17. Pamiętasz?

Cindy :



Elena z początku wydała mi się przymusową wysłannicą Dragona, jednak spędzone z nią chwile rozwiały każdą moją złą myśl. Choć przez pierwsze godziny było ciężko, ponieważ odmawiałam jedzenia jak i rozmowy, to jej w jakiś sposób udało się do mnie dotrzeć. Czułam, że mnie rozumie. W końcu sama opowiadała o znalezieniu się w podobnej sytuacji. Starałam się być dla niej naprawdę miła przez cały dzień, tylko i wyłącznie ze względu na to, że zaopiekowała się mną, ignorując moje chamskie odzywki czy zachowania.

Gdy tylko na zewnątrz się ściemniło, Elena wyprowadziła mnie z jasnego jak i przestronnego salonu w którym spędziłyśmy prawie cały dzień, pomijając wizyty na posiłki w jadali z ogromnym stołem. Podczas drogi do ''mojego pokoju'' starałam się zapamiętać najmniejszy kąt, gdyż dom był ogromny i prawie każdy jego korytarz wydawał się być taki sam.

— Uważaj na siebie. — Powiedziała ściszonym głosem Elena, gdy tylko dotarłyśmy do drzwi mojego pokoju. — Mam drzwi tuż obok twoich, także jeśli coś by się działo to pukaj.

— A te tutaj? — Wskazałam palcem na kolejne dwie pary drzwi, znajdujące po przeciwnej stronie.

— Na przeciw mnie, są drzwi do gabinetu Dragona a te na przeciw twoich to jego sypialnia.

Przełknęłam z trudem na myśl, że ten powtór znajduje się tak blisko mnie. Jeśli się stąd nie wydostanę to jego codzienny widok na tym korytarzu będzie przyprawiał mnie o zawrót głowy.

— Dobranoc Cindy. — Westchnęła Elena, znikając za drzwiami swojego pokoju.

~ . ~

Przez cały wieczór przechadzałam się po pokoju, nie mając pojęcia co mam ze sobą zrobić. Brak posiadania jakiegokolwiek urządzenia elektronicznego przyprawiał mnie o nerwicę. Wiedziałam, że muszę się czymś zająć, by nie myśleć o sytuacji w jakiej się znalazłam czy o mamie i Alex... Gdy tylko wskoczyłam pod prysznic, spływająca woda po moim ciele automatycznie uruchomiła czarne myśli. Doskonale wiedziałam, że jeśli się stąd nie wydostanę to skończę jak dziewczyny z filmów, które oglądałam z przyjaciółką. Zawsze byłam pewna, że takie rzeczy dzieją się w filmach, a pewność, że mnie coś takiego nie dotknie była wręcz 100%.

Dokończyłam swoją wieczorna toaletę, po czym udałam się do szafy. Gdy tylko ją otworzyłam, uderzyła we mnie różnorodność ubrań poukładanych w jej wnętrzu. Było tam wiele sukienek, których w mojej szafie niestety brakowało, a bielizna, która znajdowała się w szufladzie przyprawiła o ciary, gdy tylko pomyślałam o tym, że ktoś musiał ją przede mną nosić.
Choć było to ryzykowne, to postanowiłam zrezygnować z nakładania bielizny, póki się nie upewnię, że nikt przede mną jej nie nosił. Zdecydowałam się jedynie na krótkie szare spodenki i czarny t-shirt na którym widniał ogromny, czerwony smok.

Mimo, iż materac był nieziemsko miękki, a pościel pachniała jakby dopiero co była wyjęta z prania, to zaśnięcie graniczyło z cudem. Moja głowa wciąż tonęła w morzu myśli, co utrudniało mi nawet leżenie w tej samej pozycji. Przewracałam się z jednego boku na drugi, wstawałam z łóżka i przemierzałam pokój na nowo, przeczesując nerwowo swoje włosy oraz płacząc, lecz żadna z tych czynności nie zdołała dać mi upragnionego ukojenia.

Czułam jak moja życiowa porażka rozgniata mnie niczym najgorszego robala. Zawsze robiąc coś dla drugiego człowieka, wplątuje się w kłopoty. I normalnie nie byłabym na siebie zła, jednak to, że nie uczę się na własnych błędach jest moim największym utrapieniem...

Ponownie wróciłam na łóżko, zatapiając się w pachnącej pościeli. Leżąc odwrócona tyłem do drzwi, wpatrywałam się w ciemność za oknem. Starałam się stłumić swoje łkanie w głąb kołdry, która opatulała moje ciało. Łzy w tym momencie były moimi słowami, których zdarte od płaczu gardło nie potrafiło wypowiedzieć. Czułam, że nawet moje oczy błagają o litość, ponieważ one same nie dawały już sobie rady...


~ . ~

Uginający się materac za moimi plecami sprawił, że moje powieki w sekundę uniosły się ku górze, dostrzegając przed sobą jedynie ciemność, przez którą przedzierał się blask księżyca.
Zmysł węchu jak i słuchu momentalnie się wyostrzył, a zapach drażniący moje nozdrza był znajomy, jednak nutka alkoholu, która się z nim mieszała przyprawiała mnie o dreszcze.
Obawiałam się odwrócić. Myśl, że ujrzę tam Ricka niesamowicie mnie paraliżowała a fakt, iż osoba za mną była pod wpływem alkoholu, potęgowała to uczucie. Przełknęłam z trudem, gdy męska silna dłoń objęła moją talię, silnie przyciągając mnie do swojego ciała.

— Wiem, że nie śpisz aniołku. — Wyszeptał wprost do mojego ucha, obdarzając je chłodnym powiewem powietrza.

— Ale spałam. — Burknęłam, ledwo co słyszalnym głosem. Pragnęłam by to usłyszał, jednak moje gardło pod wpływem tych słów zacisnęło się, przez co wypowiedziałam je z niewielkim trudem.

— Widzę, że twój cięty języczek wrócił. — Gdy tylko dłoń Dragona wsunęła się pod materiał mojej koszulki, wciągnęłam gwałtownie powietrze. Każdy jego najdrobniejszy gest zdołałam poczuć na swojej wrażliwej skórze. Choć jego dotyk nie palił, to przerażał mnie tak samo jak jego widok. Gdy dłoń Dragona zatrzymała się na moim brzuchu, lekko szorstkie opuszki palców mężczyzny zaczęły zataczać drobne kółka, tuż nad linią gumki od spodenek.

— D-dragon.. Czy mógłbyś zabrać tą dłoń? — Szepnęłam, przełykając ciężko ślinę.

— Nie. — Odparł beznamiętnie.

— Proszę...

Byłam gotowa błagać Dragona o to by przestał mnie dotykać. Obawiałam się go najbardziej, choć on jako jedyny nie zdołał mnie jeszcze skrzywdzić. To niedorzeczne, był moim ''obrońcą'', by następnie stać się jednym z napastników? Moje napuchnięte oczy ponownie wyklinały mnie za kolejny potok łez, które zdołały już kaskadą spływać po policzkach.

— Prosisz? — Podkreślił drwiąco, po czym silnym gestem dłoni przewrócił mnie na plecy, by za chwilę zawisnąć tuż nad moją twarzą.  — Nawet nie zdajesz sobie sprawy aniołku w czyje ręce trafiłaś.

Choć w pomieszczeniu panował mrok, to poświata księżyca pozwoliła mi dostrzec w jakimś małym stopniu jego twarz. Na kwadratowej linii szczęki malował się delikatny, dwudniowy zarost, który sprawiał, że Dragon wydawał się jeszcze bardziej męski jak i starszy. Czarne oczy, oplatały gęste rzęsy, a szeroka szyja pokryta licznymi tatuażami niesamowicie przykuwała wzrok. Niestety nie byłam w stanie dostrzec więcej szczegółów, poza ostrymi rysami twarzy przez zbyt słabe światło, jakie dawał księżyc.

— Dragon proszę... — Wymamrotałam, patrząc wprost w jego ciemne jak i zamglone tęczówki.
Kącik Dragona drgnął ku górze, a knykieć jego palca przejechał delikatnie po moim już znacznie mniej obolałym policzku.

— Dalej boli?

— Póki nie zapytałeś, to nie bolało.

— Schowaj cięty język Cindy, bo źle to się dla ciebie skończy.

Miałam wręcz przeciwne plany. Bycie miłą, podczas gdy jest się przetrzymywanym nie idzie ze sobą w parze. Jednak postanowiłam go posłuchać, zważając na to, że Dragon był trzy razy większy ode mnie jak i pijany, co potęgowało brak jakichkolwiek hamulców. Codziennie miałam do czynienia z pijanymi facetami, którzy rzucali sprośne gesty i komentarze w moją stronę, na które nie sposób było nie zareagować.

Moja cisza zwiastowała jego zwycięstwo, tak więc Dagon stawał się coraz śmielszy w swoich dalszych poczynaniach. Jego delikatne usta musnęły czubek mojej brody, a dalsze pocałunki zaczęły wędrować wzdłuż mojej szyi.

— Dragon... Proszę, nie rób mi tego. — Załkałam, zaciskając nerwowo swoje powieki.

Stresowała mnie jego bliskość, przez którą mój oddech przyśpieszał w nerwowym tempie. Dragon w pewnym momencie przestał obdarowywać moją szyję serią pocałunków, ustawiając swoją twarz tuż nad moją. Przyglądał mi się przez długi czas w ciszy. Jego ciemne oczy wędrowały po mojej twarzy, badając każdy najmniejszy jej centymetr, jakby chciały go zapamiętać. W momencie, w którym jego kciuk znalazł się na mojej dolnej wardze delikatnie ją gładząc, wciągnęłam gwałtownie powietrze, na co Dragon poza głodnym spojrzeniem, obdarzył mnie również śnieżnobiałym uśmiechem, zbliżając się na stresującą, przynajmniej dla mnie, odległość. Milimetry dzieliły nasze usta od zetknięcia, a alkoholowy oddech w tamtym momencie, był dla mnie niczym w porównaniu do tego co czuła moja głowa i ciało.

— Boisz się mnie. — Stwierdził z dumą.

Nim zdążyłam cokolwiek odpowiedzieć, usta Dragona w błyskawicznym tempie opadły na moje. Z każdą sekundą starał się pogłębiać swój pocałunek, a ja nie wiedząc czemu nie sprzeciwiłam się, pozwalając mu na to, by jego miękkie wargi zatapiały się w moje.Moja głowa kazała mi się ocknąć, trzymając się jakiejś cząstki rozsądku, która choć ledwo, to wciąż tliła się w jej głębinach, jednak ciało odpychało głos rozwagi, pragnąc mu pozwolić na znacznie więcej.

Emocje jak i ciało nie działały w parze z głową, która jako jedyna pragnęła walczyć z potworem, próbującym pochłonąć doszczętnie mnie całą. Działał jak wąż. Zaklinał najpierw moje oczy i usta by następnie mieć kontrolę nad całym moim ciałem. Moment, w którym Dragon chwycił moje udo, przerwał ten hipnotyzujący moment, bowiem moja głowa przesiąknięta wszystkim co złe, wygrała.

— Zostaw! Rozumiesz! — Krzyknęłam, odrywając jego miękkie usta od moich.

Zebrałam w sobie całą siłę jaką tylko byłam w stanie, by zepchnąć z siebie potężne, wytatuowane ciało Dragona. Przez alkohol jaki wciąż krążył w jego krwi, zdezorientowany ciemnooki opadł tuż na miejsce obok i nim poderwałam się do ucieczki, ponownie mnie chwycił, wracając do poprzedniej pozycji.

— Naprawdę uważasz, że stawianie się mi jest tym lepszym wyjściem z sytuacji? — Warknął przez zaciśnięte zęby, po czym umieścił moje ręce nad głową przytrzymując je zaledwie swoją jedną dłonią.

— A ty uważasz, że po podwójnej próbie gwałtu będę chętna do bliskości?!

— Nikt Cię nie tknął dzięki mnie Cindy. — Uśmiechnął się chytrze, zbliżając po raz kolejny swoją twarz do mojej.

— I właśnie dlatego teraz ty chcesz być moim oprawcą?!

Nie sądziłam, że te słowa zdołają wydostać się w moich ust. Moje myśli stały się zbyt głośne, przez co oczy Dragona zapłonęły ze złości. Jego klatka piersiowa zaczęła chaotycznie falować, unosząc się w przyśpieszonym tempie, a wściekłe oczy zaczęły pogłębiać swoje emocje, rozpalając coraz większy ogień.

— Wstawaj! — Warknął w momencie gdy sam to uczynił. — I to już!

— Nie. — Zlustrowałam napiętą sylwetkę Dragona, która stała tuż przed moim łóżkiem.

— Powtarzam ostatni raz, wstawaj! — Jego krzyk sprawił, że moje ciało drgnęło.

Panika jaka mnie pochłonęła sprawiła, że w jednym momencie moje kończyny zostały sparaliżowane. Nie potrafiłam prouszyć chociażby palcem, jednak słysząc kolejny rozkaz przepełniony jeszcze większą wściekłością odzyskałam świadomość, przez co prędko podniosłam się z łóżka, stając po jego przeciwnej stronie.

— Podejdź tutaj Cindy.

Lodowaty ton jego głosu nie brzmiał zachęcająco. Pragnęłam mu się sprzeciwić, ale wiedziałam, że wywołałabym wybuch wulkanu, którego nie sposób byłoby ujarzmić. Przełknęłam z trudem, podchodząc do niego powolnym jak i ostrożnym krokiem. Gdy wykonałam ostatni krok, który sprawił, że stałam tuż na przeciw niego, przez moje ciało przeszły elektryzujące prądy, przez co nie potrafiłam spojrzeć w jego oczy.

—Uklęknij.

— Co?

— Klękaj Cindy. Liczę do trzech.

— Dlaczego mam klękać? — Dopiero, gdy złość jak i frustracja wzrosły zdołałam unieść głowę ku górze, by spojrzeć w jego wciąż płonące oczy.

— Jeden. — Dragon liczył, nie zważając na moje pytanie.

— Dragon!

— Dwa.. —Gdy powoli zbliżał się do trzech postanowiłam uklęknąć, spuszczając głowę w dół.

— Popatrz tutaj. — Nakazał.

Uniosłam głowę ku górze i w tym samym momencie Dragon chwycił moją brodę, utrzymując nasze płonące spojrzenia w chwilowej ciszy.

— Zawszę będę ponad tobą Cindy. Swoim ciętym językiem nie zdziałasz niczego, jedynie pogorszysz swoją sytuację, która i tak nie wygląda kolorowo. — Jego ton głosu był lodowaty i mogłabym przysiąc, że z każdym jego kolejnym słowem zamarzałam w środku.

Patrzyłam na niego nie wierząc w to co właśnie usłyszałam. Jestem pewna, że nawet będąc głuchą, usłyszałabym ten przeraźliwy, a zarazem lodowaty ton głosu, który zdołał zamrozić cała krew płynącą w moich żyłach. Ostatnio miałam wątpliwości czy jest moim koszmarem, czy też rycerzem. Teraz już wiem. Jest największym koszmarem, diabłem jak i zmorą w moim życiu.

Dragon oswobodził moją twarz, przysiadając na brzegu dużego łóżka.

— Ściągnij spodenki. — Nakazał, przez co moje oczy omal nie wypadły. Wciąż klęczałam, nie poruszając się nawet o centymetr.

— Teraz odebrało ci mowę? Wstawaj kurwa i ściągaj, albo sam to zrobię! — Uniósł swój lodowaty głos, uderzając z podwójną siłą w moje uczy.

Pragnęłam zapaść się pod ziemię, a najlepiej zniknąć z jej powierzchni roztapiając się jak bryła lodu. Przełknęłam z trudem, zdając sobie sprawę, że nie mam pod sobą totalnie niczego, co zdecydowanie skumulowało poczucie zawstydzenia.

— Dragon... Ja... Ja nie mam niczego pod sobą... — Zająkałam się w momencie, gdy tylko poczułam narastającą gulę w gardle.

— Dlaczego? Przecież w szafie masz tego pełno.

— Nie wiedziałam czy przypadkiem to nie była cudza bielizna...

— Nikt jej Cindy nie nosił przed tobą. A teraz zrób to co powiedziałem.

— Nie zdejmę spodenek, nie mając niczego pod sobą!

— Więc mam ci pomóc?

— Nie... Nie dotykaj. — Wychrypiałam przez zęby, po czym podniosłam się na równe nogi.

Spojrzałam wściekle na Dragona, który wydawał się być zadowolony z tego jak się czuję w obecnej chwili. Zagryzłam nerwowo swoją wargę, po czym nabierając kilka cichych wdechów i wydechów chwyciłam gumkę spodenek, by następnie pozwolić im się zsunąć po moich nogach. Koszulka, którą miałam na sobie była o kilka rozmiarów za duża, dzięki czemu sięgała mi trochę przed kolano, zasłaniając moje intymne miejsca.

Dragon lustrował mnie palącym spojrzeniem, przyglądając się mojej skrępowanej twarzy jak i wzorowi, który widniał na koszulce. Czerwony, a zarazem wyrazisty smok, spowodował lekkie drgnięcie kącika jego ust w górę. Moment wpatrywania się w ten drobny gest przerwała jego dłoń chwytająca za moją koszulkę, która z impetem przyciągnęła mnie ku sobie. Dragon bez żadnego trudu przełożył moje ciało przez swoje kolano wywołując jeszcze większe przerażenie w moich oczach.

— Dragon, przestań! Rozumiesz?! — Głośny krzyk napędzał moją szarpaninę, którą Dragon przerwał swoim ognistym uderzeniem w pośladek, schowanym pod materiałem koszulki.

— Pamiętasz? — Powiedział Dragon spokojnym głosem, zadając mi kolejne uderzenie, które zdawało się być znacznie bardziej bolesne niż to pierwsze.

Palące uczucie na pośladkach po uderzeniu Dragona spowodowało, że nie potrafiłam usiedzieć w miejscu, przez co zaczęta szamotanina skończyła się po raz kolejny moją klęską, gdyż Dragon chwycił moje obie dłonie, umieszczając je na moich plecach, uniemożliwiając mi każdy, nawet najmniejszy ruch.

— Pamiętasz gdy mówiłem, że nikt mnie nie powstrzyma? — Wypowiedział chłodnym, lecz lekko drżącym tonem głosu. A ja choć wrzałam w środku cała ze złości, to strach który utkwił z tyłu mojej głowy nie pozwalał mi się odezwać.

— Odpowiedz! —Warknął.

— Pamiętam... — Wymamrotałam z wielkim trudem, przełykając ciężko ślinę.

— I nikt nigdy tego nie zrobił, poza tobą... — Szepnął tuż nad moją głową poprawiając materiał mojej bluzki, która zdołała się obsunąć, zaczynając wyłaniać podrażnione pośladki na zewnątrz.

Dragon po chwili oswobodził swój uchwyt, dzięki czemu byłam w stanie się poruszyć. Miałam ochotę uciec z jego kolan po tym co mi zrobił, po tym jak zmieszał mnie z błotem, traktując jak przypadkową prostytutkę z którą może robić co mu się tylko podoba. Jednak fakt który mnie przed tym powstrzymywał, to głos rozsądku który wciąż towarzyszył mi z tyłu głowy. Dragon mógł mi zrobić coś znacznie gorszego a to iż zasłonił mnie, gdy tylko bluzka zaczęła zsuwać się z mojego ciała utwierdził mnie w tym, że powinnam poczekać na jego ruch.

— Przerażasz mnie Dragon... — Wyszeptałam, licząc iż moja szczerość w jakiś sposób zdoła wpłynąć na niego samego, pozwalając mi po prostu odejść.

— Zdziwiłbym się Cindy, gdyby było inaczej. — Odpowiedział chłodno, pomagając podnieść mi się z jego kolan.

Poczucie wstydu towarzyszyło mi od momentu w którym Dragon zdołał przerzucić moje ciało przez swoje kolana, traktując mnie przy tym niesamowicie przedmiotowo a stanie przed nim, jedynie w samej bluzce potęgowało to nieprzyjemne uczucie.

Dragon przez dłuższą chwilę lustrował moją sylwetkę płonącym wzrokiem, przez co miałam ochotę krzyczeć jak mała dziewczynka, po czym wstał i wymijając mnie bez słowa opuścił ciemne pomieszczenie, obdarzone jedynie drobną już poświatą księżyca.


Dziękuję @egzaltacja_za pomoc w uporaniu się z rozdziałem!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top