37. Lekcja.
POV Cindy :
Przerażała mnie postawa Dragona. Gdy tylko drzwi zdołały się zatrzasnąć, wiedziałam że nie czeka mnie nic dobrego.
— Dragon, zanim cokolwiek zrobisz, chcę tylko powiedzieć że miałam ku temu wszystkiemu powód. — Wyskomliłam, odsuwając się w sam róg łóżka.
— Powód tak?! — Warknął. — Nie wiem jaki musiałabyś mieć powód, żeby rzucać w Lorenzo wszystkim co miałas pod ręką! — Dragon postawił jeden krok w moją stronę, przez co w moich oczach stał się jeszcz większy niż dotychczas.
— Rozumiem że jestem twoją kartą przetargową, ale to nie może wyglądać tak, że nie mogę wykrztusić z siebie ani słowa.
— Ale ma wyglądać tak, że rzucasz krzesłami, wazonami i naczyniami?! — Kolejny krok w przód, spowodował znaczne szybsze bicie serca.
— Pies czasami bywa niesforny Dragon, nieprawdaż? — Przełknęłam z trudem, widząc jak jego oczy ciemnieją.
— Wtedy należy mu pokazać co jest złe, a co dobre.
— Ty jesteś tu złem Dragon i nie ma nic dobrego w tym co robisz. Nie oczekuj ode mnie posłuszeństwa w takiej sytuacji. To co robisz, to czym się zajmujesz nie jest normalne w żadnym stopniu. — Wychrypiłam w momencie, gdy moje zielono-szare oczy pokryły się palącą mgłą.
— To co robię Cindy jest koniecznością. Mogłabyś się skupić na tym ile błędów popełniasz, nie ucząc się na nich w żaden sposób.
— Borykasz się z jedną prawdą Dragon, której nigdy w pełni nie pojmiesz.
Niektórzy upijają się aloholem, natomiast mi jedynie wystarczyło jego jedno spojrzenie, by moje nogi stały się jak z waty. Czynił mój umysł nietrzeźwym, byłam otumaniona jego władczą postawą i tym co się kryło za jego przystojną twarzą.
— Wstawaj. — Warknął.
To jedne słowo, wywołało dreszcz przeszywający mnie na wskroś. Atmosfera stała się tak gęsta, że można by było przeciąć ją nożem. Zacisnęłam kurczowo dłonie na czarnej pościeli Dragona, gdy patrzył na mnie swoim diabelskim spojrzeniem,
— Uwierz mi nie chcesz bym się powtarzał. Podnoś tyłek! — Dragon uniósł głos, na co z lekka drgnęłam. Przymknęłam swoje oczy, wsłuchując się w swój nerwowy oddech.
Nie chciałam na niego patrzeć, lecz jakaś dziwna potrzeba kazała mi otworzyć oczy, by napotkać czerń, która byłaby w stanie pochłonąć mnie w głąb piekła. Oboje mierzyliśmy się przenikliwym wzrokiem, podczas gdy powoli zaczęłam podnosić się z łóżka.
— Ruszaj się Cindy. — Choć jego głos wydawał się spokojny, to zdawałam sobie sprawę co może się za nim kryć.
Przełknęłam z trudem, nie spuszczając oka z Dragona. Powolnym krokiem ruszyłam w stronę garderoby, starając się otrzeźwić swój umysł i skupić na głosie rozsądku, który w tym momencie milczał, nie dając mi jakichkolwiek znaków.
Wystarczyło postawić stopę zza próg pomieszczenia, którego tak bardzo nie znosiłam. Zapach Dragona unosił się tam najintensywniej, przez co za każdym razem czułam się jakby tam był i mnie obserwował. Drżący oddech, jak i nogi powolnym tempem doprowadziły mnie do oparcia kanapy, przy której stanęłam.
Kroki Dragona stawały się coraz głośniejsze. Nawet z nich byłam w stanie wyczytać, że jest wściekły i to co chce mi zrobić, nie było dla niego żadną nowością.
— Ściągnij spodnie. — Nakazał, przez co spojrzałam prosto na surową twarz Dragona. Stał w progu, ociekając gniewem jak i nutką czegoś, czego nawet nie byłam w stanie opisać.
Westchnęłam ciężko, rozwiązując sznurek od spodni, by następnie pozwolić im się zsunąć wzdłuż moich nóg, aż do samych kostek. Starałam się zignorować uczucie wstydu, gdy stałam przed nim na wpół naga.
Dragon przyglądał mi się niewzruszony, po czym powoli ruszył w moją stronę, dręcząc tym moją cichą i zawstydzoną ''ja''. Nigdy nie potrafiłam znieść cudzego wzroku na sobie. Uczucie akceptacji zawsze było mi dalekie. Nigdy żaden mężczyzna z wyglądem Dragona nie rzucił mi nawet krótkiego spojrzenia, a on w tym momencie wypalał we mnie dziurę sprawiając, iż miałam ochotę zapaść się pod ziemię.
— Jeżeli masz zamiar zrobić to co wcześniej, to chociaż zostaw mi wodę. — Drżący głos, nie pozwolił mi sprawiać wrażenia opanowanej, czy też obojętnej. Swój wzrok skierowałam przed siebie, wpatrując się jedynie w jego wiszące marynarki.
Moje oczy ponownie zaczęły mnie szczypać na myśl, iż znów miałabym być tak obolała i pozbawiona jakiegokolwiek człowieczeństwa jak w tamtym momencie, gdy byłam przypięta do piekielnego mebla, przy którym właśnie stałam.
— On mnie po prostu doprowadza do szału. Rozumiesz Dragon?
— Pilnuje cię Cindy i wypełnia moje polecenia. — Metaliczny głos rozbrzmiał w moich uszach, gdy nagle stanął tuż za mną.
Na myśl momentalnie przyszły mi do głowy groźby Lorenzo, które wygłaszał w moim kierunku. Czy Ochroniarz to nie osoba przy której człowiek powinien czuć się bezpiecznie?
— Jest takim samym burakiem jak ty, Dragon. — Wychrypiłam przez zęby, zaciskając swoje dłonie na oparciu kanapy w garderobie.
Głośne nabranie jak i wydychane powietrze z ust Dragona, było niczym głośna muzyka dla moich uszu. Jednak to co rozbrzmiało w między czasie, sprawiło, iż cały świat momentalnie się zatrzymał. Metalowa odpinana sprzączka od pasa ciemnookiego wprawiła moje oczy w potok łeb, które kaskadą zaczęły spływać po policzku.
— Dragon nie.. — Wymamrotałam, delikatnie zerkając przez ramię na ciało Dragona, które stało zaraz za mną.
— To już nie burak? — Zadrwił. — Odwróć się Cindy.
— Nie jesteśmy już w podstawówce. — Odezwałam się szorstkim głosem, starając się powstrzymać zamiary Dragona.
Przełknęłam z trudem, po czym odwróciłam się wypinając pupę w stronę Dragona. Moja skóra napotkała za sobą materiał jego spodni, pod którym mogłam wyczuć jego wypukłość. Nabrałam gwałtownie powietrza, które ze świstem wypuściłam przez zaciśnięte zęby.
— Ostatnio wątpiłaś w moje umiejętności matematyczne, tak więc dzisiaj nauczysz mnie liczyć. — Na swoim pośladku poczułam nieco szorstki opuszek palca, który wsunął się pod materiał majtek, by następnie przejechać wzdłuż ich gumki.
— Czyli jednak cofamy się do podstawówki?
— Możesz się cofnąć dokąd chcesz, bylebyś liczyła głośno i wyraźnie. — Dragon delikatnie pochylił się nade mną, muskając swoim oddechem mój kark. — Tak, abym się nie pomylił. — Po tych słowach złożył lekki pocałunek na moim ramieniu, przez co gęsia skóra niemal wparowała na całe moje ciało. Dragon wyprostował się, po czym strzelił za mną paskiem.
— Lekcje zazwyczaj mają temat. — Wypaliłam, zagryzając wnętrze swoich policzków.
— Mam ci go zapisać na tablicy Cindy?! — Warknął, zirytowany moją zaczepką.
— Buraczane liczydełko. — Dragon prychnął za moimi plecami słysząc te słowa, po czym poczułam na swojej skórze potężne uderzenie, powodujące palący ból, przez co z moich ust wydostał się niespodziewany krzyk.
— Nie usłyszałem co powiedziałaś, panno liczydełko. — Warknął, zadając kolejny cios.
— Dwa. — Mocno zacisnęłam dłonie na oparciu kanapy, starając się znieść każdy cios, który miał właśnie nadejść.
— Źle. — Warknął. — Powiedziałem że masz liczyć głośno. — Syknął, strzelając z paska. — Jeden. — Poprawił mnie, na co załkałam w ciszy.
Poczułam kolejne uderzenie, a nogi pode mną prawie się ugięły. Byłam pewna że zrobił to z całej siły, jednak jeszcze nie zdołałam się przekonać co oznaczało jego ''z całej siły''.
— Dw...dwa. — Wyjęczałam, a on powtórzył głośno i wyraźnie.
Wszystkie następne ciosy były coraz mocniejsze, czułam wręcz jak pas wrzyna mi się w tyłek, a głos łamał z każdą wypowiedzianą cyfrą. Moja pupa płonęła, przez co głowa powoli odmawiała mi posłuszeństwa. Ból stawał się nie do zniesienia, więc po prostu płakałam i krzyczałam na zmianę, próbując odnaleźć w tym choć cząstkę ukojenia.
— Dziesięć.. — Wykrztusiłam pomiędzy głośnym łkaniem.
Ciężki pas upadł na podłogę, a moja pupa odetchnęła z ulgą. Położyłam czoło na oparcie kanapy, próbując uspokoić swój histeryczny płacz. Czując na swojej talii jego nieco szorstkie dłonie zagryzłam wnętrze policzków, odpędzając chęć uderzenia go.
Za sprawą jego dłoni uniosłam się, po czym odwróciłam w jego stronę nie starając się nawet spojrzeć w czarne, jak i przerażające oczy. Moja spuszczona głowa w dół, zdołała tylko zlustrować leżący na podłodze pas, który zdołał wywołać tyle bólu na mojej skórze.
Dragon chwycił mnie za podbródek, zmuszając mnie do uniesienia głowy ku górze, przez co nie byłam w stanie nie spojrzeć na niego. W jednej sekundzie obrzydzenie i pogarda jakim zaczęłam go darzyć była nie do zniesienia.
— I jak się czujesz ''buraczane liczydełko?'' — Zadrwił, patrząc wprost na moja twarz.
— Przestań już Dragon! — Krzyknęłam, odpychając go od siebie. — Lepiej się z tym czujesz? Że zlałeś mnie jak najgorszą kurwę?! — Ledwo wypowiadałam słowa przez mój płacz, który był coraz bardziej zażarty.
— To ty przestań Cindy! I naucz się w końcu mnie słuchać! — Dragon uniósł znacznie swój głos, przez co łzy zaczęły intensywniej spływać po moich policzkach.
— Jesteś Sadystą. — Otarłam łzę, po czym wyminęłam osłupiałego Dragona ruszając wprost do łazienki.
Tym razem bez żadnego zastanowienia zrzuciłam z siebie majtki jak i bluzkę ma podłogę, by następnie wejść pod prysznic. Ku mojemu zaskoczeniu wściekły Dragon nie przyszedł za mną do pomieszczenia, dając mi tym samym chwile wytchnienia. Letnie krople wody opadały na moje ciało, jak i na obolałą pupę, powodując lekkie syknięcia wydobywające się z moich ust.
Dragon z każdym dniem sprawiał, iż mój strach namacalnie rosną przez co robiłam rzeczy, których nie chciałam robić. Wiedziałam że docinanie mu sprowadzi na mnie jedynie kłopoty, lecz to było znacznie silniejsze. Gdy stałam przed nim, prócz zapierającego dech w piersiach wyglądu widziałam same wady, jak i krzywdy, które mi wyrządził do tej pory.
Nie byłam w stanie stwierdzić ile czasu stałam pod prysznicem, lecz na tyle długo by na moich dłoniach pojawiły się zmarszczki. Moje łkanie, zagłuszała woda lejąca się z prysznica, która zmywała również łzy bólu jak i smutku. Po raz pierwszy czułam, iż błąd który popełniłam był tak wielki, że nie był do odkręcenia. Błąd, który pozostawi ogromne piętno na moim dalszym życiu.
Zakręciłam wodę, po czym chwyciłam ręcznik wiszący nieopodal kabiny, by następnie wytrzeć nim swoje ciało jak i włosy. Stawiając niepewnie pierwsze kroki w stronę lustra wiedziałam że nie ujrzę tam nic, co byłoby mnie w stanie zaskoczyć. Przełknęłam z trudem dostrzegając napuchniętą twarz, jak i oczy, które jednego wieczoru zdołały wylać milion łez. Odwróciłam się, po czym zsunęłam ręcznik dostrzegając w odbiciu swoją pupę, która przybrała nienaturalne kolory. Czerwone ślady w niektórych miejscach zdołały zamieniać się w sinawy kolor, ukazując ciosy które zadał mi Dragon. I muszę przyznać, iż były wręcz możliwe do policzenia.
Zacisnęłam dłonie na krawędziach umywalki, wydając z siebie głośny krzyk. Krzyczałam głośno, choć miałam wrażenie, że nikt nigdy nie zdoła tego usłyszeć.
Czułam się jak pijana, stawiając pierwsze kroki ku garderobie. Doskwierający ból w skroniach, sprawiał, iż mrużyłam swoje oczy, gdy stanęłam przed szafą w której znajdowały się moje rzeczy. Skupienie się na wybraniu czegokolwiek z szafy, sprawiało mi ogromną trudność, przez com przymknęłam oczy, starając się delikatnie rozmasować głowę.
Dopiero w tym momencie zdałam sobie sprawę, iż propozycja Eleny, jest jedynym wyjściem z mojej sytuacji, choć wyjście które zaproponowała nie oznacza, że pokonam swój problem.
Z przymrużonymi oczami lustrowałam zawartość szuflad, dostrzegając przeróżne rodzaje bielizn, jak i komplentów do spania. Ból głowy nasilał się z każdą sekundą, tak więc wybrałam jedynie materiałowe spodenki jak i bluzkę na ramiączkach. W momencie gdy założyłam na siebie komplet, myśli do mojej głowy napłynęły ze zdwojoną siłą.
Niepewnie wychyliłam głowę zza progu drzwi, dostrzegając pustą sypialnie, skąpaną jedynie w blask lampki nocnej stojącej po stronie Dragona. Odetchnęłam z ulgą, ruszając wprost do łóżka. Satynowa pościel była idealnie zimna, przez co zdawała się łagodzić ból moich pośladków. Przysunęłam się delikatnie na stronę Dragona, by zgasić lampkę, po czym wróciłam na miejsce.
Ciemność obezwładniła doszczętnie pokój, a odgłosy wiatru, deszczu jak i zgłuszonych grzmotów wywoływały zimny dreszcz. Od dziecka bałam się takiej pogody. Wspomnienie mojego wspaniałego ojca przyszło niemalże w sekundowym tempie. Jego ciepły dotyk, jak i gładzenie moich blond włosów zawsze zdołał mnie uspokoić, jak i zaprowadzić w daleką otchłań ulgi jak i spokoju.
Rozdział dosć.. Bolesny, ale mam nadzieję że się podobał.
Do następnego xoxo.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top