dziewiąty

playing the game is so addictive

Wywiad z Abigail Breslin odniósł zamierzony efekt, ale Nina zamiast spoczywać na laurach sporządzała konspekt kolejnych artykułów. Jakimś cudem Jillian udało się dotrzeć do dziewcząt bezpośrednio powiązanych z zespołem i tym samym zabawiła tydzień w Nowym Jorku, przeprowadzając wywiady środowiskowe. Była zadowolona z czynionych postępów, a Dough za każdym razem mógł notować wzrost wydawniczy. Wszyscy byli zadowoleni, a Nina wreszcie mogła odnaleźć się w tym, co robiła.

- Jill, mogłabyś porobić mi skany zdjęć? Tych na biurku? Jeszcze gdybyś mogła zobaczyć, czy da się je w jakiś sposób poprawić, byłabym ci dozgonnie wdzięczna @ndash; rzuciła, odwracając się w stronę przyjaciółki. Jillian niechętnie przejrzała zdjęcia, teatralnie wzdychając. Robota grafika ją wykończy. - Jesteś niesamowita!

Blondynka wróciła do wklepywania kolejnych słów do komputera, nadając kolejnej 'perełce' kształt. Gdyby ktoś zapytał ją o motywy, to naprawdę nie byłaby w stanie odpowiedzieć... czy chodziło tylko o list polecający od Dougha? Niekoniecznie. Nie wiedziała, kiedy ta sprawa stała się bardziej osobista. W momencie, w którym stała się jedną z dziewcząt o których pisała nagle wszystko nabrało drugiego dna, a artykuły stały się dużo bardziej osobiste, przez co nabrały lepszego wyrazu. Avalon stała się autentyczną osobą.

- Szczerzysz się do monitora. Przestań, to straszne - wymamrotała Jillian, przyglądając się Ninie z nieukrywanym przerażeniem w oczach.

- Jestem szczęśliwa, Jill. Nareszcie się układa! Będę mogła wrócić do Stanford z pięknym papierkiem, podpisanym przez Dougha, jako zwycięzca.

Jillian wywróciła teatralnie oczyma, wracając do obróbki zdjęć.

- Masz plany na wieczór?

- Nie spotykasz się z blondaskiem?

Nina machnęła ręką, mamrocząc coś o przerwie. Prawda była taka, że zaczynała się przywiązywać do blondyna o niebieskich tęczówkach i bynajmniej jej się to nie podobało. Po powrocie z Nowego Jorku wymienili kilka wiadomości, mieli już się spotkać, ale Nina stchórzyła, co Jill uważała za całkiem zabawne.

- Dzisiaj wieczorem w Zielonym Kocie?

- O siódmej, postaraj się nie spóźnić.


Nina nie byłaby sobą, gdyby nie pojawiła się w barze kilka minut spóźniona. Jillian oczywiście postanowiła przygruchać sobie przystojnego bruneta, który zapewne miał nadzieję na coś więcej. O naiwny, jej przyjaciółka takich jak on, spożywała na śniadanie, bo gdyby byli kolacją zapewne dostałaby ciężkiej niestrawności.

- Znowu się spóźniłaś - wytknęła, kiedy odprawiła chłopaka z kwitkiem. - Wiesz, że nienawidzę, kiedy się spóźniasz. Mężczyźni z Kalifornii źle wpływają na moje libido.

- Twoje libido jest kolejną zagadką wszechświata - odparła, uśmiechając się od ucha do ucha. - Dwa Malibu. Podwójne.

- Nie przesadzasz, koleżanko? Twoja słaba głowa zazwyczaj kończy się porankiem w cudzej sypialni, bez ubrań i jakiegokolwiek pojęcia o poprzedniej nocy.

Nina prychnęła - nie mogła sobie odpuścić ciętego komentarza. Po prostu nie mogła.

Skupiła się na własnym drinku, obserwując wydarzenia rozgrywające się w Zielonym kocie - parę obściskującą się w kącie, dłoń niebezpiecznie wędrującą w dolne partie ciała dziewczyny. Gdyby był kimś sławnym to dostałaby idealny materiał na pierwszą stronę gazet. Uśmiechnęła się pod nosem, nigdy nie potrafiła pozbyć się zmysłu dziennikarki. Była pochłonięta tą dwójką do tego stopnia, że nie zwróciła uwagi na pozostałe osoby.

Co wcale nie znaczyło, że pozostali nie zwracali uwagi na nią. Pewne czekoladowe tęczówki wodziły za nią wzrokiem od kiedy tylko pojawiła się w barze. Obserwował jak zasiadła przy barze, prowadząc zażartą konwersację z przyjaciółką, odruchowo poprawiając blond kosmyki, wpadające do oczu. Pochłaniała kolejne drinki, uśmiechając się do nieznajomych. Wyglądało na to, że bawiła się wyśmienicie.

Do czasu, kiedy jej czekoladowe tęczówki utknęły w jego postaci. Przestraszyła się? Może wypiła zdecydowanie za dużo, a widok jego osoby nie był pożądanym...

Odwróciła się i pochłonęła swojego drinka jednym haustem, zwracając uwagę koleżanki. Nina jak zwykle zbagatelizowała sprawę. Była lekko wstawiona, nie zamierzała przecież zrobić niczego głupiego... Nie zamierzała, prawda?

- Wiesz, Nina. Miło było, fajnie czasem tak porozmawiać, spotkać się we dwie. Ale mam jutro wesele siostry i wypadałoby się na nim pojawić. Trzymaj się, mała - wymamrotała Jillian, obejmując blondynkę ramieniem. - Nie rób głupstw, dobrze?

Nina przytaknęła i zamówiła kolejnego drinka. To nie mogło się skończyć dobrze - pozostawienie Carter samotnej z alkoholem i mętlikiem w myślach. Miała niewiele ponad dwadzieścia lat, co do cholery robiła z własnym życiem...

- Myślę, że ta pani ma już dość. - Och, oczywiście, że skorzystał z okazji. Prychnęła niczym niezadowolony kociak. - Nie uważasz, że zalewanie się w samotności, kiedy to bar pełen jest mężczyzn, rozbierających cię wzrokiem, to gorzej niż zły pomysł?

- Jakbyś nie robił tego samego - burknęła, rzucając mu wyzywające spojrzenie. To nie zmierzało w dobrym kierunku. - Gapisz się od ostatnich dwudziestu minut.

- Wiesz, Nina... Gdyby nie to, że umawiasz się z moim najlepszym przyjacielem, to...

- To co? - przerwała. - Zaciągnąłbyś mnie do łazienki, czy postarałbyś się o pokój hotelowy?

Calum zaśmiał się sucho, kręcąc głową. W przyciemnionym świetle baru, w jego oczach błyszczały iskierki złota. A Nina nie potrafiła powstrzymać swojego ciętego języka - alkohol jeszcze jej w tym pomógł. Przeklęte procenty. Przeklęty bar. Przeklęty, przystojny Calum Hood, patrzący na nią rozbawionym spojrzeniem.

- Chyba musiałabyś sama to sprawdzić. - Zmysłowy szept drażnił zmysły. A delikatny gest, którym zasunął kosmyki za ucho spowodował dreszcze na odsłoniętych ramionach.

Chciała powiedzieć mu 'nie' - odepchnąć, uciec z miejsca zbrodni. Ale nie potrafiła. Rozum podpowiadał jedno, ale serce skutecznie go zagłuszało. I nie wiedziała, w którym momencie wargi Caluma wylądowały na jej własnych, zagłuszając ciche protesty. Wyraźna chemia między ciałami nie zniknęła nawet w pokoju hotelowym, który Hood znalazł na szybko. Pozbywając się nawzajem ubrań, obdarzali pocałunkami odsłonięte fragmenty ciała. Z Calumem było inaczej. Inaczej reagowała na pocałunki, inaczej na dotyk. Wszystko było inne...

Jednak najgorsze w tym wszystkim był jednak fakt, że czuła się jakby zdradzała Hemmingsa. A nie powinna była się tak czuć. W ogóle nie powinna była czuć.

A Jillian powiedziała, żeby nie robić głupstw...  


a.n/ się porobiło, swoją drogą byłabym wdzięczna za wasze opinie - niesamowicie motywują mnie do dalszego pisania! :') x

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top