dwudziesty
Pobudka w pokoju hotelowym bladym świtem nie należała do najprzyjemniejszych doświadczeń - po długiej nocy Nina marzyła o więcej niż zaledwie czterech godzinach snu, co skutecznie uniemożliwiało jej słońce wpadające przez uchylone okno. Przeklęła brak zasłon i ponownie próbowała zapaść w sen, co uskuteczniał Hemmings, jednak nic z tego nie wyszło. Nie mogła się powstrzymać od spoglądania w jego stronę. Prawdopodobnie to był ostatni raz, kiedy to budziła się obok niego...
Zrezygnowana podniosła się jak najciszej z niewygodnego łóżka, nie chcąc budzić smacznie śpiącego blondyna - ten zapewne przespałby nawet wybuch kolejnej bomby, albo i zombie apokalipsę. Pozbierała ubrania, walające się po podłodze i na palcach przemknęła do ogromnej łazienki, wyposażonej w pachnące olejki do kąpieli, z których oczywiście postanowiła skorzystać. Długa kąpiel sprawiła, że na nowo nabrała sił do życia i nawet nie odczuwała efektów przespania jedynie czterech godzin. Owinęła się w puchowy ręcznik i przez dłuższą chwilę wpatrywała się w swoje odbicie w lustrze. Mokre kosmyki okalały twarz, na której wciąż pozostawały resztki wczorajszego makijażu, a w oczach zabrakło tej iskry, którą zazwyczaj zarażała ludzi w swoim otoczeniu. Tak jakby niewypowiedziane słowa sprawiły, że zaczynała powoli gasnąć. Nikt nie był w stanie kłamać tak długo...
Pokręciła głową i suszarką zaczęła doprowadzać niesforne kosmyki do jako takiego porządku. Urządzenie było hałaśliwe do tego stopnia, że Luke został wybudzony z głębokiego snu o pączkach polanych różowym lukrem. Co za szkoda. Przez dłuższą chwilę był zdezorientowany, przez co zmuszony był do zastanowienia się nad swoją lokalizacją. Kiedy wszystkie wspomnienia poprzedniej nocy były ulokowane we właściwej kolejności zorientował się, że miejsce obok niego było puste, a z łazienki wydobywały się głośne przekleństwa. Czyli Nina wstała i nie była w nastroju do żartów. Pomyślałby kto, że tego wieczora była taka piękna, kiedy uśmiechała się od ucha do ucha.
Przetarł zmęczone oczy i niechętnie podniósł się z łóżka. Zbierając po drodze poszczególne elementy garderoby, rozrzuconej po podłodze, jednocześnie zakładając je na siebie, zawitał do łazienki, by dostrzec Carter opartą na zlewie i uważnie lustrującą swoje odbicie. Włosy były wysuszone i ułożone, by opadały kaskadami na ramiona. Nawet bez pełnego makijażu, bez którego nie ruszała się z mieszkania, była nieziemsko piękna.
- Obudziłeś się - zauważyła, uśmiechając się leniwie. W tej chwili wyglądała tak niewinnie, tak jakby nie miała kompletnie nic na sumieniu. Jak gdyby nigdy nic się nie wydarzyło, a ostatnie miesiące nie były jednym wielkim kłamstwem.
- Ta suszarka jest tak głośna, że byłaby w stanie obudzić nieboszczka - zaśmiał się pod nosem, opierając się o framugę. - Masz plany na dziś?
Wynieść się stąd jak najszybciej, pomyślała, ale w końcu potrząsnęła przecząco głową.
- Coś proponujesz?
- Nie wiem, czy będziesz chciała mnie jeszcze widzieć po tym, co mam ci do oznajmienia.
Nina zaśmiała się sucho, prostując niewidoczne zagięcia na czarnej sukience. Jeśli w tym związku miał być ktoś, kto znienawidziłby tą drugą połówkę... To na pewno byłby on. Ale nie wiedziała, jak bardzo myliła się w swoim naiwnym przekonaniu.
- Może najpierw ja zacznę, co? - wymamrotała, pociągając chłopaka za rękę. - Lepiej usiądź.
Luke spoglądał na nią szeroko otwartymi oczami, które zdawały się wiedzieć. Jednak zmieniający się wyraz twarzy, kiedy opowiadała mu całą historię - od początku w barze, w którym nie pojawiła się tak wcale przypadkowo, poprzez kolejne artykuły i zbierany materiał, aż do spotkania ze Skylar i artykule o nim samym, który wręczyła szefowi. Pod koniec w oczach Luke'a nie znajdowały się już żadne ciepłe uczucia, widziała w nich jedynie czystą furię.
- Coś ty najlepszego narobiła?! - wrzasnął, zrywając się na równe nogi. Powiedzenie, że blondynka była przerażona jego reakcją byłoby niedopowiedzeniem roku. Machinalnie cofnęła się o krok. Nigdy nie widziała go tak wściekłego. Może czasami był zły, ale nigdy nie był rozeźlony do tego stopnia.
- Przestań na mnie wrzeszczeć. Calum przynajmniej starał się rozumieć. Postawić się w mojej sytuacji, ty nawet nie pozwalasz mi skończyć zdania! - Nawet spokojna Nina musiała podnieść głos, żeby dotrzeć do rozdrażnionego blondyna.
Chciała się poddać, rozpłakać się i po prostu zniknąć. Nie widzieć nienawiści w jego błękitnych tęczówkach. Nie po tym, co razem przeszli. Nie po tej nocy, nie po zapewnieniach, które oboje złożyli. Czy to właśnie tak miało się skończyć? W pieprzonym pokoju hotelowym, w którym wszystko się zaczęło?
- Co proszę? Chcesz mi powiedzieć, że on wiedział? Że lepiej powiedzieć jemu niż mnie? Coś ty do cholery myślała, Nina? A może jeszcze mi powiesz, że cały ten zakład był tylko ustawką?
- Jaki zakład, do cholery? Hemmings, czy ty właśnie oznajmiasz, że to wszystko to jest tylko pierdolony zakład?
Wtedy się zaczęło - zarówno Luke, jak i Nina... oboje byli wściekli, gotowi się rzucić wzajemnie do gardeł, powstrzymywał ich jedynie fakt, że takowe przestępstwa były dość surowo karane w Stanach Zjednoczonych. Zabawne jak cieniutką granicą podzielone były nienawiść i miłość. Jedno nie istniało bez drugiego. Bo w końcu, czy byliby w stanie się nawzajem znienawidzić, jeśli by się nie pokochali?
- Świetnie, nie odpowiadaj. Bo dlaczego by odpowiadać na tak oczywiste pytanie... Powiedz mi tylko, bo mnie to cholernie nurtuje. Ile dziewczyn miałeś na boku, co? Skoro ja i tak byłam tylko zakładem.
- A wy tamtej nocy z Hoodem to może graliście tylko w scrabble. Przepadł niczym kamień w wodę, ty nie odpowiadałaś. Łatwo dodać dwa do dwóch.
Nie odpowiedziała. Po prostu skrzyżowała ramiona na piersi i obserwowała.
- Wszyscy jesteście siebie warci - skwitowała po dłuższej chwili ciszy. - I myślę, że to będzie idealny materiał na artykuł. Nie uważasz? Pięć sekund złamanych serc i kłamstw. Cudownie to brzmi, nie sądzisz? Niech wszyscy się dowiedzą, kim tak naprawdę jesteście. I, przy okazji, złamane serca są dla was chlebem powszednim.
- Sprytnie odwróciłaś kota ogonem, sprytnie, Nina.
Nie wiedziała, czy to jego słowa, czy może to zimne spojrzenie, ale po jej policzkach zaczęły płynąć pierwsze łzy. Zacisnęła niewielkie dłonie w pięści i odwróciwszy się na pięcie, wyszła z pokoju, trzaskając przy tym drzwiami.
Nie zatrzymywał jej. Nie widział najmniejszego powodu dla którego powinien był to zrobić. To był ich koniec. Pozostali już tylko ona i on. Oboje tak samo zranieni i równo rozczarowani.
Jednak Nina płakała. A Luke usiadł na skraju łóżka, chowając twarz w dłoniach. Oboje mieli złamane serce przez to, że za bardzo sobie zaufali. I się zakochali, kiedy nie było im to dane.
a.n/ nie wiecie jak takie akcje mi, jako autorce, sprawiają mnóstwo przyjemności. to co, nina rozprawia się z sosami i dostaje list, czy może luke podkula ogon i błaga o wybaczenie? ;) swoją drogą dziękuję wam za tak wielką ilość głosów i komentarzy - nie macie pojęcia jak motywujecie mnie do działania!
ps. wiecie, że exposed jest najdłużej prowadzoną przeze mnie historią? lost in stereo ukończyłam w pół roku, a exposed ma już 7 miesięcy, nie wierzę, że tak długo wytrzymaliście.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top