23. To się dzieje naprawdę.
Cindy :
— Ruszaj się Cindy! — Ponaglił mnie Dragon, pchając moje przerażone ciało ku drzwi.
Moja drżąca dłoń chwyciła klamkę, po czym jednym gestem dłoni nacisnęłam ją stawiając swój pierwszy, jak i niepewny krok za próg nieznanego mi dotąd pomieszczenia. Ciężki oddech opadł na moje płuca, wpatrując się w wnętrze korytarza, przypominającego lustrzany labirynt. Przełknęłam z trudem, kierując swoje spojrzenie za siebie.
Gdy tylko ujrzałam i poczułam umięśniony oraz twardy tors Dragona na swoich barkach, wzdrygnęłam się. Dłoń mężczyzny spoczęła ku dole moich pleców, pchając mnie ponownie w przód.
— Nie bądź taka nieśmiała Cindy. — Szepczący i metaliczny głos rozbrzmiał tuż za moim uchem, wywołując nieprzyjemny jak i zimny dreszcz, który zdołał wstrząsnąć całym moim ciałem.
Delikatnie ruszyłam w przód, uważnie obserwując otoczenie. Wyminęliśmy ogromne białe drzwi, które znajdowały się zaraz na lewo od wejścia, wkraczając w głąb lustrzanego wnętrza. Kasztanowo-ciemne panele, wyróżniały ściany w których zdołałam jedynie ujrzeć swoje, jak i odbicie kroczącego tuż za mną Dragona.
Gdy dłonie ciemnookiego spoczęły na mojej tali władczo się zaciskając z moich warg wydostało się głośne jęknięcie bólu, który również ukazałam na swojej twarzy. Odruch zrzucenia jego dłoni, był niemalże nie do opanowania.
— Zostaw Cindy. — Odpowiedział, spokojną jak i chłodną barwą głosu. — Przyjrzyj się uważnie, temu co tu widzisz. — Szepnął, kierując moje ciało w stronę lustrzanej ściany.
Choć powinnam patrzeć na siebie, to mój wzrok powędrował na czarne, przeszywające mnie na wskroś oczy. Surowa twarz Dragona wpatrywała się w każdy mój najdrobniejszy ruch, suwając powoli swoimi dłońmi po wcięciu w talii. Skanowałam każdą część jego ciała, którą zdołałam ujrzec w odbiciu. Jego potężna postura, jak i niezliczona ilość tatuaży na ciele, sprawiała, iż Dragon wydawał się być znacznie niebezpieczniejszy niż był. Mięsień w jego szczęce drgnął, a po chwili sam diabeł zabrał głos.
— I co tam widzisz Cindy?
— Nic przyjemnego.
— Czyżby? — Kącik ust bruneta drgnął w lekkim uśmiechu.
Spojrzałam na twarz Dragona, marszcząc delikatnie brwi.
— Przyjrzyj się dokładnie. Nie patrz na mnie, tylko przeskanuj lustro.
Dopiero w momencie w którym Dragon uświadomił mi co tak naprawdę ma na myśli, zorientowałam się, iż na lustrach znajdowały się niewielkie wgłębienia symulujące ''klamkę''
— Widzisz to prawda?
Skinęłam głową, rzucając ciemnookiemu pytające spojrzenie w lustrzanym odbiciu.
— Wgłębienia oznaczają pokoje, a teraz Cindy przyglądaj się i ucz.
— Dragon o czym ty mówisz?
— Pchnij lustro. — Nakazał.
Przełknęłam z trudem i niepewnym gestem dłoni pchnęłam lustro, które ku mojemu zdziwieniu zaczynało się otwierać. Zniecierpliwiony szatyn pchnął je z większa siłą, dzięki czemu całe jego wnętrze było mi już znane.
Zamarłam widząc obraz, który znajdował się tuż przed moimi oczami. Moje drżące wargi rozchyliły się, a nogi same zaczęły wycofywać się ku wyjściu z pomieszczenia.
— Stój. — Lodowaty ton głosu nie był jedynym co mnie zatrzymało. Napięte ciało Dragona stało tuż za mną, nie dając mi najmniejszej szansy na postawienie kolejnego kroku.
Byłam jak mysz, która dała się złapać w pułapkę.
Wnętrze niewielkiego pokoju wyglądało jak conajmniej te z filmów, które ostatnimi czasy oglądałam z Alex. Czerwone ledy oświetlające, równie czerwoną jak i skórzaną kanapę, idealnie ze sobą komponowały. Jednak to, co zdołało się najbardziej rzucać w oczy, było wyeksponowane do granic możliwości. Podest ze złotą rurą, został podświetlony na biało, dzięki czemu tańcząca czarnowłosa kobieta, chłonęła każdą uwagę, wzrok jak i dech, który zamierał w piersiach.
Siedzący na kanapie mężczyzna zdawał się być rozluźniony. Nasza nagła obecność tutaj, nie przeszkadzała mu w podziwianiu pięknej jak i tańczącej czarnowłosej kobiety, której połyskujące włosy zebrane były w ogromnego kucyka, przypominającego tego w stylu Ariany Grande. Jej czarna seksowna oraz koronkowa bielizna, pobudzała najgłębsze zmysły, a idealne ruchy, niemalże nie pozwalały zamknąć oczu chociażby na sekundę.
Kobieta w pewnym momencie obróciła się w stronę wyjściowych drzwi, dzięki czemu jej kolczyk w sutku zabłysnął, a niebieskie oczy niczym morze stały się jeszcze głębsze, po ujrzeniu stojącego w nich ciemnookiego.
Miałam wrażenie iż w momencie zorientowania się o jego pobycie w tym samym pomieszczeniu, kobieta zaczęła poruszać się bardziej subtelniej, powolniej jak i erotycznej. Wyglądało to zupełnie tak, jakby była do tego stworzona. A ja choć byłam niesamowicie przerażona, nie potrafiłam oderwać oczu od sceny, która właśnie się przede mną odgrywała.
— Chyba ci się spodobało, skoro tak bacznie się przyglądasz. — Szepnął tuż obok mojego ucha, przyciskając mnie żelaznym uściskiem do swojego torsu.
Łzy jakie zaczęły wkradać się do moich oczu, były piekielnie trudne do pokonania. Walczyłam sama z sobą, by Dragon w tym momencie ich nie ujrzał. Zamiary jakie miał wobec mnie, miażdżyły moje człowieczeństwo oraz godność. Nie uważałam, iż taniec to coś złego, to cudowne uczucie widząc tak piękną kobietę, poruszająca się w ten wyjątkowy sposób. Jednak taniec w tym miejscu, dla tych ludzi nie był niczym, co zdołałaby zaakceptować.
— Nigdy tego nie zrobię Dragon, rozumiesz?! — Syknęłam, podejmując próbę uwolnienia się z jego uścisku.
— Zrobisz Cukiereczku. — Głos jakim zdołał wypowiedzieć to zdanie był opanowany, jak i w pewien sposób tajemniczy.
Silne pociągnięcie Dragona w tył sprawiło, iż znów znajdowaliśmy się na lustrzanym korytarzu.
— Nie możesz mi zrobić czegoś takiego..
— A ty mogłaś Cindy strzelić, uciec i rzucać wazonem?
— Rozumiem że strzał nie był najrozsądniejszym wyjściem, ale to były emocje. Wiedziałam że nie zdołam cię zabić.
— Rozsądniej by było zrobić to właśnie w tamtym momencie.
Zdołałam spojrzeć w jego czarne, jak noc oczy i nie dojrzałam niczego, prócz zimna i pustki, która się w nich znajdowała, co oznaczało że Dragon naprawdę nie żartował.
— Nie zamierzam sprawiać przyjemności tym tyranom!
— Jeśli spróbujesz zrobić mi na złość, będziesz musiała robić o wiele gorsze rzeczy. Gdybyśmy się zatrzymali pokój dalej, nie zdołałabyś się nawet odezwać. — Mięsień w szczęce Dragona drgnął, a w oczach pojawiło się coś na wzór rozpalającego się płomienia.
Zaczerpnęłam kilka wdechów jak i wydechów by spojrzeć na kolejne lustro, które zdawało się być niegroźne, po poprzez zaledwie tylko moje odbicie. Zmęczona twarz, mieszała się z nieco poczochranymi, blond włosami.
— Idziemy Cindy.
— Gdzie? — Zapytałam zaskoczona, marszcząc swoje brwi.
Dragon nie odpowiedział, jedynie wskazał głową na drzwi, mieszczące się na samym końcu korytarza, których wcześniej pod wpływem emocji nie zdołałam nawet dojrzeć.
W ciszy oboje ruszyliśmy w stronę drzwi. Dragon był jak mój cień, kroczył za mna i z uwagą obserwował każdy, nawet mój najmniejszy ruch, gdybym jednak zdołała wpaść na pomysł ucieczki, która z pewnością skończyłaby się klęska. Dragon bez żadnego pukania otworzył przede mną drzwi, a moim oczom ukazał się niewielkiej ilości gabinet, za którym miejsce zajmowała ciemnowłosa blondynka, której włosy zostały upięte w idealnego koka.
To miejsce w żaden sposób nie przypominało ponurych czterech ścian Dragona w których w pewnością spędzał sporą ilość czasu. Przejrzyste, białe wnętrze było połączone z drewnianymi motywami, co niezbyt się ze sobą łączyło, mogłabym śmiało powiedzieć że te dwa kolory wręcz gryzły się ze sobą.
Na widok Dragona kobieta podniosła się, wygładzając swoją czarną, koktajlową sukienkę, która sięgała jej do kolan. Lekki makijaż wyeksponował jej rumieniec, który zawitał gdy tylko jej oczy napotkały ciemne tęczówki bruneta. Krwistoczerwone usta, ukazały rząd białych zębów, jednak gdy jej wzrok powędrował na mnie, jej rysy twarzy znacznie się wyostrzyły, dzięki czemu wygląda znacznie surowiej.
— Dragon. — Uśmiechnęła się, rumieniąc się jeszcze bardziej niż wcześniej. — Cóż cię tu sprowadza?
— Przyszyszykuj pokój Monica i zajmij się nią. — Odpowiedział chłodno, ignorując uśmiech kobiety.
Moje przerażone oczy zaszkliły się, po czym powędrowały na niewzruszoną twarz Dragona.
— Dragon.. — Wyszeptałam, jednak on nawet na sekundę nie zdołał na mnie spojrzeć.
— Oczywiście. — Skinęła głową, ruszając pełnym gracji krokiem w moją stronę. Moment w którym chwyciła moje ramię, przesądził nad moim opanowaniem. Głośny płacz jaki zdołał opuścić moje gardło, nie wywarło na Dragonie nawet najmniejszego zwątpienia, czy współczucia. Monica ponownie szarpnęła mnie za rękę opuszczając gabinet w którym został jedynie Dragon.
Kobieta oprowadzała mnie po całym wnętrzu, tego dość niecodziennego budynku. W dalszym ciągu miałam nadzieję, iż Dragon pragnie mnie jedynie zastraszyć. Jednak gdy skręciliśmy w białe drzwi, tuż obok wyjścia po raz kolejny wiedziałam że moja nadzieja była nikła. Przed nami widniał kolejny korytarz w odcieniu bladego różu z licznymi białymi drzwiami, jednak na samym końcu znajdował się ogromny salon, połączony z dobrze wyposażona kuchnia, której blaty miały wzór marmuru.
Monica przez całą drogę szarpała za moje ramię, naruszając tym samym moją cierpliwość. Po oprowadzeniu mnie po salonie stanęła przy pierwszych drzwiach, które znajdowały się na lewo.
— Twój pokój. — Odezwała się chłodno, naciskając klamkę.
Wnętrze pokoju było dość przytulne. Okno z jednoosobowym łóżkiem, toaletką, biała szafa z lustrem, małym wiszącym telewizorem oraz białym puchatym dywanem były przyjemne dla oka, lecz z pewnością nie tak przyjemne jak mój własny, mały pokój...
— Muszę porozmawiać z Dragonem. — Wydukałam próbując ruszyć w stronę gabinetu, jednak Monica bez trudu zdołała mnie zatrzymać, szarpiąc po raz kolejny moją rękę.
— Z nikim nie musisz rozmawiać moja Droga. Totalnie nie mam pojęcia co tutaj robisz, nie pasujesz do moich dziewcząt. Wyglądasz jak kopciuch, ale cóż w tej kwestii nie mam niestety nic do gadania. — Syknęła, mierząc mnie wzrokiem od stop do samą głowę.
Wiedziałam że kobieta ma rację. Nie powinno mnie tutaj być, nie pasowałam do tego miejsca, nie pasowałam do Dragona, ani jego całego świata, który był dla mnie zbyt okrutny.
— Dzięki bogu kopciuszek dobrze kończy swoją przygodę w przeciwieństwie do sióstr. — Monica w impetem wepchnęła mnie do pokoju, zatrzaskując za sobą drzwi.
— Nigdy tak się do mnie nie odnoś smarkulo, jeszcze nie wiesz co cię tutaj czeka! Lepiej się wyśpij jutro twój „wyjątkowy'' wieczór i uwierz sprawię, że będziesz błagać o lepsze jutro. — Wściekła kobieta opuściła po tych słowach pokój, zatrzaskując za sobą drzwi, pozostawiajac mnie samą jak palec.
Po raz kolejny zlustrowałam niewielki pokój, po czym przysiadłam na rogu łóżka, by następnie opaść bezwładnie na miękki materac. Cichy płacz, który opuścił moje usta był tym, czego właśnie potrzebowałam. Myśli, które zajmowały moja głowę krążyły wokół mamy, Alex, jak i tego co by było, gdybym jednak nie strzeliła do Dragona.
Gdy tylko otworzyłam oczy zorientowałam się, iż musiałam zasnąć. Miałam nadzieję że to tylko jedynie koszmar, który od czasu do czasu zdołał się wkraść, gdy beztrosko tonęłam pogrążona we śnie. Delikatnie uniosłam głowę, zdając sobie sprawę z tego, iż to nie był sen, a potworna rzeczywistość, która z dnia na dzień wyniszczała moją psychikę na nowo.
Moja przyszłość w tym miejscu była jedna wielka niewiadoma, a ja nie miałam najmniejszego pojęcia co mogłabym zrobić, aby to wszystko odkręcić. Niechętnie podniosłam się z łóżka w celu udania się do łazienki, której ku mu mojemu zaskoczeniu nie było w pokoju.Zmarszczyłam brwi, niepewnie podnosząc się z materaca.
Kolorowe plamy pojawiły się przed moimi oczami, zamazując cały ich widok. Chwyciłam się prędko ściany do której zdołałam dotrzeć, próbując przywrócić swój rzeczywisty obraz. Nabrałam kilka wdechów i wydechów w celu uspokojenia się, by następnie chwycić za klamkę drzwi. Blado różowy korytarz staną przede mna owtorem, skompany jedynie w ciszę.
Jednak dźwięk obijającej się butelki o szklankę, zdawał się być zbyt głośny w spokoju jaki w tym momencie panował. Mój wzrok mimowolnie skierował się w stronę salonu, gdzie na ogromnej białej kanapie w kształcie litery ''U'' siedziała kobieta, którą jeszcze godzinę temu miałam okazję podziwiać, gdy zmysłowo poruszała się przy stalowej róże.
Morskie jak i pochłaniające oczy, wbiły we mnie swe spojrzenie upijając lampkę różowego wina, który wypełniał kieliszek. Kobieta nie miała na sobie już mocnego makijażu, który podbijał kolor jej oczu. Koronkowa, czarna halka okrywała jej kremowe ciało a wąskie usta kobiety zostały rozchylone, by następnie wydać głośne westchnięcie.
Ja w porównaniu do tej pięknej kobiety, wyglądałam tak jak określiła mnie Monica. Jak kopciuch. Szare dresy, jak i bluza w tym samym kolorze w połączeniu z potarganymi i nieświeżymi włosami nie były przyjemne dla oka.
— Hej. — Zaczęłam ściszonym głosem. — Czy wiesz może gdzie jest toaleta?
— Hej. — Uśmiechnęła się, wskazując na pokój tuż przede mną.
— Dziękuję. — Mruknęłam niepewnie, zmierzając do drzwi, które zostały mi wskazane.
Po wejściu do środka doznałam niemal szoku. Łazienka była ogromna, jednak to nie jej rozmiary zdołały mnie zaskoczyć. 10 kabin prysznicowych, jak i równie tyle samo toalet, zdołały wywołać szok na mojej twarzy. Ostatni raz gdy widziałam coś podobnego, byłam na koloniach w wieku 10 lat. Poza kabinami prysznicowymi jak i toaletami, stała tu ogromna, biała półka na której znajdowały się ręczniki, podpaski czy inne przydatne rzeczy, których kobiety używały na co dzień.
W momencie rozglądania się po przestrzennej łazience, jej drzwi zaskrzypiały, a u jej progu stanęła kobieta w czarnej, koronkowej halce.
— Możesz śmiało wziąć rzeczy z szafy i iść się wykąpać. — Uśmiechnęła się, wchodząc w głąb łazienki.
— Wszystkie tutaj się kąpiecie?
— Tak. — Odpowiedziała ściszonym tonem. — Odkąd jedna z nas próbowała zrobić sobie krzywdę... — Urwała w połowie dania, przełykając z trudem. — Dragon postanowił usunąć łazienki z pokoi.
Moje wargi rozchyliły się, jednak po chwili ponownie się zamknęły. Nie miałam pojęcia co należy powiedzieć w obecnej chwili, ponieważ nie spodziewałam się takiej odpowiedzi, jaka padła z ust brunetki.
Bez słowa wyminęłam kobietę, rzucając jej jedynie pełne współczucia spojrzenie, które nie umknęło jej uwadze. Chwyciłam pierwszy lepszy ręcznik z półki udając się wprost pod prysznic. Nieco zimna woda zdołała obudzić moją zmęczoną od płaczu głowę jak i zwiotczałe ciało. Dragon musiał przemyśleć dokładnie wspólną łazienkę, ponieważ drzwi kabiny zaraz po zamknięciu stawały się mniej przejrzyste, przez co osoba z zewnątrz mogła jedynie dostrzec zarys sylwetki.
Dopiero w momencie wycierania się ręcznikiem, dotarło do mnie że nie mam ze sobą żadnych rzeczy. Niepewnie wyjrzałam zza drzwi rozsuniętej kabiny, nie dostrzegając żadnej żywej duszy, która mogłaby się tu znajdować. Westchnęłam ciężko, po czym wytarłam się ręcznikiem, zakładając te same ubrania, które miałam na sobie chwilę temu.
Stanięcie przed lustrem i przyjrzenie się po raz kolejny tego dnia swojej zmęczonej twarzy, nie było dobrym pomysłem. Skrzywiłam się znacznie dostrzegając suche skórki przy płatkach nosa, jak i nowego przyjaciela na brodzie, który reprezentował się fenomenalnie w połączeniu z twarzą, która straciła jakikolwiek kolor. Przemyłam twarz lodowatą wodą, oraz umyłam palcem zęby, aby chociaż w jakiś sposób odświeżyć swój oddech.
Pragnęłam jak najszybciej opuścić łazienkę, jak i korytarz, jednak w momencie stawiania kroku ku drzwiom do mojego pokoju, głos brunetki rozbrzmiał niemalże momentalnie.
— Chodź tu dziecino. — Dłonią poklepała miejsce tuż obok siebie. Niepewnym krokiem ruszyłam w jej stronę, zajmując miejsce, które jeszcze chwilę temu wskazała. — Co Cię tutaj sprowadza? — Zapytała, wciąż sącząc lampkę różowego wina.
— Sama chciałabym wiedzieć.. — Westchnęłam.
— Przyszłaś z Dragonem. — Kobieta zaczęła bawić się kieliszkiem, przez co trunek zaczął obijać się o ścianki naczynia.
— A co w tym dziwnego?
— On tu nie bywa zbyt często, nowe dziewczyny zawsze przyprowadza jeden z jego ludzi, a ciebie przyprowadził osobiście. — Zaintrygowana spojrzała na mnie, wydymając lekko usta.
— Dalej zbytnio nie rozumiem, co ma do rzeczy to, że on tu przyszedł ze mną?
— I na domiar tego weszłaś z nim jeszcze do pokoju, gdzie pracowałam. Dragon nie zaszczyca nas swoją obecnością, za to jego ochroniarze robią to aż zbyt często. Muszę przyznać że zdziwiłam się, gdy stanął z tobą patrząc jak tańczę.
— Zamierzał mnie nastraszyć. — Przełknęłam z trudem, gdy przez głowę przewinął się obraz tańczącej mnie na rurze.
— Rozejdzie się to, że Dragon z tobą przyszedł a wtedy dziewczyny cię zeżrą. — Upiła łyk wina, odstawiając puste naczynie na szklany stolik, tuż przed kanapą. — Nie robię ci tego na złość, ja tylko i wyłącznie ostrzegam. Tutaj każda walczy o względy najwyżej postawionego. To oczywiste że dobranie się do portek Dragona, daje w jakiś sposób.. — Urwała próbując znaleźć odpowiednie słowo. — Przywileje.
— Przywileje?
— Cóż Elena też miała być jedną z nas. — Rzuciła mi szybkie spojrzenie, po czym schowała kosmyk uciekających włosów za ucho.
— Elena? — Zapytałam zaskoczona, przeczesując nerwowo swoje jeszcze mokre włosy.
— Zgadza się, rudowłosa do której Dragon ma w jakiś sposób słabość. To oczywiste że jej nie kocha, nie wiem czy ten mężczyzna jest zdolny do takiego uczucia, ale jestem pewna że gdyby ktoś zrobił jej krzywdę, bądź tknął by ją chociażby palcem, Dragon roztrzaskałby mu łeb bez najmniejszego zawahania.
— Psychol... — Szepnęłam cicho pod nosem, na co brunetka parsknęła śmiechem.
— Psychol nie psychol, ale Elena nie jest krzywdzona tak jak my. Nie musi tańczyć dla innych, nie musi z nimi sypiać, czy jeździć do klubów Dragona. Jest tu po prostu bezpieczna. I do tej pory żadna z nas nie rozumie co takiego w niej dojrzał, że nie pozwala jej tknąć chociażby jednym skinieniem palca..
— Czekaj... Kluby Dragona?
— Cóż.. Czyli jeszcze nie wiesz? — Brunetka pochyliła się ku butelce, która została opróżniona zaledwie do połowy. — Napij się lepiej, nim usłyszysz całą resztę...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top