18. Jesteś jak trucizna.

Cindy :


Starcie z Dragonem wydarło ze mnie resztki sił, które zdołałam zebrać jeszcze godzinę wcześniej pod prysznicem. Jego śmiałość wobec mnie, zbiła mnie totalnie z tropu. Byłam świadoma, iż jego przerażający wygląd, to nic w porównaniu do tego, co skrywa w środku. Obawiałam się zmrużyć oczy, by następnie jakkolwiek zasnąć. Myśl iż Dragon w każdej chwili może wrócić, sprawiała że sen z powiek uciekał niemalże momentalnie.

Sprężyny materaca uginały się pod ciężarem mojego ciała, które z każdą minutą starało się znaleźć odpowiednią pozycję, by choć spróbować powrócić do snu. Jednak mój spór, toczący się o choć chwilę odpłynięcia przerwała potężna suchość w gardle, sprawiając że nawet drobna kropelka śliny nie zdołała zgromadzić się w moich ustach.

Wiedziałam iż towarzyszące mi uczucie z pewnością nie pozwoli mi zasnąć, przewróciłam się na plecy, czując nieco nieprzyjemny ból w postaci delikatnego kłucia, które miarowym tempem rozprzestrzeniało się po moich pośladkach. Uderzenia Dragona dawały o sobie znać, przez co złość powodowała przyśpieszony oddech, podrażniając moje suche i tak już gardło.

Z cichym syknięciem pod nosem podniosłam się z łóżka, ruszając wprost do drzwi, których zamek jak się okazało był zamknięty. Nacisnęłam na klamkę kilkukrotnie, zamaszyście ją szarpiąc w nadziei że drzwi jednak się otworzą, bądź że ktoś, kto za nimi prawdopodobnie stoi otworzy je. Jednak frustracja przemierzająca przez moją twarz, utwierdziła mnie w przekonaniu, iż Dragon zamknął mnie tu jak psa.

Złość, która zaczęła powodować niesamowity gorąc w moim ciele spowodowała jeszcze większą suchość, przez co chwyciłam stołek, stojący tuż przy toaletce wypełnionej po brzegi kosmetykami, rzucając je wprost w solidne dębowe drzwi. Nóżki siedzenia delikatnie odcisnęły po po sobie ślad i gdy już ponownie chwytałam stolik, dźwięk otwieranego zamka powstrzymał mnie przed kolejnym rzutem. Drzwi gwałtownie się otworzyły, a za nimi stał nikt inny, jak wściekły Dragon.

Płonące oczy nie były jedynym co zdołało przyciągnąć i równie moje wściekłe spojrzenie. Falująca klatka piersiowa, która w szybkim tempie unosiła się w górę i w dół, idealnie eksponowała umięśnione jak i całe wytatuowane ciało Dragona, które pokryte było różnorodnymi postaciami, datami, kwiatami jak i wzorami, mogłabym śmiało rzec, iż wyglądał jak zapełnione płótno. Na sobie miał jedynie szare dresy i chcąc, czy nie chcąc muszę przyznać, że w takim wydaniu zapierał dech w piersiach.

— Co ty kurwa odpierdalasz?! Czy ty nie widzisz, która jest godzina?! — Warknął, zaciskając swoje wytatuowane dłonie w pięści. Zdawał się być znacznie trzeźwiejszy, niż jakiś czas temu, gdy do mnie przyszedł.

— Nie zostawiłeś mi miski z wodą. — Uczucie odwagi wypychało każde moje słowo na zewnątrz a ja nie potrafiłam tego powstrzymać.

— Więc było szczekać, a nie rzucać krzesłem.

Moje nogi same ruszyły w jego stronę, by umożliwić swoim dłoniom atak na mężczyzne, który sprawia że moja krew wrze. Jeszcze nikt nie zdołał wyprowadzić mnie tak z równowagi, doprowadzając do takiego stanu, nawet ci natrętni jak i nietrzeźwi klienci w barze. W mojej głowie momentalnie pojawiał się obraz, jak rozszarpuję go na kawałki, co było jedynie moją, jak już wspomniałam piękną wyobraźnią. Dragon nachylił się ku mnie, przerzucając moje ciało przez swój bark.

— Pieprzony, wytatuowany burak! — Wrzasnęłam, uderzając pięściami w jego plecy.

Głośny jak i gardłowy śmiech Dragona rozbrzmiał w moich uszach, co spotęgowało moją złość. Do uderzeń pięściami, dołączyłam machające nogi, by jakkolwiek sprawić, aby ciemnooki opuścił mnie na ziemię. W rezultacie niewzruszony jak i roześmiany wstrząsnął mną, zadając mi siarczystego klapsa w pupę.

— Jesteś pieprzonym burakiem z pola Dragon! Powinieneś leżeć zakopany w ziemi zboczeńcu!

— Zamknij się Cindy! Bo zaraz ty będziesz warować na dworze, jak na wściekłego psa przystało!

Dragon za każdym razem gdy tylko próbowałam się wiercić, obdarowywał mnie coraz mocniejszym uderzeniem a żadne już krzyki jak i błagania o to, by mnie puścił nie docierały do niego. Przemierzaliśmy korytarz, salon jak i schody w totalnym hałasie, przez co z pewnością zdołaliśmy zbudzić połowę domu. Gdy tylko minęliśmy salon, ruszając wprost do kuchni, Dragon opuścił mnie tuż nad wyspą kuchenną, której zimny blat spotkał się w moimi udami, co wywołało na moim ciele gęsią skórkę.

— Siedź i się nie ruszaj. — Dragon spojrzał na mnie znacząco, ruszając w kierunku lodówki z której wyjął zimną wodę.

— Ta komenda brzmi waruj.

— A komendę zamknij się w końcu, też znasz?

— Znam tylko daj głos. — Syknęłam, przyglądając się uważnie stojącemu tyłem do mnie Dragonowi, którego mięśnie na plecach poruszały się zgodnie z ruchami jego dłoni.

I choć był pieprzonym egoistą, to muszę przyznać że jego ciało w jakiś sposób zdołało mi zaimponować. Myślę że gdyby nie to, iż jego klatka piersiowa, jak plecy czy chociażby palce nie były całe pokryte tatuażami, to mięśnie byłyby znacznie widoczniejsze. Tacy mężczyźni nie byli jakąś nowością u nas w mieście, jednak Dragon miał w sobie coś.. Coś wyjątkowego. Jeszcze nigdy nie spojrzałam na mężczyznę, tak jak właśnie zdołałam spojrzeć na niego..

— O czym tak myślisz Cindy? — Zapytał zachrypniętym jeszcze głosem Dragon, stając tuż przede mną ze szklanką wody.

— O niczym.. — Odchrząknęłam, odrywając wzrok od jego tatuaży, po czym wyciągnęłam dłoń w stronę szklanki, na co Dragon zrobił szybki unik.

Mam nadzieję że Dragon jest na tyle głupi co ja i nie zdołał się zorientować jak moje zmęczone oczy, lustrowały go ze skupieniem.

— A,a! — Skinął palcem tuż przed moimi oczami, jakbym była co najmniej małym dzieckiem. — Mów prawdę Cindy, albo będziesz siedziała spragniona na dworze. — Spojrzał chłodno w moje oczy i choć miałam nadzieję że żartuje, to na jego twarzy nie pojawił się chociażby cień uśmiechu.

— Proszę daj mi się napić.. — Wymamrotałam, na co Dragon rozsunął moje nogi, wchodząc pomiędzy nie.

— Dostaniesz łyka na zachętę.

Wychyliłam dłoń, by ponownie podjąć próbę zdobycia naczynia, jednak Dragon nie pozwolił mi na to. Delikatnie chwycił mój podbródek, nachylając ku moich ust szklankę z wodą. Mały łyk wody, który zdołałam zaczerpnąć momentalnie rozprowadził się w moich ustach, powodując po raz kolejny suchość w gardle, która pragnęła znacznie więcej.

— Bruno proszę.. — Przełknęłam z trudem z nadzieją że wypowiedziane przeze mnie jego imię, zdoła zmiękczyć go w jakimś drobnym stopniu.

Lecz było wręcz przeciwnie.. Dragon wyprostował się, napinając przy tym mięsień w szczęce, po czym odkładając szklankę na bok, rozłożył ręce po obu stronach mojego ciała, sprawiając tym samym, iż jego twarz była zaledwie kilka centymetrów od mojej. Zapach jego perfum, zmieszany z miętowym oddechem, obezwładnił moje nozdrza, a oczy które były zmuszone patrzeć w jego ostre rysy twarzy, pragnęły zapaść w sen zimowy.

— Bruno? — Jego brew drgnęła ku górze, w pytającym geście. — Nie przedstawiłem ci się jeszcze.

— Ja tobie też, a jednak wiesz jak się nazywam.

— Jest trzecia w nocy Cindy a ty w tym momencie wystawiasz moją cierpliwość na próbę. Jeżeli powiesz jeszcze jedno słowo, zapewniam cię że ją stracę. — Ton jego głosu stał się chłodny, przez co zdawałam sobie sprawę że nie żartuje.

— Proszę daj mi pić.. — Moja głowa została skierowana w stronę stojącej szklanki, jednak Dragon momentalnie chwycił dłonią moją twarz, zmuszając mnie przy tym bym ponownie patrzyła wprost na niego.

— Nigdy tak do mnie nie mów, póki sam ci na to nie pozwolę rozumiesz?! — Wychrypiał przez zęby, a jego oczy ponownie zapłonęły.

Nie zamierzałam się z nim teraz kłócić, czy przekomarzać, choć miałam naprawdę ogromną chęć powiedzenia mu co o tym wszystkim myślę, to po raz chyba pierwszy tego wieczoru postanowiłam ugryźć się w język, ponieważ naprawdę poczułam złość, jaka się w nim tliła.

— A teraz ładnie odpowiesz na moje pytanie, które ci wcześniej zadałem.

— O niczym Dragon, naprawdę. Daj mi się w końcu napić. — Odparłam zirytowana, starając się nie patrzeć na ciemnookiego, który wręcz pożerał mnie wzrokiem.

— Kłamiesz aniołku. — Gdy tylko jego dłoń, zetknęła się ze skórą na moim udzie wzdrygnęłam się, przełykając z trudem ślinę.

Pragnęłam zepchnąć jego dłoń, jednak Dragon silnie ją zacisną, dając mi tym samym do zrozumienia iż nic to nie da.

— Jeśli ci powiem, to dasz mi w końcu pić i przestaniesz dotykać?

— Może.. — Oczy Dragona powędrowały w stronę nadruku na bluzce, po czym ponownie wróciły na miejsce, lustrując moje nieco przestraszone zielono-szare tęczówki.

— Myślałam o twoich tatuażach.. — Odpowiedziałam nieśmiało. Mój wzrok błądził wszędzie, byleby nie natknąć się na jego twarz. Nie potrafiłam nawet na niego spojrzeć, zawstydzenie jakie czułam wypalało rumieńce na moich policzkach.

Szybkim ruchem sięgnęłam po szklankę i ku mojemu zdziwieniu Dragon nie zabrał mi jej. Pozwolił mi w końcu wypić całą jej zawartość, nie spuszczając ze mnie okna nawet na sekundę.

— I co wymyśliłaś ciekawego?

Dragon doskonale wiedział że jestem zawstydzona jego bliskością, mimo to napawał się tym uczuciem, świdrując mnie tymi swoimi czarnymi, przerażającymi oczami.

— Odpowiedziałam ci już, a to jest następne pytanie. Chciałabym wrócić do pokoju. — Wciąż unikałam jego spojrzenia, starając się ukryć moje zmieszanie.

Kącik ust Dragona drgnął ku górze, po czym zbliżając się do mnie, na dość niebezpieczną odległość odchylił moje włosy, torując sobie drogę wprost do mojej szyi. Choć z pewnością słyszał mój chaotyczny oddech, to nie zawahał się nawet na sekundę przejechać koniuszkiem nosa po całej długości mojej szyi, zatrzymując się drobnym pocałunkiem, tuż nad obojczykiem.

Miałam wrażenie że każdy jego drobny gest czuje zbyt dobitnie, przez co byłam zmuszona zagryźć swoją wargę, aby dzwięk stukanych o siebie zębów nie zdołał mu okazać, jak bardzo stresuje mnie jego obecność.

— To że się mnie boisz Cindy, jest słuszne. — Mruknął w zagłębienie mojej szyi.

W momencie próby odchylenia się od niego, Dragon chwycił silnie moje uda, przyciągając mnie do siebie, burząc jakikolwiek mur, który powodował chociażby centymetry odległości pomiędzy nami.

— Ale w obecnej sytuacji nie zrobię ci krzywdy, chyba że naprawdę mnie do tego zmusisz.

— Więc w obecnej sytuacji Dragon, wolałabym iść już do pokoju.

— Aż tak ci się tam spieszy? Jeszcze chwilę temu chciałaś stamtąd wyjść.

— Bo zamknąłeś mnie jak psa i to bez wody i nie licz na to że będę siedzieć cicho, podczas kiedy przetrzymujesz mnie tu.

— Mógłbym odebrać to dwuznacznie Cindy. — Chytry uśmiech Dragona nie zwiastował nic dobrego..

— Odbieraj to sobie jak tylko chcesz. — Fuknęłam i w tym samym momęcie miękkie usta Dragona, po raz kolejny tej nocy opadły na moje.

Jego delikatnie muśnięcia spowodowały że pragnęłam wiecej. Miałam wrażenie że zachęca mnie do dalszej gry, czekając na moje pozwolenie, co nie było totalnie w stylu tego mężczyzny. Choć jak zawsze głos rozsądku bił mnie z tyłu głowy, to zignorowałam go, odwzajemniając jego delikatne pocałunki, przez co Dragon z każdą chwilą zaczął je pogłębiać. Moment w którym wsunął swoje dłonie pod materiał mojej koszulki, chwytając wcięcia w tali, był momentem kulminacyjnym, ponieważ po raz pierwszy odważyłam się go dotknąć. Wplotłam swoje dłonie w gęste, jak i miękkie włosy Dragona, delikatnie za nie ciągnąc.

Uczucia które mi w tym momencie towarzyszyły, były mi kompletnie obce. Nie czułam już strachu jak i zawstydzenia, to wszystko zastąpiło uczucie pożądania, które było jak trujący jad węża i zdawałam sobie sprawę, że był nim sam Dragon, który w momencie styknięcia się z moją skórą wpuścił tą obezwładniającą mnie substancje do mojej głowy.

Pocałunek zaczynał być coraz głębszy, a jego błądzące dłonie pobudzały moje wrażliwe ciało do dalszej gry, w którą Dragon tak bardzo chciał zagrać. Jednak gdy tylko jego dłoń, znalazła się tuż ku zgięciu moich ud, moje otumanienie zgasło. Jakby głos rozsądku, zdołał zwalczyć truciznę.

— Dragon, nie. — Chwyciłam jego dłoń, powstrzymując jego dalsze poczynania.

Jego płonące oczy zdawały się przez chwilę być nieobecne, jednak każdy jego następny oddech przywracał trzeźwość umysłu, przez co Dragon ciężko westchnął. Zrezygnowany wsunął swoje dłonie pod blat wyspy kuchennej i chwytając mnie za pośladki, uniósł na swoje ręce.

Choć nie podobał mi się sposób w jaki mnie trzymał, to nie odezwałam się ani słowem. W milczeniu przemierzaliśmy większość domu. Nie widziałam twarzy Dragona, z czego byłam niesamowicie wdzięczna, jego surowa mimika twarzy z pewnością by mnie przeraziła. Gdy tylko odzyskałam trzeźwość umysłu uświadamiając sobie, iż obejmowałam jego szyję jak i oplatałam go nogami w pasie, byleby z niego nie spaść, przeszył mnie lekki dreszcz. Byłam przecież świadoma tego że nie pozwolił by na to, a jednak jego przyjemna woń, jak i gładka skóra sprawiała że miałam ochotę go po prostu dotykać.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top