Rozdział 17
W mgnieniu oka byłem u siebie. Gdy tylko znalazłem się w moim pokoju, się odmieniłem. Pierwsze co zrobił Plagg to jak najszybciej odleciał ode mnie i się schował między książkami.
- Wyłaź. Natychmiast.
- Ani mi się śni — jego głosik wydobyła się z najwyżej półki.
Zacząłem się rozglądać za czymś, dzięki czemu mógłbym go dosięgnąć. Niestety, niczego przydatnego nie znalazłem więc, po prostu, zacząłem się wspinać.
W tym momencie Biedronka wskoczyła przez okno do pokoju. Widząc mnie jednak wspinającego się po biblioteczce, chciała cos powiedzieć, ale nie potrafiła niczego z siebie wydobyć. Stała jak wryta, nawet się nie odmieniając.
- Chodźże tu.
- Mowy nie ma – czemu to ja musiałem dostać tak uparte kwami – nie mam zamiaru być przesłuchiwany.
Zauważyłem go, jak krył się za grubą książką. Chwyciłem go za ogon i zeskoczyłem. Jego wrzask zaskoczenia i przerażenia można było chyba usłyszeć na drugim końcu miasta.
- Mój ogon. Puść go — był bardzo oburzony.
- Żebyś mi znowu uciekł. Co to, to nie – wtedy zobaczyłem odmienioną już Marinette z czerwonym kwami na ramieniu.
Obie miały otwarte oczy ze zdziwienia. Plagg tez je zauważył, ponieważ przestał się wiercić. Musieliśmy naprawdę głupio wyglądać.
- To, co... - zacząłem -...może najpierw usiądziemy.
W milczeniu dziewczyna usiadła na kanapie. Tikki grzecznie usiadła na stoliku do kawy. Kiedy puściłem Plagga dołączył do niej, a ja usiadłem koło Marinette.
- Z tego, co mówił mi Plagg to ewolucja zdarza się rzadko oraz że jestem pierwszym opiekunem potężniejszego Miraculum, który przeszedł tę przemianę. Możecie wytłumaczyć czemu w przeciągu kilku dni drugi opiekun takiego Miraculum ewoluował oraz czy to ma związek z waszą szeptaną rozmową?
Razem z Marinette twardo wpatrywaliśmy się w kwami oczekując odpowiedzi. One tylko na siebie popatrzały.
- Wytłumaczcie nam, co się dzieje, bo to nie może być przypadek – słaby głos Marinette świadczył o skraju wytrzymałości.
Kwami się przełamały.
- Jak wiecie Kwami oraz Miracula istnieją mniej więcej tyle, ile istnieje świat — zaczęła Tikki — dzięki nam istniało już tysiące bohaterów...
- ... jak nie więcej. Jak sądzicie, ile istnieje kwami? - zapytał Plagg.
- Mówiłeś mi o Miraculum Pszczoły i Żółwia...więc obstawiałbym, że istnieją, oprócz naszych, jeszcze...może... pięć — opowiedziałem niepewnie.
- A ty, Marinette. Ile obstawiasz? - zapytała Tikki.
- Może kilka więcej, w końcu świat jest duży — odpowiedziała.
- Dobrze, dobrze...- zaczął Plagg - ...a właściwie to nie. Pomyliliście się o kilka set.
Mnie i Marinette odpadły szczęki.
- Na świecie istnieją trzysta sześćdziesiąt kwiami i ich Miraculum — kontynuowała Tikki – Aktywnych jest z tego około jedna czwarta.
- Prawie setka super bohaterów chodzi sobie po świecie — zapytałem, nie dowierzając.
Czemu wcześniej o nich nie słyszeliśmy?
- Nie do końca. Część z nich to tacy jak Władca Ciem — sprostował Plagg.
- Jest więcej takich kanali? - zapytała Marinette.
- Tak — odpowiedziało czerwone kwami – w przeróżnych zakątkach ziemi, praktycznie na każdym kontynencie czai się szaleniec...
- ...a nawet kilku... - wtrącił się Plagg.
- ...z Miraculum, który chce wykorzystać jego moc w złych celach. Dzięki, że mi przerwałeś - Plagg na słowa Tikki tylko się złośliwie uśmiechnął.
- A jest więcej takich Miraculi, jakie my posiadamy? I gdzie są te uśpione? - zaciekawiła się dziewczyna.
- Miraculum Biedronki, jak i Miraculum Czarnego Kota są jedyne w swoim rodzaju. Nie ma innych o jego mocy. Ja i Tikki jesteśmy pierwszymi kwami, jakie istnieją.
- Czarny Kot może zniszczyć wszystko, co istnieje. Symbolizuje Koniec — ciągnęła Tikki – za to Biedronka symbolizuje początek. Potrafi stworzyć wszystko od nowa.
- Przed dziś znanym wszechświatem istniał inny. Był dużo starszy niż obecny, ale był już stracony. Istoty żywe same się tępiły, a pomagały im w tym choroba, która powodowała śmierć w ciągu trzydziestu godzin...
- Kiedy zachorowało na nią kilku opiekunów Miraculum, a populacja wszechświata miała wyginąć w ciągu tygodnia, ówczesna Biedronka razem z Czarnym Kotem zdecydowali się, zniszczy stary wszechświat i stworzyć nowy.
- To dlatego tak bardzo wymagasz, bym panował nad sobą — przerwałem im, jakże podnoszącą na duchu opowieść — naprawdę mogę, zniszczy wszechświat.
A ja zawsze myślałem, że przesadza.
- Weź też pod uwagę, że oni nie przeszli ewolucji — przypomniał mi Plagg.
- Niech pocieszy Cię to, że choćby cokolwiek zniszczył to Marinette, jako Biedronka może to odtworzyć.
Popatrzeliśmy na siebie ze strachem w oczach. Pierwszy raz przez myśl mi przeszło, że to trochę za duża odpowiedzialność jak na nastolatków.
- Rozumiem...jesteśmy niszczycielami i stworzycielami — powiedziałem powoli — a te inne kwami?
- Przechowuje je Strażnik Miraculum...- zaczęła Tikki.
-...dziś istnieje tylko jeden...- dopowiedział Plagg.
-...i na nasze szczęście jest w Paryżu...
-...dobrze byłoby, gdybyście się z nim spotkali — skończyła Tikki.
-A jak go znajdziemy — zapytała się dziewczyna.
- Oj, Marinette... Byłyśmy już u niego — powiedziała mała kwami.
-Naprawdę?
- Tak...wtedy, gdy zachorowałam...
-Zachorowałaś i nic mi nie powiedziałaś?! - wtrącił się Plagg.
-To nie było nic takiego...- tłumaczyła się Tikki
-Zaraz... Ten staruszek to Strażnik Miraculum? - przerwała im Marinette nie kryjąc zdziwienia.
-A niby skąd miałby wiedzieć jak mnie uleczyć — odpowiedziała czerwona kwami, próbująca uspokoić Plagga, który miał do niej pretensje, że nic mu nie powiedziała.
Słuchając ich, miałem wrażenie, że mówią jakimś kodem. Nie miałem sił tego słuchać.
-Hej...- żadnej reakcji – HEJ...- nadal nic – HEJ! - dopiero kiedy krzyknąłem na całe gardło, uciszyli się i spojrzeli na mnie – a nie powinniśmy iść do tego strażnika, zamiast się ze sobą droczyć. Obawiam się, że nasze przemiany są zwiastunem czegoś gorszego od akum. Nie zgodzicie się? - widać było, że metaforycznie opadły im szczęki na moje słowa.
Ja tylko wstałem i przełożyłem przez ramią moją torbę.
-A co ze szkołą? - zapytała się Marinette.
-Żartujesz — zdziwiłem się — nawet nie godzinę temu naszą szkołę zaatakowała ofiara akumy i sterroryzowała uczniów, aż musieli interweniować Biedronka i Czarny Kot — powiedziałem — naprawdę myślisz, że reszta lekcji się odbędzie?
-Punkt dla Adriena — rzekł mój kwami z szerokim uśmiechem na twarzy — a zabierzesz dla mnie trochę camembertu z kuchni? - spytał się, kiedy wlatywał do mojej torby — Zgłodniałem.
- Żadna nowość — odpowiedziałem i otwarłem drzwi.
Tikki schowała się w torebce Marinette i wyszła z pokoju. Wyszedłem za nią i zamknąłem za sobą drzwi. Zanim wyszliśmy z domu, udaliśmy się do kuchni po przysmaki dla obu kwami.
Po chwili jednak byliśmy w drodze do nieznanego tylko mi, Strażnika Miraculum.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top