34. Kłamstwo ma krótkie nogi.

POV Cindy :

Nie przespałam pół nocy tylko dlatego, że Dragon zakleszczył mnie w swoim uścisku z którego nie sposób było się wydostać. Byłam pewna że mnie udusi, ponieważ gdy tylko poczuł chociażby najmniejsze drgnięcie wzmacniał swój chwyt. Przerażenie sprawiło, iż całe moje ciało zostało sparaliżowane. Jego siła, jak i to jakie oblicze zostało mi ukazane spotęgowało uczucie strachu.

Zawsze starałam się wierzyć w ludzi. W każdą najmniejszą garstkę. Nie znałam człowieka, który nigdy nie zdołałby popełnić błędu. Mama zawsze starała się wpajać w moją głowę to co najlepsze i choć zdawałam sobie sprawę, że po za ukazywanym mi dobrem, za którym kryła się niebiańska kraina istniało również piekło, które zostało zesłane na ziemię. Lecz nie sądziłam że stanę z nim oko w oko i ramię w ramię.

Letni strumień prysznica uderzał w moją skórę i choć na dworze panował upał, to w moich żyłach wciąż płynęła lodowata krew, którą zdołał zamrozić Dragon. Przeszywający mnie dreszcz narastał gdy lustrowałam łazienkę, czy też przechodziłam przez garderobę, w której sam Dragon zostawił mnie przypiętą do kanapy. Wczorajszego wieczora zdołałam ujrzeć więcej, niż przez całe swoje życie. Oblicze diabła stało się dla mnie zbyt wielkim ciężarem do uniesienia. Pragnęłam zapomnieć o tym co się wydarzyło, o tym jak bez żadnych skrupułów zabił człowieka na moich oczach.

Stałam pod prysznicem nie chcąc się nawet ruszyć o krok. Gdy tylko zamykałam oczy, ilość odwiedzających mnie demonów znacznie wzrastała. Po lodowatych oczach mętniejących w czerni, pojawiał się huk strzału oraz widok bezwładnie upadającego mężczyzny, a następnie ja. Ja sama tonąca w morzu czerwonej cieczy, która wciągała mnie w swoją otchłań.

Dragon prócz tego że stał się moim koszmarem, to również zdołał przywołać za sobą to co najgorsze...

Zakręciwszy wodę, wyszłam spod prysznica i gdy tylko naga stopa zetknęła się z zimną posadzką, na moim ciele pojawiła się niewielka gęsia skórka. Owocowy zapach unosił się w powietrzu, pieszcząc przy tym moje nozdrza. Ten delikatny zapach przypominał mi perfumy Alex, których zawsze używała. Smutek momentalnie wpłynął do mojej głowy gdy tylko pomyślałam o moim blond aniele, jak i mamie. Moja jedyna motywacja do tego by stąd się wydostać napędzały tylko i wyłącznie one. Nie wyobrażałam sobie wizji, w której już nigdy więcej nie będzie dane mi ich zobaczyć.

Biały ręcznik starł ze mnie ostatnie krople, które powolnym tempem spływały po skórze. Włosy również zostały osuszone tym samym ręcznikiem, gdyż w pobliżu nie zdołałam znaleźć żadnego innego. Owinęłam się wilgotnym już materiałem wokół ciała stając przed zaparowanym lustrem.

Byłam z lekka wdzięczna że nie zdołałam ujrzeć swojego odbicia. Nie byłam nawet w stanie na siebie spojrzeć i nie musiałam tego robić, by stwierdzić że moja twarz nie pałała życiem. Przemyłam twarz, jak i odświeżyłam swój oddech, aranżując w to swój palec, gdyż po szczoteczce nie było ani śladu i niestety nie tylko po niej. Każda rzecz którą posiadałam została w pokoju w którym wcześniej przebywałam.

Ruszyłam w stronę garderoby, stając tuż przed ogromnymi regałami. Liczne szuflady jak i szafki były niczym w porównaniu do ilości wiszących koszul jak i marynarek, czy też spodni garniturowych w których na co dzień chodził Dragon. Miałam ochotę zajrzeć do chociażby jeden z szuflad, jednak zrezygnowałam z tego, stawiając na swój zdrowy rozsądek.

Westchnęłam ciężko, po czym ruszyłam wprost do sypialni, wymijając kanapę której z całego serca nie znosiłam. Zacisnęłam ręcznik, po czym drżącą dłonią chwyciłam klamkę drzwi, które z lekka uchyliłam.

Zamarłam.

Mężczyzna stojący przy drzwiach odwrócił się w moją stronę, piorunując mnie swoim oziębłym jak i pełnym niechęci spojrzeniem. Nerwowo zacisnęłam dłoń na miejscu w którym ręcznik został zawiązany.

— Nie mam dziś nastroju za bieganiem za tobą. — Ton jego głosu był zimny jak i przesączony pogardą.

— W ręczniku raczej daleko bym nie pobiegła. — Drżący głos zdradzał, jak bardzo stresowała mnie obecność nieznanego mężczyzny.

— Więc wyszłaś mnie w nim przywitać?

— Nie spodziewałam się tu nikogo jeśli mam być szczera.

— Cóż, więc niespodzianka. — Nieszczery uśmiech delikatnie wyłonił się na jego twarzy, by następnie zniknął w cieniu oziębłego oblicza. — Mów czego chcesz, albo wracaj.

— Ubrań, najlepiej dres żebyś mógł za mną trochę pobiegać.

Ochroniarz posłał mi jedynie spojrzenie, po czym wyjął telefon z kieszeni swoich garniturowych spodni.

— Wracaj do środka, zaraz ktoś ci coś przyniesie.

Skinęłam jedynie głową, po czym zamknęłam za sobą drzwi.

Przysiadłam na brzegu łóżka próbując uspokoić bicie swojego oszalałego serca. Miałam wrażenie, iż zaraz wyskoczy mi z klatki piersiowej. Rozglądałam się dookoła pomieszczenia, próbując umieścić w czymś mój wzrok. Całe wnętrze odzwierciedlało duszę Dragona.

Zimną i ciemną duszę..

Nie wiedziałam czy to co zamierzam zrobić jest słuszne. Czy przystanie na warunki Dragona będzie sprzyjać mojej ucieczce. Nigdy nie miałam styczności z tym światem. Z jego światem. Mieszkając w Grand City wiele słyszało się o grupach przestępczych. Moja mama w porannych wiadomościach zawsze zdołała usłyszeć o tragedii, która rozegrała się pod jednym z klubów, czy też w ciemnych zaułkach miasta. Przestępczość bowiem była tu niczym ''nowym'', natomiast nigdy nie sądziłam że zdołam zaznać choć rąbka życia o którym słyszałam tylko w telewizji, czy radiu.

Delikatnie pukanie rozwiało moje myśli. Zza drzwi wyłoniła się kobieta, która pewnego wieczoru przyniosła mi suknie. Jej pełna buzia, usłana rumieńcem obdarzyła mnie szczerym uśmiechem. Kasztanowe włosy zostały upięte w koka, a fartuszek jaki oplatał jej biodra miał na sobie delikatnie zabrudzenia.

— Dzień dobry kruszynko. Słyszałam że nie masz się w co ubrać. — Jej ciepły uśmiech, przypominał mi ten, który miałam okazję podziwiać z samego rana popijając kawę z moją mamą. W dłoniach kobiety spoczywała górka ubrań, jak i niewielka różowa kosmetyczka.

— Dzień dobry. — Odwzajemniłam delikatnie swój uśmiech, kierując spojrzenie na dłonie kobiety. — Dragon chyba nie lubi moich dresów. — Zażartowałam, na co kobieta z lekka się zaśmiała.

— Nic dziwnego! Taka chudzinka i jeszcze w takich ubraniach. Powinna panienka pokazywać swoje atuty, omamiać tych tutaj co się kręcą. Przecież panienka wie, że każda kobieta ma ich w małym paluszku. — Ukazała swój mały palec, poruszając nim w moją stronę. — Nie wiedziałam co mam ze sobą zabrać, tak więc wzięłam wszystkiego po trochu. — Odłożyła stertę ubrań na łóżko, po czym otrzepała dłonie.

Spojrzałam na rzeczy, po czym swój wzrok skierowałam na kobietę, dzięki której zmrożona krew przez Dragona stała się znacznie cieplejsza.

— Bardzo dziękuję, myślę że to wszystko. I jestem Cindy, a nie żadna pani.

— Rita. — Powiedziała nieco ściszonym głosem, po czym życząc mi miłego dnia opuściła pomieszczenie.

Nie czekając ani chwili dłużej rzuciłam się na ubrania, niczym głodne zwierze, polujące na swój obiad. Przebierałam w całej stercie znajdując prawie wszystko, poza tymi istotnymi rzeczami. Bielizną. Westchnęłam ciężko, decydując się na luźny biały T-shirt jak i szare dresy.

Moje dłonie były wręcz mokre gdy chwyciłam ponownie klamkę, by spotkać się z oziębłym ochroniarzem Dragona.

— Chciałabym widzieć się z Dragonem. — Powiedziałam twardo, chociaż w środku byłam trzęsącą się galaretą.

~ . ~

Siedziałam tuż przed nim, zaciskając nerwowo dłonie na materiale swojej koszulki. Starałam się ukryć swój ciężki oddech, który przedostawał się przez moje zęby, jak i drżącą wargę. Słowa przez kilka następnych chwil ugrzęzły mi w gardle, gdyż nie byłam pewna swojego. Nie byłam pewna czego mogę się spodziewać po tym mężczyźnie. Jego czarne hipnotyzujące oczy sprawiały, iż nie byłam w stanie trzeźwo myśleć. Bałam się go i tego co może mi zrobić.

Czułam jak słowa, które chcą się przedostać przez moje usta palą moje gardło przez co moje oczy pokryły się szklistą powierzchnią. Niepewnie lustrowałam surowa postawę Dragona. Jego rozpięty kołnierzyk, z którego wyłaniały się tatuaże jak i biała koszula, która idealnie opinała jego ciało ukazując zarysy czarnych wzorów pod materiałem, sprawiły że moje policzki zaczęły płonąć.

— Jak ma to wyglądać Dragon, czego ty właściwie ode mnie chcesz? — Wydukałam, starając się ukryć moją reakcję na jego oblicze.

Gabinet wypełniła cisza, przez co mój nerwowy oddech stał się zbyt głośny. Miałam ochotę wręcz przestać oddychać, aby nie dać po sobie poznać jak bardzo się go boje siedząc tuż przed nim.

Uważnie lustrował moją twarz, jak i koszulkę pocierając wytatuowanym palcem swój podbródek.

— Chodź tu Cindy. — Ciemnooki odsunął delikatnie krzesło od biurka, obserwując moją reakcję.

— Niby gdzie? —Choć znałam odpowiedź, w głębi siebie pragnęłam, iż usłysze coś znacznie innego.

— Do mnie.

— Wolałabym zostać tutaj. — Przełknęłam z trudem, ponownie zaciskając materiał swojej koszulki.

— Cindy. — Syknął, przez co momentalnie drgnęłam. Powoli podniosłam się z krzesła, by następnie przejść obok biurka i stanąć tuż naprzeciw Dragona.

W głębi siebie zaczerpnęłam kilka wdechów jak i wydechów by gorąc jaki bił od Dragona nie zdołał mnie sparzyć. Przymknęłam swoje oczy, zajmując miejsce na twardych nogach ciemnookiego. Ciepła dłoń momentalnie wylądowała na moich plecach, sprawiając że cała się wyprostowałam.

— Nie masz na sobie bielizny. — Szepnął tuż przy zagłębieniu mojej szyi, muskając oddechem moją skórę.

— Mam. — Przełknęłam z trudem, wiedząc że kłamstwo ma krótkie nogi.

— Nie masz Cindy. — Stwierdził metalicznym głosem.

— Mam Dragon! Poza tym co cię to interesuje, nie uważasz że to trochę nie twoja sprawa?

Dragon podniósł się ze mną gwałtownie z krzesła, po czym przyszpilił mnie do biurka przytrzymując dłonią moją szyję. Mój oddech gwałtownie przyspieszył, gdy poczułam na sobą pochylające się ciało ciemnookiego.

— Więc to sprawdźmy. — Wyszeptał tuż nad moim uchem. Podczas gdy jedna z jego rąk spoczywała na mojej szyi, druga wtargnęła pod koszulkę. Jego delikatnie szorstkie palce musnęły mój brzuch, by następnie skierować się na plecy po których powolnymi ruchami sunął się wzdłuż mojego kręgosłupa.

— Puść mnie Dragon!

— I co teraz Aniołku? — Wyszeptał, łapiąc płatek mojego ucha w zęby, lekko go przegryzając.

Słowa które wypowiedział nie dotarły do mnie w pełni, gdyż byłam nieświadoma. Jego dłoń wodząca po moich plecach sprawiła że byłam skupiona tylko na jej ruchach. Przełknęłam z trudem, gdy ponownie pojawiła się na brzuchu, by następnie zahaczyć o gumkę moich spodni.

— Masz rację, nie mam bielizny. — Moment w którym znalazł się tak blisko, zdołał przypomnieć mi o wieczorze w którym to ja sprawiam, iż zbliżyliśmy się do siebie.

— Przyszłaś tu do mnie z zamiarem dogadania się... — Chłodny ton jego głosu nie zwiastował nic przyjemnego, a utwierdziłam się w tym gdy jego dłoń przedostała się przez gumkę dresów, by następnie podrażnić miejsce, które spowodowało płonący żar między moimi udami. — A nie potrafisz powiedzieć prawdy? — Ruchy Dragona stały się bardziej intensywne gdy zwalniał i przyspieszał, drażniąc przy tym mój najwrażliwszy punkt.

Walka z nim została utrudniona, gdy zdrowy rozsądek przyćmił palący się żar. Ciepło stopniowo rozchodziło się po moim ciele i z każdym jego kolejnym ruchem, czułam to coraz bardziej intensywniej. Każdy nawet najmniejszy dźwięk starałam się stłumić w sobie, byleby Dragon nie miał satysfakcji z tego, że sprawia mi przyjemność.

Nie wypowiedziałam ani słowa, zaciskając zęby. Zatrzymałam w sobie każdą chęć wykonania ruchu, jak i wydobywającego się dźwięku z mojego gardła. Jednak jedno było pewne. Jeżeli wykona kilka następnych ruchów, pozostanę przegrana.

Ku mojemu zaskoczeniu Dragon zatrzymał się, po czym wyjął dłoń spod moich spodni. Moja głowa krzyczała z tego faktu, jednak ciało wręcz płakało błagając o więcej.

— Żebyś tak potrafiła dojść do porozumienia, jak walczyć sama ze sobą w tym momencie to miałabyś o wiele mniej problemów. — Dragon oswobodził swój uścisk na szyi, zajmując ponownie miejsce na fotelu.

Podniesienie się z biurka zajęło mi zbyt wiele czasu. Jednak byłam na tyle oszołomiona i zawstydzona, że nie potrafiłam zrobić tego szybciej. W jednej sekundzie ten człowiek potrafił wywołać u mnie tyle uczuć.. Strach, złość, pożądanie? O ile tak można to nazwać. Zamiar ruszenia w stronę drzwi, został powstrzymany przez dłonie Dragona, które chwyciły mnie w pasie, sadzając ponownie na jego kolanach.

— Puść mnie, już wystarczy. Wszystko rozumiem. — Spojrzałam niepewnie na Dragona, w jego płonące oczy przez co gwałtownie się poruszyłam czując pod sobą stwardnienia w jego spodniach.

Nabrałam powietrza w swoje płuca gdy momentalnie myślami znalazłam się w samochodzie gdy uniosłam się ostrożnie, starając się przyzwyczaić do rozmiaru. Jego płonące pocałunki, jak i dłonie które badały każdy centymetr mojej skóry sprawiły że w tym momencie poczułam gorąc w całym ciele.

Ciemnooki bez żadnych zahamowań wsunął dłonie pod bluzkę, sunąc nimi od brzucha, aż po samą górę.

— Nie! — Krzyknęłam chwytając jego dłoń. Mój zdrowy rozsądek wygrał, przez co byłam z siebie niesamowicie dumna. — Nie chcę Dragon, przestań.

— Teraz już wiesz co próbuje ci przez to powiedzieć cukiereczku? — Dragon objął dłońmi moją talię pod bluzką, po czym zbliżył usta do zagłębienia szyi delikatnie ją muskając. — Masz chodzić ubrana, albo następnym razem się na tym nie skończy, rozumiesz?

Jedynie przytaknęłam. Mój język tracił na sile gdy jego stosunek do mnie stawał się dwuznaczny.

— Teraz możesz już iść. — Wyjął dłonie spod bluzki, tym samym dając mi znak że mogę opuścić pomieszczenie.

A ja nie czekając ani sekundy dłużej zerwałam się z jego kolan, ruszając wprost do wyjścia z jego gabinetu.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top