28. Niemożliwe

POV Cindy :

Przebywanie w szpitalu nie wyszło mi na dobre. Poza dojściem do siebie fizycznie, psychicznie byłam wycieńczona. Jak przez mgłę wspominałam zdarzenie, które sprowadziło mnie do tego miejsca. Kapiąca krew z głowy Ricka, jak i jego ciosy co noc odwiedziały mnie w snach, a czarne głębokie spojrzenie prześladowało mnie, gdy tylko zdołałam zamknąć swoje zmęczone powieki. Pielęgniarki okazały się miłymi kobietami, starały się codziennie ze mną rozmawiać za każdym razem wspominając że Dragon codziennie do mnie przychodzi. Byłam tego świadoma, ponieważ słyszałam jego głos z korytarza, jednak zawsze gdy tylko pojawiał się w pobliżu udawałam że śpię, aby uniknąć z nim jakiejkolwiek rozmowy.

Moja wewnętrzna i przerażona ''ja'' odetchnęła z ulgą gdy wróciłam do pokoju, który znajdował się tuż naprzeciw sypialni Dragona. Choć nie było to wciąż najlepszym wyjściem, w tej sytuacji wolałam znajdować się właśnie tutaj.

Kolejne dni mijały nad wyraz spokojnie. Każdy dzień wyglądał tak samo, przez co monotonia jak i przerażające mnie myśli dopadały mnie z każdą chwilą. Nie mogę przypomnieć sobie dnia, ani godziny gdy nie myślałam o mamie i Alex, jak i o ucieczce z tego przeklętego miejsca. Zawsze wiedziałam że odwracając się od problemów zostawiasz za sobą nóż, który potem trzeba wyjąć z pleców, dlatego zawsze stawiałam im czoła. Nie ugięłam się gdy zmarł tato, biorąc na swoje barki odpowiedzialność, tak jak i również nie zostawiłam Boba samego, przez co teraz w tym momencie nóż wyjęty z pleców, wbija się wprost w moje serce.

Elena w tym domu była moim największym wsparciem, za pozwoleniem Dragona przygodziła do mnie, jednak nie zawsze jej na to pozwalał, jego samego natomiast widywałam nad wyraz rzadziej. Przemykał jedynie przez korytarz, bądź zdarzały się chwile w których jadł z nami śniadanie, ponaglając mnie bym zjadła chociażby jednego rogalika.

Rudowłosa przez ostatnie dni chodziła spięta jak i przestraszona. Wzdrygała się na mój dotyk, a w obecności Dragona jej oddech wręcz przyspieszał. Oboje rzuciali sobie jedynie spojrzenia, które nie były napawane sympatią. Sam Dragon chodził również wściekły jak i naburmuszony, unikając każdego dookoła.

Łóżko było nad wyraz wygodne, miękki materac zatapiał się pode mną, gdy wpatrywałam się w sufit pokoju. Byłam zmęczona bardziej niż kiedykolwiek, choć nie robiłam totalnie niczego by tak było. Dźwięk pukania do drzwi, uratował moje opadające oczy.

— Proszę! — Krzyknęłam, zrywając się natychmiast z łóżka.

— Hej, Cindy. Mogę? — Zza drzwi wyłoniła się głowa blondyna. Widok zmęczenia Nero sprzed kilkunastu dni odszedł w niepamięć, gdy dostrzegłam na twarzy promienny uśmiech.

— Jasne wchodź. — Starałam się go odwzajemnić, jednak mimo starań nie do końca był szczery. W jakiś sposób wydawał mi się najprzyjemniejszy ze wszystkich osobników przemieszczających się po domu, jednak mimo mojej sympatii szczery uśmiech w zaistniałej sytuacji był czymś niemożliwym.

Blondyn wszedł do środka, przysiadając na skraju łóżka na którym leżałam.

— Zacznę prosto z mostu, Elena złapała jakąś grypę żołądkową a Dragon ma dzisiaj spotkanie. Musisz być gotowa na 21:00.

— Słucham?

— Cindy daj spokój. — Westchnął.

— Nigdzie nie pójdę z tym potworem. — Odparłam, krzyżując ręce na piersiach.

— Oboje wiemy że pójdziesz i żadno z nas nic z tym nie zrobi.

— Po co mu kobieta na spotkaniu? Mam rozumieć że jest to jakieś biznesowe spotkanie.

— Naprawdę chcesz usłyszeć odpowiedź, którą znasz?

— Nie znam. — Skłamałam, unosząc brew ku górze.

— Dla ozdoby Cindy. — Odparł ciężko.

— Wiesz że to skurwysyństwo traktować kobietę przedmiotowo?

— Przedmiotowo? To tylko spotkanie. To żadna tajemnica że płcią piękną, jesteście wy.

— I do tego mądrzejszą. — Syknęłam pod nosem.

— Cóż, jeśli mógłbym polemizować...

— Nie, nie możesz. — Powiedziałam bez najmniejszego zastanowienia. — Pójdę jak sam mnie o to poprosi. Podkreślam, poprosi. — Skinęłam palcem w jego stronę, opierając się o zagłówek łóżka.

— 21:00 Cindy, bądź gotowa. — Westchnął ze zrezygnowaniem, po czym podniósł się z łóżka kierując w stronę wyjścia.

— Nero... — Gdy mężczyzna usłyszał mój głos przystanął przy progu drzwi.

— Tak? — Delikatnie zwrócił się w moją stronę, ze spokojem wpatrując w moje oczy.

— Czy wiesz co u mojej mamy? — Zapytałam niepewnie, czując iż odpowiedzi na to pytanie nie zdołam uzyskać od niego.

— Nie wiem Cindy, musisz zapytać o to Dragona.

— Pójdę tam bez scen, jeśli mi odpowiesz. — Pokój wypełniła cisza. Nero bijący się z myślami błądził wzrokiem po pomieszczeniu, po czym ponownie jego spojrzenie wróciło na moją osobę.

— Ma się dobrze Cindy. Nie domyśla się. — Odpowiedział chłodno, chwytając klamkę drzwi. — Pamiętaj dwudziesta pierwsza, masz być gotowa. O strój nie musisz się martwić. — Były to ostatnie słowa, które blondyn wypowiedział, zamykając za sobą drzwi.

Humor tego wieczoru z lekka się polepszył. Choroba Eleny sprawiła mi przykrość, jednak to była moja jedyna szansa by choć na chwilę przekroczyć progi tego domu. Może jakkolwiek zdołam poprosić kogoś o pomoc? Nie szłam tam z entuzjazmem na twarzy, świadomość iż będę tak blisko Dragona sam, na sam przerażał mnie.

Przełknęłam z trudem, dostrzegając na zegarku godzinę 19:21. Tak więc nie pozostało mi zbyt wiele czasu, abym zdołała przyszykować się, by chociaż w jakimś stopniu wyglądać jak człowiek. Podniosłam się z łóżka, od razu zmierzając w kierunku łazienki. Nawet nie patrząc w lustro ruszyłam wprost pod prysznic, który stał się moją jedyną rozrywką, pomijając rozmowy z Eleną. Letnie krople wody opadały na moje ciało, jak i włosy, a zapach kokosowego szamponu jak i płynu pod prysznic wypełnił wnętrze łazienki z lekka mnie odprężając. Starałam się nie wracać myślami do mamy jak i Alex. Cieszyłam się że o niczym nie wie, że nie martwi się o mnie. Jestem pewna, iż każde zdarzenie, które przeżywałam złamałoby jej serce na kawałki, a widok jej bólu nie zdołałby utrzymać mnie przy życiu.

Lecz jedno nie dawało mi spokoju... Skoro mama nie wie, to co takiego jej powiedzieli, że się o mnie nie martwi?

Po prysznicu jak i osuszeniu się umyłam zęby, dostrzegając swoje odbicie w lustrze. Od jakiegoś czasu gdy tylko w nie patrzyłam, uświadamiałam sobie, iż wyglądam coraz gorzej. Blada cera stawała się coraz bardziej przesuszona a popękane usta jak i suche sianowate włosy były jedynie dopełnieniem całości. Owinęłam swoje ciało ręcznikiem ruszając do sypialni, tuż przed białą toaletkę znajdującą się w pokoju. Ilość kosmetyków mieszczących się na meblu wprowadził moje oczy w stan osłupienia, gdyż ja posiadałam zaledwie kilka cieni w podobnych odcieniach, podkład jak i tusz to rzęs.

Uwielbiałam się malować, jednak to miało sens gdy sama tego chciałam, dla Dragona nie miałam najmniejszej chęci wyglądać jakkolwiek ładnie. Z zrezygnowaniem jednak podjęłam próbę doprowadzenia się do porządku. Kreski eyelinerem, jak czerwona szminka na ustach przyciągały największą uwagę w makijażu. Delikatnie przy brązowione powieki, jak i wykonturowana twarz, sprawiła iż przypominałam w końcu coś żyjącego. I choć twarz stała się bardziej promienna, to moje wnętrze totalnie tego nie odwzorowywało. Rzuciłam szybkie spojrzenie na elektroniczny zegarek, widniejący na szafce nocnej, który wskazywał godzinę 20:17.

Ogarnięcie moich włosów było nie lada wyzwaniem. Nie działały w jednym teamie z lokówką, czy też prostownicą. Gdy tylko zdołałam je wyprostować, moje włosy stawały się powykręcane, natomiast gdy tylko je pokręciłam, loki zamieniały się w proste druty.

Przeciwność losu chyba od zawsze była mi pisana...

Tak więc próba wyprostowania ich zdawała mi się lepsza na tę okazję. Gdy tylko prostownica nagrzała się do odpowiedniej temperatury, podjęłam walkę z włosami, która trwała dobre dwadzieścia minut. Jednak czas poświęcony na uporanie się z nimi nie poszedł na marne. Prostownica w połączeniu z olejkiem utworzyły piękna, jak i błyszczącą taflę nadając nowego życia moim włosom.

W pokoju po raz kolejny rozbrzmiał dźwięk pukania do drzwi. Po głośnym krzyknięciu ''proszę'' w pomieszczeniu pojawiła się urocza kobieta, z białym fartuszkiem przywiązanym dookoła bioder, jak i włosami związanymi w idealny kok.

— Sukienka dla ciebie kruszynko. — Uśmiechnęła się promiennie, kładąc jasny, satynowy materiał na materacu łóżka. — Potrzebujesz, czegoś jeszcze? — Zapytała, bliżając się do toaletki przy której siedziałam.

— Nie dziękuję. — Wymamrotałam zaskoczona, czując tak bijące ciepło od kobiety, której totalnie nie znałam.

— Bruno nie jest złym człowiekiem. — Czuły głos kobiety sprawił, iż nasze spojrzenia spotkały się w odbiciu lustrzanym. — Jestem pewna że cię nie skrzywdzi, tak samo jak Eleny o którą zawsze dba. — Kobieta dotknęła mojego ramienia i nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź, ruszyła ku wyjściu z pokoju.

Miałam ogromną ochotę wypuścić każde słowo, które targało się na mój język. Jednak ta kobieta tak bardzo przypominała mi moją mamę. Ciepło jakie od niej biło, uwiązało mój język, dzięki czemu milczenie było czymś, za co byłam wdzięczna samej sobie.

Zerknęłam na satynową długą sukienkę w kolorze pudrowego różu. Podniosłam się z siedzenia, ruszając w stronę łóżka gdzie leżała. Delikatnie uniosłam wieszak, lustrując ją całą z góry do dołu. Delikatnie i mało widoczne ramiączka w połączeniu z marszczonym dekoltem, prezentowało się całkiem ładnie. Największą uwagę przyciągnęło jednak spore rozcięcie, dzięki któremu zostały wyeksponowane nogi.

Sukienka była piękna przez co sama prosiła się o założenie. W momencie gdy zerknęłam na zegar, który wskazywał już godzinę 20:51, nie zwlekałam ani chwili dłużej. Nim zdążyłam spojrzeć w lustro, drzwi do pokoju otworzyły się bez jakiegokolwiek wcześniejszego dźwięku pukania, a stał w nich nikt inny jak Dragon, opierający się o futrynę drzwi, którego dłonie zostały schowane w kieszeniach garniturowych spodni.

Choć był tym złym, wyglądał jak wszystko co najlepsze. Jego przeszywający wzrok nie przeszkodził mi w przeskanowaniu każdego, nawet najmniejszego centymetra jego twarzy jak i stroju, który miał na sobie. Czarny garnitur, oraz biała koszula nie była żadną nowością, jednak czerwona muszka była lekkim zaskoczeniem. Idealnie wpasowywała się kolorem do szminki, którą jakimś cudem wybrałam. Czerwień nie był moim kolorem, jednak tego wieczoru nie zależało mi by być jedynie ozdobną rzeczą u jego boku.

— Widzę że jednak nie potrzebowałaś zaproszenia. — Chytry uśmiech Dragona pojawił się na jego twarzy, a ja momentalnie pożałowałam tego, iż dałam się przekupić za informację dotyczącą mojej mamy.

— Jeśli nie wyjdę w końcu do ludzi, to zdziczeję. — Odparłam, starając się ukryć to, jak ciężko było mi kłamać nawet takiemu człowiekowi jakim jest Dragon.

— Nie potrafisz kłamać Aniołku. — Dragon odepchnął się od futryny, stawiając pewne kroki w moja stronę.

Chęć oddalenia się od niego była tak niespodziewana, że gdy tylko moje nogi niosły mnie w tył Dragon chwycił moją dłoń i beż żadnego trudu przyciągnął mnie do siebie. Piżmowy zapach momentalnie zawrócił mi w głowie, a dotyk ciemnookiego przyprawił o dreszcz.

— I bardzo mnie to cieszy. — Odparł lekko przyciszonym głosem, kładąc swoje dłonie na mojej talii.

Wzdrygnęłam się, prosząc w duchu samego Boga, Upiora, czy nawet Szatana aby wyswobodził mnie z jego objęć.

— Pięknie wyglądasz cukiereczku. — Jego wargi, które znajdowały się tuż przy uchu, delikatnie musnęły moją skórę gdy zaledwie zdołał szeptać tych kilka drobnych słów.

Moje modły do żadnego z wymienionych istot nadludzkich nie zdołały mi pomóc, tak więc całą nadzieję zaczęłam pokładać w sobie. Momentalnie zepchnęłam dłonie Dragona, na co spotkałam się z widocznym grymasem na jego twarzy.

— Liczę na to że zachowasz się rozsądnie Cindy. — Odpowiedział chłodno, kierując się do wyjścia.

— Myślę że błędem było proponowanie mi wyjścia. — Choć bardzo pragnęłam wyjść na zewnątrz, nie zamierzałam kulić się pod nim jak zbity pies. Nie teraz i nie po tym jak wysłał mnie do tego miejsca.

— Elena jest chora. — Zaczął, lecz nie zdołał dokończyć, gdyż weszłam mu w zdanie.

— Więc, ja jestem drugą opcją.

— Nie jesteś drugą opcją. Elena wie co ma robić na takich spotkaniach, będą tam naprawdę poważni ludzie, więc liczę na to, że naprawdę się zachowasz. — Ton jego głosu był zdawkowo spokojny jak i chłodny. — Ostatnia szansa Cindy. — Dodał, wyciągając wytatuowaną dłoń w moją stronę. Westchnęłam ciężko, po czym ją chwyciłam.

Gdy tylko zeszliśmy ze schodów, krocząc ku wyjściu Dragon położył dłoń na mojej talii przyciągając mnie bliżej do swojego ciała. Przełknęłam z trudem, spychając ją, jednak jak szybko zniknęła, tak ponownie się pojawiła z solidniejszym uściskiem.

— Cindy. — Moje imię wypowiedział ledwo słyszalnie. Jednak ton jego głosu, zdawał się być lekko poddenerwowany.

Uniosłam lekko głowę, aby widok na twarz Dragona był jakkolwiek możliwy. Jego mimika była zimna, jakby wyprana z uczuć. Nie okazywała niczego, poza powagą jak i przeraźliwym wzrokiem jakimi czarne tęczówki mnie obdarowały. Gdy tylko przekroczyliśmy progi domu, gwałtownie zaczerpnęłam powietrza, delikatnie przymykając swoje powieki. Dragon w pewnym momencie wzmocnił uścisk, jak gdyby obawiał się, że za chwilę rzucę się do ucieczki.

— Nie ucieknę. — Wymamrotałam pod nosem, wpatrując się w kamyczkową drogę.

Jeszcze nie...

Dragon nie uraczył mnie żadną odpowiedzią. Oboje wsiedliśmy do czarnego Suva, który po lekkim uderzeniu dłonią ciemnookiego w zagłówek siedzenia kierowcy ruszył w drogę.

W tle rozbrzmiewały dźwięki muzyki, płynące z samochodowego radia. Gdyby nie ona, cały samochód z pewnością wypełniłaby jedynie cisza. Choć z samego początku miałam okazję wykorzystać sytuację, tak po słowach Dragona odpuściłam, obawiając się tego co mogło mnie czekać.

— Co to za spotkanie? — Zapytałam niepewnie.

Ciemne tęczówki momentalnie skierowały na mnie swoją uwagę. Dragon zdawał się być zaskoczony faktem, iż rozmowę zaczęłam ja sama.

— Interesy Aniołku. — Odparł chłodno.

— Ci ludzie, zajmują się tym samym co ty?

— A czym twoim zdaniem się zajmuję? — Na twarzy Dragona pojawił się cień lekkiego uśmiechu.

— Porywaniem na przykład? — Uniosłam swoje brwi ku górze, krzyżując swoje dłonie na piersiach.

— Tak Cindy, zajmują się tym samym, a nawet gorszymi rzeczami. Dlatego musisz się zachowywać, nie chcę żeby doszło do zdarzeń, których nie chcesz zobaczyć.

— Co masz na myśli? — Niepokój ponownie wkradł się do mojej głowy, powodując iż moje dłonie stały się wilgotne.

— Lepiej żebyś się nie dowiedziała. Cindy nie żartuję, zachowuj się tam. — Dragon delikatnie przekręcił się w moją stronę, kładąc dłoń na moim odsłoniętym kolanie. — Nie zapomniałem tego co wydarzyło się w pokoju. — Zaczął przyciszonym głosem, podczas gdy jego dłoń zaczęła wędrować ku zbiegu ud. Pod wpływem jego delikatnego dotyku na ciele pojawiła się nieoczekiwana gęsia skórka. Nerwowo zacisnęłam nogi, przez co spojrzenie Dragona od razu skierowało się w miejsce do którego wędrowałą jego dłoń.

— Nie ma co wspominać tak starych czasów. — Zażartowałam drżącym głosem, starając się jakkolwiek zagadać Dragona, aby odwieść go od tego, co zamierzał zrobić.

Cień uśmiechu jedynie przebłysł przez jego twarz, by następnie wkradła się na nią twarz pokerzysty. Ciemnooki przysunął się znacznie bliżej a ja mimo chęci nie miałam pola do manewru by jakkolwiek się od niego odsunąć. Jedna z jego rak wylądowała na zagłówku siedzenia, tuż nad moją głową, podczas gdy druga spoczęła na moim kolanie.

— Rozsuń nogi Cindy. — Szepnął, zerkając w stronę kierowcy.

Zdezorientowana spojrzałam na niego, po czym zmarszczyłam brwi, lustrując jego dłoń, która leżała na moim kolanie.

— Dragon proszę Cię.. Nie chce. — Wyszeptałam, również zerkając w stronę kierowcy, który skupiony wpatrywał się jedynie w drogę.

— Nie chcesz się odprężyć? — Koniuszkiem palca przejechał po kolanie jak i wzdłuż uda, zakańczając swoją drogę w miejscu, gdzie rozcięcie sukienki dobiegło końca.

Momentalnie chwyciłam jego dłoń, spychając ją ze swojego uda. Niezadowolenie wymalowane na twarzy Dragona, nie zwiastowało nic dobrego. Zrezygnowany westchnął ciężko, po czym odsunął się ode mnie na nieco znaczną odległość.

Gdy tylko samochód zatrzymał się, Dragon wysiadł jako pierwszy otwierając mi drzwi. Niczym dżentelmen wystawił dłoń w moim kierunku, pomagając mi przy tym wysiąść z nieco wysokiego samochodu. Przełknęłam z trudem, dostrzegając budynek znajdujący się przed nami. Budowla swoim rozmiarem przypominała ogromny zamek, natomiast styl jej wykonania określiłabym na Barokowy. Białawy dom, dopełniony złotawymi wykończeniami był niecodziennym widokiem, jego podświetlenia, które sprawiały iż wizualnie stawał się on znacznie większy, wywoływało jeszcze większy zachwyt niż na początku. Wnętrze tego niesamowitego miejsca, zapierało dech w piersiach. Przed samym wejściem do budynku, każdy został przeszukany co sprawiło, iż w jakiś sposób mi ulżyło.

Przy stole, przy którym zasiedliśmy było sześć miejsc z czego dwa pozostały już zajęte. Mężczyzna w średnim wieku z idealnie ułożoną fryzurą posłał nam delikatny, a zarazem zdziwiony uśmiech. Nim zajęliśmy miejsce postawny znajomy Dragona powstał z krzesła, wraz ze swoją rudowłosą towarzyszką, uściskując nam dłonie w geście powitania.

Kobieta mimo swojego mocnego makijażu wyglądała przepięknie. Jej sylwetka znacznie różniła się od mojej. Pełna buzia, idealnie dodawała jej atrakcyjności a nieco większa figura, seksapilu. Niebieskie oczy zlustrowały mnie spod byka, by następnie zwrócić swój wzrok na Dragona, przez co na twarzy rudowłosej pojawił się rumieniec.

— Witaj Dragonie. — Uśmiechnął się mężczyzna, skupiając na mnie zaciekawione spojrzenie. — Cóż to za piękną towarzyszkę przyprowadziłeś? 

Wzrok każdego gościa, zdawał się padać na nas. Zainteresowane spojrzenia wyżerały mnie od środka, lecz Dragon wyglądał jakby w żadnym stopniu nie ruszało go owe zainteresowanie.

— Bernardo, poznaj Cindy. —  Ton głosu Dragona nieco się zmienił.

— Miło mi cię poznać Cindy. — Uśmiechnął się, podkreślając moje imię. — To jest Ariana. — Dragon wykonał ten sam ruch co Bernardo, składając pocałunek na dłoni kobiety, podczas gdy my jedynie skinęłyśmy do siebie głową.

— Bardzo mi miło. — Obdarzyłam ich najmilszym uśmiechem, jakim tylko byłam w stanie to zrobić.

Podczas gdy Dragon wraz z Bernardo pochłonięci byli rozmową, ja podziwiałam niesamowite wnętrze sali. Liczne stoły, jak i gwar innych rozmów ukazywało to, jak wiele ludzi żyje w świecie o którym nie miałam bladego pojęcia. Złoto o różnych odcieniach przeważało nad całym wystrojem, tej pięknej sali. Ozdobne, szkliste żyrandole idealnie komponowały się z białymi bukietami róż, które znajdowały się nie stołach.

— Podoba się tutaj panience? — Głos mężczyzny wyrwał mnie z namysłów. Rzuciłam niepewne spojrzenie na Dragona, którego tęczówki zdołały już lustrować moją nieco zmieszaną twarz.

— Bardzo. — Posłałam mężczyźnie uśmiech, przez co Dragon położył dłoń na moim udzie, lekka ją zaciskając.

Odchrząknęłam, po czym spojrzałam na ciemnookiego pytającym wzrokiem. Przez chwilę zastanawiałam się co mogłam zrobić niewłaściwie. Siedziałam potulnie jak mysz, uśmiechałam się mimo iż w środku byłam naprawdę przerażona, więc co sprawiło że wykonał ten gest?

Po chwili do stolika dosiadła się jeszcze jedna para, zajmując w ten sposób ostatnie miejsca przy naszym stole. Wysoki jak i szczupły mężczyzna ku mojemu zdziwieniu miał na sobie ciemne okulary, przez co nie byłam w stanie dostrzec jego oczu. Jednak łysina na jego głowie spowodowała, iż mimowolnie się wzdrygnęłam, widząc w nim od razu Ricka. Spod ciemnych okularów wyłaniały się liczne blizny na twarzy, które również spowodowały niemiłe uczucie w środku. Kobieta, która z nim przybyła wyróżniała się spośród reszty. Cała jej prawa ręka pokryta była tatuażami, które z lekka dochodziły również do szyi. Czarne włosy idealnie współgrały z jej bladą twarzą, jak i wąskimi ustami, które zostały pomalowane szminką w tym samym odcieniu co włosy. Zielona suknia z głębokim dekoltem, uwydatniła jej walory jak i dobrą pracę chirurgów plastycznych.

— Panowie, panie poznajcie Camilę — Kobieta uśmiechnęła się do nas, po czym przywitała z każdym z osobna.

— Jestem Aron. — Mężczyzna wyciągnął dłoń w moją stronę, ściągając przy tym okulary.

Świat w tym momencie się zatrzymał, gdy dojrzałam mrożące spojrzenie niebieskich tęczówek. Oboje zamarliśmy, nie widząc poza sobą, jak i naszymi wspomnieniami niczego innego.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top