26. Ciężki przeciwnik.

POV Cindy :

Po wyjściu Dragona przybyła po mnie wściekła Monica, by następnie zaciągnąć mnie do mojego pokoju, mieszając mnie przy tym z totalnym błotem.

— Doprowadź się do porządku i masz być zaraz u mnie. — Syknęła, po czym zniknęła w głębi korytarza.

Prysznic choć zawsze był odskocznią, tym razem nie sprawił ulgi, gdy zmyłam z siebie cały ciężar zalegający na moich barkach. Moje myśli już nie krążyły wokół mamy jak i Alex, a wokół Dragona, który z łatwością mógł zrobić mi krzywdę, lecz jednak tego nie uczynił. Karcenie się w duchu nadbiegło tak nagle, że nie byłam w stanie tego zatrzymać. Być może moje działania popchnął mnie do gorszych decyzji Dragona... Wyjście spod strumyka wody łączyło się z niepajającym uprzejmością ku mojej osobie wzrokiem. Próba ignorowania owego jadu, jaki zdołał wypłynąć z oczu kobiet stojących przy umywalce zakończyła się sukcesem. W obliczu tego co mnie czekało, obecna chwila zdawała się być niczym istotnym.

Cztery obce ściany mojego nowego pokoju, wypełniło kilka kartonów w których rozpoznałam rzeczy z sypialni w której wcześniej spałam. Choć powinnam poczuć ulgę, uczucie niepokoju wdarło się niemalże z podwójną siłą, zapuszczając swoje korzenia w głębinach zołądka, który ścisnął się boleśnie.

Zostaję tutaj na dłużej...

Przyodziana jedynie w biały crop top, oraz szare dresy ruszyłam niepewnie w stronę biura, przemierzając korytarz sypialniany dziewczyn pracujących tutaj, by następnie przekroczyć przez drzwi, które skierowały mnie wprost na lustrzany korytarz. Przełknęłam z trudem, krocząc powolnym krokiem ku biurze kobiety, mijając kątem oka swoje odbicia, które napawały mnie jeszcze większym niepokojem. Zatrzymałam się przed ogromnymi drzwiami, by następne zapukać zaledwie dwa razy, by głos kobiety rozbrzmiał niesamowicie głośno, nakazując mi wejść do środka.

Wnętrze gabinetu nie było dla mnie przyjemne, każdy najmniejszy element gryzł się ze sobą, lecz starałam się to zignorować w momencie, gdy tylko kobieta wskazała skinieniem głowy na krzesło przed jej biurkiem, na którym bez żadnego słowa sprzeciwu zasiadłam.

— Dragon wyszedł wczoraj stąd bardzo zły, u nas to się nie zdarza zbyt często. Dbamy tutaj o mężczyzn, musisz być tego świadoma. Wiesz doskonale, że jest naszym szefem, zachowałaś się karygodnie! — Uniosła głos, uderzając w blat białego biurka.

— A oni dbają o nas?! Dbają o to żeby żadnej nic się nie stało, gdy wywożą je do tych klubów?! Oni je tam gwałcą, a wy nic z tym nie robicie! — Strach zmieszał się z kipiącą we mnie złością. Gdy w mojej głowie pojawiło się wyobrażenie mężczyzn, którzy robią krzywde jakiejkolwiek kobiecie, nie byłam w stanie się powstrzymać nad słowami, które zaczęły padać z moich ust.

— Nic z tym nie zrobisz. Zawsze tutaj tak było, więc radzę przełknąć nutkę goryczy i zacisnąć zęby. Swoim zachowaniem pogorszysz tylko sprawę.

— Swoim zachowaniem sprawiłam, że Dragon wczoraj nie zdołał mnie tknąć i jeżeli tylko spróbuje to zrobić, to zachowam się o stokroć gorzej niż wcześniej!

— Cindy zejdź z tonu i nie pozwalaj sobie na zbyt dużo! To że Dragon ci pobłaża, nie znaczy że ja też będę. — Poprawiła się nerwowo na krześle, nabierając kilka głębokich wdechów jak i wydechów. — Od jutra będziesz chodziła na lekcje tańca wraz z Rebe. Pokaże ci jak to się robi, żebyś nie narobiła nam wstydu. Jeśli klient wyjdzie zadowolony z twojego tańca, zastanowię się nad twoją karą. Jednak! — Skinęła palcem w moją stronę. — Jednak jeśli postąpisz jak z naszym szefem, to przysięgam ci że nie popuszczę. Rozumiesz, czy mam ci to przeliterować?

— Nie jestem głucha.

— Mam wrażenie że jest całkiem inaczej. — Odparła beznamiętnym głosem.

Zagryzłam swoje policzki, a w myślach od razu pojawiłam się w barze w którym i klienci byli dla mnie bezlitośni, równie tak jak i Monica. Uczucie goryczy pojawiło się niemalże nieubłaganie szybko. Świadomość tego w jakim jestem miejscu, sprawiała że myślałam o samych najgorszych miejscach. I choć bałam się o samą siebie, strach uderzał z podwójną siłą, gdy pomyślałam o mamie i Alex.

— Jeśli będziesz współpracować na pewno Dragon cię stąd zabierze.. Traktuje cię inaczej niż dziewczyny, zapamiętaj i doceń to. Jego szacunek tutaj to bardzo dużo, zastanów się nad współpracą. Skoro tutaj jesteś, to nie jest dobrze, gdy znów go zdenerwujesz droga stąd prowadzi wprost do piekła w którym z pewnością nie chcesz się znaleźć. Przemyśl to, a teraz życzę miłego wieczoru — Powiedziała ozięble kobieta.

— Miłego wieczoru. — Odpowiedziałam chłodno, po czym skierowałam się ku wyjściu z gabinetu.

Lustrzany korytarz zawsze będzie przypominał mi o tym, co wydarzyło się w pokoju. To jak Dragon był blisko mnie, nie krzywdząc w żaden najmniejszy sposób. Gdy tylko poczułam jego dłoń na swojej skórze, niemal rozpłynęłam się pod jego gorącym dotykiem, który zdołał roztopić moją zlodowaciałą skórę, przez co przerażał mnie, co sprawiało mu chyba największą przyjemność tego wieczoru. Nim zdołałam odpędzić swoje myśli, usłyszałam dudniącą muzykę, która dochodziła z salonu i wystarczyło bym znalazła się tuż przy drzwiach swojego pokoju, aby usłyszeć znany mi kobiecy głos, który ze śmiałością wykrzykiwał moje imię.

— Cindy!! Chodź do nas! — Krzyknęła.

Zwróciłam głowę w stronę głosu kobiety, którą okazała się Rebe. Nie szukałam w tym miejscu żadnych przyjaźni, pragnęłam uciec stąd jak najszybciej, aby nie uczestniczyć w chorym świecie, w którym Dragon zdawał się być królem. Niechętnie ruszyłam w stronę salonu, lustrując lekko pijane dziewczyny, które energicznie ze sobą gawędziły, popijając zawartość kieliszków. Żadna z nich jeszcze nie zdołała się przebrać, prócz mnie. Tak więc jako jedyna paradowałam w dresach, podczas gdy każda z kobiet odziana była w seksowną jak i zmysłową bieliznę na widok, której można było dostrzec na mojej twarzy lekki wyraz grymasu.

— Usiądź kochana. — Uśmiechnęła się promiennie Rebe, podając mi napełniony kieliszek różowego wina, po czym zaczęła po kolei przedstawiać mi dziewczyny znajdujące się w pomieszczeniu.

— Zanim was wszystkie zapamiętam to trochę minie. — Uśmiechnęłam się niepewnie, nachylając kieliszek ku swoich ust. Słodki smak wina rozprowadził się po kubkach smakowych, przez co miałam ochotę na znacznie więcej.

Mimo iż sytuacja w której każda z nas się znalazła nie była niczym przyjemnym, tak kobiety wychodziły z tego cało z pokerową twarzą. Starały się czerpać z tego wieczoru jak najwięcej przyjemności, popijając wino jak i wspominać gorsze jak i te lepsze chwile w swoim dotychczasowym życiu. Moje uprzedzenia co do każdej z nich w jakimś stopniu złagodniały, gdy usłyszałam poszczególne historie, które z lekka kruszyły skamieniałe serce. Jednakże wszystko co przyjemne szybko się kończy. Huk przerywający rozmowy rozbrzmiał w całym salonie, gdy mężczyzna płonący ze złości stanął w progu wejścia do salonu.

Zataczający się Rick wywołał przerażenie w oczach każdej z kobiet. Przełknęłam z trudem, gdy Rebe uścisnęła kurczowo moją dłoń, wstrzymując swój oddech. Z każdą najgorszą emocją wpatrywała się w mężczyznę, który przemierzał każdą z kobiet swoim wygłodniałym jak i pełnym goryczy spojrzeniem.

— Wstawać kurwy i ustawiać się w rządku! — Krzyknął, odbijając się od progu drzwi salonu, by następnie wkroczyć w jego głąb.

Każda z przerażonych dziewczyn powstała, robiąc to czego pijany Rick zażądał, a ja tylko i wyłącznie dzięki Rebe, która zdołała pociągnąć mnie za sobą uczyniłam to samo. Moje nogi drżały, gdy wyjął z kieszeni metalowe kajdanki, którymi zaczął się bawić okręcając je wokół swojego palca.

— Która gołąbeczka skusi się na małą... — Przerwał, wydymając usta w lekki dzióbek. — Zabawę? — Dokończył, wpatrując się chytrze w każdą z nas. Poruszał się wzdłuż naszego 'rządku' w którym stałyśmy. Kolana każdej z kobiet ledwo utrzymywały ciężar strachu jaki na nie spadł, gdy tylko mężczyzna przekroczył progi pomieszczenia. Przez dłuższy czas lustrował każdą po kolei, po czym przystanął tuż naprzeciw Rebe, patrząc jej prosto w oczy. Rekini uśmiech wkradł się na jego twarz, gdy kobieta spuściła głowę w dół, wyciągając dłonie w jego kierunku, które bez wahania skuł. Pozbawiony grama delikatności chwycił kobietę za włosy, zaczynając ją ciągnąć w kierunku korytarza w którym każdy zdoła ujrzeć swoje zepsute odbicie.

Zaciśnięte zęby Rebe nie pozwoliły jej powstrzymać krzyku bólu, jaki uderzył w nasze uszy. Mimo iż każda wiedziała co za chwilę się wydarzy, to żadna nie potrafiła się ruszyć, bowiem strach sparaliżował każdą z nich. Przełknęłam z trudem, łapiąc za kieliszek stojący tuż na stole. Moje giętkie nogi zdołały dobiec do potwora, który zdołał wywołać niepokój swoim jednym krzykiem, by następnie zamachnąć się, rozbijając na jego głowie w pół pełne naczynie.

Rick przystanął, wypuszczając z uścisku włosy brunetki. Jego ciało się spięło, gdy z jego łysej głowy zaczął spływać alkohol jak i drobne strumyki krwi, które spowodowało rozbite szkło. Warknął wściekle, odwracając się w moją stronę.

— Ty pieprzona kurwo! — Wychrypiał, chwytając się za czubek swojej głowy. Dłoń, którą po chwili zlustrował pokryła się smugami krwi, jednoznacznie rozzłoszczając go jeszcze bardziej. — Nie wybrałem cię tylko dlatego, że już raz przez ciebie Dragon posunął się zbyt daleko, jednak teraz, wiedz... —  Warknął przez zaciśnięte zęby, stawiając coraz to większe kroki w moją stronę, podczas gdy ja cofałam się w tył. — Wiedz, że się nie powstrzymam, zatłukę cię na oczach wszystkich, dając im lekcje życia, którą z pewnością zapamiętają.

Gdy tylko Rick ruszył w moją stronę, dziewczyny z krzykiem podbiegły do Rebe, która trzymała się za obolałą stronę głowy. Miałam wrażenie jakby przez szok, który przeszył jej głowę znalazła się w innej rzeczywistości. Kobieta głośno łkała kręcąc głową, podczas gdy ja uciekałam przez facetem, który pragnie dla mnie wszystkiego co najgorsze. Chwytałam każdą, nawet najmniejszą rzecz, która napatoczyła mi się na drodze, by następnie rzucić nią w Ricka, aby utrudnić dostanie się do mnie. Moje pole do manewru zakończyło się w momencie, gdy chciałam przebiec przez kanapę. Rick chwycił moje włosy i silnym pociągnięciem zrzucił mnie za kanapę.

Bezwładne opadnięcie na twardą podłogę, skutkowało tym, iż dech w moich piersiach przez moment zamarł. Nabierając drobny łyki powietrza, czułam kłujący ból, który dźgał moją klatkę piersiową z coraz większą siłą. Przerażająca łysa głowa z której pojedyncze krople krwi spadały na moją bluzkę jak i twarz sprawiły, iż oddech powrócił i choć klatka piersiowa poruszała się w nerwowym tempie, to zdołałam otrzeźwić swój umysł jak i ciało, podejmując walkę z mężczyzną. Każdy cios w żebra, brzuch czy nawet udo, odczuwałam coraz mocniej. Żaden z moich ruchów, nie zdołał powstrzymać żadnego z ciosów, który został mi zadany. W momencie gdy Rick zacisnął dłoń na moich włosach, by następnie uderzyć moją głową o podłogę krzyki dziewczyn zaczęły się oddalać, wszystko stawało się powoli czymś odległym. Gasnące światło zdołało mi ukazać jedynie czarne oczy, które pojawiły się znienacka, ciągnąc mnie w ich otchłań.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top