▲▼ ROZDZIAŁ 11 ▼▲

   Siedzieliśmy z Billem na kanapie. Miałam nogi położone na jego kolanach, oboje byliśmy zajęci. Ja pisałam z Summer - moją przyjaciółką - i jeszcze paroma innymi osobami, a on przeglądał jakąś książkę.

   - Nie za dobrze wam co? - Automatycznie podniosłam głowę znad telefonu, by zobaczyć do kogo należy ten głos; to Dipper.

   - Hej - uśmiechnęłam się.

   Już miał coś powiedzieć, ale jego siostra mu przerwała, wbiegając do pokoju zadowolona.

   - April, idziecie z nami na przyjęcie do Pacyfiki?

   Chciałam odpowiedzieć, ale Bill mnie uprzedził.

   - Jasne, że idziemy - uśmiechnął się odkładając książkę.

   - Dipper miał cię zaprosić ale zanim on to zrobi to minie wieczność - szepnęła do mnie z uśmiechem na ustach.

   - Ja to słyszałem. - Powiedział jej brat, a my zaśmiałyśmy się słysząc jak się złości.

   Mabel chwyciła mnie za rękę i szybko zaciągła do swojego pokoju, po czym zamknęła drzwi na klucz.

   - Musimy się przygotować.

   Zaśmiałam się. Zapowiada się fajna zabawa.

△▽ TIME SKIP ▽△

   Siedziałam na krześle, a ona rozczesywała moje włosy; obiecała, że zrobi mi jakąś fajną fryzurę.

   - Przyjechałaś na wakacje, co?


   - Tak - uśmiechnęłam się. - A wychodzi na to, że przyjdzie mi ratować świat.

   Zaśmiała się.

   - Ja już ratowałam, przed Billem.

  - Tak wiem. Opowiadał mi jak to przeklęta rodzina Pinesów popsuła jego plany - powiedziałam naśladując go, a ona zaczęła się śmiać.

   - Serio tak mówi?

   - Aha. Gdybyś jeszcze widziała jego minę. Czasem już sama nie wiem co mam robić. Śmiać się czy płakać.

   - Oba jednocześnie - wybuchnęłyśmy śmiechem. - Już.

   Przejrzałam się w lusterku.

   - Ślicznie. Dziękuję - przytuliłam ją. - Teraz moja kolej.

   Wyszykowałyśmy się i wystrojone zeszłyśmy na dół. Chłopaki czekali na nas na zewnątrz. Cyferka jak zwykle miał na sobie żółtą koszulę, muszkę i marynarkę. Uśmiechnęłam się widząc go w takim ubiorze. Spojrzałam na Dippera, któremu siostra właśnie poprawiała zagniecenia na marynarce. Co jak co, ale chłopcy w garniturach wyglądają cudownie. Nawet jeśli są demonami. Uśmiechnęłam się do niego.

   - Pacyfika powiedziała, że przyśle kogoś po nas.

   Nie czekaliśmy długo. Przyjechała po nas czarna limuzyna i zawiozła nas pod wielką posiadłość państwa Północnych*. Jak tylko weszliśmy do środka, przywitała nas blondynka w naszym wieku.

   - Ty pewnie jesteś April - uśmiechnęła się.

   - Tak. Miło mi cię poznać Pacyfika - odwzajemniłam gest.

   Wnętrze było ogromne i przepiękne urządzone, w życiu nie byłam w takim miejscu. Normalnie niczym pałac.

   - Nie podniecaj się tak - usłyszałam.

   - Przezabawne Bill - dałam mu kuksańca w bok.

   Zaczęła grać głośna i żywa muzyka, wprost idealna do tańca. Nawet nie zorientowałam się, kiedy demon wyciągnął mnie na środek sali.

   - Co ty robisz? - Zaśmiałam się.

   - No jak to co? Tańczymy! - Obrócił mnie kilka razy.

   Nie zauważyłam, kiedy nagle znalazłam się w objęciach Dippera. Lekko się zarumieniłam, gdy uśmiechnął się do mnie. Muzyka zwolniła, a Pines przyciągnął mnie bliżej siebie. Moje serce zaczęło bić trochę mocniej, przytuliłam się do niego, starając się ukryć swoje rumieńce. Ukłoniłam się lekko, gdy melodia się urwała.

   Potem byłam świadkiem ciekawej rozmowy między Mabel a jakimś dziwnym blondynem. Razem z Billem staliśmy przy stole. Ja powoli piłam poncz, a on obżerał się wszytkim po kolei. Nagle ziemia się pod nami zatrząsła; spojrzałam na niego lekko wystraszona.

   - Co się dzieje?

   - Nie mam pojęcia. Sprawdzę to - położył mi ręce na ramionach. - Wszystko będzie dobrze, nie panikujcie, zaraz wrócę.

   Kiwnęłam głową i poszłam znaleźć bliźniaków.

△▽ BILL ▽△

   Ford leżał na ziemi, a portal świecił niebieskim blaskiem. Podniosłem go, a ten zaczął się szarpać.

   - Uspokój się, próbuję ci pomóc. - warknąłem.

   Popatrzył na mnie jakbym nie wiem co zrobił.


   - Czyli to nie twoja sprawka?

   - A czy wyglądam tak, jakbym za tym stał? Przestań zadawać głupie pytania i wyłącz to cholerstwo.

   - Nie mogę. Włączył się sam z sie... - Nie dokończył bo przerwał mu głośny śmiech dochodzący z głębsza portalu.

   Zaczęło nas wciągać do środka, złapałem Pinesa za rękę i pociągnąłem w swoją stronę. Ziemia znów zaczęła się trząść. Wyciągnąłem nas poza linię, która oznaczała, że teoretycznie nic nam nie grozi. Błysnęło jasne światło, które raziło po oczach, a następnie fala energii odrzuciła nas, przez co uderzyliśmy plecami o ścianę. Ja nic nie poczułem, ale Szóstak z wielkim trudem łapał kolejne oddechy. Podniosłem się, po czym wyciągnąłem dłoń do zdyszałego Pinesa.

   - Portal się wyłączył - powiedziałem podciągając go do góry. Spojrzał na mnie ze łzami w oczach; o mało się nie udusił.

   Wyprowadziłem go na górę i posadziłem na krześle, po czym podałem szklankę wody z kranu.

   - Już dobrze staruszku. Żyjemy. - Poklepałem go po ramieniu.

   - Dzięki Cyferka.

   - Później mi podziękujesz. Mów co się stało.

   - Włączył się sam z siebie. Zajmowałem się swoimi sprawami, gdy nagle wszystko zaczęło się świecić i wariować.

   - Nic innego się nie wydarzyło? - Muszę wiedzieć, że niczego przede mną nie ukrywa.

   - Co masz na myśli?

   - No nie wiem. Nic z niego nie wyszło czy coś?

   - Nie. Przynajmniej ja nic nie widziałem.

   - Czyli są jeszcze za słabi.

   - Skąd możesz to wiedzieć?

   - To tylko ostrzeżenie. Gdyby mieli dość mocy, wyleźliby stamtąd. Ta fala energii, to tylko początek. Musimy uważać, bo możemy nieźle oberwać.

   Przeanalizował to co powiedziałem, po czym zmierzył mnie wrokiem od stóp do głów.

   - Wyrwałeś mnie z imprezy. Kto by pomyślał, że znów będziemy razem współpracować - uśmiechnąłem się.

   - Nie ciesz się tak. Pamiętaj, że jeśli wywiniesz jakiś numer, zniszczę cię.

   - Ciekawe jak to zrobisz.

   - Znajdę sposób. Już raz ze mną zadarłeś.

   - I co z tego? Nadal żyję.

   Zmierzył mnie nienawistnym wzrokiem. Bawił mnie ten fakt.

   - Dobra. Ja zmykam, impreza sama się nie rozkręci! - Pstryknąłem palcami i znów pojawiłem się w posiadłości Północnych.

△▽ APRIL ▽△

   Jak tylo zniknął, najszybciej jak mogłam znalazłam Dippera i Mabel.

   - Gdzie on jest? - Chłopak był wściekły.

   - Uspokój się. Zaraz wróci.

   Szybkim krokiem ruszył do wyjścia; zatrzymałam go nim zdążył dojść do drzwi.

   - Dipper, proszę, zaufaj mu. Ten jeden, jedyny raz - spojrzałam na niego błagalnym wzrokiem.

   Nie odzywał się przez chwilę wpatrując się we mnie, po czym wziął głęboki oddech.

   - Dobrze. Ten jeden raz, ale jeśli to jego wina...

   - Jeśli coś się stanie poniosę za to pełną odpowiedzialność. Obiecuję.

   Mabel położyła bratu dłoń na ramieniu chcąc go trochę uspokoić. Ludzie wokół nadal się bawili, nie wiedząc, że coś im zgraża. Tylko my staliśmy gdzieś z boku.

   - Jestem - oznajmił pojawiając się obok mnie.

   Dipper od razu do niego podszedł.

   - Przyznaj się, że to ty za tym wszystkim stoisz. - Zażądał.

   - Spokojnie Sosenko. Nic nie zrobiłem, uratowałem tylko twojego wujka. Nie ma za co - jego głos był spokojny, nie przejmował się zdaniem chłopaka.

   - Kłamca! - Chwycił go za koszulę - gadaj co mu zrobiłeś!?

   - Nic mu nie zrobiłem puść mnie. - Zachowywał się tak, jakby nie miał żadnych szans z Dipperem.

   Chłopak uderzył demona w twarz, a ten wydał z siebie cichy chichot.

   - Zapomniałeś, że ja nie czuję bólu.

   - W dupie mam to co czujesz! Gadaj co zrobiłeś Fordowi!

   - Chyba ci narwańcu tłumaczę, że nic mu nie zrobiłem. Głuchy jesteś czy jak?

   - Po co w ogóle tu wróciłeś co!?

   - Bo potrzebuję pomocy dobra? Tak samo jak wy.

   - Przyznaj się wreszcie, że chcesz się na nas zemścić, za to co ci zrobiliśmy. - Odepchnął go kawałek.

   - Przestańcie - powiedziałam, ale nie zwracali na mnie uwagi.

   - Uspokój się. Usiłuję nas ratować.

   - Ta, akurat. Jesteś bezdusznym demonem, który chce siać chaos i zniszczenie, wykorzystując do tego April.

   W oczach Billa zapłonęła wściekłość; rzucił się na Dippera.

   - Przestańcie! - Razem z Mabel roździeliłyśmy ich.

   - Wracamy do domu. - Powiedziała stanowczo.

   Spojrzałam najpierw na Cyferkę, który w każdej chwili był gotowy zabić Pinesa, a potem na bruneta, który miał rozwaloną wargę.

   - Przepraszam za niego - powiedziałam, gdy wyszliśmy na zewnątrz.

   - Nie musisz - popatrzył na demona - można było się tego spodziewać.

   Cała reszta wieczoru minęła niezbyt przyjemnie. Musiałyśmy pilnować ich, żeby znowu nie skoczyli sobie do gardeł.

°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°

* W kreskówce, w ostatnim odcinku drugiego sezonu (Weirdmageddon 3: Take Back The Falls), po tym jak Bill zostaje unieszkodliwiony za pomocą pistoletu usuwającego pamięć i wszystko wraca do normy, Północni tracą część swojego majątku i posiadłość, którą przejmuje Fiddleford. Zmieniłam trochę ten fakt, by było mi wygodniej.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top