42. Kruszę pod sobą lód.
POV Cindy :
Dzięki kelnerowi, który przyniósł nam jedzenie wywinęłam się od zbyt gorącej atmosfery i gdy tylko Dragon ruszył otworzyć drzwi, ja ukradkiem czmychnęłam do walizki, wygrzebując z niej zbyt duży biały T-shirt, jak i spodenki, które jakimś trafem zdołała mi wrzucić Elena.
Obraz znajdujący się tuż przede mną sprawiał, iż byłam przekonana o jawie, a nie o rzeczywistości w jakiej się znajdowałam. Siedzący przede mną Dragon na podłodze, który pochłaniał sporą porcję naleśników z czekoladą, wprawiał mnie w zachwyt.
Widok wytatuowanego diabła w takim wydaniu był dla mnie czymś nierealnym. Czułam się jakbym była odklejona od rzeczywistości, grając w fantastycznym filmie. Dragon prócz sytuacji jaką sam stworzył, zaskoczył mnie również ''niespodzianką'' jaką dla mnie przygotował. Jeszcze kilka dni temu nie byłabym w stanie uwierzyć, że zdoła wpaść na coś takiego, gdyż oprawca nie okazuje litości, a zawsze stawia na swoim pokazując tym samym swoją wyższość. Dlaczego więc Dragon postąpił jak istota ludzka? Czyżby za tym jednym drobnym gestem, kryło się drugie dno, którego sama nie potrafiłam dostrzec?
— Jedz Cindy. — Ciężki głos Dragona zdołał oswobodzić moją głowę z natłoku myśli. Siedzący tuż na przeciw mnie diabeł, posyłał mi przenikliwe spojrzenie, przeżuwając jedzenie.
— Jem, jem. — Odpowiedziałam, po czym chwyciłam w dłoń naleśnika, zaczynając go kąsać drobnymi gryzami.
Na tacy, tuż przed nami znajdował się talerz usłay naleśnikami polanymi czekoladą, z dodatkami owoców, w których znacznie przeważały truskawki. Talerz wyglądał na tyle pysznie, że zdołałam najeść się już samym widokiem.
— Szczur bierze większe kęsy. — Burknął pod nosem.
Zmrużyłam oczy, po czym zbliżając do ust naleśnika ugryzłam jego znacznie większą część, przez co czekolada zdołała wypłynąć wprost na moją koszulkę, brudząc moje dłonie.
— Cindy, mogłaś chociaż sobie wziąć talerzyk i sztućce. — Dragon zlustrował za dużą o kilka rozmiarów białą koszulkę, która została poplamiona przez nadzienie naleśnika.
— Lubię jeść rękoma. — Stwierdziłam z uśmiechem, po czym zanurzyłam palca w czekoladzie, znajdującej się na talerzu z naleśnikami.
— Gorzej niż prosie. — Prychnął, odkładając czysty, jak pusty talerz tuż obok siebie.
— Lepsze prosię, niż taki sztywny szpadel jak ty. — Spojrzałam w jego stronę, oblizując jeden z wielu brudnych palców.
— Cindy, stąpasz po cienkim lodzie... — Dragon w jednej sekundzie zmienił swoje oblicze. Zapłonął, patrząc na mnie czarnymi jak noc oczami.
— Ty już po nim kroczysz i wyobraź sobie że nawet lekko się pod tobą ukruszył. — Nachyliłam się ku ciemnookiemu, po czym przejechałam palcem po jego policzku jak i nosie zostawiając po sobie obfite ślady czekolady. — To jest kara za sztywniactwo.
Dragon przetarł ręką w miejscach gdzie go umazałam, po czym spojrzał na brudną dłoń, by ponownie wrócić spojrzeniem na mnie.
— Ooo cukiereczku, widzę że jesteś dziś w dobrym nastroju. — Stwierdził, rzucając się natychmiast w moją stronę obezwładniając każdy, nawet najdrobniejszy ruch. Oboje upadliśmy na podłogę, a twarz Dragona zawisła tuż nade mną, ukazując rząd swoich równych, jak i białych zębów.
— To chyba dobrze? — Zapytałam, próbując uspokoić swój przyspieszający oddech.
Patrzenie na jego twarz z nieznanych mi powodów, sprawiało ogromną przyjemność. Jego mocne rysy twarzy, którą tworzyła szczęka jak i wysokie kości policzkowe sprawiały, iż jego surowość była niesamowicie przytłaczająca, a tatuaże które posiadał czyniły go żywym arcydziełem.
— Nawet bardzo. — Dragon w dalszym ciągu obdarowywał mnie uśmiechem, ukazując mi swoje drugie nieznane dotąd oblicze. Zamarznięty lodowiec momentalnie się topił, gdy jego uśmiech zdołał rozświetlić każdą z możliwych ciemności.
Niemalże drgnęłam czując dłoń ciemnookiego, która jednym jak i zwinnym ruchem podwinęła moją koszulkę do góry, wyłaniając mój brzuch na wierzch. Zdenerwowanie jakie mną zawładnęło, minęło w sekundę, gdyż Dragon zatrzymał materiał tuż pod piersiami, pozostawiając je zasłonięte.
— Co robisz Dragon? — Mój głos wręcz kipiał niepewnością.
A ja byłam wręcz pewna, iż Dragon doskonale wiedział jakie uczucia we mnie pobudza. Wiedział w jakie skrajności potrafię wpadać, gdy jest obok i niesamowicie dobrze to wykorzystywał. Kochał czuć strach ludzi, którym się wręcz sycił.
— Kruszę pod sobą lód. — Jego intensywne spojrzenie czarnych oczu, wypalało powoli resztki mojej świadomości.
Moją uwagę przykuła masywna dłoń, wybrudzona czekoladą, która spoczęła na moim udzie, przysłaniając je całe. Iskra w głębokiej czerni zdołała zabłysnąć, przez co zostałam zmuszona zagryźć wargę, by powstrzymać ciężkie westchnienie, próbujące przedrzeć się przez usta.
— Uważaj, żebyś przypadkiem nie utonął.
W odpowiedzi usłyszałam jedynie dźwięczny, jak i gardłowy śmiech, by następnie poczuć masywną dłoń na swoim udzie. Świst powietrza zdołał z lekka przedrzeć się przez zęby, gdy uniosłam głowę, próbując dostrzec dalsze ruchy Dragona. Jednakże jego wyautowane ciało zdołało przysłonić mi obraz, który pragnęłam dostrzec.
— Chyba bardzo byś tego chciała, co? — Zachrypnięty głos podziałał na mnie niczym hipnoza, przez co zdołałam odpłynąć próbując przetworzyć na nowo jego słowa w swojej głowie.
Gęsia skóra niemalże zdołała pojawić się na całej skórze, gdy poczułam na udzie delikatną wilgoć. Gładki poruszający się obiekt sunął ku górze po wewnętrznej stronie uda. Odruchowo pragnęłam zabrać nogę, jednakże Dragon oplatającym ruchem chwycił moje obie nogi, sprawiając, iż moje ciało przywierało niemalże do jego.
Uniosłam swoją głowę, po czym podparłam się łokciami w celu dostrzeżenia poczynań Dragona. Przełknęłam z trudem, w momencie zlustrowania jego języka sunącego po pozostałościach czekolady, którą ciemnooki sam zostawił.
Wolnymi, jak i zmysłowymi ruchami pozbywał się polewy, po czym delikatnie muskał skórę, by następnie miejscami przegryzać ją.
— D.. Dragon. — Zająkałam się, próbując przywołać swój trzeźwy umysł do pomocy. — Pamiętasz? Mieliśmy porozmawiać.. Zjadłam tak jak chciałeś.
— Pozwól mi w końcu Cindy... — Wymamrotał, przenosząc serię pieszczot na brzuch.
Zdrowy rozsądek w żaden sposób nie chciał przybyć na swoje miejsce. Zastygł pod burzą hormonów, które niemalże miażdżyły go swoją siłą.
— Na co Dragon?
— Na to, bym w końcu mógł zrobić to, czego bardzo chcę... — Białe zęby Dragona chwyciły moją skórę na brzuchu, delikatnie ją przygryzając przez co z moich ust wydobył się zduszony pisk.
— Dlaczego właściwie ja Dragon? Nigdy, tego nie zrozumiem.
Po usłyszeniu moich słów ciemnooki zatrzymał się, zaprzestając swoich drobnych pieszczot. W sekundowym tempie jego twarz znalazła się tuż nad moją. Jego mina wskazywała na to, iż nie był zadowolony z tego, co właśnie zdołało przejść przez moje usta.
— Co spowodowało, że tak źle o sobie myślisz Cukiereczku? — Ton ciemnookiego stał się poważny jak i zimny. To niesamowite jak w jednej sekundzie z płonącego Diabła, potrafił stać się skałą lodu.
— To tylko szczerość mojego lustra, nic więcej. Dragon przecież widziałam te wszystkie kobiety na tym bankiecie, czy cokolwiek to było. Nie jestem ślepa, ja totalnie odbiegam od tego świata. One wyglądają jak z okładek najnowszych magazynów i nawet nie zaprzeczaj, bo oboje wiemy, że tak jest. Po co ci ja? Elena o wiele bardziej pasuje do tej całej otoczki, jest przepiękna.
Nie mowilam mu tego po to, by usłyszeć od niego coś miłego. Nic do tej pory nie było w stanie zmienić mojego zdania i dopiero po tak długim czasie zrozumiałam, że jeżeli ja sama się nie zaakceptuje to żaden człowiek nie będzie w stanie pomóc mi tego uczynić. Nawet taki, który wyglądał jak kuszący diabeł.
Dragon patrzył na mnie uważnie wsłuchując się w każde słowo. To jak przyglądał się mojej twarzy, działało na mnie pobudzająco, a zarazem zawstydzająco. Lustrował każdy, nawet najdrobniejszy milimetr, by ponownie wrócić do moich oczu.
Dzisiejszy wieczór był dla mnie czystą podróżą w kosmos. Pozwolenie na rozmowę z mamą przeszło moje najśmielsze oczekiwania, a Dragon siedzący beztrosko na podłodze pochłaniający naleśniki, sprawiał wrażenie dziecka, które nigdy nie miało możliwości nim być.
— Cukiereczku, nie wiem dlaczego tak siebie postrzegasz. Zgodzę się z tym, że odbiegasz od tego świata. — Powiedział twardo wciąż wisząc nad moją twarzą. Jego wzrok był intensywny, a każde słowo zostało wypowiedziane tak, jakby zależało od nich całe dobro świata. — A wszystkie wyglądają jak z okładek, bo każdy z ich towarzyszy w je inwestuje Cindy i mówię tu również o Elenie. Chyba nie sądziłaś że natura jest tak łaskawa i obdarzyła je tym wszystkim?
— Ciebie obdarzyła. — Moje oczy momentalnie się rozszerzyły, a język piekielnie zabolał gdy ugryzłam się w niego ze zdwojoną siłą.
Nie mogłam uwierzyć, że zdołałam to wypowiedzieć, nim mój mózg zdążył przetworzyć sens tego zdania. Policzki zaczęły płonąć, a oczy szukały innego punktu zainteresowania, byleby nie mierzyć się z głęboka czernią Dragona.
Ciemnooki na te słowa ukazał szereg swoich białych zębów, przez co nie byłam w stanie zmusić moich oczu, by patrzyły gdzie indziej. Widok uśmiechniętego Dragona wywoływał satysfakcję w moim brzuchu, gdyż nie można było go dostrzec w takim wydaniu zbyt często.
Iskry w jego oczach ponownie się zapaliły, tak jak chwilę temu, gdy zlizywał ze mnie czekoladę, a ja przeklinałam samą siebie w tamtym momencie za to, że mój język był zbyt długi.
— Powtórz to cukiereczku. — Wychrypiał wprost w moje rozchylone wargi.
A ja nie potrafiłam wypowiedzieć ani słowa, gdyż każda moja część ciała odmówiła posłuszeństwa, wpatrując się jedynie w czerń jego oczu.
BUZIAKI I DO NASTĘPNEGO!
Głośna <3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top