▲▼ ROZDZIAŁ 7 ▼▲

   Wujek wstał i położył mi ręce na ramionach.

   - Jesteś pewien Dipper?

   - Jak nigdy w życiu. Jest tutaj. Wrócił do Wodogrzmotów.

   - Jeśli to prawda...

   - Wiem gdzie go znaleźć. - Przerwałem mu nagle, a jego źrenice powiększyły się dwukrotnie.

   - Ubieraj się. Idziemy na nocną misję.

   - Nie. Ona teraz śpi, zaczekamy do rana.

   - Ona?

   - Widziałem go z pewną dziewczyną.

   Wujek Ford przeanalizował wszystko co właśnie powiedziałem, po czym kiwnął głową.

   - Dobrze. A teraz wracaj do łóżka.

   Przytaknąłem i wróciłem do pokoju. Położyłem się, ale nie mogłem zasnąć. W głowie obijała się myśl, że ten pojebany trójkąt może zrobić jej krzywdę. Tylko co on robił w ludzkiej postaci?

   Rano obudził mnie czyjś głos.

   - Dipper. Dipper wstawaj.

   - Wujek Ford? - Przetarłem oczy i usiadłem na łóżku.

   - Zbieraj się.

   Od razu oprzytomniałem na dźwięk tych słów. Szybko się ubrałem i zbiegłem na dół, zgarniając mojej siostrze sprzed nosa przy okazji jedną kanapkę. Czekał na mnie przy samochodzie. Usiadłem od strony pasażera, po czym wujek ruszył z piskiem opon.

   - Jest jeszcze jedna rzecz - zacząłem.

   - Jaka?

   - Bill jest w ludzkiej postaci.

   - Tej dziewczyny?

   - Nie. Wygląda tak, jakby miał swoją.

   - Nauczył się zmieniać formę? Jest gorzej niż przypuszczałem.

   Zatrzymaliśmy się kawałek dalej od motelu; jeśli Cyferka dowie się, że tu jesteśmy, będzie źle.

   Wyszła z budynku sama. Pewnie siedzi w jej umyśle.

   - Idź i zagadaj ją.

   Kiwnąłem głową i posłusznie podszedłem do April.

   - Hej Dipper - uśmiechnęła się.

   - Hej - odwzajemniłem gest przyglądając się jej źrenicom, ale nie dostrzegłem nic dziwnego.

   - Ziemia do Dippera - pomachała mi ręką przed twarzą.

   - Wybacz. Mało dziś spałem.

   - A właśnie, dziękuję, że zaniosłeś mnie do motelu.

   - Nie ma za co. Masz ochotę na mały spacer?

   - Właściwie to planowałam najpierw coś zjeść.

   - Jasne - uśmiechnąłem się - ja stawiam.

   - No dobrze.

   Zabrałem ją do Leniwej Kluchy; zjedliśmy całą górę naleśników, a potem przeszliśmy się do lasu. April jest taka miła i zabawna, nie mogę dopuścić do siebie myśli, że ta trójkątna kreatura może ją wykorzystać do swoich niecnych celów. To okrutne. Zapłaci mi za to, że znów próbował skrzywdzić niewinną osobę.

   - Co się stało? - Spytałem, gdy dziewczyna się zatrzymała.

   - To tam jest ta rzeźba, prawda? - Wskazała palcem na gęstwinę krzaków.

   - Tak, gdzieś tam ale... - Nie dała mi skończyć i zeszła ze szlaku. Ruszyłem za nią. - Widziałaś ją już gdzieś?

   - Nie - odparła podchodząc bliżej. - Tylko wtedy jak się zgubiłam.

   - Ludzie mówią, że to demon.

   - Jak kamień ma być demonem? - Zaśmiała się.

   - Sam nie wiem.

   Dotknęła jego dłoni, ale nic się nie wydarzyło. Może rzeczywiście mam paranoję? Westchnąłem ciężko. Ni stąd ni zowąd pojawił się wujek celując do dziewczyny pistoletem kasującym pamięć.

   - Cyferka! - Krzyknął, a ona wystraszona, gwałtownie obróciła się w jego stronę.

   - Dipper, co tu się dzieje? - Popatrzyła na mnie, a ja nie wiedziałem jak jej to wszystko wytłumaczyć.

   - We'll meet again, don't know where, don't know when, but I know we'll meet again, some sunny day - wesołym głosem ktoś śpiewał tę piosenkę, ale nikogo wokół oprócz nas nie było. Wujkowi aż ręce opadły i to dosłownie, wydawał się być przerażony. - Proszę, proszę, proszę. A kogóż ja tu widzę, co? Szóstak i kolega z daszkiem! Tęskniliście? - Przed nami pojawił się nie kto inny jak ten sam demon snu i umysłu, którego parę lat temu, myśleliśmy, że posłaliśmy do piachu.

   - Bill Psotnik Cyferka - wysyczał wuj.

   - We własnej osobie - odparł kłaniając się lekko.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top