49. Otoczona grubym murem.
POV Elena :
Ciepła woda otulała moje ciało z każdej strony, sprawiając iż moje mięśnie miarowo się rozluźniały. Nocne kąpiele były dla mnie nie tylko istnym rajem, ale również pewnym rodzajem terapii. Starałam się bowiem zmyć z siebie wszystko. Każde wspomnienie jak i przeszłość, którą każdego dnia napotykałam patrząc w swoje lustrzane odbicie.
Codziennie byłam zmuszona lustrować siebie przed swoją toaletką, by zamaskować wszystko. Wszystko co przypominało o koszmarze, jaki zafundowała mi niemalże cała rodzina. Każdy po kolei wbił mi nóż w serce, przez co nie potrafiłam czuć tak jak dawniej.
Od najmłodszych lat wpajano mi, że jestem przypadkiem i utrapieniem całej rodziny. Nie ważne co bym zrobiła i tak nigdy nie byłam w stanie dorównać swojemu rodzeństwu. Moje dwie siostry były zbyt perfekcyjne, bym zdołała chociażby w najmniejszym stopniu kroczyć z nimi ramię w ramię. Natomiast brat był potęgą, jak i dumą całej rodziny. A przede wszystkim, był tym co najlepsze dla moich rodziców.
Syn w mafijnych kręgach staje się najwyższą z gór. W końcu może przejąć interesy ojca, dumnie przy nim kroczyć jak i stawić czoła temu, czemu nie zdążył zrobić rodzic. A córka? Służy jedynie do wiązania rodów, do sprzymierzenia jak i spłacania długów. Tym właśnie dla nich jesteśmy. Żywym kawałem mięsa, które rzucają na pożarcie głodnym jak i brutalnym lwom.
W mojej rodzinie na pierwszym miejscu nie liczyła się miłość, czy też szczeście jak w filmach romantycznych, które jeszcze jakiś czas temu oglądałam, licząc w duchu że właśnie tak będzie wyglądać moje życie. A jedynie pieniądze. To one przejmowały kontrolę nad każdym domownikiem. Moja matka jak i Ojciec nie wyobrażali sobie bym poślubiła kogoś, kogo darzyłam uczuciem. Kogoś z kim mogłabym zaznać szczęścia, którego niesamowicie brakowało mi w moim dotychczasowym życiu. Miałam poślubić ich wybranka, bez żadnego słowa sprzeciwu.
Pieniądz był jedynym warunkiem, jaki musiał spełniać ''wybranek mojego życia''. Nie ważne czy byłby starszy, młodszy, czy miałby zszarganą opinię, czy też byłby najgorszym z przestępców.
Liczyła się cena jaką zdołałby zapłacić.
W pewnym sensie wiedziałam, że pieniądze odgrywają ważną rolę w życiu człowieka. Każdy chce żyć jak najlepiej. Jednak kierowałam się pewną zasadą, której moja rodzina nie pojmowała.
Żyje się za pieniądze, a nie dla nich...
Gdy ojciec wpadł w długi, po przez swą chciwość wykorzystał szansę jaka została mu dana. Wykorzystał chwilę, w której ktoś w końcu raczył zainteresować się jedną z trzech rudych córek. Tą najgorszą z córek. Piekąc dwie pieczenie na jednym ogniu.
Przed oczami wciąż miałam przyjęcie na którym miało dojść do transakcji. Przełknęłam z trudem na samo wspomnienie tego, co czułam w środku. Nie potrafiłam ubrać w słowa jak nieznana mi siła zżerała mnie od środka, wysysając każdą emocję.
Zielona satynowa suknia uwydatniała mój młodzieńczy biust, a rudawe kręcone włosy opadały kaskadą na moją bladą skórę. Za każdym razem podchodziłam do barku, popijając nerwowo kieliszek szampana, starając się w ten sposób złagodzić strach jak i poczucie bezsilności.
Nikt nie jest gotowy na to co daje mu los. Czasami jesteśmy w stanie upaść i podnieść się z lekkim odrapaniem. Jednak ja byłam gotowa upaść na samo dno, nie wypływając już na powierzchnię.
Pragnęłam jedynie ostatni raz zlustrować salę wypełnioną ludźmi, niczym z okładek magazynów. Białe hollywoodzkie zęby, idealnie ułożone włosy, makijaże jak i stroje za które mogliby wykarmić sporo głodnych istot. To wszystko było dla nich najważniejsze. Byli idealną maską, pod którą kryły się same potwory.
Zabijające.
Gwałcące.
Zdradzające, jak i nasączone żądzą brudnego pieniądza.
W ciszy żegnałam się sama ze sobą. Nie byłam gotowa na życie, które zgotowała mi własna rodzina. Mój wzrok szukał członków rodziny, by po raz ostatni spojrzeć na kogoś, za kogo jeszcze lata temu oddałabym życie. Jednak zamiast nich, zdołałam wypatrzeć dwóch przystojnych mężczyzn, którzy zwracali uwagę każdego z zebranych gości.
Byli idealna kopią siebie, choć gołym okiem można było dostrzec, że jeden jest znacznie starszy. Z niewielkiej odległości mogłam ujrzeć zarys miniaturowych zmarszczek na twarzy, które dodawały mężności. Mimo swojego wieku, ciało pod maską drogiego garnituru wydawało się być dobrze zbudowane. Idealnie zaczesane ciemne włosy błyszczały od żelu, a nieco krzywawy nos świadczył o tym, iż z pewnością przyjął na niego nie jeden cios.
Jego towarzysz był znacznie młodszy i przewyższał go o głowę. Mój wzrok od razu wychwycił liczne tatuaże, które można było dostrzec na szyi jak i na palcach. Męskie i ostre rysy twarzy w połączeniu z czarnymi oczami, tworzyły mieszankę wybuchową, a nieco śniada karnacja, podbijała cały urok mężczyzny.
Czarne tęczówki również lustrowały otoczenie, jednak gdy wzrok zatrzymał się na moim wstrzymałam oddech krztusząc się winem, które sączyłam z niewielkiego kieliszka.
Miałam wrażenie że wszystko na chwilę się zatrzymało. Czerń jego oczu zdołała pochłaniać wszystko dookoła sprawiając, że widziałam jedynie jego. Moje serce dudniło w klatce piersiowej, gdy nie odrywając oczu upił łyk whiskey, która wypełniała jego szklankę. Lodowate spojrzenie mężczyzny przeszyło mnie na wskroś, jednak nie potrafiłam robić nic innego niż wpatrywać się w coś tak wyjątkowego.
Jednak wystarczyło jedno pociągnięcie mojej rodzicielki, by czar prysł. Zasiadając przy stole, próbowałam wypatrzeć wytatuowanego mężczyznę jak i własnego Ojca, który ku naszemu zdziwieniu spóźnił się aż o 35 minut. Owe zachowanie nie było do niego podobne, gdyż zawsze jako pierwszy pragną przebywać w towarzystwie bogatych jak i wpływowych ludzi.
Gdy powrócił na miejsce z szerokim uśmiechem moje serce ścisnęło się dwa razy mocniej. Gdyż liczyłam w głębi siebie, że cały układ jak i transakcja zostały anulowane. Nie miałam odwagi zapytać go o to przy stole pełnym gości. Stres wypełnił mój żołądek, przez co nie byłam w stanie nic przełknąć.
Uroczystość dobiegała końca, a równie z nią uciekało moje dotychczasowe życie. Byłam gotowa na ostatnie zaczerpnięcie świeżego powietrza, jak i ostanie zlustrowanie świata którym się otaczałam.
Gdy Ojciec władczo chwycił moje przedramię, ciągnąć w stronę wyjścia obróciłam się za siebie by spojrzeć na członków rodziny. Zawód wypełnił mnie całą, gdy ani siostry, ani moja rodzicielka nie miały w zamiarach pożegnać się ze mną. Jedynie mój brat spojrzał mi głęboko w oczy, nabierając gwałtownie powietrza.
Przełknęłam z trudem, błagając Ojca by zmienił zdanie. Jednak on uparcie dążył do swojego celu. Nikt, ani nic nie było mu w stanie stanąć na przeszkodzie. Czarny SUV był już jedynym samochodem, który został na parkingu. Kroczyłam swoimi zwiotczałymi nogami w kierunku pojazdu ocierając łzy, które strumieniami spływały po policzkach.
— Córeczko, szczęście zawitało do naszych stóp dzięki tobie. — Wyszeptał, pchając mnie w stronę pojazdu.
Zatrzymałam się gwałtownie, obracając się w stronę Ojca, który stał z założonymi rękoma wpatrując się we mnie, jak w ósmy cud świata. A ja choć chciałam powiedzieć tak wiele, nie zdołałam wykrztusić ani słowa. Moje oczy ponownie zaszły się mgłą. Krzycząc w ciszy, otworzyłam drzwi samochodu napotykając czarne oczy.
~ . ~
Dragon był młodym mężczyzną, na którym ciążyła niesamowita presja. Antonio chciał stworzyć idealnego przywódcę, miażdżąc w Dragonie każdą ludzką cząstkę. Bruno pod żadnym względem nie mógł okazać słabości. Zawsze był zimny, przez co ''delikatne gesty'' były niczym cud w mojej głowie.
Zapamiętywałam je bardzo dobrze. Nie było ich wiele, przez co stawały się dla mnie czymś bezcennym.
Ojciec Bruna stworzył tego, kogo chciał. Ulepił Diabła z gliny nasączając go wszystkim co złe. Nasz świat był brutalny, a Dragon był od małego do tego przystosowany.
Rita zdołała stworzyć całkiem przeciwny obraz tego, co Dragon przedstawiał na co dzień. Nigdy nie zdołam przyznać się przed nim samym, iż wiele razy zdołałam uronić łzę słysząc jak Ojciec traktował małego Dragona.
Widząc w wyobraźni małego czarnookiego chłopca wyciągającego rączki do Ojca, który lekceważy ten drobny gest łamie mi serce. A gdy tylko zdołał uronić łzę, potrafił dostać za to w twarz. Rita zastąpiła mu rodzicielkę gdy umarła. Troszczyła się o niego, dzięki czemu choć w małym procencie ten mężczyzna bywał ludzki.
Dragon w pewien sposób ochronił mnie przed złem tego świata, zamykając mnie w swojej fortecy, którą otoczył wielkim jak i solidnym murem nie do przekroczenia. Jednak nie zdawałam sobie sprawy z tego, że całym złem władał właśnie on. Z biegiem lat poza tym, że Dragon stworzył ''nową mnie'' powoli zaczynałam rozumieć, że gdy księżniczka jest zbyt długo zamknięta w wieży traci swoją osobowość, bowiem każdego dnia jest ona zgniata przez władcę zamku.
Woda w wannie stawała się coraz chłodniejsza, przez co postanowiłam z niej wyjść. Osuszając jak i owijając swoje nagie ciało ręcznikiem ruszyłam tuż przed lustro, przystępując do mycia twarzy. W toalecie rozbrzmiewały piosenki Britney Spears. Uwielbiałam je nucić podczas kąpieli, choć jej twórczość nie kojarzyła mi się w stu procentach dobrze. W klubie Dragona jej utwory królowały na scenie przez bardzo długi czas.
Gdy prócz muzyki moje uszy wyłapały dźwięk otwierających się drzwi zamarłam. Bardzo rzadko ktokolwiek przychodzi do mojego pokoju. Nawet sam Dragon.
— Rita? — Krzyknęłam niepewnie, po czym skrawkiem ręcznika którym byłam owinięta wytarłam swoją twarz. Uniosłam swój wzrok ku górze, by w lustrze napotkać spojrzenie Diabła, który wybawił mnie lata temu.
— Dragon? — Drgnęłam, patrząc z niedowierzaniem na wrogą postawę mężczyzny. — Co ty tu robisz? — Moje serce przyspieszyło, gdy powolnym krokiem zbliżał się do mnie.
Milczał.
Nienawidziłam gdy to robił.
Nienawidziłam, ponieważ wtedy stawał się cholernie nieprzewidywalny, przez co nie byłam w stanie odczytać jego zamiarów.
Mój oddech stawał się coraz cięższy i bardziej słyszalny, gdy zbliżył się na mnie na tyle blisko by odgarnąć moje rudawe jak i mokre włosy z drżącego ramienia.
Byłam wręcz pewna że nie mrugałam przez kilka sekund, gdy uważnie lustrowałam odbicie Dragona. Wyglądał jak zawsze kusząco. Jego nieład na głowie, rozpięta biała koszula, której rękawki były podwinięte do samych łokci. Jego tatuaże, które były jeszcze bardziej widoczne i zapach, który mogłabym wdychać dniami i nocami..
— Powiedz mi Lisico, czy pamiętasz czego się uczyliśmy przez wiele lat? — Jedna nieco szorstka dłoń Dragona przejechała po moim ciele, zatrzymując się na skrawku ręcznika tuż przy udzie.
— Dragon... Do czego ty zmierzasz? — Jego dotyk był dla mnie niczym narkotyk. Wiedziałam że jest to złe, ale pragnęłam tego zbyt bardzo by posłuchać głosu rozsądku.
Dragon odwinął mój ręcznik sprawiając tym samym że upadł dźwięcznie na podłogę. Jego silna i wytatuowana dłoń objęła mnie w pasie przyciągając mnie najbliżej jak się tylko da przez co sprawił, że odległość między nami była wręcz zerowa. Czułam jak materiał jego koszuli, otarł się o moje plecy. Jego druga dłoń, momentalnie zjechała ku zgięciu moich ud, by następnie opuszki jego palców zdołały podrażnić miejsce, które wywoływało żar w całym ciele.
— Pamiętasz Elena? Zawsze dbałem o to byś miała jak najlepiej. Od zawsze wiedziałaś, że nie obdarzę Cię miłością, ale za to dam wiele innych przyjemności.
Jego słowa były niczym zaklęcie, gdy opuszkiem palca sprawnie poruszał się na łechtaczce. Powolne pocierania sprawiły, że moja głowa bezwładnie opadła na jego tors, a rudawe włosy nieco zmoczyły materiał jego koszuli.
Przymknęłam oczy gdy pomruk wydostał się z moich ust. Jego dłonie zawsze były czymś przyjemnym. Mimo, iż był przerażający to czułam, że w jego ramionach nie grozi mi nic poza nim samym...
— Dotrzymałem danego Ci słowa. Wiesz, że nie pozwoliłbym nikomu Cię tknąć, prawda Eleno? — Wyszeptał, tuż przy moich uchu zagryzajac jego płatek.
— Mhm. — Jedynie zdołałam przytaknąć, gdy zwalniające i przyspieszające ruchy na zmianę nie dawały mi możliwości myślenia.
Jednak w pewnym momencie wszystko odpłynęło. Przyjemność jak i palący żar rozprowadzający się po całym moim ciele zgasł, gdy dłoń Dragona wplotła palce w burzę ruchych, jak i mokrych włosów, ciągnąc je w tył.
Moje oczy rozszerzyły się. Z trudem mogłam spojrzeć w lustro, gdyż moja głowa została usztywniona przez solidny chwyt Ciemnookiego.
— Dragon, to boli! — Próba oderwania jego dłoni zaciśniętej wokół moich włosów skończyła się klęską, gdyż zacisnął ją jeszcze mocniej.
— Po tym wszystkim Elena, knujesz za moimi plecami?! — Dragon uniósł głos, przez co cała drgnęłam.
Przełknęłam z trudem by mu odpowiedzieć, jednakże Dragon wyprzedził mnie.
— Wolałabyś żyć u boku starego Scofielda z gromadką dzieci?! — Jego gniew przepełniał go całego.
Pociągnął mnie za włosy ponownie, przez co moje oczy lustrowały jedynie sufit.
— Proszę przestań. — Wyjęczałam. — To mnie boli. — Chwyciłam za dłoń Dragona, jednak nie byłam w stanie oderwać jego dłoni. — Nie wiem o czym mówisz. — Łzy momentalnie spłynęły po moich policzkach, jednak nawet to nie zdołało powstrzymać Dragona.
— To ty przestań łżeć Elena! Co robiłyście z dziennikiem?! — Dragon trzymał w szczelnym uścisku burzę mokrych włosów, bez najmniejszego zamiaru puszczenia ich.
Zdołałam spojrzeć w lustro, w jego pełne gniewu odbicie. Wygląd Dragona był zachęta, natomiast jego charakter totalną karą.
Perfekcyjny diabeł ulepiony przez istotę tego samego pokroju.
— Wyrwiesz mi wszystkie włosy! Nie wiem nic o żadnym dzienniku, przestań! — Nie poddawałam się w wcale o to, by rozluźnił swój uścisk, który mogłabym przyrównać do Boa Dusiciela.
Dragon spojrzał mnie w odbiciu, po czym jego tęczówki padły na moją twarz. Oczy lustrowały cieknącą łzę, przez co Dragon w końcu przestał. Oswobodził swój uścisk, a ja boleśnie złapałam się za tył głowy masując ją.
— Wolałbym żebyś została przy życiu Elena. Jeżeli się dowiem, że kiedykolwiek zdołałaś zrobić coś takiego wylądujesz w trumnie, albo przy Scofieldzie. — Warknął.
Przełknęłam z trudem, odwracając się w jego stronę. Strach sprawiał, że ledwo trzymałam się na nogach. Ale przez długie lata uczyłam się by nie okazywać mu strachu, a szacunek.
— Dragon powinieneś się położyć. — Zaczęłam niepewnie, patrząc w lodowate tęczówki Bruna.
To że stałam przed tym człowiekiem całkiem naga, totalnie mnie nie krępowało. Trwanie u jego boku naprawdę wiele mnie nauczyło. To dzięki Dragonowi zaakceptowałam wiele swoich niedoskonałości. To uwłaczające dla mnie, ale tak właśnie jest. Jego słowa, spojrzenie i to w jaki sposób się ze mną obchodził lata temu, sprawiło że nie wstydzę się swojego ciała. Dragon stworzył mnie na nowo i właśnie to mnie przy nim trzymało... Dał mi coś, czego moja rodzina nigdy by nie potrafiła
Przykucnęłam, po czym podnosząc ręcznik z podłogi ponownie się nim owinęłam. Dragon z uwagą obserwował każdy mój ruch, jakby spodziewał się że rzucę się do biegu. Jednak ja po tylu latach wiedziałam, że nie to muszę zrobić. Musiałam być wręcz przeciwną wersją siebie. Potulna, nie walcząca i cicha.
Ciemnooki gwałtownie ruszył ponownie w moją stronę, przypierając moje ciało do zimnej ściany pokrytej kafelkami, po czym swoją potężną dłonią chwycił moją szczękę. Nasze oczy utonęły w jednym spojrzeniu, tocząc niemą walkę.
Zebrałam się na rąbek odwagi i delikatnie przejechałam koniuszkiem palca po policzku mężczyzny, próbując go w ten sposób uspokoić. Wciąż widziałam w nim tego zagubionego chłopca, który mnie uratował przed znanym mi losem. Zawsze w takich właśnie sytuacjach całą złość i przerażenie odsuwałam na bok.
Mięsień w szczęce Dragona drgnął, a jego zaskoczone spojrzenie wywołało u mnie poczucie dumy. Jego złość powoli odchodziła w dal, a tym samym mój spokojny umysł wracał na swoje miejsce.
— Dragon, nie mam pojęcia o żadnym dzienniku. — Delikatnie pogładziłam jego policzek, starajac się tym samym udowodnić ważność swoich słów.
Wiem że kłamstwo to najgorsze co może być, ale tylko w ten sposób ocalę siebie i Cindy przed najgorszym.
Dragon rzucił mi ostatnie spojrzenie, po czym uwalniając moja szczęke z uścisku swojej dłoni opuścił pomieszczenie, zatrzaskując za sobą drzwi.
Odwróciwszy się, oparłam dłonie o marmurowy blat, po czym odetchnęłam głęboko.
Diabeł chwycił nas szponami, ale czy zdoła wyrwać nimi to, czego bardzo pragnie?
A więc mraton czas zacząć!
Będzie on trwał do niedzieli, rozdziały będą pojawiać się codziennie w godzinach wieczornych. Miałam go zacząć od poniedziałku, ale choróbsko mnie zmiotło z planszy😏
JESZCZE RAZ BARDZO WAM DZIĘKUJE ZA WASZĄ AKTYWNOŚĆ!
Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że opowiadanie nie jest napisane pięknym i bezbłędnym językiem, a wy mimo wszystko dalej tutaj jesteście..
Wysyłam wam pierdyriald buziolów i do zobaczenia jutro!
Głośna.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top