wstęp
young and fearless, stupid and reckless
- Nina, na litość boską! - krzyknęła brunetka, dobijając się do drzwi łazienki. - Nie będziesz od tego ładniejsza, nie łudź się.
Blondynka wywróciła teatralnie oczyma. Jej współlokatorka była przynajmniej męcząca, a już na pewno irytująca. Poprawiła po raz ostatni fale opadające miękko na ramiona i krytycznym wzrokiem czekoladowych tęczówek otaksowała dopasowaną sukienkę. Była gotowa? Bardziej niż nigdy wcześniej.
- Piszesz reportaż czy też raczej masz zamiar poderwać podstarzałego multimiliardera? - wymamrotała, zwracając uwagę na krótką sukienkę i dużo mocniejszy, niż ten do którego przyzwyczaiła ją na co dzień, makijaż. - Nina, bez urazy. Wyglądasz jakbyś urwała się z burdelu. Taniego burdelu.
Blondynka prychnęła, niezrażona uwagą przyjaciółki, po czym poprawiła czerwoną szminkę. Miała nie zwracać na siebie uwagi, działać incognito, i przy okazji spędzić przyjemny wieczór. Reportaż schodził na drugi plan.
- To moje być albo nie być, Peyton. A ja wolę być.
Calum Hood i Luke Hemmings byli definicją dobrej zabawy. Obaj z kubkami wypełnionymi po brzegi bliżej nieokreśloną substancją ze sporą zawartością procentową, bawili się w najlepsze, znajdując kolejne 'ofiary'. Nieświadome niczego dziewczęta wpadały w sidła zastawione przez doskonale bawiących się chłopaków. Po wszystkim zostawali z kolejnym rządkiem cyfr, lądującym w najbliższym koszu. Byli młodzi, świat należał do nich. Kto przejmowałby się konsekwencjami.
Uwagę niebieskookiego przykuła tajemnicza blondynka, siedząca przy barze. Wdała się w konwersację z barmanem, który zapewne prawił jej kolejne komplementy, sprawiając, że na pociągniętych czerwoną szminką błąkał się zalotny uśmiech.
Szturchnął Caluma w ramię, kubkiem wskazując na dziewczynę.
- Będzie moja - stwierdził niemalże oczywistość, uśmiechając się półgębkiem.
- Za wysokie progi jak na twoje nogi, odpuść - wymamrotał, lustrując blondynkę wzrokiem. Wydawała się niedostępna, odcięta od tłumu spoconych ciał. Inna niż dziewczyny, które do tej pory napotykali.
- Mów za siebie, Hood.
- Nie uda ci się.
- A chcesz się założyć? Będzie moja.
I tym niewinnym akcentem rozpoczęła się historia końca pewnego australijskiego zespołu.
Ignorując dalsze insynuacje nowozelandzkiego przyjaciela, ruszył w stronę roześmianej blondynki. W międzyczasie kątem oka obserwował sytuację w barze, gdyby nagle Hood potrzebował jego pomocy. Za to jego potencjalna ofiara wciąż niewinnie flirtowała z barmanem, nieświadoma czekającego zagrożenia.
- Co taka piękna dziewczyna jak ty robi samotnie w takim miejscu? - Oparł się o bar, posyłając jej szelmowski uśmiech. Miał nadzieję, że to wystarczy.
- Staram się unikać takich błaznów jak ty, miło, że pytasz. - W odpowiedzi dostał przepełniony jadem uśmiech i rechot wydobywający się z krtani barmana.
- Ja po prostu chciałem być miły i kulturalnie postawić ci drinka, ale skoro tak sprawy się mają... - Gotów był się wycofać, jednak powstrzymała go gestem dłoni.
- Chciałabym wypróbować twoją kulturę. - Zmysłowy szept blondynki dotarł do jego ucha, subtelnie drażniąc jego płatek. Tym razem to ona dyktowała warunki gry. Coś w jej czekoladowych oczach, błyszczących w świetle sztucznych świateł, kazało mu ignorować wszystkie instynkty, wbrew zdrowemu rozsądkowi powędrował za dziewczyną.
Zabawa w kotka i myszkę ją bawiła. A on jeszcze nie wiedział, w co się pakuje, kiedy szminka pozostawiła pierwszy ślad na jego szyi, a jemu dane było zakosztować jej słodkich ust. Nie wiedział, że imię Nina doprowadzi do skomplikowanego ciągu wydarzeń losowych, które odbiją się na jego życiu - zarówno prywatnym, jak i zawodowym.
Peyton dawno nie widziała przyjaciółki w takim stanie. W gwoli ścisłości, nie raz widziała ją wracającą z imprezy następnego dnia z kacem mordercą na ramieniu, ale tym razem Nina pobiła wszystko. Sukienka była podarta w dwóch miejscach, makijaż... zapomnijcie o makijażu. Tak samo mogła zapomnieć o jednym ze srebrnych kółek.
- Ty tak wracałaś przez miasto?
Zgromiła ją wzrokiem i machnąwszy z rezygnacją ręką, zajęła się ekspresem.
- Masz reportaż?
- Takich kwiatków Dough nie dostał przez ostatni rok. To materiał na pierwszą stronę. - Może i Nina czuła się jakby przebiegło po niej stado turów, ale artykuł, który wyczaruje, z załączonymi zdjęciami będzie tego warty. W końcu kto by podejrzewał, że blondynce będzie dane pracować w największym szmatławcu Los Angeles, jako zaliczenie praktyk dziennikarskich.
Po podwójnej dawce kofeiny zamknęła się w swoim pokoju, uprzednio doprowadzając się do stanu względnej używalności, by móc pracować nad artykułem do gazety. Wcześniejsze okazały się niewypałami, dlatego też musiała opracować coś naprawdę dobrego jeśli chodziło o jej być albo nie być. A plotki dotyczące australijskiego zespołu 5 Seconds of Summer okazały się idealnym tematem. Z szerokim uśmiechem wklepywała kolejne słowa w klawiaturę, także przeglądając zdjęcia, które dyskretnie zrobiła. To zdecydowanie było to, czego potrzebowała.
Pisanie przerwało krótkie powiadomienie, oznajmujące nową wiadomość. Niechętnie oderwała się od tekstu i widząc nadawcę, poczuła nieprzyjemny dreszcz gdzieś w okolicach kręgosłupa.
Dziękuję, że zostawiłaś mi swój numer telefonu. Mam nadzieję, że wkrótce to powtórzymy. Chłopak z baru.
Ale z drugiej strony... zaczęła widzieć pozytywy tej sytuacji.
a.n/ tym razem mogłoby wyjść...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top