𝔰𝔱𝔞𝔤𝔢 𝔱𝔥𝔯𝔢𝔢

Usta bruneta powoli sunęły w dół klatki piersiowej rudowłosego, znacząc jego delikatną skórę mokrymi pocałunkami, przygryzając ją zębami, malując na niej ślady językiem, który służył mu za pędzel. Chłopak oddychał ciężko, wplątując palce w ciemne włosy leżącego nad nim mężczyzny, a jego usta opuścił cichy stęk, kiedy poczuł zamykające się wargi na swoim sutku. Był rozpalony do granic możliwości, a jego uda drżały niebezpiecznie. 

Nagle to cudowne uczucie przejęła pustka, kiedy wyższy uniósł się na łokciach. Ich spojrzenia skrzyżowały się ze sobą, a Jimin momentalnie przygryzł wargę, widząc strużkę śliny ciągnącą się pomiędzy ustami chłopaka, a nim samym. 

Uśmiechnął się kusząco, pochylając się nad nim na nowo. Jednak tym razem swojej drogi nie rozpoczął na szyi, a na podbrzuszu, muskając delikatnie okolice jego pępka. Park momentalnie wstrzymał oddech, kiedy długie palce zaczęły wsuwać się pod jego bokserki. Całkowicie stracił nad sobą panowanie, pociągając za końcówki jego włosów, kiedy między wargami bruneta znikały kolejne centymetry jego penisa.

— H-hoseok... — wysapał cicho, poruszając niespokojnie biodrami, jednak nagle wszystko to wyparowało, a on zerwał się do siadu cały mokry od potu. Jego wzrok popędził na zegarek, był środek nocy. Oddychał płytko i nierównomiernie, przez kolejne kilka minut nie mając pojęcia, co właśnie się stało. A kiedy zsunął z siebie kołdrę, zobaczył dużą, mokrą plamę na samym środku swoich bokserek.

Od sylwestra minęły dwa tygodnie, od ich pierwszego zbliżenia miesiąc. Sądził, że już sobie z tym poradził, uporządkował swoje myśli. A właśnie śniło mu się, że uprawiał seks z najlepszym przyjacielem.

A najgorsze w tym wszystkim było to, że kompletnie nie czuł się winny. Jung w jego śnie sprawił, że czuł się dobrze jak nigdy wcześniej. 

Nie mogąc zasnąć już do samego rana, wpatrywał się w sufit i przypominał sobie słowa starszego, które powiedział mu u Jeongguka.

"Kiedy wytrzeźwiejesz i dalej będziesz tego chciał, będę czekał."

Miał nadzieję, że jeszcze nie było za późno.

* * *

Czy był tego pewny? No jasne, że nie, o czym świadczyły jego trzęsące się dłonie, kiedy czekał na Hoseoka pod szkołą. Był dość chłodny dzień, a on nie wziął żadnej czapki ani szalika, dlatego teraz unosił do góry ramiona, aby kurtka przysłoniła jego szyję. Miał wrażliwe gardło i wystarczyła chwila nieuwagi, a łapał jakieś wirusy.

Dłonie miał schowane w kieszeniach, gdzie zaciskał je w pięści, bijąc się z samym sobą w myślach. Sam tak naprawdę nie wiedział, czy to wszystko, co się z nim działo, znaczyło coś więcej. Póki co wolał przypisywać to do nastoletniej fascynacji związanej z pierwszymi doznaniami seksualnymi, potrzebą bliskości i ogólnie rzecz biorąc faktem, jak dobrze mu było przy Jungu. 

— Przepraszam, że musiałeś czekać. — Jimin wręcz podskoczył, słysząc znajomy głos obok siebie, a na jego usta momentalnie wpłynął uśmiech. Barwa głosu starszego, nieważne, w jak złym humorze by nie był, zawsze sprawiała, że się rozchmurzał. 

— To nic takiego — odpowiedział z uśmiechem, a jego broda niekontrolowanie zadrżała przez zimno. Sądził, że obeszło się to niezauważone, jednak Hoseok zmarszczył brwi, przypatrując się młodszemu i w następnej chwili westchnął, kręcąc głową.

— Jest środek stycznia, a ty wciąż nie nosisz szalika — mruknął, zaraz wyjmując z torby błękitny materiał i, podchodząc do rudowłosego jeszcze bliżej, zawinął mu go dookoła szyi. 

Jimin poczuł, jak jego policzki zaczynają piec, bynajmniej nie z zimna, kiedy patrzył prosto w jego czekoladowe oczy z tak bliska. Kiedy Hoseok był blisko, momentalnie się uspokajał. Co prawda niejednokrotnie sprawiał, że jego serce przyspieszało, ale w tym pozytywnym znaczeniu. Odnajdywał w nim swoją ostoję. Jego spojrzenie go zahipnotyzowało.

Kolejne słowa opuściły jego usta tak nagle, że sam nie wierzył, że je wypowiedział.

— Dalej tego chcę. — Dłonie starszego zatrzymały się, a on swoje zaskoczone spojrzenie utkwił w tęczówkach młodszego. — Kochaj się ze mną, proszę, hyung.

Hoseok poczuł, jak jego serce przestaje na moment bić, aby zaraz rozpocząć swoją akcję ze zdwojoną siłą. Dzisiejsze "kochaj się ze mną" miało zupełnie inny wydźwięk w jego głowie niż "mógłbyś pójść ze mną do łóżka" ostatnim razem. Nie wiedział, czy Jimin też zdawał sobie z tego sprawę.

* * *

Jimin siedział na swoim łóżku, zaciskając dłonie na żółtym kocu, który był położony na jego kolanach. Hoseok się zgodził. Uśmiechnął się najpiękniej na świecie i skinął głową, poprawiając jego szalik do końca. Wypowiedzenie tych słów było aż dziwnie proste, jednak to, co przeżywał teraz, było na zupełnie innym poziomie. Godzina, na którą umówił się ze starszym, zbliżała się niebezpiecznie szybko, a on nie był gotowy. I nie chodziło tu o gotowość w znaczeniu ubrania odpowiednich ciuchów i uczesania włosów, to wszystko było już dawno gotowe. Park nie był gotowy na poczucie kolejny raz tego wszystkiego.

Bał się, że znów ucieknie, mimo że wcale tego nie chciał.

Miejscem spotkania miał być dom mniejszego. Mama kolejny raz miała nocną zmianę, dlatego miał pewność, że w niczym im nie przeszkodzi. Tym razem jednak darował sobie wszystkie ozdobniki, świeczki, światełka. To wszystko go przytłaczało, a on chciał skupić się w pełni tylko i wyłącznie na Hoseoku. I upewnić się co do tego, co krążyło po jego głowie nieustannie. 

Nagle usłyszał dzwonek do drzwi, przez co jego oczy otworzyły się szeroko. Spojrzał na zegar i rzeczywiście - wybiła dwudziesta. Tak bardzo utonął w swoich rozmyślaniach, że stracił poczucie czasu. 

O miękkich nogach ruszył prosto w stronę drzwi i otworzył je niepewnie. A kiedy tylko zobaczył szeroki uśmiech bruneta, i on nie mógł powstrzymać tego samego wyrazu. Hoseok go uspokajał. Był jego ostoją.

— Hej, Minnie — mruknął dźwięcznie, wchodząc do środka i od razu zdejmując buty i kurtkę. Kiedy tylko uporał się z tym, zwrócił się w stronę młodszego, to na nim skupiając całą swoją uwagę już na całą resztę wieczoru. 

— Hej, hyung — odpowiedział, mimo że widzieli się już dzisiaj. Atmosfera między nimi była... sztywna i niezręczna. Hoseok starał się zgrywać pozory, że wcale nie, ale wewnętrznie coś ściskało mu wszystkie narządy. Kompletnie nie wiedział, jak się do tego zabrać, jak ugryźć temat, jak rozluźnić panujące napięcie. 

Z pomocą, o dziwo, przyszedł Jimin, chwytający go delikatnie za dłoń.

— Idziemy? — zapytał, a starszy przytaknął, w odpowiedzi splatając ich palce ze sobą. Młodszy poczuł, jak rumieńce wstępują na jego policzki, ale, nie podnosząc wzroku, skierował się w stronę swojego pokoju, prowadząc za sobą Junga.

Kiedy już znaleźli się w środku, mimo że byli sami w domu, Jimin zamknął drzwi, tak dla pewności. Miał małe deja vu, ale miał nadzieję, że tym razem scenariusz nie powtórzy się w stu procentach. 

Uniósł spojrzenie na Hoseoka i automatycznie zaczął skanować jego twarz. Słodki, nieco zadarty nos, wąskie, choć piękne (i miękkie) usta, ostro zarysowana szczęka i sarnie oczy. Był niesamowicie przystojny, Jimin aż sam nie wierzył, że wcześniej nie zwracał na to aż takiej uwagi. Nawet nie zorientował się, kiedy podszedł do starszego, jego nogi musiały pokierować go same. Stanął zaraz przed nim, w dalszym ciągu przypatrując się jego ciemnym tęczówkom, ale zaraz wstrzymał oddech, czując delikatny dotyk na swoim policzku. 

— Jesteś piękny, wiesz? — szepnął Hoseok, co wywołało momentalne zawstydzenie rudowłosego, który, uciekając od niego wzrokiem, jednocześnie wtulił policzek w jego dłoń. — Nie mogę się napatrzeć. 

— Przestań — sapnął cicho, mimo wszystko uśmiechając się pod nosem jak głupi. Jeszcze nie rozumiał tego stanu. 

Nie minęła minuta, kiedy znaleźli się na łóżku młodszego, siedząc naprzeciwko siebie. Było to zupełnie odmienne od poprzedniej sytuacji, kiedy od razu przeszli do rzeczy. Wtedy miała być to tylko przyjacielska przysługa, ale teraz... Jimin już sam nie wiedział.

Jedna z dłoni starszego powędrowała na policzek rudowłosego, gładząc go delikatnie, a ten momentalnie przygryzł wargę, kiedy twarz mężczyzny znalazła się tak blisko tej jego. Hoseok działał na niego jak nikt inny, zauważył to dopiero teraz. 

To Park był tym, który całkowicie usunął przestrzeń między nimi, drąc ją na kawałki, kiedy musnął z delikatnością wargi, przymykając powieki. A kiedy Jung oddał pocałunek, doszedł do wniosku, że niczego więcej nie potrzebował. Czuł, jak jego policzki płoną, a dłonie zaczynają się pocić, zaciskane na kolorowej pościeli. Wtedy starszy sięgnął do jego palców, splatając je z tymi swoimi, jakby zupełnie nie przejmując się jej lepkością.

Pocałunek z początku subtelny i powolny, zaczął powoli przemieniać się w bardziej mokry, a kiedy Hoseok przejechał czubkiem języka po pulchnej wardze rudowłosego, ten poczuł, jakby wszystko dookoła zaczęło wirować. Nawet nie kontrolował tego, kiedy jego dłonie podążyły do rąbków koszulki starszego, podwijając ją do góry. Jung przerwał na moment pocałunek, aby pozbyć się zbędnego materiału i już po chwili powrócił do smakowania ust Jimina. Jednak tym razem do tego dołączyły jego dłonie, powoli badające jego biodra i talię.

Park czuł, jak jego policzki płoną żywym ogniem, a jego oddech przyspieszał z każdą sekundą. Ten chłopak o najpiękniejszym uśmiechu pod słońcem sprawiał, że czuł się najlepiej na świecie. I tym razem nie miał zamiaru uciec.

Powoli przenieśli się do pozycji leżącej, jednak Hoseok długo tego tak nie zostawił, to Jimina układając na plecach na samym środku łóżka, samemu natomiast lądując tuż nad nim. I wraz z umieszczeniem swoich dłoni na jego smukłej talii, zaczął muskać wargami szczękę młodszego, który delikatnie rozchylił uda, aby tamten mógł wygodnie znaleźć się między nimi. 

Jung lizał, przygryzał, ssał jego skórę, powoli schodząc wzdłuż jego szyi, aż dotarł do obojczyka, którego przysłaniała koszulka. Musnął tamto miejsce jedynie nosem przez materiał, jednak Park zacisnął wtedy dłonie na jego ramionach, szepcząc cicho.

— Zdejmij ją.

Nic więcej nie musiał mówić. Hoseok szybko pozbył się zbędnego materiału, od razu przejeżdżając dłońmi po brzuchu leżącego pod nim chłopaka. Dosłownie nie mógł się napatrzeć, a jedynym, co odwiodło go od gapienia się w niego przez kilka godzin, była chęć ponownego skosztowania jego ust. 

Zagryzł się delikatnie na jego dolnej wardze, pociągając ją w swoją stronę, żeby już zaraz przejechać językiem po tej górnej. Bawił się z nim, ale Jiminowi ani trochę to nie przeszkadzało. W tej grze mógł być myszką.

Już sam nie wiedział, czy skupić się bardziej na pocałunku, czy na gładkich dłoniach błądzących po jego ciele. Hoseok co chwilę, niby przypadkiem, przejeżdżał palcem po jego brodawce, zaraz szybko uciekając z tamtego miejsca. Za każdym razem widział, jak młodszy momentalnie wciągał powietrze, napinając się nieznacznie.

Dłonie Jimina natomiast, jakby nie wiedząc, gdzie się podziać, sunęły po plecach bruneta, co jakiś czas wbijając w nie paznokcie. Ale w pewnym momencie młodszy zjechał nimi znacznie niżej, zaciskając je na pośladkach Hoseoka, co spotkało się z jego mruknięciem prosto w usta rudowłosego. Ugniatał jego pupę, jednocześnie sprawiając, że tamten zaczął napierać na niego delikatnie, poruszając się wraz z ruchem jego dłoni. Nawet nie zauważyli, kiedy ich krocza zaczęły się o siebie ocierać, a miejsce w ich spodniach coraz bardziej znikało. 

— D-dotknij mnie — szepnął Jimin drżącym głosem, przerywając pocałunek, a starszy wziął sobie tę prośbę aż za bardzo do serca, w jednej chwili zniżając się i chwytając jego sutka między wargi. 

Park jęknął momentalnie, zaciskając uda na biodrach chłopaka. Hoseok zaczął naprzemiennie znaczyć językiem niewielkie kółka dookoła jego brodawki, ssać ją i przygryzać, doprowadzając młodszego do stanu, którego nie poznał nigdy wcześniej. Masturbacja nijak umywała się do tego, co przeżywał teraz, a nawet nie zdjęli z siebie spodni. 

Jung jakby czytał mu w myślach. Nie minęła nawet minuta, kiedy do ust błądzących po jego klatce piersiowej dołączyła dłoń starszego, zaciskająca się delikatnie na jego kroczu. Jimin stęknął ponownie, podkurczając palce u nóg.

— Jesteś tak piękny — mruknął Hoseok, ale młodszy był w stanie odpowiedzieć mu jedynie stęknięciem. 

Czuł się dziwnie. Sądził, że uprawiając seks z najlepszym przyjacielem, będzie skrępowany, a tymczasem wszystko wyglądało zupełnie odwrotnie niż w jego założeniach. Wszystko wydawało się być takie właściwe.

Dlatego też jego dłonie powoli zsunęły się wzdłuż paska mężczyzny aż do jego sprzączki i zaczął rozpinać jego spodnie. Hoseok, czując i widząc jego zamiary, pomógł mu w tym, samemu rozpinając i zsuwając z siebie swoje ubranie, przed tym jednak wyciągając coś z kieszeni i odkładając to na bok. A wraz z momentem, kiedy został w samej bieliźnie, sięgnął również do spodni rudowłosego. 

Jimin uniósł delikatnie biodra, kiedy ten zsuwał materiał z jego pośladków i przygryzł wargę, obserwując uważnie jak mięśnie starszego napinają się z każdym jego ruchem. Mimo ubywających ubrań, jemu wcale nie robiło się zimno, a wręcz przeciwnie - był rozpalony, a pierwsze kropelki potu zbierały się na jego czole.

Ich spojrzenia skrzyżowały się na dość długi moment. Żaden nic nie powiedział, ale słowa wydawały się być niepotrzebne. Delikatnym pociągnięciem Junga w swoją stronę, przekazał mu wszystko, czego potrzebował. 

Ich krocza okryte za materiałem bokserek otarły się o siebie, wywołując zduszone sapnięcie ich obu stłumione przez na nowo rozpoczęty pocałunek.

Ale Jimin już nie był na tyle cierpliwy. Pragnął więcej w jak najszybszym czasie. Więcej Hoseoka. Przy sobie, na sobie, w sobie. 

Jego dłoń dość szybko powędrowała do krocza bruneta i prawie zachłysnął się powietrzem, kiedy do niego dotarło, co tak właściwie robi. Przejechał przez materiał bielizny kilkukrotnie wzdłuż jego penisa, a Junga aż zmroziło, kiedy poczuł elektryzujący dreszcz przechodzący przez jego kręgosłup. Sam nie wierzył w to, co się dzieje. Po tych wszystkich próbach, po miesiącach ukrywania swoich uczuć, teraz w końcu mógł go pocałować, dotknąć, jak zawsze tego pragnął.

Starszy powoli uniósł się, przenosząc swoje ciało na bok, jedną nogę cały czas mając między tymi jiminowymi i ułożył się na boku, nie przerywając pocałunku. Swoją klatką piersiową cały czas przywierał do boku młodszego, jednak leżał teraz zaraz obok niego, mając lepszy dostęp do jego ciała, co zaraz wykorzystał, wsuwając dłoń w jego bokserki. 

Park w tej pozycji nie był w stanie dosięgnąć krocza bruneta w wygodny sposób, ale wraz z momentem, kiedy to na jego penisie zacisnęły się długie palce, kompletnie zapomniał o wszystkim innym. 

Hoseok delikatnie zsunął jego bokserki, zatrzymując je na wysokości kolan, a młodszy jakby automatycznie rozchylił lekko nogi, zsuwając je jeszcze niżej. A wraz z tym ruchem Jung wsunął między swoje wargi dwa palce, zwilżając je szybko, i już zaraz sięgał nimi pomiędzy pośladki chłopaka.

Jimin sapnął, czując delikatny dotyk w strefie, której nigdy jeszcze nie została zbadana w ten sposób nawet przez niego samego. Hoseok był delikatny. Najpierw przejechał kilkukrotnie opuszką dookoła dziurki młodszego i dopiero zaraz, na nowo łącząc ze sobą ich usta dla odwrócenia uwagi, wsunął w niego sam czubek środkowego palca.

Rudowłosy spiął się momentalnie na nowe uczucie, jednak zdziwił się, że nie było aż tak źle, jak wyobrażał sobie, że będzie podczas ich pierwszego zbliżenia. Tyle razy czytał w internecie, jak pierwsze razy potrafią być bolesne, że był pozytywnie zaskoczony. Do czasu aż Hoseok nie wsunął w niego całego palca, a on spiął się ponownie. 

Wciąż nie bolało aż tak, jak się tego spodziewał, ale jednak uczucie rozciągania nie należało do najprzyjemniejszych. Jung zadbał o to, aby Jimin nie zniechęcił się na starcie, starając się swoimi ustami przejąć jego myśli. Smakował delikatnie jego warg, błądząc to między nimi a szyją, co po chwili poskutkowało, kiedy mięśnie mniejszego się rozluźniły, a brunet był w stanie zacząć delikatnie poruszać w nim palcem. Wysuwał go i wsuwał z powrotem bardzo powoli, napierając na ścianki i powtarzając swoje ruchy, aby rozciągnąć go jak najlepiej. Nie chciał, aby potem miał złe wspomnienia ze swojego pierwszego razu albo żeby w ogóle mu się nie podobał przez ból, który mógłby odczuwać przez nieodpowiednie przygotowanie.

Dlatego minęło kilka dobrych minut, nim wsunął w niego drugiego palca. Jimin oddychał ciężko, nie będąc w stanie oddawać pocałunków, ale to nie było przeszkodą dla starszego, który przeniósł się całkowicie na jego szyję i klatkę piersiową. Rozciągając go dwoma paliczkami, znaczył jego skórę niewidzialnymi śladami, z radością obserwując, jak młodszy rozluźnia się pod nim coraz bardziej. A kiedy sięgnął palcami trochę wyżej i usłyszał pierwszy głośniejszy jęk opuszczający jego usta, nie mógł pragnąć niczego więcej. 

Odrobinę przyspieszył ruchy swojej dłoni, starając się trafiać w ten sam punkt, który wywołał w młodszym taką reakcję, a Park nie rozumiał kompletnie swojego ciała, kiedy nie mógł powstrzymać kolejnych stęków, które nadchodziły wraz z palącym uczuciem w podbrzuszu. 

— O boże, Hoseok — sapnął, mimowolnie zaciskając nogi, ale starszy zaraz przytrzymał jedną z nich swoją, nie pozwalając mu na to. Jego ruchy stawały się jeszcze silniejsze, a Jimin nie był już w stanie się kontrolować. Dlatego, spoglądając zamglonym wzrokiem prosto w brązowe oczy starszego, wyszeptał: — Wejdź już we mnie, proszę. Chcę cię poczuć.

Jung czuł, jak jego bokserki zaczynały być mokre od pierwszych kropel spermy. Nikt nie działał na niego tak samo jak on. Nie czekając dłużej, ostatni raz uderzył w prostatę młodszego i wysunął z niego swoje palce. Sięgnął po prezerwatywę, którą chwilę temu położył obok siebie i szybko zsunął swoje bokserki. 

Jimin w tym czasie uważnie go obserwował, a gdy zniknęła bielizna starszego, aż oblizał wargi, dostrzegając, jak idealnie wygląda w tej postaci. 

— Obróć się delikatnie — nakazał mu starszy, kładąc się zaraz obok, a Park wykonał jego prośbę, obracając się na bok, tyłem do niego. Hoseok złożył delikatny pocałunek na karku chłopaka, naciągając gumkę na twardego penisa i sięgnął do pośladków niższego, aby następnie ścisnąć je kilkukrotnie. — Jesteś pewien? — zapytał jeszcze, na co Jimin pokiwał tylko głową, wtulając się ufnie w jego tors, na co Jung przysunął biodra bliżej jego bioder.

Wraz z pierwszym przejechaniem członkiem pomiędzy jego połówkami, rudowłosy sapnął głośno, zaciskając powieki. A wraz z kolejnym jęknął donośnie, bo tym razem brunet wsunął się w niego główką swojej męskości. To było znacznie więcej niż dwa palce, które do tej pory go rozciągały, przez co spiął się nieznacznie, przez pierwsze chwile starając się przyzwyczaić do jego wielkości. Dopiero kiedy dłoń Hoseoka powędrowała do jego sutka, zaczynając pocierać go dość szybko, wraz z tym delikatnie wsuwając się i wysuwając centymetr po centymetrze, zaczął odtrącać od siebie ból, myśląc tylko o przyjemności, jaka z tego płynęła. 

Jung poruszał się w nim powoli i delikatnie, cały czas muskając ustami jego kark i plecy. Taki właśnie pierwszy raz wyobrażał sobie z osobą, którą kochał. Powolny, sensualny, przesiąknięty pocałunkami i uśmiechami. Przeżyty, cały czas przytulając się do siebie. 

Kiedy Hoseok trafił na jego prostatę, Jimin całkowicie zaczął odpływać. Mimo powolności i płytkości w jego ruchach, każdy dotyk i pchnięcie były dla niego po stokroć intensywne. Przyjemność przejmowała jego ciało, czuł, jakby miał dojść w każdej chwili. Dlatego przechylił głowę, szukając ust starszego, który po sekundzie złączył ich wargi w czułym pocałunku. Może trochę niechlujnym i mokrym, ale wciąż pełnym uczuć, jakimi siebie darzyli.

Kiedy był już na skraju, Jimin zdał sobie sprawę, że wcale nie czuje takiej okropnej potrzeby jak najszybszego spełnienia, o której każdy mówił w odniesieniu do seksu. Dopiero teraz dotarło do niego, że tu cały czas chodziło o Hoseoka. Nie pragnął spełnienia, pragnął bliskości z nim. Nie tylko fizycznej, ale i psychicznej.

Zrozumiał to dopiero teraz, dochodząc mocno na pościel i uśmiechając się w pocałunku. Starszy doszedł chwilę później w prezerwatywę, nie przerywając swoich ruchów, aby zapewnić młodszemu jak najwięcej przyjemności. 

A ciche "kocham cię" zawisło w powietrzu, jednak, o dziwo, to nie usta Hoseoka je wypuściły. A brunet był tym na tyle zaskoczony, że jedyne, czym był mu w stanie odpowiedzieć, były łzy w kącikach oczu i słodki pocałunek.

Ich relacja dojrzewała dość długo. Od sąsiadów, przez przyjaciół, po dwóch ludzi, którzy nie wyobrażali sobie życia bez siebie u boku. Była to długa droga, jednak patrząc na to, co mają teraz, było warto.

ewolucja - proces przeobrażeń, przechodzenia do stanów bardziej złożonych

Dzisiaj żegnamy się z evolved! Pisałam to trochę więcej, niż miałam w zamiarze, jednak mam nadzieję, że nie jesteście źli):

Dziękuję pięknie za waszą obecność tutaj przez cały ten czas! Mam nadzieję, że w przyszłości hopemin będzie bardziej docenianym shipem):

I dziękuję oli

Za wszystko

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top