szesnasty

Nina długo pracowała nad artykułem o Hemmingsie, a i tak nie potrafiła znaleźć czegoś, co by chwyciło. W większości pisała, by po dłuższej chwili namysłu usunąć cały tekst. Każda plotka prowadziła donikąd, a nie chciała wzbudzać podejrzeń blondyna, zadając niewygodne pytania. W końcu w pewien sposób zależało jej na ich relacji. Spędzała całe dnie przed ekranem laptopa, próbując stworzyć coś, co byłoby chociaż podobne poziomem do poprzednich artykułów. Nie miała absolutnie nic, a nie mogła czekać na cud. Dough nie czekał na cudy, czekał na dobre artykuły. Była krótka z czasem. Dosłownie i w przenośni.

- Powinnaś wyjść ze znajomymi, złapać oddech. Życie pracą ci nie służy, Carter – stwierdziła Peyton, wpadając do pokoju blondynki. Ta wyburczała kilka przekleństw pod nosem, nie odrywając wzroku od ekranu. Wciąż szukała punktu zaczepienia. Miała tylko jedno imię. Skylar.

- Nie wiem, co powinnam zrobić, Peyton – wymamrotała w końcu, zatrzaskując laptopa. Mętlik w głowie blondynki przybierał na siłę, uniemożliwiając

- Huh?

- Zależy mi na tym liście polecającym, cholera, zależy mi jak na niczym innym. To jak szansa na kompletnie nowe życie. Ucieczka od rodziców, których oddech czuję na karku każdego cholernego dnia. A z drugiej... zaczynam lubić tego chłopaka. I mam wrażenie, że czego nie zrobię to i tak spieprzę...

- Nie mogę ci narzucić swojego zdania i dobrze o tym wiesz. Mogę jedynie powiedzieć, żebyś kierowała tym, co dla ciebie najlepsze... Jeśli naprawdę chcesz tego listu to się postaraj, a jeśli ten chłopak, w jakiś pokrętny sposób, którego nie rozumiesz, jest ważniejszy... to spróbuj z nim. Nina jesteś młoda, masz całe życie przed sobą. I wierz mi, że nie spieprzysz.

Było miliony sposobów na spędzenie wolnego wieczoru – mogła wyskoczyć do kina, do restauracji z Jillian, mogła nawet spotkać się z Hemmingsem, ale ona jakimś cudem wylądowała w klubie, w którym wszystko się zaczęło. Początek jej końca. Pozwoliła sobie na kilka drinków, miłą rozmowę z barmanem, nawet potańczyła z jednym z przystojnych mężczyzn. Usłyszała, że była bardzo piękna. Zaśmiała się z tego naiwnego komplementu – uroda tak wiele ułatwiała. Otwierała tak dużo ścieżek, które dla pozostałych osób pozostawały nieosiągalne.

- O losie, kiedy to postanowiłeś zaprzyjaźnić się z ironią? – wymamrotała, popijając kolejnego drinka.

Kiedy ona sączyła kolorowego drinka, do baru wpadła doskonale znana jej osobistość, której chciała uniknąć za wszelką cenę. Jak widać nie miała szczęścia, a ktoś na górze postanowił po raz kolejny sobie z niej zakpić. Ukryła twarz za włosami, mając tym samym nadzieję, że pozostanie niezauważona, jakoś uda jej się zapłacić i wymknąć tylnymi drzwiami. To nie był ani czas, ani miejsce na takie rozmowy.

- Jeśli myślisz, że nie poznam z daleka twoich charakterystycznych blond włosów to się mylisz, maleńka. – I szlag trafił ucieczkę. W tym była dobra. W uciekaniu od zobowiązań. W uciekaniu od uczuć, których nie chciała. Nina często uciekała. A tym razem musiała stawić czoła wściekle mierzących ją czekoladowym tęczówkom. – Będziemy zachowywać się, jakby nic się nie stało?

- Chciałabym zapomnieć – wyznała, opierając się o tył krzesła. – Chciałabym zapomnieć, chciałabym, żeby to poczucie winy nagle zniknęło. Żeby to wszystko stało się proste. Ale to nie koncert życzeń, więc muszę z tym dalej żyć.

- Zawsze mogło być gorzej, co?

Nina skomentowała to jedynie pogardliwym prychnięciem. Bezczelny typ.

- Oczywiście. Zawsze mogłeś wygadać swoim przyjaciołom mój malutki sekrecik i wszystko by się posypało. Wciąż mnie zastanawia, dlaczego tego nie zrobiłeś.

Calum zaśmiał się sucho, wzruszając przy tym ramionami. Mógł to zrobić tego samego dnia, kiedy natknął się na Ninę we własnej kuchni, ale się powstrzymał. Coś kazało mu poczekać. I ponownie siedział naprzeciwko blondynki, a grymas na jej twarzy podpowiadał mu, że wcale nie była zadowolona z tego spotkania. A on trzymał ją w garści – mógł zrobić, co tylko chciał.

- Czego ty tak naprawdę chcesz, Nina?

I wtedy blondynka pękła. W oczach pojawiły się pierwsze łzy, a dłoń, w której trzymała szklankę z resztką kolorowego napoju zaczęła się trząść. Nie wiedziała, czego chciała – była rozdarta. Z jednej strony chciała Luke'a – chciała jego pocałunków, jego dotyku, chciała z nim wychodzić, chciała z nim po prostu być. A z drugiej – kto nie marzył o pracy pod okiem najlepszych z najlepszych. Własna gazeta była jej marzeniem od maleńkiego dzieciaka, a gdzie zyskałaby najwięcej szacunku jak nie w redakcji Vogue'a. Szkoda tylko, że jedno wykluczało drugie i musiała zdecydować.

Widząc łzy, płynące po policzkach, Calum nie wiedział co powinien zrobić. Nie chciał zdobywać się na puste gesty, ale coś powinien był zrobić.

- Posłuchaj jeśli chcesz... Możesz mi wszystko opowiedzieć, postaram się zrozumieć. Bo wiesz, Nina... Ja wciąż próbuję cię zrozumieć. Dlaczego uwzięłaś się akurat na nas. Co tobą kieruje...

- Calum... bez urazy, ale wolałabym zostawić historię dla siebie. A już bynajmniej nie powinnam jej opowiadać komuś, kto pała do mnie czystą nienawiścią.


Od: Jillian

Jakaś dziewczyna napisała do mnie maila, mówiąc, że ma coś do opowiedzenia o tym twoim blondynku... Wcisnąć ją?


- Niech zgadnę, dostałaś materiał na nowy artykuł...

- Calum, ja... - zawahała się. Zaschło jej w gardle, nie mogła znaleźć odpowiednich słów, by wyrazić to, jak się czuła. Była rozdarta między tym co było dla niej dobre, a tym co było właściwe.

I tak mierzyli się nawzajem wzrokiem – dwójka młodych dorosłych, mających przyszłość przed sobą. Jedno z nich było ustawione do końca życia, zarabiał na tym, co kochał. Druga musiała ciężko pracować, żeby osiągnąć sukces i w końcu się uniezależnić.

- Wiesz, że pewnego dnia wszyscy się dowiedzą... Nie mówię już nawet o samym sobie. A wtedy Luke nigdy ci nie wybaczy.

Nina przegryzła dolną wargę. Bawiła się telefonem w dłoni, mając nadzieję, że to jakoś pomoże. Jednak ani ściągnięta twarzy Hooda, ani małe urządzenie nie dawały jednoznacznej odpowiedzi. Czas wybrać...


Do: Jillian

Umów ją na jutro.


a.n/ sporo mi to zajęło, ale ostatnimi czasy nie miałam tyle czasu, ile chciałabym mieć. następny też może pojawić się z drobnym poślizgiem ze względu na dłuższy wyjazd. chcę wam podziękować - za komentarze, za ilość gwiazdek i wyświetleń. naprawdę dzięki, jesteście niesamowici! 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top