21; stressful time
Michael nieco zdenerwowany czekał w niewielkiej knajpce w centrum miasta na Red. Nie wiedział, czego ma się spodziewać, ale obawiał się najgorsze. Zaczął już nawet układać w myślach to, co będzie chciał jej powiedzieć, gdy okaże się, że faktycznie będzie chciała zakończyć ich związek. Po prostu nie mógł się pogodzić z myślą, że mógł ją stracić. Nie w tamtym momencie i nie na tamtym etapie. Myślał też nad tym, co mógł zrobić źle i w jakiś sposób ją zranić, ale nie przypominał sobie niczego. Przecież układało im się bardzo dobrze, momentami nawet za dobrze i wątpił w to, że chciała się wycofać, aby naprawić swoją relację z Hemmingsem.
Blondyn bębnił palcami o powierzchnię stolika i wyglądał przez okno. Wybrał ich stały stolik. Ubrał też swoją ulubioną koszulę i marynarkę. Przyjechał prosto po pracy, nie mogąc, a nawet nie chcąc czekać na jakąś inną godzinę. I tak nie widział jej przez kilka poprzednich dni i bardzo się stęsknił. Brunetka naprawdę wydawała się tajemnicza, a jej głos przez telefon nie brzmiał tak jak zawsze. Michael potrafił to już wyczuć, co może do końca nie było normalne, ale nie stresował się tym tak. Bardziej obchodziło go to, o czym mieli porozmawiać. Red jednak nie zjawiała się już jakiś czas i nie wiedział, jak ma to traktować. Westchnął tylko ciężko, a później spojrzał na zegarek. Schował twarz w dłoniach, wiedząc, że upłynęło już kolejne pięć minut od wyznaczonej godziny spotkania. Podgryzł wargę i spojrzał jeszcze raz na ulicę. Wypatrywał tam brunetki, której nigdzie nie było widać. Proponował jej, że po nią przyjedzie i razem zjedzą jakąś kolację, ale ona upierała się, że dojedzie sama. Podobno miała kilka spraw na mieście do załatwienia, a ostatnie miejsce było naprawdę blisko knajpki. Red uznała, że spacer dobrze jej zrobi i poprosiła Michaela, aby po prostu tam pojechał i aby się spotkali o umówionej godzinie.
W końcu zjawiła się, ale jej mina nie wskazywała niczego dobrego. Blondyn poczuł, jak jego serce bezwiednie się ściska na ten widok, ale poczekał, aż podejdzie trochę bliżej do ich stolika. Wstał, a później spojrzał na brunetkę. Nie wiedział, jak zacząć rozmowę.
- Cz-cześć... - przywitał się nieśmiało, gdy zatrzymała się obok niego. Niepewnie wyciągnął dłonie, aby ją przytulić, a Red z wdzięcznością wtuliła się w jego tors i westchnęła ciężko.
- Cześć - wymamrotała niewyraźnie, a później usiadła po swojej stronie stolika. - Naprawdę musimy porozmawiać - dodała poważnie, zerkając na blondyna. Skubała suchą skórę na wargach.
- Co się stało? To przeze mnie? - uniósł brew, oddychając coraz ciężej. Red nie zdawała sobie sprawy, ale przyprawiała go o niemałe tortury. Chciał w końcu wiedzieć, na czym stoi a ona długo się nie odzywała, jakby badała atmosferę i sytuację.
- W pewnym sensie - odpowiedziała w końcu, ale wtedy przerwał im kelner. Podał im karty i powiedział, że przyjdzie za moment, aby mieli chwilę na zastanowienie. Brunetka w tym czasie schowała się za swoim menu, udając, że czyta listę dań, ale tak naprawdę próbowała się opanować, żeby jednak nie stchórzyć i nie uciec, pozostawiając tym samym Michaela w dalszej niewiedzy. Po jakiś trzech minutach złożyli swoje zamówienia. Kelner zniknął tak szybko, jak się pojawił, a Red niepewnie spojrzała na blondyna.
- Torturujesz mnie, wiesz? Nie wiem, o co chodzi. Wychodzę z siebie, aby się domyśleć o co chodzi i nie mam pojęcia, a ty milczysz jak zaklęta. Chcesz się rozstać? Skrzywdziłem cię jakoś? - wyrzucił z siebie, ale jego głos był niewiele głośniejszy od szeptu. Na szczęście dookoła nie było nikogo, kto mógłby ich podsłuchiwać, więc to dawało mu trochę pewności siebie.
- N-nie, po prostu... - zaczęła, czując jak jej oddech przyśpiesza. Spojrzała na blondyna, a później westchnęła. Sięgnęła do swojej torebki, aby wyjąć zdjęcia USG z badania, a także test ciążowy. Uznała, że tak po prostu będzie prościej. Michael w tym czasie bacznie ją obserwował i przyglądał się jej dłoniom. Red po chwili położyła przed nim zwitek czarno - białych obrazków, a także biały patyczek. Drżącą dłonią założyła kosmyk włosów za ucho i podgryzła wargę, aby zaraz ją uwolnić. - Jestem w ciąży - dodała o wiele ciszej niż chciała, a później schowała dłonie pod stolikiem. Nie miała pojęcia, jak blondyn zareaguje, ani czy w ogóle się ucieszy, ale przynajmniej rozwiała wszelkie niepewności.
Blondyn spojrzał się na zdjęcia, a później na test i poczuł się, jak z jego serca spada wielki kamień i zastępuje go poczucie ulgi. Nie mógł uwierzyć, że będzie ojcem, a co dopiero, że chodziło o ciążę i to właśnie Red próbowała przed nim ukryć, bojąc się jego reakcji. Niepewnie zgarnął zdjęcia w swoje dłonie, a później przyjrzał się małej kropce, która się w niej rozwijała.
- N-naprawdę? - wykrztusił w końcu z siebie, a brunetka skinęła lekko głową. - B-będę tatą?
- Wszystko na to wskazuje - przyznała niepewnie, podgryzając wargę. - Byłam dzisiaj u lekarza. Powiedział, że to siódmy tydzień.
- Czemu mi nie powiedziałaś wcześniej? - zaczął, a później zerknął na nią i wyjął swój portfel. Stwierdził, że musi schować je do siebie, aby mieć jakąś pamiątkę. Miał ochotę rozpłakać się ze szczęścia.
- B-bałam się - pokręciła głową, a później westchnęła. - To wszystko było i jest takie skomplikowane. Mieliśmy najpierw powiedzieć Luke'owi i Chloe, a później znaleźć coś dla siebie. Ale teraz to dziecko wszystko komplikuje. Nawet nie wiem, czy sobie poradzę - schowała twarz w dłoniach, a później spojrzała na niego. - Na początku nie wiedziałam nawet, czy się ucieszysz.
- Bardzo się cieszę - oznajmił jej i zabrał jej dłonie w swoje. - Jak mógłbym się nie cieszyć, skoro będę miał dziecko z najpiękniejszą dziewczyną pod Słońcem, w dodatku dziewczyną, która mnie kocha, a ja kocham ją? - dodał, przez co Red się zarumieniła.
- Ja ciebie też kocham - wymamrotała, a później uśmiechnęła się niepewnie. - Lekarz powiedział, że za niedługo będzie można określić płeć, ale mam przeczucie, że to będzie dziewczynka - dodała, podgryzając wargę.
- Nasz mały bąbelek - zachichotał, a później przysunął się trochę do niej i objął ją, aby wiedziała, że mówił prawdę. W duchu skakał z radości.
~*~
4 do końca! x
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top