20. Sprzedana?
Cindy :
Rozmowa z Eleną ciągnęła się w nieskończoność. Opowiedziała mi nieco więcej o swojej przeszłości, która zdawała się być dla mnie tak cholernie nierealna. Nie mogłam uwierzyć że największy cios w serce zadają nam ludzie, którzy przez lata naszego życia byli dla nas wszystkim. Rodzina powinna być wsparciem, która ukoi twój ból, a nie sztyletem który ci go zada.
Choć z początku Elena była dla mnie jedynie wysłanniczką Dragona, tak cała jej przeszłość i to jaka była w stosunku do mnie, zmieniła obrót sprawy o 180 stopni. Nim zdążyliśmy się zorientować, obie w końcu zaznałyśmy spokojnego snu, tego którego tak bardzo uparcie od dłuższego czasu potrzebowałyśmy.
~ . ~
Noc w łóżku Eleny została cała przespana, nie budziły mnie nieprzyjemne poty, ani nie odwiedzały mnie demony, które za wszelką cenę starały się zburzyć wszystko co dawało mi jakąkolwiek przyjemność.
Pobudka, która została nam zafundowana postanowiła nas momentalnie na równe nogi. Promieniste światło słoneczne zdołało już się obudzić, jak i wdzierać do czterech ścian pokoju Eleny. Potężny huk otwieranych drzwi, jak i widok tego co spowodowało hałas, wprawił nas w niesamowite osłupienie, w ich progu ujrzałyśmy stojącego i przeraźliwe wściekłego Nero, którego klatka piersiowa falowała w przyśpieszonym jak i nerwowym tempie.
— Kurwa Cindy! Gdzie ty do chuja byłaś?! Wszyscy Cię szukają po całej posesji! — Warknął wściekły blondyn, przecierając swoją zmęczoną twarz.
— Ja przepraszam.. Zasnęłam.. — Wydukałam zachrypniętym głosem.
Moje ciało choć było pobudzone, tak głowa wciąż tonęła w swoim upragnionym i spokojnym śnie.
— Nie rób tego więcej! Masz spać w pokoju, tak jak kazał Ci Bruno! — Jego kolejny krzyk nieco bardziej pobudził moją głowę. Gniew jaki nim zawładnął, totalnie nie pasował do jego przyjemnego stylu bycia.
— Ale jego tutaj nie ma. I co za różnica gdzie śpię, przecież nie próbowałam uciec, pokój jest zaraz obok mojego.
Gdy tylko usta Nera otworzyły się, pod drzwi pokoju przybiegł zdyszany ochroniarz, wyglądający jak milion nieszczęść. Potrafiłam poznać już każdego człowieka Dragona ze względu na tatuaże, jakie mieli na swoich szyjach. Niebieskie tęczówki bruneta zlustrowały pokój, po czym prędko wróciły do nieco zszokowanego blondyna.
— Fabio co ci się do chuja stało?! — Warknął blondyn, mierząc podarte jak i poplamione krwią ubranie ochroniarza.
— Nero, mamy go! Dostał, ale żyje. — Powiedział ledwo dyszący mężczyzna.
— Od kogo? — Spięty Nero przeczesał nerwowo swoje włosy, cicho klnąc pod nosem.
— Od tego z baru, ale musisz to koniecznie zobaczyć, jest coś jeszcze..
— Mów! — W tym samym momencie Fabio rzucił na nas krótkie spojrzenie a zaraz za nim uczynił to Nero, który bez słów swojego towarzysza zrozumiał co miał na myśli. Wycofali się w ciszy z pokoju, jednak głos Eleny zatrzymał ich w ostatniej chwili.
— Stójcie! Co się stało?! — Krzyknęła, ruszając wprost na ludzi Dragona.
— Stój Elena! — Ton jego głosu był stanowczy, przez co po raz kolejny byłam zaskoczona tym, jaki potrafi być blondyn.
— Wal sie Nero, rozumiesz?! Gdzie on jest?! — Jej ponowny krzyk, spowodował brak kontroli, przez co Elena rzuciła się w stronę blondyna z pięściami.
Gest zazwyczaj opanowanej Eleny wmurował mnie w ziemię. Napawałam się nadzieją, iż poczuje ulgę podczas jego nieobecności, jednak ona stała się wrakiem człowieka. W końcu Dragon nie był nikim przyjaznym. Był czymś na wzór diabła, którego zawsze starałam się unikać. Ten typ człowieka, był mi znacznie daleki, zbyt daleki, bym teraz była w stanie sobie z tym poradzić.
Widząc jak złość blondyna narasta, a ciosy Eleny stają się coraz bardziej zacięte, ruszyłam w jej stronę. Zdawałam sobie sprawę z tego, iż walka z nimi w obecnym momencie, to jeden z najgorszych pomysłów.
— Uważaj do kogo mówisz Elena! Nigdzie nie pójdziesz, masz siedzieć tu na tyłku i czekać, rozumiesz?! — Nero chwycił dłonie rudowłosej, uniemożliwiając jej jakikolwiek ruch, po czym lekko odepchnął od siebie. — Jeśli jeszcze raz spróbujesz czegokolwiek, to zrobię Ci krzywdę!
Moment dobiegnięcia do Eleny był tym kluczowym, ponieważ rudowłosa po raz kolejny ruszyła do ataku na Nero, który mógł się dla niej niezbyt dobrze skończyć. W ostatniej chwili chwyciłam jej dłoń, przyciągając do siebie.
— Elena, spokojnie. — Zbierałam w sobie każdą siłę, by mój głos nie zdołał zadrgać nawet przez sekundę.
Zielone tęczówki mierzyły się z moją szarością, jaka mieszała się wraz z intensywną zielenią. Kręciłam przecząco głową w stronę Eleny, starając się dać jej do zrozumienia, iż walka w ten sposób nie ułatwi niczego.
— Nero proszę, powiedz nam co się dzieje. — Zwróciłam głowę w stronę blondyna, który obserwował całą sytuację z boku.
— Nie teraz Cindy, nie mam czasu! Pilnuj ją, jeśli stąd wyjdzie, to obie oberwiecie — Warknął, ruszając wraz z Fabio w stronę schodów, by następnie zniknąć z pola widzenia.
Trzęsące się ciało Eleny było wręcz nie do opanowania nawet w momencie, gdy utonęła w moich objęciach.
— Spokojnie, pójdziemy tam i zobaczymy co się stało. — Objęłam ją jeszcze mocniej, gładząc delikatnie jej plecy dłonią.
— Nie chcę byś miala przeze mnie problemy..
— I tak nic lepszego mnie tu nie czeka.
— Wiesz.. Spędziłam tutaj większość życia i takie rzeczy, nie działy się na co dzień. Bruno bardzo rzadko opuszczał dom na tak długo. Skoro Nero teraz dowodzi, to jest coś na rzeczy. Jeśli coś mu się stało, to co wtedy stanie się ze mną? Nie mam nic, prócz tego pokoju.. — Drżący głos kobiety, dał mi do zrozumienia, iż Elena pod każdym względem została uzależniona od Dragona.
— Jesteś od niego uzależniona..
— Pod każdym, najgłębszym znaczeniem tego słowa Cindy..
— Boisz się że gdy jemu coś się stanie, trafisz do tych miejsc, o których wspominałaś wczoraj?
Elena jedynie skinęła głową, przeczesując nerwowo swoje rude włosy.
— Nie mogę powiedzieć Cindy czy go kocham, ponieważ Dragon w jakiś sposób coś dla mnie znaczy. Nie był dla mnie przykładnym mężczyzną i nigdy nie chciał nim być. Zawsze uprzedzał mnie, że jest mi w stanie dać wiele, jednak o miłości mogę zapomnieć. I tak też było.. Był brutalny, ale nauczyłam się z nim grać. Wiem na ile mogę sobie pozwolić a zapanowanie nad nim mam opracowane wręcz do perfekcji. Jestem w stanie ugasić ten ogień, ponieważ latami uczyłam się go poskramiać.
— Elena od wczoraj mówisz rzeczy, na które nie potrafię ci odpowiedzieć. Spotykam się z sytuacja z która nigdy nie miałam styczności. Przeżyłaś tak wiele i wciąż trwasz w swoim koszmarze..
— I będę trwać Cindy.. Idziemy? — Zapytała niepewnie, urywając nieprzyjemny temat, jak zauważyłam dla nas obu.
— Idziemy — Odpowiedziałam pewnie, po czym wraz z Eleną niepewnie wyjrzlaysmy z zza drzwi, w celu sprawdzenia czy jakikolwiek ochroniarz pilnuje korytarza.
— Wydaje mi się że gdy tylko coś się dzieje, wszyscy ochroniarze Dragona kierują się w stronę piwnic. — Rzuciła Elena, w momencie gdy obie powoli postawiłyśmy swój pierwszy jak i cichy krok zza drzwi.
Na korytarzu jak już wcześniej zauważyłyśmy nie było żywej duszy, przez co Elena zdawała się być lekko poddenerwowana. Głucha cisza jaka otaczała nas dookoła, powodowała że nawet nasze delikatne kroki, wydawały się być zbyt głośne. Elena była naszym jedynym przewodnikiem, tak więc to ona prowadziła nas przez cały dom. Obie zeszliśmy po schodach, kierując się od razu w korytarz po prawej stronie. Ilość drzwi w tym domu, przerażała mnie coraz bardziej, a świadomość tego ile znajduje się tu brutalnych ludzi, wywoływała we mnie ogromny niepokój.
— Myślę że to gdzieś tutaj.. — Szepnęła, w momencie gdy wymijałyśmy przeszklone drzwi, do sali na której znajdowało się mnóstwo maszyn jak i sprzętu do ćwiczenia.
Na rozwidleniu korytarza, skręciliśmy ponownie w prawo, znajdując się tuż przed ogromnymi jak i solidnymi drzwiami, które w obecnym momencie nie zostały zamknięte a jedynie uchylone.
— Ten dom to pieprzony labirynt. — Syknęłam, na co Elena przyłożyła mi palec do ust, dając mi tym samym znak, bym nie mówiła ani słowa więcej.
Obie przekroczyliśmy próg drzwi, ruszając schodami w dół. Przez moje ciało przeszła gęsia skórka w momencie gdy uświadomiłam sobie, iż schody przypominały te, po których miałam nikłą nadzieję uciec z tego miejsca. Im byłyśmy niżej, tym odgłosy dobiegające z samego dołu były coraz głośniejsze.
Gdy w końcu dotarłyśmy do miejsca, w którym znajdowali się ochroniarze Dragona, Elena w dziwny sposób zatrzymała się, jakby conajmniej dojrzała ducha. Pomieszczenie przypominało do złudzenia te, w którym przebywałam za pierwszym razem, gdy tylko Rick mnie tu przyprowadził. Jednak mogłam śmiało stwierdzić, że to tylko i wyłącznie podobieństwo, ponieważ wejście było znacznie z innej strony domu.
W pomieszczeniu znajdował się jedynie ogromny stół, wokół którego stali mężczyźni. Już z daleka byłam w stanie dojrzeć Nero, Ricka, Fabio jak i resztę ludzi, którzy na co dzień chadzają się po domu. Powoli skanowałam spore pomieszczenie, dostrzegając na prawej ścianie różne dziwne wiszące przedmioty, typu nożyk, nożyczki czy też obcinaczki, które na ogół wydawały się normalne, jednak sam fakt, iż wisiały w tym miejscu z pewnością przyczyniały się do czyjejś krzywdy.
Z rozmów Nero jak i Fabio, udało nam się wyłapać zaledwie kilka znaczących słów. Dyskusja krążyła wokół skrzydła szpitalnego jak i od wezwania lekarza, który powinien pomóc dojść osobie poszkodowanej do zdrowia. Przez dłuższą chwilę żaden z mężczyzn nie zorientował się że znajdujemy się w środku, jednak Rick odwrócił się w momencie, gdy z ust Eleny wydobył się ciężki świst powietrza.
— Co wy tu do chuja robicie?! — Warknął Rick i w tym samym momencie, każdy z mężczyzn zwrócił się w naszą stronę, ukazując swoje zaskoczenie na twarzy.
Stanęłam w miejscu, gdy tylko oczy Ricka powędrowały ku moich. Jego brutalność wróciła do mnie ze zdwojoną siłą, nigdy nie sądziłam że ktokolwiek wywoła u mnie tak negatywne emocje jak ten człowiek, nawet sam Robert, który był w tym mistrzem, nie był w stanie mu dorównać.
Elena w przeciwieństwie do mnie, ruszyła wprost do zgromadzenia, które zasłaniało stół. Przeraźliwie skanowałam całe pomieszczenie, próbując odewrać wzrok od przerażającego Ricka, który wciąż uporczywie wpatrywał się w moją przerażoną twarz. Gdy tylko kroki Eleny poniosły ją zbyt blisko miejsca, do którego zmierzała, Rick gwałtownie ruszył w jej stronę próbując zatrzymać rudowłosą kobietę z której ust wyrwał się przeraźliwy krzyk. Elena uklękła gwałtownie na podłodze, przeczesując nerwowo swoje włosy. Jej krzyk przepełniony głębokim żalem wypełnił całe pomieszczenie, przez co ponownie byłam oszołomiona sytuacją, jaką właśnie miałam przed swoimi oczami.
Oderwałam nogi spod zimnej posadzki, ruszając wprost do klęczącej Eleny, po czym przykucnęłam tuż przy jej drżącym ciele, starając się uspokoić płaczącą kobietę. Delikatnie ją objęłam, gładząc drżące plecy dłonią. Każdy z ochroniarzy nawet nie drgnął, przyglądając się płaczącej jak i klęczącej Elenie na podłodze.
— Elena, uspokój się.. — Wyszeptałam wprost do jej ucha, wciąż gładząc jej plecy dłonią.
— Nie, nie, nie.. — Wypowiadając słowa w szale, kręciła swoją głową, ciągnąć się za truskawkowe loki.
— Zostaw ją, nie widzisz że rudzielec oszalał. — Warknął Rick.
Uniosłam swoją głowę, mierząc się znacznie odważniej w twarzą mężczyzny, który zdawał się być totalnie niewzruszony reakcją Eleny na niewiadomy mi widok.
Zlustrowałam ponownie pomieszczenie, podnosząc się na równe nogi. Tym razem z uwagą przyglądałam się mężczyznom, którzy stali przed stołem.
— Nero.. — Zaczęłam niepewnie, patrząc na blondyna, który dał znać reszcie, aby rozsunęli swoje szeregi.
W tym momencie wiedziałam co wprawiło Elenę w taki szał, co spowodowało ten przeraźliwy płacz jak i histerię, która zawładnęła jej ciałem. Sama w środku zamarłam, nie próbując nawet wydrzeć z siebie ani krzty krzyku, gdy tylko moje oczy dostrzegły stół, na którym leżał Dragon.
Twarz ciemnookiego była skierowana w przeciwną stronę, przez co nie było mi dane jej ujrzeć. Jego ciało ułożone na brzuchu jak i bezwładnie opadające ręce, zasygnalizowały nam, iż Dragon jest nieprzytomny. Jedynie co byłam w stanie ujrzeć to jego plecy, które jeszcze tak niedawno podziwiałam. Jego liczne tatuaże zostały oszpecone głębokimi jak i rozciętymi ranami z których wciąż sączyła się krew.
Przez chwilę cały świat się zatrzymał, moje nogi same poniosły mnie bliżej miejsca w którym leżał Dragon, dzięki czemu byłam w stanie dojrzeć jego powoli unoszące się w górę i w dół plecy, co dało mi do zrozumienia że ciemnooki żyje. Na co dzień nikomu nie jest dane oglądanie człowieka w takim stanie i choć Dragon był żywym potworem, to czułam w jakiś dziwny sposób współczucie odnośnie tego, co mu się stało.
— Wystarczy już. — Nero chwycił moje barki, odsuwając mnie od ciała Dragona.
Płacz Eleny wciąż był słyszalny, lecz powoli stawał za mgłą. Jedyny obraz jaki zdołałam mieć przed swoimi oczami to poranione ciało Dragona.
— Kazałem wam siedzieć w pokoju — Warknął blondyn.
— Kto mu to zrobił? — Wyszeptałam drżącym głosem, rzucając spojrzenie w stronę ciemnookiego.
— Myślę że nie jest ci potrzebna ta informacja i tak nic z nią nie zrobisz — W tle rozbrzmiał arogancki głos, który należał do Ricka.
Jego ton automatycznie napędzał moją wściekłość, jednak głos rozsądku wciąż mnie ostrzegał przed tym co może się wydarzyć. Rick był nieobliczalny i choć bałam się Dragona znacznie bardziej, to zdawałam sobie sprawę z tego, że to właśnie ciemnooki był tym, który powstrzymywał tych gorszych od siebie.
— Za to tobie by się przydała informacja, jak traktować kobietę z szacunkiem. — Wściekła twarz Ricka poczerwieniała, a jego ciało gwałtownie ruszyło w moją stronę, łapiąc mnie za szyję.
— Tym razem nikt ci nie pomoże blondyneczko, gdy tylko najdzie mnie ochota, by ponownie się tobą zająć. Nie lekceważ mnie! — Rick wzmocnił swój uścisk, przez co zacisnęłam swoje oczy, próbując odepchnąć jego dłoń. — Jestem ciekaw czy będziesz tak szczekać w miejscu, do którego wyśle cię Dragon, jestem wręcz pewien że nie przeżyjesz tam nawet tygodnia. — Warknął przez zaciśnięte zęby, po czym oswobodził swój uścisk.
Opadłam w szoku tuż obok Eleny, która wciąż tkwiła w amoku. Chwyciłam dłońmi swoje gardło, próbując choć w najmniejszym stopniu złapać odrobinę oddechu i w tym samym czasie Nero ruszył w stronę Ricka, chwytając go za skrawki jego marynarki.
''Miejsce do którego wyśle cię Dragon''
'' Nie przeżyjesz tam nawet tygodnia''
Przeraźliwe słowa Ricka krążyły po mojej głowe, odbierając mi możliwość zaczerpnięcia powietrza, którego tak bardzo w tym momencie potrzebowałam.
Czy Dragon mnie sprzedał?
— Nie nadużywaj tego, że on leży tu nieprzytomny Rick!
— A ty Nero nie nadużywaj mojej cierpliwości, przez tą pieprzona sukę musiałem latać po lesie! — Warknął na co Nero pchnął łysego na ścianę, zadając mu cios prosto w twarz.
Cała ich szarpanina trwała zaledwie sekundy, by gdy tylko Rick zamachnął się by oddać Nero, reszta ochroniarzy ruszyła w ich stronę, rozdzielając łysego jak i blondyna. Jednak wymiana nieprzyjemnych słów wciąż trwała. Rick choć miał zaciętość w oczach poprawił jedynie swoją marynarkę i wycofując się, udał się wprost do wyjścia z piwnicy.
— Zabierzcie stąd Elenę. — Rozkazał Nero, na co Fabio od razu ruszył w stronę truskawkowłosej, podnosząc jej drżące ciało z podłogi, by następnie opuścić to nieprzyjemne pomieszczenie.
Blondyn odetchnął ciężko, po czym zbliżył się do mnie wystawiając dłoń w moją stronę, w celu pomocy przy wstaniu. Choć moje nogi były jak z waty, po walce z Rickiem to ostatkami sił podniosłam się, próbując sprawiać wrażenie jakby wszystko co się tu wydarzyło, nie wywarło na mnie nawet najmniejszego wrażenia.
— Cindy, wszystko w porządku? — Zapytał niepewnie, lustrując moją sylwetkę, która w tym momencie wiotczała na widok poranionego jak i nieprzytomnego Dragona.
— Oczywiście. — Odparłam, po czym kącik moich ust drgnął w fałszywym uśmiechu
— Posłuchaj..
— Wydaje mi się że powinieneś się nim zająć, nie mną Nero..
Towarzysz ciemnookiego odwrócił się w stronę Dragona, gdy ja powolnym krokiem zaczęłam wycofywać się do tyłu. Ochroniarze którzy wciąż stali nad jego poranionym ciałem, uporczywie nad czymś dyskutowali, dzięki czemu uwaga blondyna została w zupełności skierowana w kierunku rozmowy jak i ciała swojego przyjaciela. A ja nie zważając na nic zacisnęłam swoje pięści, ruszając biegiem w kierunku schodów.
— Cindy! — Głos blondyna obił mi się o uszy, gdy tylko moje nogi zaczęły mnie nieść coraz szybciej ku górze.
Wyrzucałam z głowy jak i z uszu dzwięk krzyku Nero, jedyną determinacją jaka napędzała moje nogi, była świadomość, iż Dragon mnie sprzedał a wizja mojej przyszłości w takim miejscu nie pozostawiała mi wyboru. Ucieczka była jedynym wyjściem, zaszycie się gdziekolwiek, byleby z dala od wszystkich diabłów tego świata..
Wybiegnięcie w piwnicy oznaczało przedarcie się przez korytarz, który był dla mnie jednym wielkim labiryntem. Przeraźliwe biegłam, wymijając siłownię jak i wiele innych drzwi, dopiero zatrzymując się tuż przy schodach dostrzegłam salon w którym pierwszego wieczoru przebywałam z Eleną.
— Drzwi. — Wyszeptałam zdyszana pod nosem, biegnąc przez środek salonu, który połączony był z ogromną kuchnią.
W ostatniej chwili dostrzegłam jednego z ochroniarzy, który beztrosko siedział przy wyspie kuchennej popijając kubek soku, jednak w momencie gdy tylko mnie dostrzegł znieruchomiał, odkładając naczynie na blat wyspy. Biegnący jak i krzyczący Nero zaalarmował zdezorientowanego ochroniarza, który rzucił się do biegu w moją stronę. Drzwi były zbyt blisko bym się poddała, tak więc zacisnęłam zęby, przyspieszając. Moje opuszki palców styknęły się już z pozłacaną klamką, gdy nagle poczułam szarpnięcie, które spowodowały dłonie chwytające za moją talię.
Głowa Nero zawisłą tuż nad moją, gdy tylko moje ciało pod wpływem jego siły runęło na podłogę. Choć jak zawsze starałam się walczyć, to każdy mój nawet najsilniejszy ruch był moją klęską. Nero bez żadnego problemu unieruchomił moje ciało, gdy drugi z goniących mnie ochroniarzy przykucnął tuż przy moim ciele.
— Nie rób tego więcej Cindy, bo następnym razem złapać może cię łysy a chyba tego nie chcesz prawda?! — Krzyknął, zaciskając swoje dłonie wokół moich nadgarstków, które znajdowały się tuż nad moją głową.
— Wstrzykuj. — Rozkazał blondyn, na co z przerażeniem spojrzałam na kucającego mężczyznę, który momentalnie zbliżył się do mnie. I nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, poczułam na szyi ukłucie, które mogłabym porównać do lekkiego uszczypnięcia.
— Nero..
— To na uspokojenie. — Powiedział twardo blondyn.
Ostatni widok jaki zdołałam zapamiętać, to zielone tęczówki, które uporczywie przyglądały się mojej twarzy..
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top