posiadanie kontroli nad własnymi emocjami jest bardzo ważne. Jednakże każdy ma jakieś zasady i granice, których nie powinno się przekraczać, a wy obie już dawno to zrobiłyście. — Dragon skierował się ponownie do Eleny, stając tuż za jej ciałem. — Zaczynamy Cindy, skup się.

— Dragon... — W moich oczach zgromadziła się piekąca mgła.

Miałam ochotę w tym momencie błagać go by przestał. Schować swoją godność i sprawić by jej tu nie było. To ja popełniłam błąd, za który powinnam zapłacić.

— Co robiłyście z dziennikiem? — Dragon spojrzał na mnie przez ramię Eleny, uważnie lustrując moją twarz.

— Nic Dragon, nic nie wiem o dzienniku...

— Zła odpowiedź. — Warknął, po czym zamachnął się uderzając biczem w pośladki Eleny.

Truskawkowłosa przymknęła oczy, wykrzywiając swoją twarz w grymasie. Zagryzła swoją dolną wargę tłumiąc krzyk bólu, jakie wywołało uderzenie mężczyzny.

— Dragon przestań! Rozumiesz przestań! — Krzyknęłam.

Nie zniosłabym kolejnego uderzenia, które Dragon zadawał Elenie za odpowiedź, która nie przypadła mu do gustu.

— Powiem Ci. Tylko ją puść... — Spojrzałam na niego zrezygnowana, a przerażony wzrok Eleny przeszył mnie na wylot.

Wiem doskonale, że ona sama wolałaby być sakatowana, niż cokolwiek powiedzieć.

— Więc mów!

— Najpierw ją odepnij.

— Nie stawiaj mi warunków Cindy! Mów, albo uderzę jeszcze mocniej! — Warknął. Wyglądał jak wściekły smok, który za chwilę zionie ogniem, by zniszczyć wszystko co tylko znajduje się dookoła.

— Wzięłam ten dziennik, ale Elena nie ma z tym totalnie nic wspólnego. — Spuściłam głowę w dół, nabierając kilka głębokich chlustów powietrza. Nie miałam pojęcia co mogłabym powiedź dalej, by choć w najmniejszym stopniu go okiełznać.

— Patrz na mnie Cindy! — Klatka piersiowa Dragona zaczęła się unosić w górę i w dół coraz intensywniej, ukazując tym samym jak jego złość rosła z każdą sekundą mojego milczenia.

— Kiedy zapytałeś mnie o niego przestraszyłam się.. — Zaczęłam niepewnie. — Bałam się, że jest w nim coś ważnego.

Usłyszałam uderzenie tyle, że tym razem krzyk Eleny zdołał aż zadudnić w głowie.

— Po co go wzięłaś?!

— Zamykałeś mnie na całe dnie w pokoju... — Przełknęłam głośno ślinę, a po moich policzkach zaczęły spływać pojedyńcze krople łez. — Po prostu wzięłam coś do pisania.. Kiedy zapytałeś mnie o ten dziennik, byłeś taki wściekły. Przestraszyłam się.. Myślałam że jest tam coś, czego nigdy nie powinnam widzieć.

— Po co było Ci coś do pisania Cindy? — Jego ton lekko się uspokoił, jednak wciąż patrzył podejrzliwie z zadającym ból przedmiotem w dłoni.

— Po to Dragon by zrobić cokolwiek ze sobą. Jak się prawie z nikim nie rozmawia to człowiekowi odwala rozumiesz? Zamykasz mnie na całe dnie w pokoju, więc co mam robić?! — Wycedziłam, patrząc w prost w beznamięte czarne spojrzenie.

Moje ostatnie słowa były najszczerszą prawdą, więc nie obawiałam się, że dostrzeże choć nutkę kłamstwa w moich przerażonych oczach. Miałam ogromną nadzieję, że wersja która przyszła mi do głowy będzie dla niego czymś realnym.

Elena patrzyła na mnie z niedowierzaniem, jednak nie nawet nie drgnęła. Nie zrobiła niczego, by Dragon mógł mi nie uwierzyć. Zachowywała się tak, jakby nie wiedziała po co tu jest. Była aktorką zasługującą na Oscara.

Dragon przymknął oczy, po czym wypuszczając powietrze z płuc opuścił na podłogę bicz. Gdy piekielny przyrząd upadł na ziemię, głośne westchnienie jak i poczucie ulgi przepełniło moją buzującą głowę.

Bruno podszedł do Eleny, po czym odpinając jej kajdanki, pochylił się chwytając ciało rudowłosej w swoje objęcia.

Niechciane uczucie wręcz emanowało przez całą mnie. Nieprzyjemne ukłucie, zmieszało się z łzami, które wciąż ściekały po policzkach. Nie powinnam tego czuć, nie powinnam patrzeć w ten sposób na gest Dragona, a jednak... Nie potrafiłam inaczej. Bolał mnie widok tego, że trzymał ją w objęciach, niczym coś najcenniejszego.


Dziś już ostatni rozdział z naszego małego maratonu🥺

Bardzo wam dziękuję za miłe słowa, czytam każdy wasz komentarz!

Pomyślałam że zamieszczę również tutaj informacje odnośnie następnych rozdziałów, ponieważ większość z was mnie nie obserwuje.

Pragnę was poinformować iż rozdziały z powodu braku czasu, będą pojawiać się rzadziej😞

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top