44. Zawsze mam rację.
POV Cindy :
W mojej głowie krążyło milion myśli na sekundę. Dragon choć starał się być z jakiś przyczyn delikatny, to zdołał mnie przerazić gdy tylko zaprzeczyłam zdjęcia koszulki. Mimo, iż był tak blisko przez co zazwyczaj traciłam zmysły, tak teraz moje demony nie dawały za wygraną, nie dając o sobie zapomnieć. Nie potrafiłam z nimi walczyć, tak jak i z Dragonem. Lecz jakaś część mnie, starała się utwierdzić, że to właśnie Diabeł stanie z nimi do walki, której ja nie potrafię stoczyć...
Dragon patrzył na mnie czernią swoich oczu, przez co moje serce zdołało zabić dwa razy szybciej. Kuliłam się w sobie, jak i przed samym władcą piekieł wiedząc, że to nie będzie najlepszy wieczór.
Przełknęłam z trudem gdy ucałował moją szyję, zatrzymując się tuż przy materiale bluzki.
— To co cię dręczy cukiereczku, jest niepotrzebne. — Wyszeptał, wsuwając swoją dłoń pod T-shirt, który sam mógłby na siebie włożyć. — Czasami musisz oswoić potwora, niż nadmiernie z nim walczyć. — Dragon wypowiadał te słowa powolnym jak i zachrypniętym głosem, sunąc swoją dłonią ku górze mojej talii.
Każdy, nawet najdrobniejszy dotyk opuszka palca zdołał pobudzić mnie na tyle, bym powoli zaczęła wyłączać całą siebie. Słowa, które do mnie dotarły miały dla mnie podwójne znaczenie i choć Dragon o tym nie wiedział, nakarmił mnie porcją determinacji jaką nasyciła mnie Elena.
— Tego potwora z pewnością już nie zdołam oswoić. — Wyszeptałam z trudnością, gdyż gardło zacisnęło się w mocny supeł, starając się uwięzić każde z moich słów.
— Więc ten niesforny potwór musi mieć niesamowity apetyt. — Dragon wciąż błądził dłonią wokół mojej talii, po czym przystanął znacznie wyżej przejeżdżając koniuszkiem palca po moim stwardniałym sutku. — I chore pragnienia, które wręcz pożerają Cię całą Cindy.
Przełknęłam z trudem, przymykając swoje oczy w celu powstrzymania łez, które z każdym jego słowem gromadziły się, by następnie spłynąć po moich policzkach.
Dragon miał rację. Od zawsze miałam problem z akceptacją siebie, przez co moje kontakty z mężczyznami były wręcz zerowe. Zawsze patrząc na Alex zazdrościłam jej tego, że potrafiła się czuć pięknie bez makijażu, czy też z ogromnym pryszczem na środku czoła. Potwór, który żył we mnie od czasów dojrzewania żywił się moimi porażkami, jak i sycił każdą łzą, którą wylałam patrząc w swoje odbicie przed lustrem.
— Nie pozwól mu więcej Cindy być najedzonym. — Zachrypnięty głos, w połączeniu z drobnymi pocałunkami na szyi sprawiał, że każdy z moich mięśni zaciskał się, po czym rozluźniał dając uczucie błogości.
— Głodny może być skłonny do gorszych rzeczy.
— Z początku tak, ale głód z czasem osłabia i mimo, że będzie starał się robić wszystko, to nie wygra. To ty cukiereczku musisz najeść się nim. — Dragon patrzył wprost w moje zamglone oczy, które wręcz zaczęły mnie palić, jakby nieznana siła wsypała do nich żarzący się popiół.
Niepewnie wślizgnęłam ręce pod ciało Dragona, na co zdziwiony zmarszczył swoje brwi, po czym delikatnie uniósł ciężar swojego ciała na rękach torując mi drogę. Chwyciłam dół koszulki i zagryzając dolną wargę zaczęłam powolnym ruchem unosić ją ku górze. Dragon nie spuścił ze mnie wzroku chociażby na sekundę. Uważnie lustrował każdy mój krok, a przede wszystkim ręce jakby conajmniej miały go za chwilę zaatakować. Materiał koszulki sunął leniwie po moim ciele, jednakże gdy tylko znalazł się tuż przy piersiach zatrzymałam się, nie będąc w stanie podciągnąć jej wyżej.
— Potwór właśnie Cię przeżuwa Cukiereczku, nie daj mu się połknąć. — Dragon spojrzał na mnie spod wachlarza swoich gęstych czarnych rzęs, po czym uniósł się przygniatając moje biodra swoim ciężarem.
Mimo, iż czułam buzujące skrępowanie to jego słowa zdołały podziałać na mnie, niczym napęd. Zacisnęłam dłonie na końcowym materiale koszulki, po czym przymykając oczy, delikatnie się uniosłam ściągając koszulkę przez głowę. Rzuciłam materiał na bok i gdy tylko zdołałam uchylić swoje powieki, przed moimi oczyma ukazała się zadowolona twarz Dragona. Wyglądał dosłownie tak, jakby zdołał namówić mnie do czegoś grzesznego, dzięki czemu wrota do piekieł zostały przede mną uchylone znacznie szerzej.
— Brawo, dziś tylko jeden z potworów będzie głodny. — Delikatnie się uśmiechnął, przywierając swoim torsem do moich nagich piersi.
— Jeden? A to jest jakiś drugi?
— Zgadza się. Ale ten drugi będzie dziś najedzony do syta. — Nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć miękkie usta ciemnookiego zdołały opaść ponownie na moją szyję atakując jej każdy, nawet najmniejszy centymetr.
Moje podbrzusze wręcz zapłonęło, przez co motyle zdołały ewakuować się przez całe moje ciało, powodując uczucie, którego do tej pory nie znałam. Moje wargi rozchyliły się wydając głośne westchnienie, gdy jeden z palców Dragona przejechał po materiale dolnej części bielizny w miejscu, gdzie cały ogień został wzniecony.
Ciemnooki zdołał usłyszeć moją reakcję, gdyż powolnymi ruchami zaczął drażnić moje najczulsze miejsce nie szczędząc pocałunków, które leniwie kierowały się w kierunku piersi. Nabrałam gwałtownie powietrza, gdy usta Dragona znalazły się pomiędzy nimi, zasysając delikatnie moją skórę.
— Dragon... — Wypowiedziałam jego przydomek drżącym głosem, nie mając właściwie pojęcia czego w tym momencie oczekiwałam od samej siebie, jak i niego.
— Powiedz Cindy, czy miałem rację? — Wyszeptał, przejeżdżając językiem po nabrzmiałym sutku.
Moja klatka piersiowa falowała, a gorące uczucie między nogami rosło do nieznośnej częstotliwości. Byłam pewna, że jeśli Dragon natychmiast nie przestanie to spłonę pod nim samym.
Ciężko było mi przyznać mu rację. Bruno był niesamowicie sprytny, docierając do tak głębokich spraw w momencie gdy nie zdołałam wypowiedzieć nawet słowa. Związek z Noah wspominam jako dobry czas. Byłam pewna, że będzie to moja jedyna miłość, gdyż nie widziałam poza nim świata. Jednak los potrafi płatać nam figle, bądź pokazywać przy kim warto zostać. Oboje z perspektywy czasu zrozumieliśmy, że to nie jest to, czego każde z nas oczekuje od drugiej połówki. Jeżeli chodzi o łóżko, kwestia była dla mnie niesamowicie drażliwa. Noah nawet nie starał się mnie zrozumieć, przez co dbał jedynie o własne potrzeby jak i przyjemność.
— Jeśli odpowiem to przestaniesz? — Zapytałam niepewnym głosem.
— A chciałabyś może znów mnie czegoś nauczyć, Cindy? — Dragon nawet nie spojrzał na mnie, przez inny obiekt swojego zainteresowania, jakim były moje piersi.
Wspomnienie bycia nauczycielką nie należało do tych najmilszych. Właściwie większość wspomnień związanych z jego osobą nie było. Jednak zdarzały się momenty, w których Dragon nie przypominał siebie i one z pewnością utkwią w mojej pamięci na bardzo długi okres czasu.
Jego język wciąż leniwie krążył po moim lewym sutku, natomiast druga dłoń chwyciła prawą pierś, która powolnymi ruchami zaczęła ją ugniatać. Sam dotyk zdołał otumanić moją głowę, przez co nie byłam w stanie zgodzić się z faktem, iż to wszystko było cholernie niewłaściwe.
— Masz rację. — W momencie wypowiadania zaledwie tych kilku słów marzyłam tylko o tym, by zapaść się pod ziemię.
Tym razem Dragon oderwał swoje spojrzenie od moich piersi, kierując czarne tęczówki wprost na moją płonącą twarz.
— Zawsze mam rację Aniołku, zapamiętaj to. — Wypowiadając to zdanie Dragon wciąż poruszał palcem, patrząc głęboko w moje płonące oczy.
Cały świat nagle stanął, skupiając się jedynie na jego twarzy jak i intensywności spojrzenia jakim obdarowały mnie jego czarne tęczówki. Utonęłam w nim całym jak i w uczuciu, które potęgowało z każdym jego kolejnym starannym ruchem. Kurczowo zacisnęłam dłonie na materiale pościeli, po czym niespodziewanie odchyliłam głowę w tył, starając się stłumić dźwięk rozkoszy. Żar stawał się coraz intensywniejszy, przez co wypchnęłam nico biodra do góry szukając chociażby najdrobniejszego ukojenia.
Dragon w pewnym momencie odsunął dłoń sprawiając uczucie pustki. Uniosłam gwałtownie głowę, obdarzając go pełnym niezadowolenia wzrokiem. Czułam jak moja twarz, wraz z całym ciałem wręcz płonęły, a oczy choć były zamglone, jak i oddane temu co wywołał Dragon, to zdołałam zlustrować wytatuowaną dłoń, która z najczulszego miejsca powędrowała wprost do szuflady nocnej.
Powinnam w tym momencie myśleć trzeźwo, powinnam uciec z łóżka wprost do łazienki i powstrzymać to, co właśnie za chwilę się stanie. Jednak byłam zbyt słaba. Jeden z moich potworów pozostał głodny, natomiast drugi pożerał nas oboje bez najmniejszego trudu. Dragon był Diabłem w czystej postaci, przez co sam wiedział jak należy walczyć z przeciwnikiem swojego pokroju. Znał sposób na oswojenie, jak i okiełznanie potwora, który siedział gdzieś głęboko we mnie.
Moje serce biło, niczym stado galopujących koni, a klatka piersiowa unosiła ciężar wszystkiego co do tej pory się wydarzyło. Nie byłam w stanie dostrzec niczego, poza tatuażami w których chwilowo utonęłam. Lutrowałam każdy najdrobniejszy szczegół, lecz nie byłam w stanie ich zapamiętać, gdyż dźwięk rozrywanej foliowej paczuszki zdołał choć przez moment sprawić bym spojrzała na jego twarz, której rysy stały się znacznie ostrzejsze. Mięśnie Dragona wyraźnie się spięły i nim zdołałam zaczerpnąć kolejnej dawki powietrza jego twarz była tuż nad moją, a tors delikatnie muskał moje piersi.
— D..dragon.. — Wyjąkałam, gdy na jego twarzy pojawił się drobny uśmiech.
Lecz ciemnooki nie odpowiedział słowami, a swoim czynem. Miękkie usta spoczęły na moich w delikatnym pocałunku. Każdy zmysł został wyostrzony, przez co zdołałam usłyszeć jak dłonie Dragona zaciskają się w pięść na materiale pościeli, która niemalże zaskrzypiała z bólu.
Delikatnie muśnięcie przeradzało się w pełen namiętności pocałunek i w tym momencie nie miałam najmniejszych wątpliwości, że to właśnie Bruno miał władzę nad całą sytuacją i nie ważne jak głośno krzyczałby mój rozsądek, on w zaledwie sekundę zdołałby zagłuszyć jego krzyk.
Gdy tylko chwycił moją dolną wargę w zęby, delikatnie ją zagryzając pożądanie wręcz zapłonęło w moim żołądku. W tym momencie nie byłam niczym innym niż uczuciem i dotykiem. Byłam falami, które rozbijają się o skały. Pocałowałam go głębiej, wplatając dłonie w jego miękkie niczym aksamit włosy, po czym uwolniłam swój jęk, który Dragon połknął drażniąc swoim językiem mój.
Dłoń Bruna zaczęła krążyć po każdym centymetrze mojego ciała, a usta spijały każdy mój najdrobniejszy jęk. Moje ciało wręcz wiło się pod samym diabłem, gdy zostałam pożerana przez każdy możliwy żywioł.
Mocne szarpnięcie jak i dźwięk rozrywanego materiału dolnej części bielizny nie było w stanie przerwać chwili, w której Dragon wręcz pożerał mnie całą. Ciężkie oddechy między pocałunkami, niemalże szeptały między sobą, a ciało wiło się gdy zostało obdarowane przez lód jak i ogień.
Odrywające się usta, zastąpiło płonące spojrzenie, które z pewnością stopiło by każde z możliwych lodowców. Wystarczyło delikatne pchnięcie bioder, bym wbiła gwałtownie paznokcie w masywne plecy Dragona, a swój jęk stłumiła w zagłębieniu jego szyi. Wypełniające mnie uczucie zdawało się być niemalże obce, lecz z każdym następnym pchnięciem żar narastał, a ja nie byłam w stanie powstrzymać dźwięków rozkoszy, które niekontrolowanie opuszczały moje usta. Twarz Dragona utonęła w zagłębieniu mojej szyi, do której szeptał niezrozumiałe dla mnie słowa. ''Mi cielo'' było jednym z tych, które byłam w stanie zapamiętać.
Jego zapach obezwładnił moje nozdrza, a chrapliwy głos przyczyniał się do gorąca, które stopniowo rozchodziło się po moim ciele. Paznokcie zaczęły kreślić zadrapania na jego skórze, które gubiły się pod licznymi tatuażami. Coraz szybsze ruchy bioder sprawiły, że uczucie, które tak niesamowicie kumulowało się w moim ciele wybuchło niczym wulkan. Głośne jęknięcie opuściło moje zwilżone jak i opuchnięte wargi, a głowa została gwałtownie odchylona w tył, jednakże Bruno w ostatniej chwili chwycił moją szyję zmuszając mnie tym samym, bym spojrzała wprost na niego.
— Patrz na mnie cukiereczku. — Wychrypiał wprost w moje usta, a ja resztkami swoich sił próbowałam skupić spojrzenie na jego, które nie przypominało czarnych tęczówek, a jedynie dwa płonące płomienie.
Uczucie ciepła obezwładniło moje ciało, sprawiając poczucie ulgi jak i rozluźnienia. Pulsujące podniecenie osiągnęło swój szczyt zaczynając gasnąć z każdym kolejnym ruchem, jednak gdy Dragon ponownie wyszeptał słowa, których nie potrafiłam zrozumieć, czułam jakby ponownie pożądanie zaczęło szczytować w całym moim ciele.
— Eres un encanto*. — Wydyszał, po czym wpijając się w moje usta wykonał jeszcze kilka znacznie mocniejszych ruchów.
Mięśnie Dragona spięły się, a poruszające się biodra zwolniły. Przylegające wargi do moich zdołały stłumić głośne westchnienie, które wręcz odbiło się echem w jego gardle. Bruno dopiero po chwili zdołał unieść swoją głowę, lustrując moją zarumienioną twarz.
— Mi cielo*. — Cichy głos, w połączeniu z palcem, który gładził mój policzek sprawiał że trwająca chwila z pewnością musiała być złudzeniem.
~ . ~
Otworzywszy zaspane oczy ujrzałam puste miejsce tuż obok siebie. Zdziwienie nawet na chwilę nie zdołało wkraść się do mojej głowy, gdyż Dragona rzadko można było zastać wylegującego się w łóżku.
Odetchnęłam głęboko, przewracając się na plecy. Moje spojrzenie utkwiło w białym suficie, który w tym momencie był tłem projektora do odtworzenia każdej sceny, którą tylko zdołałam zapamiętać. Wciąż czułam zapach, który w większej mierze zdołał już wywołać obraz wytatuowanego Diabła. Usta wciąż wspominały gorące pocałunki, a ciało wręcz dostawało gęsiej skórki na myśl o tym z jakim uczuciem dotykał każdy, nawet najmniejszy centymetr talii, nogi czy też szyi.
W żadnym stopniu nie powinnam tak reagować na tego człowieka. Mój zdrowy rozsądek w tym momencie dawał mi reprymendy, uciszając wszystko inne dookoła. Od samego początku to wiedziałam. Wiedziałam, że ten człowiek otumania mnie samym spojrzeniem, a jego dotyk sprawia, że znajduje się na przepaści z której nigdy nie chciałabym spać.
Czas już dawno zdołał się dla mnie zatrzymać, poprzez każdy dzień, który wyglądał nadzwyczaj tak samo. Niegdyś tylko marzyłam o tym, by wylegiwać się cały dzień, oglądając programy na które normalnie nie miałam zbytnio czasu. Teraz moje małe ''marzenie'' stało się moim utrapieniem.
Przeleżałam pół dnia w łóżku, wpatrując się w sufit, drzwi jak i ogromne okno, które skryte było za granatowymi zasłonami hotelowymi. Przedzierające się przez nie promienie słońca, niemalże odwzorowywało mój rozsądek, który poprzedniego wieczora walczył z każdą napotkaną przeciwnością.
Westchnęłam ciężko pod nosem, po czym zwlekłam się z łóżka, ruszając wprost do łazienki, w której jasne kafelki pokrywały podłogę jak i jej ściany. Ledowe światełka podświetlały lustro, a ogromna wanna stojąca pod oknem wręcz błagała o zanurzenie się w niej.
Nikt nie musiał mnie przekonywać, ponieważ po zaledwie pięciu minutach siedziałam w wannie wypełnionej do połowy wodą na której miejscami unosiła się delikatna piana wytworzona przez szampon do włosów. Każdy mój najdrobniejszy mięsień rozluźnił się, a skóra odetchnęła innym życiem gdy zmyłam z niej poprzednią noc z Dragonem. Opierając głowę o róg wanny spojrzałam w stronę okna, z którego mogłam podziwiać piękny widok Hiszpanii. Ludzie z mojej perspektywy wyglądali niczym małe pędzące mrówki.
Wolne mrówki. — Pomyślałam.
Liczna zieleń, jak i zapychające dech w piersiach budynki prezentowały się naprawdę wspaniale. Wpatrywałam się w panoramę miasta jak w film, ponieważ nigdy nie wyjeżdżałam poza granicę swojego kraju. Nie miałam pojęcia w jakim mieście moglibyśmy się znajdować, natomiast byłam pewna, że Hiszpania była piękna jak i słoneczna.
Z bólem w sercu wyszłam z wanny patrząc ostatni raz na widoki za oknem, które mogłabym oglądać godzinami. Chwyciłam biały ręcznik wiszący tuż przy wannie, po czym owinęłam nim swoje ciało. Opuściwszy łazienkę przystanęłam w miejscu, zaciskając dłonie na ręczniku. Zaskoczona patrzyłam na wejście do pokoju, przy którym siedział nikt inny jak Lorenzo.
Oboje spojrzeliśmy na siebie, na co ochroniarz w grymasie zmarszczył swoje brwi.
— Lorenzo?!
— Nie, Baranek Shaun. — Prychnął, wpatrując się w ekran swojego telefonu.
Nie byłam w stanie powstrzymać chichotu, który wypełzł z moich ust na słowa które wypowiedział Lorenzo.
— Co taka zaskoczona? To jakaś nowość, że muszę cię pilnować? — Zapytał, nie odrywając wzroku od ekranu telefonu.
— Tak jestem zaskoczona Shaun że tu jesteś, jak się obudziłam byłam sama.
Lorenzo podniósł oczy, patrząc na mnie karcącym wzrokiem.
— Ale już nie jesteś. — Syknął, mierząc mnie pogardliwym wzrokiem.
— Pajac. — Rzuciłam przez ramię i chwyciwszy walizkę ponownie wróciłam do łazienki.
Przeglądając głębiny walizki z śmiałością mogłam stwierdzić, iż wybór nie był zbyt zadowalający. Przez rozmowę z Eleną nie zdążyłam spakować wszystkich potrzebnych rzeczy, tak więc jedynie niebieska sukienka, na cieniutkich ramiączkach wydawała się ma ten moment najbardziej odpowiednim ubraniem na upalny dzień.
~ . ~
Lorenzo nie ruszył się nawet o krok, pomijając wyjścia do toalety. Przez cały dzień przesiadywał przy moim boku, oglądając programy na które jedynie narzekał. Dziwił mnie fakt, że przez niechęć jaką do mnie żywił, nawet na sekundę nie poczułam się przy nim nieswojo. Nie dotykało mnie to w żaden sposób, choć jego pogardliwy wzrok sprawiał chwilową złość przepływającą przez całe moje ciało.
— Lorenzo? — Zapytałam niepewnie, rzucając mu spojrzenie spod wachlarza rzęs.
— Hm? — Chrząknął, nie odrywając uwagi od programu telewizyjnego w którym można było dostrzec liczne kobiety w stroju kąpielowym.
— Co oznacza ''Mi calo'' — Powtórzyłam nieudolnie na co ochroniarz prychnął śmiechem.
— Nie ma takiego słowa blondyneczko. — Syknął, kierując na mnie spojrzenie. — Chodzi Ci o Mi cielo?
— Tak, właśnie o to. — Przytaknęłam, nieco zmieszana przez swoją pomyłkę. — Co ono oznacza?
— A co zaczęłaś się uczyć Hiszpańskiego?
— A co zaskoczony, że będziesz mógł kłócić się ze mną w dwóch różnych językach? — Uniosłam brew ku górze, na co Lorenzo pokręcił głową.
— Cóż.. — Zaczął. — Skoro chcesz się kłócić, to te słowo w żadnym stopniu nie zacznie kłótni.
— Powiedz w końcu co ono oznacza. — Syknęłam zirytowana.
— Magiczne słowo.
— Proszę. — Powiedziałam od niechcenia, lustrując nieco rozluźnioną postawę mężczyzny.
— Moje niebo. — Odpowiedział chłodno, wracając spojrzeniem na ekran telewizora.
W środku cieszyłam się z całych sił, że w tym momencie nie patrzył na moją zaskoczoną twarz. Serce podskoczyło mi natychmiastowo do gardła, a żołądek zacisnął się w supeł, który z pewnością był nie do rozwiązania. Przełknęłam z trudem, wciąż wpatrując się w Lorenzo.
''Moje niebo''
Krążyło w mojej głowie, gdy urywki poprzedniej nocy po raz kolejny tego dnia powróciły do mnie. Jednak moje miłe zaskoczenie zostało prędko przegonione, gdy hotelowe drzwi gwałtownie zostały otworzone, a w ich progu pojawił się nikt inny jak Dragon ubrany jak zwykle w garnitur, który mógłby być niemalże jego drugą skórą.
Biała koszula opinająca jego ciało uwydatniała jego atuty, a czarne tatuaże przebijały się przez cienki materiał. Niebieska teczka którą trzymał w dłoni powędrowała do wychodzącego już z pokoju Lorenzo.
Wsciekła twarz Dragona w żadnym stopniu nie przypominała tej, która wisiała tuż nad moją gdy szeptał do mnie różne niezrozumiałe słowa, czy też wtedy gdy pomagał uporać mi się z potworem którego zdołał przeżuć z łatwością.
— Do gabinetu Cindy. — Warknął Dragon i luzując swój idealnie zawiązany kwadrat, ruszył w stronę wyznaczonego przez niego miejsca.
Eres un encanto*. — Jesteś cudowna.
Jest was tu coraz więcej z czego naprawdę baaardzo się cieszę! Jestem niesamowicie zaskoczona, że aż tak spodobało wam się opowiadanie. Dzięki wam zajmuje ono naprawdę wysokie miejsca w rankingach za co ogromne jestem wam wdzięczna!
BUZIOLE I DO NASTĘPNEGO! <3
głośna.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top