30. Nie słuchasz.

POV Cindy :


Czarne tęczówki i palący dotyk. To pierwsza myśl jaka towarzyszyła mi gdy powoli zaczęłam uchylać swoje powieki, które momentalnie zamknęłam. Zaatakowane promieniami słońca, błagały mnie bym wróciła do snu, bądź sprawiła, aby światło jakie je łapczywie zaatakowało, znikło. Posmak gorzkawego wina, zmieszanego z suchością w gardle, to nie jedyne co poczułam od razu po przebudzeniu. Intensywny, jak i bębniący ból głowy sprawił, iż miałam ponownie ochotę zasnąć. Przebłyski poprzedniego wieczoru uderzały z promieniującą siłą, widziałam w nich bowiem mężczyznę, który niegdyś lata temu sprawił, iż każdy z możliwych demonów dopadał mnie na każdym kroku, gdy tylko zamknęłam oczy, bądź kroczyłam sama ciemną jak i pełną ludzi ulicą. Jego lodowate spojrzenie było czymś, co zapamiętam do końca swoich dni. Teraz z pewnością to jego twarz zastąpi mroczne demony, odwiedzające mnie co noc.

Aron.

Tak brzmiało imię tego człowieka, człowieka, który pragnął zamienić moje życie w piekło. Jednak iskierka sunąca z nieba, zapragnęła zmienić bieg wydarzeń. Mój rycerz na białym koniu kochał mnie ponad wszystko i wiedziałam że widok zmasakrowanej twarzy Arona, był karmą jaka spotkała go, za czyn który pragnął tego dnia popełnić.

Zwykłe wyjście okazało się okropnym skokiem w przepaść. Bowiem przepadłam w czarnych oczach Dragona. Choć nie pamiętałam wszystkiego, to wciąż czułam na sobie jego dotyk, jak i pocałunki, którymi obdarowywał moje usta, szyję, obojczyki... Czy też każdy, najmniejszy centymetr mojej skóry. Lecz nie tylko to było czymś, co zapadło mi w pamięć. Lustrujący wzrok, pełen pożądania był tym co najbardziej zdołało we mnie uderzyć.

Ból głowy zabębnił ze zwiększoną siłą, gdy odtwarzałam w głowie rysy twarzy Dragona, jak i kontury licznych tatuaży, które posiadał na ciele. Wszystko powoli zaczęło się rozjaśniać, niczym słońce, które uporczywie walczyło na wpół zasłoniętymi roletami.

Przekroczyłam granicę, których nigdy, a to nigdy nie powinnam i nie zamierzam tego tłumaczyć alkoholem. Nie należałam do kobiet, które często sypiały z mężczyznami, lecz oczywiście nie uważałam tego za coś niestosownego. Każdy inaczej patrzy na seks. Dla jednych jest to zwykła zabawa, jednak dla drugich jest czymś, co chcą dzielić tylko z osobą do których coś się czuje i mimo, iż należałam do tej drugiej grupy, postąpiłam inaczej...

Być może nie przejęłabym się tym, jednak zważając na sytuację w której właśnie byłam, to co się stało było niedorzeczne. Spałam z mężczyzną, który mnie przetrzymywał wbrew mojej woli, który chciał mnie skrzywdzić wysyłając do reszty kobiet z którymi współżyją jego ludzie.

A ja się z nim przespałam... Kurwa.

Żołądek w pewnym momencie zacisnął się w ogromny supeł. Moja moralność sięgnęła dna. Zawsze starałam się być rozsądna, ale wczorajszy wieczór zepsuł wszystko. Zburzył mur godności jaką posiadałam od najmłodszych lat.

Położyłam dłoń na swojej głowie, próbując w ten sposób odnaleźć ulgę w postaci ustąpienia bólu, lecz nie zadziałało. Powolnymi ruchami uchylałam swoje powieki, próbując przyzwyczaić swoje oczy do światła, wdzierającego się z rolet, które zostały opuszczone do połowy okna. Już pomijam to, iż moja godność upadła poniżej dna, ale to że byłam tak głupia, nie zauważając że znajduje się w całkiem innym pomieszczeniu dobiło mnie dostatecznie.

Ignorując jakikolwiek możliwy ból, gwałtownie się uniosłam, lustrując obolałymi oczami nieznane mi dotąd pomieszczenie. Wnętrze różniło się znacznie od tego, w którym przebywałam przez ostatnie kilkanaście dni. Ciemnoszare ściany, idealnie komponowały z ogromnym łóżkiem jak i satynową granatową pościelą. Przyjemny materiał zagłówka sprawiał, iż żadna poduszka nie była potrzebna, aby oprzeć się swobodnie plecami. Ciągnące się okno wzdłuż ściany, od sufitu aż po podłogę dostarczało temu pokojowi odrobinę ożywienia, a spod rolet można było dojrzeć niewielki balkon.

Wlepiłam oczy w drzwi tuż na przeciw mnie, przełykając z przerażeniem ślinę. W duchu błagałam, aby Dragon nie postanowił mnie jednak sprzedać, spełniając słowa Ricka. Moje głowa momentalnie zawirowała, przez co oparłam się o zagłówek, ciężko wzdychając.

— Boże... — Wyjęczałam pod nosem, zakrywając twarz rękoma.

Potężna suchość w gardle spotęgowała palącą gulę, która aż prosiła się o wykrztuszenie w postaci potoku łez. Próbowałam powstrzymać, każdą gromadzącą się łzę, byleby nie rozpłakać się i nie okazać słabości.

Zdjęłam dłonie z twarzy, po czym utkwiłam wzrok w widoku nad łóżkiem. Wzdrygnęłam się, nie dowierzając w to co widzę. Moje odbicie, było przerażające. Potargane włosy, rozmazany makijaż i... Inny strój niż miałam na sobie poprzedniego wieczoru. Nerwowo spojrzałam na swoje ciało, odsłaniając kołdrę. Jedynie cienka bielizna okrywała moje dygoczące ciało.

Wystarczył jeden dźwięk uginającej się klamki, bym chwyciła kołdrę nakrywając się po samą szyję. Przełknęłam z trudem, bojąc się ujrzeć nieznajomego w progach drzwi do sypialni. Jednak dostrzegając czarnookiego, ociekającego potem w jakiś sposób odetchnęłam z ulgą, wiedząc że jestem w miejscu z którego wciąż mam drobną nadzieję uciec.

Spojrzenie Dragona od razu powędrowało w moją stronę, wywołując gęsią skórkę na ciele. Nie mogłam powstrzymać napływających wspomnień z poprzedniego wieczoru. Moje policzki zapłonęły, a ze wstydu pragnęłam cała zakopać się w satynowej pościeli.

Dragon bez słowa ruszył w stronę drzwi naprzeciw łóżka, jednak słysząc mój zachrypnięty głos zatrzymał się w półkroku, odwracając w moją stronę.

— Rozebrałeś mnie? — Pragnęłam brzmieć surowo, oraz chłodno jak i stanowczo. Tak jak on. Jednak głos przez poczucie wstydu i klęski uginał się, lekko drgając.

— Tak. — Odparł beznamiętnie.

— Nie musiałeś tego robić.

— Owszem musiałem, sama nie byłaś w stanie tego zrobić. Chyba nie powiesz mi że ci to przeszkadza?

Ciężko było mi w tym momencie wypowiedzieć jakiekolwiek sensowne zdanie. Nie wiedziałam czy zaprzeczyć, czy nie? Nie miałam bladego pojęcia co mam ze sobą zrobić... Dlaczego po prostu nie zaniósł mnie do tamtej sypialni, tylko tutaj?

Dragon przez chwilę mi się przeglądał. Wyglądał zupełnie tak, jakby podejmował walkę z samym sobą. Nie mam pojęcia czy przegrał ją, czy też zwyciężył. Gdy ruszył w moją stronę przysiadając na brzegu łóżka zapragnęłam się odsunąć, jednak dostrzegając jak chwyta butelkę wody z dębowej, ciemnej szafeczki odepchnęłam tą myśl. Odkręcając zakrętkę podał mi ją, dzięki czemu bez żadnych obaw pozostałam w miejscu. Nie zastanawiając się chwyciłam przedmiot, zapominając o tym, iż trzymałam w dłoniach kołdrę, która płynnym ruchem się zsunęła, ukazując mój czerwony stanik.

Jego oczy pobłądziły za kołdrą, po czym skierowały się na dekolt.Tęczówki Dragona mówiły co innego. Mogłabym przysiądź że przez chwilę widziałam, jak drobne płomienie w jego oczach zapaliły się, by następnie zgasnąć, gdy mięsień w szczęce Dragona drgnął zwróciwszy oczy na moją twarz.

— Dziękuję. — Bez zastanowienia chwyciłam jedną dłonią pościel, delikatnie się zakrywając, po czym nachyliłam wodę ku swoich ust, upijając ogromne jak i łapczywe łyki. Tego dnia woda smakowała nadwyraz wyśmienicie.

— Jesteś cała blada, a twoje policzki są niesamowicie czerwone. Masz gorączkę? — Dragon zmarszczył brwi, by następnie zbliżyć dłoń do mojego czoła.

Przez chwilę sądziłam że naprawdę się troszczy, jednak gdy kącik jego ust drgnął w lekkim uśmiechu, zrozumiałam że była to jedynie zaczepka w moją stronę odnośnie wydarzenia z wieczora.

— To od wina. — Odchrząknęłam, próbując zapanować nad zawstydzeniem jakie czułam.

Nie byłam w żadnym stopniu przyzwyczajona, by siedzieć w samej bieliźnie przy mężczyźnie, który mimo, iż był atrakcyjny to na domiar tego mnie przerażał.

— Z pewnością.

Posłałam mu jedynie spojrzenie, które błagało go, aby opuścił to pomieszczenie. Byłam wściekła na samą siebie, że zdołałam dopuścić do takiej sytuacji.

Oczy Dragona zlustrowały moją twarz, wpatrując się znacznie intensywniej w zaciśnięte na kołdrze dłonie, które coraz wyżej podsuwały kołdrę, zakrywając coraz większą ilość mojego ciała.

— Dlaczego nie zaniosłeś mnie do sypialni w której wcześniej spałam?— Zapytałam nieśmiało.

— Źle ci się tu spało?

Obserwowałam jak pojedyncza kropla potu powoli spada ze skroni Dragona, wędrując po jego kości policzkowej, jak i szczęce, by następnie na niej zniknąć.

— Nie... Ale wolałabym raczej tam.

Jak przez mgłę pamiętam jak śmiało wpatrywałam się w Dragona. Zapragnęłam mieć teraz w sobie choć cząstkę pijanej siebie, by nie być aż tak zawstydzoną przed nim, jak w tym momencie. Posiadanie białej, przemoczonej koszulki sprawiło, iż ciemny tusz przebił się przez cienki materiał ukazując czarne zarysy różnorodnych wzorów, które pokrywały jego umięśnione ciało. To wszystko działało wręcz rozpraszająco i choć chciałabym zaprzeczyć, nie mogłam tego zrobić. Dragon nawet w tym wydaniu wyglądał wspaniale.

— Od dziś twoje miejsce będzie tutaj. — Odparł chłodno, po czym podniósł się ruszając w stronę łazienki.

Dopiero w tym momencie powietrze dostało się do moich nozdrzy, gdyż oszalałam pod wpływem słów Dragona. Moje spojrzenie wmurowałam w poruszającego się mężczyznę w stronę drzwi.

Wpatrywałam się ślepo w drzwi, które zamknęły się za umięśnionym ciałem Dragona. Nie byłam w stanie określić ile czasu mi to zajęło, lecz w pewnym momencie przestało mi przeszkadzać, iż jestem jedynie w bieliźnie. Myśl że mogłabym tu spędzać więcej czasu, doszczętnie mnie przeraziła. Bez wahania zerwałam z siebie kołdrę, podnosząc się gwałtownie z łóżka. Jednak moje życie byłoby zbyt piękne, by wszystko szło po mojej myśli. W momencie gdy zmierzałam ku wyjściu, zza drzwi na przeciw łóżka wyszedł Dragon, jedynie w szarych dresach i wciąż mokrych włosach przystanął w ich progu, przyglądając mi się uważnie.

— Gdzie się wybierasz? — Zapytał ozięble, lustrując moje półnagie ciało.

Przełknęłam z trudem, wpatrując się w napięte mięśnie Dragona. Był czujny, ponieważ obserwował każdy, nawet najmniejszy ruch. Postawiłam drobny krok bliżej drzwi wyjściowych, jednak słysząc jego głos zatrzymałam się.

— Stój! — Warknął, a mięsień w jego szczęce delikatnie drgnął.

— A jak nie, to co?

— Cindy, nawet nie próbuj. — Skinął palcem w moją stronę nie ruszając się z miejsca.

— A jeśli spróbuje, to co? Zgwałcisz mnie, albo pobijesz jak Rick?

— Masz pięć sekund żeby wrócić na miejsce. — Jego czarne tęczówki były wręcz wlepione w moje dygoczące ciało, czekając aż rzucę się do biegu.

— Nie ma mowy Dragon, nigdzie nie wrócę.

— Wrócisz.

Zacisnęłam dłonie w pięści i odwróciwszy od niego wzrok ruszyłam biegiem w stronę drzwi, rzucając się na klamkę. Głośne kroki, uderzające w nieco szybszym rytmie niż moje zabrzmiały w moich uszach, niczym stado biegnących koni. Gdy tylko zdołałam opuścić pomieszczenie, stojący na samym końcu ochroniarz spiął się widząc uciekającą mnie przed samym diabłem, który był tuż za mną, gotów zabrać mnie w otchłań piekła. Brakowało milimetrów bym zdołała chwycić klamkę od pokoju, w którym wcześniej spałam, gdy silne ramię oplotło mnie w pasie, ciągnąc za sobą do tyłu.

Moja walka nie popłaciła się w żaden sposób, zawsze gdy tylko uciekałam on mnie złapał. Wyglądało to zupełnie tak, jakby ktoś ukartował tą grę. W końcu zwycięzca może być tylko jeden...

Dragon rzuciwszy mnie na swoje łóżko, zawisł tuż nade mną. Mój triumf poczułam w momencie, gdy udało mi się oswobodzić jedną z dłoni, by następnie uderzyć go w twarz. Mimo iż cios nie należał do najmocniejszych, to poczułam go na wewnętrznej stronie dłoni, gdy zapiekła zaraz po oderwaniu jej od policzka Dragona. Czarne płonące oczy spojrzały na mnie, a oddech który przyspieszał zdawał się z całych sił ugasić tlący się w nich ogień. Jednak płomień nie gasł, a żarzył się coraz bardziej. Bez żadnego problemu chwycił moje ręce w swoją dłoń, umieszczając je tuż nad moją głową.

— W takich chwilach naprawdę żałuje, że nie bije kobiet. — Ton jakim mnie obdarzył był zimny do tego stopnia, iż krew w moich żyłach przez chwilę przestała płynąć.

Dragon sięgnął rękami do stolika nocnego, by następnie wyjąć z szuflady coś, co wydało uderzający o siebie metalowy dźwięk. Zachłysnęłam się powietrzem, gdy ujrzałam jak trzyma w dłoni kajdanki.

— Co ty wyprawiasz... — Zająkałam się, wpatrując się w metalowy przedmiot.

Dragon nie odezwał się ani słowem. Poderwał się z łóżka, po czym pociągnął mnie za sobą, przez co stałam tuż przed nim w samej bieliźnie, nie wiedząc co zamierza ze mna zrobić.

— Dragon...

— Idź do garderoby. — Odpowiedział beznamiętnie.

— Co?

— Idź do garderoby Cindy, powtarzam ostatni raz.

— Nie wejdę tam.

Dragon syknął pod nosem coś niezrozumiałego, po czym przerzucił mnie przez ramię, krocząc w stronę drzwi, które znajdowały się tuż naprzeciw łóżka.

— Puszczaj! — Uderzenie w jego nagie plecy, nie poskutkowało niczym, jedynie na nowo zdołałam go rozzłościć.

Dragon w końcu postawił mnie na ziemię, a ja jedynie rozglądnęłam się po pomieszczeniu, dostrzegając ogrom wieszaków na których wisiały liczne marynarki jak i koszule, oraz dwie ogromne szafy, które stały po przeciwnych do siebie stronach. Kolejny drzwi do pomieszczenia, prowadziły jak się okazało do łazienki. Nieduża kanapa stojąca na samym środku pomieszczenia z niewiadomych mi przyczyn wywołała u mnie nieprzyjemny zimny dreszcz.

— Uklęknij Cindy.

Moje oczy omal nie pojawiły się tuż przy moich stopach, gdy usłyszałam zaledwie te dwa mrożące w uszach słowa.

— Słucham?!

— Właśnie w tym jest problem cukiereczku, nie słuchasz. — Ton jego głosu nie był jedynie lodowaty. Dało się w nim wyczuć złość, która napływała z każdą sekundą.

Nigdy jeszcze nie miałam okazji dojrzeć w człowieku coś tak niepokojącego. Nawet sam Aron nie miał w sobie tyle niebezpieczeństwa, co mężczyzna, który stał przede mną. Przełknęłam z trudem, po czym powoli uklęknęłam, przetrzymując się kanapy.

— Ręce. — Rozkazał.

To co miał głowie przyprawiało mnie o dreszcze. Byłam pewna że za chwile zwymiotuje, gdy wyciągnęłam w jego stronę dłonie, by następnie zostały skute metalowymi kajdankami wbijającymi się w moją skórę na nadgarstkach.

Dragon w pewnym momencie pociągnął mnie, sprawiając iż pochyliłam się gwałtownie, niemal dotykając łokciami podłogi. Brzęk zapinających kajdanek, nie pozwolił mi się poruszać w najmniejszym stopniu. Spanikowana uniosłam swoją głowę z trudem, by następnie ujrzeć moje dłonie przypięte do nóżek kanapy znajdującej się w garderobie.

Nawet nie minęło pięć minut, gdy poczułam kujący ból pleców, jak i kolan, które z każdą sekundą po przez niewygodną pozycję zaczęły mnie mrowić

— D..dragon. Przepraszam... Ja... Nigdy cię nie uderzę. Rozepnij to, proszę.

Mimo iż przepraszam, jak i błagałam to Dragon nie reagował. Moje docinki, przemieniające się w kolejne błagania, nie uczyniły większej różnicy. Podczas gdy ja klęczałam, ciemnooki zachowywał się jakby przypiął psa przy sklepie. Bez żadnych skrupułów szykował się do wyjścia, nawet na chwilę na mnie nie zerkając. A ja błagałam samą siebie w duchu, aby się nie rozpłakać. Każdy mięsień w moim ciele skomlał o litość. Zgięte kolana , obciążone niewygodną pozycją, pochyłe plecy, jak i ścierpnięty kark wraz z rękoma sprawiały, iż cała mrowiłam, gdzieniegdzie czując zimno na swoim ciele.

Miałam drobną nadzieję że jednak zmięknie i mnie nie zostawi w tym stanie, jednak Dragon bez najmniejszego cienia sumienia wyszedł z pomieszczenia zostawiając mnie samą.

Płacz i krzyki nie sprowadziły pomocy, a jedynie ból w moim zdartym gardle. Moje oczy nie były już w stanie sprawić by chociażby jedna łza zdołała spłynąć po policzku. Nigdy nie sądziłam, iż moje życie potoczy się w ten sposób. Że pomagając innym wplącze się w istne piekło z którego jak się utwierdzam z każdym dniem, nie ma wyjścia.

Spłonę tutaj razem z nim, nie zaznając nigdy życia, jakie zawsze pragnęłam mieć...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top