▲▼ ROZDZIAŁ 20 ▼▲

△▽  DIPPER ▽△

-Miło z twojej strony, że nam pomagasz Cyferka.

-Nie myśl sobie, że robię to z dobroci. Mam w tym własny interes.

Dojechaliśmy na miejsce. Do jakiejś starej, drewnianej chałupy ze zniszczonym dachem. Weszliśmy do środka. Pełno kurzu, pajenczyn i porozwalanych mebli.

-Tam - April wskazała na drzwi za którymi tliło się niebieskie światło.

Schody za nimi prowadziły w dół. Zeszliśmy do piwnicy, gdzie zaleźliśmy to, czego szukaliśmy.

-Zniszcz ten portal. - Zwróciłem się do Cyferki.

-To jest za proste. Ktoś powinien go pilnować.

-Ale nie pilnuje więc streszczaj się i rób to, co masz robić.

-O proszę, widzę że mam gości. - Odwróciliśmy się do tyłu. Za nami stał młody facet w białym fartuchu. Uśmiechał się.

Tylko dzięki szybkiej reakcji Billa uniknęliśmy ciosu.

-Widzę, że jednak żyjesz Cyferka.

-Niespodzianka.

-Tu się zgodzę. Nigdy bym nie sądził, że sprzymierzysz się z ludźmi, a już tym bardziej z młodym Pinesem.

-Z nikim się nie sprzymierzam. Mam w tym własny interes, a oni mało mnie obchodzą.

-Oh, czyżby? Przekonajmy się.

Razem z April zostaliśmy przybici do ściany. Niewidzialna siła przyduszała nas, przez co z wielkim trudem łapaliśmy powietrze.

-Zostaw ich.

-A jednak. Zmiękłeś Cyferka. Zaczęli obchodzić cię ludzie.

-Możliwe. Ale tobie i tak nic do tego. Zostaw ich.

-A jeśli nie? - To coś zaczęło dusić nas coraz mocniej. Do oczu aż napłynęły mi łzy. Widziałem jak Billa powoli szlag trafia.

-Powiem to ostatni raz: zostaw ich.

-Nie.

-Sam się o to prosiłeś.

Wykorzystał swoje demoniczne moce i uderzył w mężczyznę, dzięki czemu uwolnił mnie i April. Kaszląc starałem się cały czas obserwować zmagania Billa z podrzędnym demonem w ludzkim ciele. Ewidentnie było widać po czyjej stronie leży zwycięstwo. Cyferka miotał nim na wszystkie strony.

-To ciało cię osłabia - stwierdził stojąc przed portalem.

Demon, który pilnował tego wszystkiego, używając całej swojej mocy, uderzył w Billa, ale ten zrobił unik i zamiast trafić w niego, cios trafił prosto w portal. Jego siła była tak duża, że zniszczyła bramę między światami. Osłoniłem dziewczynę swoim ciałem, by nie oberwała. Fala energi zatrząsła chatą.

-Udało się! Portal jest zniszczony.

-Nie. Trzeba zamknąć szczelinę. - Spojrzał na mnie. W jego oczach dało się dostrzec nutkę rozpaczy. - Zabierz stąd April i uciekajcie jak najdalej, rozumiesz?

-Co ty...

-Rozumiesz!?

-Tak, rozumiem.

△▽ BILL ▽△

-Bill, co ty chcesz zrobić? - Miała już łzy w oczach.

-Uratować nas wszystkich. Zamknę szczelinę, ale wy musicie stąd uciekać.

-Ale wrócisz prawda?

Nie odpowiedziałem, a ona rzuciła mi się na szyję tuląc się do mnie. Objąłem ją i pocałowałem w czoło.

-Postaram się. A teraz już idźcie.

Zaczekałem aż wyjdą, a potem skupiłem całą swoją moc. Wiedziałem, że tego nie przeżyję i prędzej nadmiar zgromadzonej energii rozszarpie mnie na strzępy, ale chciałem mieć nadzieję. Nadzieję, że jeszcze będę mógł zobaczyć uśmiech jedynej osoby, na której na prawdę mi zależy. Po moim policzku spłynęła pojedyńcza łza, a potem widziałem już tylko ostre, jasne światło. Mój czas dobiegł końca.

△▽ APRIL ▽△

Fala energii odrzuciła nas dobre parę metrów. Była tak silna, że pobliskie drzewa dosłownie zostały zmiecione z powierzchni ziemi.

Kaszląc podniosłam się trochę otumaniona.

-Nic ci nie jest? - Dipper podszedł do mnie i podtrzymał, żebym się nie wywróciła.

Pokręciłam głową na nie. Liczyłam, że Cyferka zaraz wyjdzie z gruzrów starej chaty, ale to się nie wydarzyło. Poczułam ostre ukłócie w klatce piersiowej. Było nieprzyjemne i bolało jak diabli, a oznaczało tylko jedno...

-Bill! - Zrozpaczona rzuciłam się w stronę zgliszczy ale Dipper powstrzymał mnie i przytulił do siebie.

-Tak mi przykro...

Zaczęłam płakać, tak jak jeszcze nigdy w życiu. Pustka, której właśnie doświadczyłam, była nie do zniesienia.

△▽ DIPPER ▽△

Wróciliśmy do miasta. April była kompletnie nieobecna, zupełnie tak, jakby coś wyssało z niej całą chęć do życia.

-Jesteśmy - oznajmiłem. - Co się stało? - Zapytałem widząc ich grobowe miny. - Gdzie wujek Ford? - Wskazali na przykryte jego płaszczem ciało.

Nie... To nie może być prawda. To nie może być on - myślałem, a serce waliło niemiłosiernie. A jednak, gdy odkryłem ciało, zobaczyłem twarz wujka Forda. Coś w środku mnie zabolało, a łzy rozpaczy i zrezygnowania napłynęły mi do oczu. Może i udało nam się powstrzymać zagładę, ale cena za to była zbyt wysoka.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top