47. Jeden strzał.
POV Cindy :
W samochodzie panowała cisza, dzięki czemu byłam w stanie skupić się jedynie na widoku panującym za oknem, jak i nad tym co wydarzyło się jakiś czas temu. Hiszpania nocą była przepiękna. Mimo zamkniętych szyb gwar rozmów, jak i głośna muzyka dobiegająca z ulicznych barów zdołała dotrzeć do wnętrza pojazdu.
Dragon nie miał pojęcia co wydarzyło się na przyjęciu. Przez dłuższy czas nie było go przy stoliku, gdyż dyskutował w łazience z kobietą, która zdołała całkowicie zepsuć mi wieczór. Nim Dragon pojawił się u mojego boku Aron zniknął w tłumie tańczących gości.
Nie byłam w stanie pojąć jak bolesna przeszłość potrafiła mnie dopaść. Od zawsze wiedziałam, że nie da się jej wymazać, czy zapomnieć. W końcu to ona w pewnym sensie buduje naszą tożsamość. Latami chowałam się przed nią w czterech ścianach mojego pokoju, czując spokój i bezpieczeństwo. Teraz gdy zostałam zmuszona wyrwać się z mojego miejsca na ziemi przez samego Diabła, wszystko co złe przywiera do mnie niczym magnes.
— Czego chciała od Ciebie ta kobieta Cindy? — Zimny ton głosu głosu Dragona nawet na sekundę nie zdołał mnie zaskoczyć.
— Niczego Dragon. — Odparłam beznamiętnie, nie odwracając wzroku od okna.
Czułam palący wzrok na swojej skórze, który wręcz oczekiwał, aż się odwrócę. Jednak ja z całych sił starałam się nie spojrzeć na siedzącego tuż obok mnie Bruna.
— Cindy.
— Czego chcesz Dragon? — Odwróciłam się, by następnie ujrzeć zarys jego twarzy, gdyż jedynie uliczne latarnie rzucały światło do wnętrza samochodu.
— O czym rozmawiałaś z nią w łazience?
— O niczym istotnym. Babskie sprawy, wątpię byś zrozumiał.
— Cóż, zawsze warto spróbować. — Oczy Dragona nawet na sekundę nie spuściły mojej zdezorientowanej twarzy swojej uwagi.
— Dragon czy to jakiś grzech wymienić z kimś słowo? — Starałam się opanować swój ton głosu, by Dragon w żaden sposób nie odebrał tego jako atak.
— W twoim wypadku tak. — Mój wzrok powędrował w kierunku dłoni Dragona, która spoczywała na jego kolanie. Niemalże w sekundę zacisnął ją w pięść, jakby walczył sam z własnymi demonami. — Mów Cindy.
— Wspomniała mi jedynie o tym jak posuwałeś Elenę na blacie przy którym stałam. — Odpowiedziałam beznamiętnym głosem, po czym odrywając wzrok od Dragona utkwiłam go w zagłówku kierowcy.
W samochodzie zapanowała cisza. Przez pewien czas sądziłam, iż moje słowa choć w najmniejszym stopniu zdołały zmrozić Dragona. Jednak ciemnooki po chwili prychnął śmiechem, a kątem oka zdołałam dostrzec jak w niedowierzaniu kręci swoją głową.
Ciało Dragona momentalnie zetknęło się z moim nagim udem gdy przysunął się znacznie bliżej, przez co przełknęłam z trudem próbując powstrzymać chęć odsunięcia się.
— I o to jesteś zła cukiereczku? — Zapytał metalicznym głosem opierając rękę o zagłówek mojego siedzenia.
— A skąd pomysł, że jestem zła?
— Jesteś zła cukiereczku.
Na te słowa obróciłam swoją głowę, skupiając uwagę na Dragonie od którego biło niemalże zachwyt i duma.
— Tylko o to chodzi? — Zaczął kąśliwie, na co zacisnęłam zęby w złości. — Och, czyli jest coś jeszcze... — Opuszki palców Dragona potarły jego brodę, jak i dolną wargę, a oczy spojrzały niemalże przenikliwie szukając chociażby najdrobniejszej podpowiedzi.
Dłoń Dragona spoczęła na moim nagim kolanie, przez co z lekka drgnęłam. Jego knykieć delikatnie pogładził moją zmarzniętą skórę, a ja momentalnie poczułam jak ciepło rozpływa się po całym moim ciele.
— Możesz przestać szukać dziury w całym Dragon?
— Co Mia Ci jeszcze powiedziała?
— To nie ma znaczenia Dragon. Nie usłyszałam niczego o czym bym nie wiedziała.
Ostatnie słowo zawsze należało do Buna, jednakże tym razem to się zmieniło. Moja wypowiedź była ostatnią w naszej dyskusji, gdyż w samochodzie rozbrzmiał dźwięk dzwonka telefonu Dragona, po którym jego nastrój znacznie się pogorszył. Jego ciało automatycznie się spięło gdy przyłożył urządzenie do ucha, a z jego ust zdołało wypływać wiele niezrozumiałych dla mnie słów. Ewidentnie się z kimś kłócił.
— Kurwa Fabio! — Warknął, przez co momentalnie spojrzałam na jego profil. Nerwowo pocierał swoje skronie, wsłuchując się w słowa rozmówcy. — Me importa una mierda!* Masz to załatwić i to jak najszybciej! — Zbulwersowany głos Dragona zdołał wywrzeć na mnie skrajnie niemiłe uczucia. Nie był dla mnie najmilszym księciem z bajki, jednakże nigdy nie odniósł się takim tonem w moją stronę.
Dragon zakończył połączenie, chowając komórkę do kieszeni.
— Spakuj nas Cindy. — Powiedział twardo, patrząc przed siebie.
— Czy coś się stało? — Czułam, że nie powinnam pytać o coś takiego w momencie, gdy Dragon wyglądał jakby był na skraju zabicia wszystkiego co go tylko otacza.
— To nie twoje zmartwienie. — Szorstki głos wyraźnie zwiastował, iż Dragon nie ma ochoty na jakąkolwiek wymianę zdań.
Przytaknęłam jedynie. Całą dalszą drogę do domu pokonaliśmy milcząc, wsłuchując się w tętniącym życiem ulicami.
~ . ~
Ściany niemal drżały od głośnego krzyku Dragona, który dobiegał za drzwi. Nędznik, który zdołał mu się w jakikolwiek sposób sprzeciwić, bądź narzucić nie będzie miał dziś spokojnego wieczoru. Pragnęłam zrozumieć chociażby słowo, które ciemnooki wypowiadał, jednakże było to totalnie niemożliwe. Język Hiszpański był mi zbyt obcy, bym umiala jakiekolwiek inne słowo, prócz ''Mi Cielo'' którego znaczenie poznałam dzięki Lorenzo.
Pakowanie walizki w momencie słuchania wiązanki po Hiszpańsku dekoncentrował każdą moją najdrobniejszą myśl, przez co, przez dobre dziesięć minut przebierałam walizkę nie wiedząc co tak naprawdę się w niej znajduje.
Zawsze byłam ciekawska, lecz nigdy nie odważyłam się grzebać w cudzych rzeczach. Jednak przez sytuację w której się znalazłam złamałam wiele swoich zasad, by w żaden sposób nie narazić się Dragonowi i tym razem również miałam zamiar to uczynić. Fakt, iż zostałam zupełnie sama w pomieszczeniu, potęgował chęć zajrzenia w głąb walizki Dragona.
Niepewnie przegryzłam dolną wargę, po czym rozglądnęłam się po pomieszczeniu nie dostrzegając niczego, poza smugą światła padającą za drzwi gabinetu. Niemalże w sekundę na jednym ramieniu pojawił się człowiek z aureolą sugerujący, iż nie jest to najlepszy pomysł, jednakże zaraz po nim wyłonił się ten z rogami, spychając go w otchłań z której nie docierał już żaden głos.
Rogaty brak sumienia wygrał walkę z rozsądkiem. Moja dłoń zanurzyła się w głębi koszul jak i spodni Dragona, napotykając metalowe tworzywo. Moje oczy momentalnie zabłysnęły. Przełknęłam z trudem dokopując się do samego dna walizki.
Trzymałam w dłoni przedmiot, który z pewnością uchylał rąbek drogi do mojej wolności. Nabrałam gwałtownie powietrza oglądając broń, niczym najcenniejszy skarb. Czarny błyszczący metal odbijał światło lampki stojącej na nocnym stoliku. Dźwięk otwieranych drzwi z gabinetu zdołał przerwać mój zachwyt i zwrócić całą uwagę na stojącego w progu Dragona.
Bruno spojrzał na trzymający przeze mnie przedmiot, jak i na moją twarz, zaciskając mięśnie swojej szczęki. A ja choć miałam broń, czułam potrzebę skulenia się przed nim, niczym wystraszony pies.
— Cindy grzebałaś w mojej walizce? — Męski jak i twardy głos zagrzmiał w moich uszach, przez co scisnęłam w dłoni zabezpieczoną broń.
— Nie.. Ja tylko.. Ym, pakowałam nas tak jak kazałeś. — Jego obecność wprowadziła mnie w stan ogłupienia. W pewnym momencie sama nie mogłam uwierzyć w to o czym myślałam.
— Broń nie była na wierzchu Cindy, odłóż ją. — Dragon zaczął stawiać swoje pierwsze, lecz powolne kroki w moją stronę, a ja nie wiedząc czemu uniosłam pistolet ku górze, kierując go w stronę Ciemnookiego.
— Co to Scelta Dragon? — Zapytałam, trzymając pewnie broń w jego kierunku.
— Cindy.. odłóż to. — Spokojny i metaliczny głos zdołał jedynie wywołać złość w mojej głowie.
Zdusiłam w sobie każde zwątpienie by odbezpieczyć broń. Jej dźwięk rozniósł się po pokoju, a Dragon momentalnie zatrzymał się w miejscu. Zdawał sobie sprawę z tego, że obsługiwanie broni nie jest mi obce.
— Cindy powtarzam ostatni raz odłóż broń, a nie wyciągnę żadnych konsekwencji.
Na jego słowa zacisnęłam zęby, przez co wydały z siebie ciche zgrzytnięcie. Opuszkiem palca nadusiłam spust, kierując broń w stronę stojącej lampy nieopodal Ciemnookiego. Pod wpływem ostrzału źródło światła roztrzaskało się na drobne kawałki. Postura Dragona momentalnie się zmieniła. Zastygł w miejscu, obserwując mnie jedynie swoim ciemnym, jak i wygłodniałym spojrzeniem
— Następny strzał będzie w twoją stronę. — Odgłos przeładowanego magazynku rozniósł się po pomieszczeniu, jednakże Dragon w dalszym ciągu nie drgnął.
W tym momencie moim celem było jego potężne ciało, które stało w bezruchu. Oboje wiedzieliśmy, iż jestem w stanie to zrobić. Moje drżące dłonie próbowały nie zdradzić się pod najmniejszym pozorem, gdy w mojej głowie rozbrzmiał zachrypnięty głos Dragona szepczący
''Mi Cielo''
— Co to Scelta Dragon?! — Spojrzałam zamglonym wzrokiem na stojącego nieopodal Dragona, który nawet na drobną sekundę nie zdołał spuścić ze mnie oka.
— Klub Cindy, mój klub. — Gdy wymawiał te zaledwie kilka słów, jego twarz nie wyrażała emocji. Nawet w takim momencie, jakim było zagrożenie jego życia.
— Co się dzieje z dziewczynami, które tam trafiają?
Dragon postawił pierwszy krok w moją stronę, na co gwałtownie poruszyłam bronią.
— Nie ruszaj się! — Krzyknęłam, jednak dźwięk otwieranych za mną drzwi zdołał odwrócić moją uwagę. Zdezorientowana odwróciłam się i w tym samym momencie Dragon ruszył w moją stronę obezwładniając mnie.
— Koniec zabawy cukiereczku. — Stopa Dragona kopnęła broń na tyle daleko, by nie znajdowała się w moim zasięgu.
Mocny jak i władczy uścisk zakleszczył moje ciało, nie dając mi najmniejszej szansy na drobny ruch.
— Jak możesz patrzeć w lustro Dragon?! — Szamotanina zakończyła się zwycięstwem Dragona, gdyż jego uścisk znacznie się wzmocnił pozbawiając mnie każdej możliwej siły.
— Jeżeli będziesz się tak zachowywać Cindy też tam trafisz, rozumiesz?! — Warknął wściekle, chwytając moją twarz w dłoń. — A teraz wynoś się stąd! — Gwałtownie oswobodził swój uścisk, po czym bez słowa odwrócił się i wymijając leżącą na podłodze broń ruszył w kierunku biura.
~ . ~
Długie nogi Lorenzo pokonywały w zbyt szybkim tempie odległość dzielącą nas od samochodu. Mimo, iż za nim nie nadążałam, to starałam dorównać jego tempa. Palący ból w piszczelach jak i łydkach nie pozwalał mi przyspieszyć, przez co grzmiące spojrzenie Lorenzo, niemalże zdołało wywołać dreszcze na moim ciele. Cisza była jedynym co nas otaczało. Z naszych ust nie padło ani jedno słowo, ani jeden pormuk, czy też kaszlnięcie.
Gdy samochód się zatrzymał, za szybą mogłam dostrzec samolot który zmroził płynącą krew w moim ciele. Latanie było niczym ostatnia prosta do wstąpienia w cieluszcza piekieł.
Tym razem nie walczyłam zmierzając do samolotu. Powoli pokonywałam drogę, licząc każdy schodek dzielący mnie od wejścia na pokład.
Prywatny samolot wyglądał znacznie lepiej niż mieszkanie w którym mieszkałam. Jasne barwy panujące w wnętrzu, były odskocznią od ciemnej sypialni Dragona. Obicia foteli pokrywała jasna skóra, a stoliki jak i ściany pokryte były błyszczącymi dębowymi motywami drewna. Podświetlany korytarz z bladymi światłami ledowymi prowadził do wydzielonego pomieszczenia w którego stronę pchał mnie Lorenzo.
— Dragon zaraz przyjdzie. — Odparł chłodno, po czym zajął miejsce na siedzeniach.
Lorenzo nie musiał mówić gdzie zjawi się Dragon. Doskonale wiedziałam co czeka mnie za tymi drzwiami. Niepewnie jak i niechętnie ruszyłam w głąb korytarza, przekraczając próg drzwi.
W pomieszczeniu znajdowało się jedynie łóżko, jak i stolik na którym stała lampka. Pomieszczenie nie było duże, lecz ledy w suficie, które oświetlały te cztery niewielkie ściany, tworzyły niesamowity klimat.
Przysiadłam na skraju łóżka, wyczekując na najgorsze.
Nie potrafiłam nawet myśleć, gdyż skupiona byłam jedynie na tym by oddychać jak i mrugać. Widok tak wściekłego Dragona zdołał spowodować, iż zapomniałam o jakichkolwiek ludzkich odruchach.
Nagle w samolocie rozbrzmiały odgłosy silnika, a drzwi otworzyły się z hukiem ukazując w nich samego Diabła, który wręcz płonął ze złości.
Dragon przez chwile przystanął w miejscu mierząc moje zwiotczałe ciało czarnymi tęczówkami. Pragnęłam w nich odnaleźć choć cząstkę czegoś pozytywnego. Jednak widziałam jedynie gniew, który rozpalał całe jego parujące ciało. Dragon po chwili trzasnął drzwiami, po czym ruszył w moją stronę.
Gwałtownie zacisnęłam dłonie na pościeli, próbując tym samym stłumić krzyk przerażenia jaki pragnął przedrzeć się przez moje zaschnięte gardło.
— Cały wieczór Cindy... — Zaczął przystając tuż na przeciw mnie. — Cały, pieprzony wieczór Cindy trzymałem nerwy na wodzy licząc na to, że porozmawiamy spokojnie, ale.. — Zatrzymał się, a jabłko Adama poruszyło się w znacznie szybszym tempie. — Ten strzał... Przekreślił wszystko.
Przełknęłam z trudem, kierując głowę ku górze. Patrzenie głęboko w jego czarne jak i płonące oczy było trudnością z którą musiałam się zmierzyć, ponieważ potrafiłam zrobić jedynie to. Żadne słowo nie odważyło wydostać się z moich ust, gdy stał przede mną tak wściekły.
Dłoń Dragona chwyciła mój podbródek, przez co w tym momencie byłam zmuszona patrzeć jedynie na niego.
— Boisz się mnie. — Stwierdził ozięble, pocierając opuszkiem palca czubek mojej brody.
Jego oczy zdołały pochłonąć każde moje słowo, które jedynie uformowały się w głowie. Gwałtowny chlust powietrza zdołał mnie zdradzić, potwierdzając słowa Dragona. Miałam wrażenie, że z każdą sekundą rośnie w siłę, karmiąc się moim strachem.
W tym momencie to Dragon był potworem, którego z pewnością nie będę w stanie okiełznać, ani oswoić tak jak on potrafił to zrobić zeszłej nocy.
— Wypnij się Cindy. — Rzucił oschle, cofając się o krok.
Lustrowałam wyraz jego twarzy wiedząc, że Dragon nie żartuje. Wyostrzone rysy w połączeniu z pożerającym wzrokiem, zdołało przyśpieszyć bicie mojego serca. Gardło stało się suche niemalże do tego stopnia, że połknięcie chociażby kszty śliny graniczyło z cudem.
Przymknęłam oczy, wydychając cicho powietrze ze swoich rozchylonych jak i spierzchniętych warg. Niepewnie wstałam na równe nogi, po czym obróciłam się tyłem do Dragona. Świadomość, iż stał tuż za mną potęgował przeszywający mnie strach, który mieszał się z niepewnością.
Nie obracając się za siebie, oparłam dłonie o miękki materac, wypinając się w stronę Ciemnookiego. Nie potrzebowałam dostrzec jego twarzy, by wiedzieć jak bardzo lodowata w tym momencie musi być. Czułam na sobie spojrzenie, które zdołało wywołać gęsią skórkę na moim ciele.
Każdy zmysł zdołał się wyostrzyć. Czułam jego zapach, słyszałam oddech, jak i najdrobniejsze kroki, które stawiał w moją stronę, by znaleźć się znacznie bliżej mnie. Satynowy materiał sukienki zaczął się unosić muskając delikatnie zlodowaciałą skórę, przez co przegryzłam swoją dolną wargę. Mój umysł wiedział co szykuje Dragon. A ciało doskonale wiedziało że będzie boleć. Każdy czyn, każde słowo które skierowałam do Dragona poczuje dziś na swojej skórze.
Materiał spodni Dragona, w połączeniu z metalową klamrą paska wywołały prądy, przez które drgnęłam. Delikatnie odsunęłam pośladki, jednak szorstkie dłonie Dragona chwyciły moją talię, przyszpilając mnie do swojego nabrzmiałego krocza.
— Dragon... — Wyszeptałam, wciąż przymykając oczy.
Żyłam z nadzieją, że gdy je otworze wszystko okaże się tylko snem, a zapach porannej kawy zdoła uspokoić wszystko co w tym momencie we mnie buzuje. Jednak gdy to uczyniłam, zdołałam dostrzec jedyne ścianę i poczuć zapach Dragona, który mieszał się z moim strachem.
Ciężar potężnego torsu Dragona pochylił się nade mną wywołując ciepło na moich zlodowaciałych plecach.
— Nie uderzę Cię. — Niski i twardy głos rozbrzmiał tuż nad moim ramieniem, a dłonie które wciąż trzymał na talii wzmocniły swój uścisk, przez co z moich ust wydobył się jęk niezadowolenia. — Choć nie wiesz Cindy, jak bardzo bym tego chciał.
— To boli Dragon... — Wychrypiłam, spoglądając przez ramię dzięki czemu zdołałam dostrzec jak czerń jego oczu płonęła.
A ja cała razem z nią.
Szorstkie opuszki palców sunęły od tali po same uda, powodując pulsujące uczucie między udami. Poruszyłam się nerwowo, starając w jakiś sposób ostudzić swoje ciało jak i myśli, które w żadnym stopniu nie powinny się w tym momencie pojawić.
— Znasz to uczucie? — Zapytał ochryple, podważając opuszkiem palca gumkę od dolnej części bielizny. — Gdy myślisz, że osiągnęłaś to, czego tak bardzo pragnęłaś... — Urwał, a jego głos zdołał zastąpić dźwięk odpinanego paska, jak i rozrywanej foliowej paczuszki.
— Nie strzeliłabym Dragon. — Wyszeptałam, nabierając gwałtowny chlust powietrza, gdy poczułam jak członek Ciemnookiego gwałtownie wsunął się do środka, wywołując nieprzyjemne dla mnie uczucie.
Na mojej twarzy pojawił się grymas, którego Dragon nie był w stanie dostrzec. Moje usta niemalże same zdołały wypuścić jęk niezadowolenia, a pupa sama odskoczyła próbując pozbyć się tego, co sprawiało mi ból.
Dragon wzmocnił swój uścisk dłoni na mojej talii, jednakże stał się znacznie delikatniejszy. Przyciągnął mnie ponownie bliżej siebie, a ruchy bioder stały się powolne, dzięki czemu grymas widoczny na mojej twarzy znikł. Zacisnęłam dłonie w pięści na materiale pościeli, gdy jedna z rąk Bruna wylądowała pomiędzy moimi nogami, drażniąc pulsujące miejsce. Żar rozniósł się po całym moim ciele nie pozwalając mi myśleć o niczym innym. Zapomniałam o tym jak celowałam do Dragona, jaki był dla mnie jeszcze kilka godzin temu i o tym jak potraktowała mnie kobieta w łazience.
Teraz byłam skupiona jedynie na tym co mi dawał. Powolne ruchy bioder w połączeniu z ocierającym się opuszkiem palca, otumanił mnie do niewyobrażalnego stopnia. Niekontrolowany jęk wydostał się spod moich spierzchniętych warg, na co Dragon z lekka przyśpieszył.
— A jedna chwila, jak i czyn psuje wszystko to nad czym tak pracowałaś?
Słyszałam twardy głos Dragona, który z całych sił pragnął się przedrzeć do mojego mózgu. Nie potrafiłam zrozumieć ich sensu, gdyż nie docierało do mnie nic, poza uczuciem przyjemnego ciepła, które rozprowadzało się po całym moim ciele.
Dragon natychmiast się zatrzymał, po czym chwycił moje włosy, oplatając całą ich długość wokół swojej dłoni. Gwałtownie szarpnięcie spowodowało otrzeźwienie. Moje oczy lustrowały ledy, które wyglądały niczym świetliki przyczepione do sufitu, a skóra pulsowała, czując za sobą potężne ciało Bruna.
— Cindy! Mówię do Ciebie! — Warknął, ciągnąc mnie za włosy.
Moja głowa gwałtownie odchyliła się w tył, a plecy wygięły w łuk. Moje usta, jak i język odmówiły posłuszeństwa. Nie grały ze mną do jednej bramki, upokarzając mnie przed samą sobą. Rozchyliłam wargi, jednakże nie wypłynęło z nich żadne słowo.
Dragon ponownie zaczął poruszać biodrami, a moje oczy wręcz wykręciły się z rozkoszy. Nie potrafiłam oddychać, czując go w sobie, czując jak jego gorąca dłoń zaciska się na mojej talii, podczas gdy druga sprawia mi niewyobrażalną przyjemność.
— Nie słuchasz mnie. — Wypowiedział zachrypniętym, jak i pełnym niezadowolenia głosem.
— Ja... — Zaczęłam, jednak uderzająca ciepła fala powstrzymała moje słowa, wraz z ruchami Dagona. Po raz kolejny się zatrzymał sprawiając, iż moje ciało wręcz płakało z irytacji.
Dłoń Bruna ścisnęła moje krocze, przez co wydałam z siebie nieokreślony dźwięk. Z trudem spojrzałam za plecy, gdyż silny chwyt Dragona, który w dalszym ciągu oplatał moje włosy utrudniał mi to.
— Ty jesteś Cindy tym osiągnięciem wiesz? — Pociągnął jeszcze mocniej za złociste loki, przez co moje oczy momentalnie się zamknęły.
Tkwiłam w potrzasku, który z jednej strony dawał mi niewyobrażalną rozkosz, natomiast z drugiej ogrom obaw. Złość jaka przesiąkła w niego całego, sprawiła że wypełnił nią całe pomieszczenie.
Powietrze stawało się coraz gęstsze. Każdy oddech zaczynał sprawiać trud. Gardło zaschło, a spierzchnięte wargi pragnęły poczuć na sobie ciężar tych miękkich smakujących cygarem, whiskey jak i nutką mięty. Usłyszeć niezrozumiałe, lecz wypełnione pożądaniem niezrozumiałe słowa, jak i poczuć dotyk, który sprawiał przyjemność nie mieszającą się z irytacją.
— Dziennik Cindy. Co robiłaś z dziennikiem? — Wściekłość słów Dragona emanowała niemalże na każdy centymetr pokoju.
Biodra Dragona ponownie wróciły do wcześniejszych tortur, a moje ciało czuło każdy najdrobniejszy kontakt z jego skórą. Gdy tylko oswobodził moje włosy, jego dłonie zacisnęły się bezlitośnie na mojej talii, oplatając ją niemalże w całości. Przyspieszał i zwalniał sprawiając, że moje ciało stało się mokre, a z czoła zaczęły spływać pojedyncze kropelki potu.
Gdy tylko zaczynałam drżeć, Dragon przestawał nie pozwalając mi ugasić uczucia, które doprowadzało całą mnie do szału. Ciało ciemnookiego nagle się spięło, a nierównomiernie poruszanie bioder sprawiło, iż Dragon odchylił głowę, tłumiąc w gardle jęk.
Chłód nastąpił niemalże momentalnie, gdy jego dłonie zniknęły z talii, a ciepłe ciało odsunęło się od mojego. Spojrzałam za siebie dostrzegając jedynie Dragona zapinającego pasek od spodni.
— Nie odpowiedziałaś na żadne pytanie. — Rzucił oschle, chwytając za klamkę drzwi. — Pytam ostatni raz, co robiłaś z dziennikiem?
Tkwiłam wciąż w tej samej pozycji. Wypięta tyłem do niego, bez bielizny. Osłupiałam, nie wiedząc co mam powiedzieć. Zszokowało mnie jego zachowanie jak i to jak byłyśmy z Eleną nieuważne. Zdołałam w końcu zwilżyć gardło namiastką śliny, która z trudem przebrnęła przez przełyk.
— Nie wiem nic o żadnym dzienniku. — Wychrypiłam, starając się powstrzymać napływające łzy.
Dragon momentalnie chwycił klamkę drzwi, jednak nim opuścił pomieszczenie rzucił mi jedynie pełne pogardy spojrzenie. Trzask sprawił, że drgnęłam opadając bezwładnie na łóżko. Oczy wypuściły łzy, które kaskadą opadały po moich policzkach.
Me importa una mierda - Gówno mnie to obchodzi.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top