| 2 |

Oliver i Luka całkowicie pochłonęli zabawą czas starszego kuzyna. Kiedy ciocia zawołała szalejącą trójkę na obiad słońce powoli znikało już za horyzontem. Po upalnym dniu pozostało już tylko wspomnienie w postaci przyjemnego chłodu i zapachu rozgrzanej ziemi. 

- Zjemy dziś na werandzie, co chłopcy? – zaproponowała starsza kobieta nakładając jednocześnie na talerze apetycznie wyglądające jedzenie.

Patrickowi zaburczało głośno w brzuchu. 

- Może ci pomogę ciociu?- zapytał zawstydzony. Ona tylko się roześmiała.

- Nie trzeba dziecko, jesteś tu gościem. Ale jeśli chcesz możesz spróbować wyciągnąć z łóżka Samanthe. Myślę, że wystarczy jej już tego spania. Jej pokój jest na górze po lewej. 

- To te jedyne zamknięte drzwi z napisem „Nie Wchodzić”. Na pewno rozpoznasz.- powiedział Luka z powagą.

-Tylko uważaj na głowę… Jak chce to naprawdę na cela. – ostrzegł Oliver.

- No już nie przesadzaj Oli – ciocia trzepnęła go ścierką w ramie. – Masz to i przetrzyj stół. A ty Lukas idź do pana Stuarta i zawołaj tatę. – kobieta odwróciła się z powrotem do Patricka- Nie martw się Patrick wystarczy, że najpierw zapukasz a ryzyko oberwania poduszką ograniczysz do minimum. – ciocia uśmiechnęła się do niego promiennie.

Patrick chcąc nie chcą odwzajemnił uśmiech

– Zapamiętam to sobie ciociu. 

Wychodząc z kuchni usłyszał jeszcze pełen niezadowolenia głos chłopca, który został zmuszony do pomocy przy stole.

- Taa poduszką, ostatnim razem to była książka. Ale szybko został uciszony przez swoją matkę.


Trafić rzeczywiście nie było trudno. Wielki czerwony napis NIE WCHODZIĆ aż bił po oczach, nieco niżej dopisane było już zwykłym czarnym markerem: zwłaszcza wy, małe górskie trolle. 

Patrick zatrzymał się niepewnie przed drzwiami i zaczął podziwiać kunszt tego odręcznego zakazu. Może podjęcie się misji „Obudzić śpiącego lwa” jak ją w duchu sobie nazwał, nie było zbyt dobrym pomysłem. 

No dobra chłopie, nie jesteś już dzieckiem, więc nie będziesz mi się tu bał zwykłej dziewczyny. Raz kozie śmierć jak to mówią. Pomyślał zrezygnowany chłopak próbując, chociaż na chwilę zapomnieć o tych wszystkich historiach, którymi uraczyli go mali bliźniacy podczas wspólnej zabawy odnośnie ich starszej siostry. Z duszą na ramieniu zapukał delikatnie do drzwi. Po kilkunastu sekundach uważnego nasłuchiwania, ponownie zapukał teraz tylko mocniej i głośniej. Sekundy wlokły sekunda za sekundą a jedynym dźwiękiem dobiegającym zza zamkniętych drzwi był szum włączonego wiatraka. Może ona naprawdę jeszcze śpi? 

-Okej, nie ma, co czekać – mruknął do siebie czując jak kiszki zaczynają grać mu marsza weselnego – Przepraszam za najście – powiedział wchodząc do pokoju kuzynki. 

Pierwsze wrażenie jak to mówią jest najważniejsze. 

Rudowłosa dziewczyna siedziała na obrotowym fotelu ze skrzyżowanymi kostkami. Szumiący głośno wentylator rozwiewał jej włosy a zachodzące za oknem słońce oświetlało profil jej twarz. Ona sama pochylała się nad biurkiem z zapałem pisząc coś z zeszycie. Na uszach miała błękitne słuchawki, z których płynęła głośna muzyka.

Nic dziwnego, że nie słyszała wejścia chłopaka.

Patrick podszedł do niej i położył jej rękę na ramieniu. 

-Samantha?

Zaskoczona jego obecnością dziewczyna podniosła oczy znad książki. Oczy w kolorze chmurnego nieba zaczęły uważnie badać jego twarz.

-Patrick? Patrick to naprawdę ty? – spytała. 

Dziewczyna uniosła powoli dłoń i dotknęła jego policzka.

– Oczywiście, że to ty. Nawet na końcu świata bym cię poznała - promienny uśmiech wykwitł na jej delikatnej twarzy. 

Poczym zmienił się w złośliwy grymas w chwili, gdy jej dłoń wymierzyła chłopakowi siarczysty policzek. 

- Ty podły zdradziecki śmieciu! Po pierwsze się puka idioto, a po drugie, co ty do cholery robisz w moim domu?!

Chłopak odruchowo złapał się za bolące miejsce i cofnął się dla bezpieczeństwa kilka kroków. Przed nim, bowiem stanęła najprawdziwsza furia, z rozwianym włosem i iskrami mordu w oczach. 

- Pukałem – bąknął niepewnie. – Po prostu jak zwykle nie słyszałaś Sammy…

Cofnął się kolejne kilka kroków i obejrzał się ukradkowo do tyłu. Jeśli chce przeżyć musi się szybko wycofać. I to w tej chwili, bo ten demon z opowieści dzieciaków nieuchronnie zmniejszał dzielącą ich odległości.

Do jego głowy napłynął szereg wspomnień...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top

Tags: